ďťż

:) Chcę się zabić...już tylko parę godzin...



Beznadzieja - 20 lip 2010, o 09:32
i będzie spokój.JA będę miała spokój..a inni niech się martwią

Witam.Właśnie rozmawiam z moim,pożal się Boże,partnerem życiowym...Już niedługo byłym partnerem .
Pogadałam sobie z moją RODZICIELKĄ .Wiecie,co usłyszałam??"Potrzebuję pieniędzy..wyślij mi".I tak z "partnerem" od dwóch lat,z matką od 5 lat...
Tylko pieniądze ich interesują,jeśli chodzi o moją osobę.Z partnerem od roku próbuję się rozstać kulturalnie i spokojnie...Na rodzinie nie robi wrażenia to,że nie odzywam się po 3-4miesiące.Odezwę się to OD RAZU słyszę:"daj..".Nawet "proszę" nie mówią.Nie pochodzę z patologicznej rodziny...o nie...
A wiecie,jak zarabiam??Bo oni wiedzą..jestem prostytutką
Nie,nie...nie żałuję,że jestem prostytutką...Każdy zarabia jak może...
Tylko wykańcza mnie brak JAKIEGOKOLWIEK wsparcia.Jedyne,co mnie tu trzymało to moje psy...Ale już znalazłam im super domki Będą miały dobrze...A oni?Oni mnie nie obchodzą..o!właśnie teraz mój "ukochany" mi mówi,że na 5zł i chce kasę...Myśli,ze w nocy do "domu" przyjadę...Nie przyjadę...planuję od dawna...Nie,nie żal mi tych,którzy zostaną...i nie mówcie mi,że na pewno mi zal...nie żal mi niczego...

To może ja napiszę wszystko...
Mam ok 30lat. Moja matka choruje na depresję dwubiegunową...Mój ojciec...to śmieć...mój brat??Wymazałam go z pamięci...

Od ok 10 lat jestem prostytutką-z przerwami...Nie żałuję tej decyzji.Miałam przyjaciela,miałam znajomych..
@ lata temu poznałam kogoś...Piękne..przez 4miesiące..potem stwierdziłam,że to jednak nie "to".Niestety...ciężko się od niego uwolnić...Dwa lata krzyków,wyzwisk,braku jakiegokolwiek szacunku,oparcia...Nie,nigdy nie wypomniał mi bycia prostytutką...choć,odkąd jestem z nim,pracuję "po cichu".Na pewno się domyśla,że pracuję..nie ma mnie po 2 miesiące w domu...Ale nic nie mówi,że pracuję jako prostytutka...Za to on..on ma wielkie plany...tylko pieniędzy na zrealizowanie ich brak.Przez 2 lata pracował raptem 2 miesiące.Zniosłabym to,gdyby nie fakt,że po mnie wrzeszczy,że próbuje kontrolować co robię,że urządza dzikie awantury przez telefon,bo mu nie odpowiedziałam tak jak on sobie w głowie wymyślił...Wykorzystał moją słabość...zwierzęta...Miałam jednego psiaka...on "podarował"mi 5 kolejnych...nie,nie żałuję...kocham je najbardziej...są u mnie na pierwszym miejscu..Próbowałam grzecznie się rozstać...prosił,błagał,płakał...potem zabrał mi psy...I zostałam...powiedziałam sobie,że tak mu siebie obrzydzę,że mnie zostawi w cholerę...Niestety,nie zostawił.I z miesiąca na miesiąc coraz gorzej.Nie mogłam z nim moich dzieciaków(psiaków) zostawić,ponieważ...nie mogłam...
Próbowałam rozmawiać,mówiłam:dajmy sobie spokój,tak będzie lepiej...I co usłyszałam miesiąc temu??Chcesz spokoju??20tysięcy...

Moja mamusia..wiem,że niby chora(naprawdę chora),ale wiem też,na czym ta choroba polega..ona też wie..leczy się regularnie...Ale to chyba nie powód,żeby wiecznie mieć oczekiwania,pretensje(przez tel,bo prawie nie przyjeżdżam do niej),żeby próbować mówić mi,co mam robić,z kim się spotykać...Niee,do prostytucji nic nie ma.Tu słyszałam:twoja decyzja,twoje życie..
Nie mam znajomych,nie mam z kim pogadać...
O samobójstwie myślę dłuuugi czas...Nie piszcie mi : życie jest piękne.Ja to wiem,tylko ludzie potrafią je obrzydzić.
Po prostu musiałam się wygadać...

Co jeszcze...hhmmm..długo nad tym myślałam...Podjęłam ostateczna decyzję wczoraj...i ogarnął mnie błogi spokój To dla mnie znak,że słuszna decyzja za mną.Nie wystraszył mnie ból,ewentualne kalectwo-czytałam ostatnie miesiące o metodach...Straszne jest to,że ktoś mógłby mi przeszkodzić...ale,ale!To wszystko kwestia planu.




Artur - 20 lip 2010, o 10:19
Twoja rodzina nie przejmie się Twoją śmiercią, więc nie warto się nimi przejmować, a nawet jeśli, to raz zapłaczą, stokroć skaczą. Powinnaś zerwać z nimi kontakty, a jak będą Cię prześladować, to najlepiej pójść z tym do sądu. Na pewno nie powinnaś płacić partnerowi za odejście, bo może być tak, że odejdzie, ale po jakimś czasie wróci, i zechce więcej pieniędzy.



Beznadzieja - 20 lip 2010, o 11:36
Nie dostanie tych pieniędzy...Niby za co??Po prostu krzyknął taka cenę...ale ja mam sposób tańszy i skuteczniejszy...
Nie mam jak uciec przed rodziną...nie mam gdzie...
Zresztą po co całe życie mam się denerwować...że się odezwą,że znajdą..oni lub on...chciałam spokoju...muszę ten spokój sama sobie zapewnić...
Już nikt nie będzie mną rządził...wołał "daj".
Nie żałuję..czego tu żałować?stresu?pomiatania?pretensji i wrzasków??
Żałuję tylko,że nie jestem jasnowidzem...gdybym wiedziała to,co teraz wiem-moje kruszynki nie przeżywałyby teraz stresu w nowych domach..Nad tym płaczę...Nad nimi...nad moimi kruszynkami...
Nic to jednak...one przeżyją...pokochają nowe domki:) Będą miały opiekę,spokój..mnie i tak widziały ostatnio bardzo rzadko.Zapomną.



tara - 21 lip 2010, o 06:07
Jak możesz tak pisać? Nie możesz się poddać!!! Chcesz im wszystkim dać satysfakcję, że mieli nad Tobą władzę? A już na pewno jemu? Wstań! Walcz! Weź swoje psiątka i zmykaj od niego! Zmień nr telefonu, nie mów mu gdzie jedziesz i zacznij wszystko jeszcze raz. Jesteś silną kobietą - nie możesz się poddać! Nie masz wobec niego żadnych zobowiązań, nie musisz się go bać, nie może odebrać Ci Twoich piesiątek. Widzisz światełko? Idź do niego, nie raz jeszcze poranisz kolana ale warto zawalczyć o siebie! Jestem godna podziwu wobec Twojej postawy, że tak świetnie sobie radzisz w życiu i na wszystko patrzysz optymistycznie teraz czas to wykorzystać i zebrać wszystkie siły na tą ostatnią walkę z nim. Posyłam ciepłe myśli, tylko tyle mogę, ale szczere.




sartre - 18 sie 2010, o 21:30
Jesteś jeszcze?
Oni nie są Ciebie warci, ale psiaki nie patrzą na Ciebie przez pryzmat zawodu, doświadczeń.
One mają Ciebie i dla nich to będzie szok.
Nie dla tych toksycznuch ludzi.
To, że mają nowe domy... A postaw się na ich miejscu. Wiem, może kiepskie porównanie.
Masz Nas. To nie jest to, co przeżywasz na co dzień, ale one są z Tobą a Ty z Nami



Nattaliee - 23 sie 2010, o 17:57
Jestes? Zyjesz? jesli tak koniecznie sie odezwij na pw!



Artur - 31 sie 2010, o 10:22
Jeśli wyprowadzisz się od nich i będą Cię prześladować, to musisz coś z tym zrobić, bo inaczej będą myśleli, że mogą robić to bezkarnie. On uważa Cię za swoją własność, nie pozwól mu na to.



beznadziejna - 23 wrz 2010, o 19:37
Ktoś się chyba podemnie podszywa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl
  • 0000_menu