A jeśli mam rację?
Ania - 4 kwi 2010, o 23:26
Śnieg stopniał, słońce cześciej się pojawia... i wywiało wszystkich z forum. To prawda, że sama długo się nie udzielałam, ale to nie dlatego, że poczułam się lepiej, po prostu jakoś pisać mi się nie chciało.
Powiem Wam, że naprawdę myślałam, że wraz z nadejściem wiosny poczuję się lepiej, że zachce mi się żyć. Zrobiło się cieplej... A we mnie nie zmieniło się zupełnie nic, nawet jest gorzej. Jest gorzej, bo łudziłam się, że te całe poczucie bezsensu, to wszystko przez zimę, a teraz muszę przyznać się przed sobą, że problem nie leży w porze roku. Najgorsze jest to, że dużo się nad tym wszystkim zastanawiam i dochodzę do, utrudniających mi wyjście z tego stanu, wniosków. Zaczynam mieć wrażenie, że to ja mam rację odnośnie mojego poczucia bezsensu wszystkiego. Zaczynam wierzyć w to, że z tego stanu nie da się wyjść, że niektórzy, tacy jak ja, po prostu tak mają. Nie zabiję się, bo nie chcę robić wokół swojej osoby szumu i narażać na cierpienie rodziny (chociaż często szczerze ich nienawidzę), ale to nie zmienia faktu, że codziennie liczę na to, że w jakiś sposób nagle umrę.
Z drugiej strony liczę na to, że ktoś w końcu wyprowadzi mnie z błędu, powie, że te poczucie bezsensu, to tylko zaślepienie, to tylko kurtyna zasłaniająca mi rzeczywistość. Powie, że się mylę, że można żyć inaczej, czuć się dobrze, cieszyć się życiem. Ja już zaczynam w to wątpić, mam wrażenie, że nieodwracalnie straciłam zdolność odczuwania przyjemności, że "zepsułam się" i nie da się już mnie naprawić. Powiem Wam, że, jakoś od lutego, zaczęło mi się trochę poprawiać, zaczęłam wierzyć, że mogę z tego wyjść, ale teraz znowu zwątpiłam. I tak jest cały czas, raz wierzę całą sobą, potem porzucam nadzieję, średnio co kilka tygodni, dni, czasami codziennie zmienia mi się punkt widzenia na moją sytuację. Pogubiłam się już i jestem zmęczona tymi huśtawkami. I naprawdę nie wiem, czy uwierzyć sobie, czy innym ludziom mówiącym, że z tego da się wyjść.
Dobranoc.
ayahuasca - 5 kwi 2010, o 02:41
Ja tam myślę, że to wcale nie kwestia stanu pogody czy "naszego ogólnego wywalenia" W zasadzie nie wiem czemu inni się nie odzywają, ale prędzej bym twierdziła, iż nikt nie chce zaryzykować większa aktywnością.
Mam nadzieję, iż dojdziesz do swojej prawdy. Nie napiszę nic więcej, gdyż nie uważam, że moja słowa by jakoś wpłynęły na Ciebie.
maciej_ - 8 kwi 2010, o 18:10
Ja wiem że pogoda ma duże znaczenie i to jest jeden z powodów dla których ludzi wywiało w każdym razie jesienią niektórzy tu powrócą bo znowu będzie potrzebne takie miejsce dla nic- będzie czekać oczywiście.
jeśli chodzi o Twoją wypowiedz Ania jesli nic w Tobie się nie zmieniło to znak że masz poważniejszy problem jak tylko sezonowy... powinnaś wziąć się za to bo w końcu Cię zniszczy a nie warto..
ayahuasca - 9 kwi 2010, o 18:07
Z moich wiadomości wynika, że na wiosnę osoby z depresją sezonową cierpią bardziej. Poza tym, na każdą porę roku można źle reagować. Ja sama np. doskonale znoszę jesień, zimę, pogorszenie mam za to w sierpniu.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
Ania - 4 kwi 2010, o 23:26
Śnieg stopniał, słońce cześciej się pojawia... i wywiało wszystkich z forum. To prawda, że sama długo się nie udzielałam, ale to nie dlatego, że poczułam się lepiej, po prostu jakoś pisać mi się nie chciało.
Powiem Wam, że naprawdę myślałam, że wraz z nadejściem wiosny poczuję się lepiej, że zachce mi się żyć. Zrobiło się cieplej... A we mnie nie zmieniło się zupełnie nic, nawet jest gorzej. Jest gorzej, bo łudziłam się, że te całe poczucie bezsensu, to wszystko przez zimę, a teraz muszę przyznać się przed sobą, że problem nie leży w porze roku. Najgorsze jest to, że dużo się nad tym wszystkim zastanawiam i dochodzę do, utrudniających mi wyjście z tego stanu, wniosków. Zaczynam mieć wrażenie, że to ja mam rację odnośnie mojego poczucia bezsensu wszystkiego. Zaczynam wierzyć w to, że z tego stanu nie da się wyjść, że niektórzy, tacy jak ja, po prostu tak mają. Nie zabiję się, bo nie chcę robić wokół swojej osoby szumu i narażać na cierpienie rodziny (chociaż często szczerze ich nienawidzę), ale to nie zmienia faktu, że codziennie liczę na to, że w jakiś sposób nagle umrę.
Z drugiej strony liczę na to, że ktoś w końcu wyprowadzi mnie z błędu, powie, że te poczucie bezsensu, to tylko zaślepienie, to tylko kurtyna zasłaniająca mi rzeczywistość. Powie, że się mylę, że można żyć inaczej, czuć się dobrze, cieszyć się życiem. Ja już zaczynam w to wątpić, mam wrażenie, że nieodwracalnie straciłam zdolność odczuwania przyjemności, że "zepsułam się" i nie da się już mnie naprawić. Powiem Wam, że, jakoś od lutego, zaczęło mi się trochę poprawiać, zaczęłam wierzyć, że mogę z tego wyjść, ale teraz znowu zwątpiłam. I tak jest cały czas, raz wierzę całą sobą, potem porzucam nadzieję, średnio co kilka tygodni, dni, czasami codziennie zmienia mi się punkt widzenia na moją sytuację. Pogubiłam się już i jestem zmęczona tymi huśtawkami. I naprawdę nie wiem, czy uwierzyć sobie, czy innym ludziom mówiącym, że z tego da się wyjść.
Dobranoc.
ayahuasca - 5 kwi 2010, o 02:41
Ja tam myślę, że to wcale nie kwestia stanu pogody czy "naszego ogólnego wywalenia" W zasadzie nie wiem czemu inni się nie odzywają, ale prędzej bym twierdziła, iż nikt nie chce zaryzykować większa aktywnością.
Mam nadzieję, iż dojdziesz do swojej prawdy. Nie napiszę nic więcej, gdyż nie uważam, że moja słowa by jakoś wpłynęły na Ciebie.
maciej_ - 8 kwi 2010, o 18:10
Ja wiem że pogoda ma duże znaczenie i to jest jeden z powodów dla których ludzi wywiało w każdym razie jesienią niektórzy tu powrócą bo znowu będzie potrzebne takie miejsce dla nic- będzie czekać oczywiście.
jeśli chodzi o Twoją wypowiedz Ania jesli nic w Tobie się nie zmieniło to znak że masz poważniejszy problem jak tylko sezonowy... powinnaś wziąć się za to bo w końcu Cię zniszczy a nie warto..
ayahuasca - 9 kwi 2010, o 18:07
Z moich wiadomości wynika, że na wiosnę osoby z depresją sezonową cierpią bardziej. Poza tym, na każdą porę roku można źle reagować. Ja sama np. doskonale znoszę jesień, zimę, pogorszenie mam za to w sierpniu.