Elveyn
dralik - 04 Mar 2008 22:49
" />*Widzisz przed sobą kilkanaście kawałków pergaminu starannie zwiniętych w rulon i przewiązanych cięciwą od łuku. Po rozwinięciu dostrzegasz, iż każda z kart zapełniona jest starannym pismem, z drobnymi ozdobnikami dużych liter znajdujących się na początku każdego zdania*
*****
Strona Pierwsza â Przeszłość
*****
*W górnym prawym rogu strony widnieje mały niewyraźny napis, po bliższym, bardzo dokładnym przyjrzeniu się, litery układają się w zdanie: By nigdy nie zapomnieć. Elveyn.*
Historia spisana na tych kartach nie ma początku i końca mieć nie będzie. Czasu nie da się zamknąć na kartach pamiętnika. Czas przecieka nam przez palce i coraz bliżej jesteśmy zrozumienia tego ze jakkolwiek byśmy się starali nie zatrzymamy zmian które niesie. Już to pojąłem, nie można go powstrzymać, lecz można próbować go kształtować, można sprawić by zakreślił krąg na swej drodze. Podobno jedna istota nie jest jednak w stanie tego dokonać...czy aby na pewno?...
*****
Lasy, cisza i spokój, ileż lat już spędziłem w podróżach a zawsze jest tu tak samo. To nasze korzenie, nasza spuścizna którą otrzymaliśmy, o która mieliśmy dbać, która niszczymy. Czasami patrzę na zieleń drzew, a widzę martwe kikuty wypalone słońcem, patrzę na ich smukłe sylwetki a widzę jedynie pnie. Patrzę na zwierzynę która dostosowując się do tego co się stało atakuje każdego...nawet elfa. Patrzę i wzbiera we mnie gniew na tych którzy do tego doprowadzili, na samego siebie...
*****
Kiedyś dumni i szlachetni, dziś jedynie lustrzane, puste odbicie samych siebie. Jak do tego doszło? Czy sprawiła to wojna? Owszem, ale to nie wszystko. To my sami pozwalaliśmy powoli lecz nieustannie na "plądrowanie" naszych lasów przez obcych, otworzyliśmy nasze miasta pozwalając niższym rasom czerpać z naszej wiedzy, kultury i sztuki. W imię czego? Wydumanej przyjaźni? Któż nauczył nas zdradzać, oszukiwać, zabijać swoich współbraci? Przyjaźń...dobre sobie, nigdy jej nie potrzebowaliśmy i nie będziemy potrzebować!...
*****
Czasy się zmieniły, wiążemy się z ludźmi i mamy wspólne potomstwo, prowadzimy wymianę handlową z byle kim, oddając za bezcen nasze najlepsze wyroby, witamy w naszych miastach niziołków, z otwartymi ramionami...tak łatwo zapominamy o przeszłości? Tak łatwo dajemy sobą manipulować. Gdzie nasze korzenie, nasza duma, nasz honor?...
*****
Wszystko da się zmienić, trzeba tylko chcieć. Trzeba przypomnieć wszystkim dawne czasy, zanim wszystko co złe spadło na ta udręczoną ziemie, trzeba przypomnieć to wszystko co sprawiało ze byliśmy kimś. Samo to nie przyjdzie, już to wiem, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce.
Czas wreszcie oczyścić naszą rasę, ukryć na powrót nasze miasta, znów bronić naszych lasów. Elfom potrzeba tylko impulsu, małego impulsu który spowoduje lawinę...mam już pewien plan, znów będzie jak dawniej...
*****
Szkoda mi tylko jednego ze tak niewielu nas zostało, tak niewielu chcących zmian, tak niewielu gotowych walczyć w słusznej sprawie. Lecz wciąż mam nadzieje ze będzie ich coraz więcej, trzeba tylko dobrze poszukać, dać przykład. Z tą myślą przemierzam to miasto...Coiasira Quessir...mój nowy dom. Tu nowa historia się rozpoczyna...
*****
Pusta karczma, kiedyś tak pełna gwaru. Tak wielu opuściło nasze miasta by nigdy nie powrócić. Gdzież tu szukać sojuszników?
Nie, jednak nie pusta, jednak ktoś jest. Kobieta... obraca w dłoni dziwnie znajomy medalion...gdzież ja go widziałem? Ach tak, już pamiętam...już wiem gdzie zacząć...niech ruszy lawina...
dralik - 05 Mar 2008 20:10
" />*****
Strona druga â Życie
*****
âźBądź posłusznyâ te słowa wciąż głuchym echem odbijają się w mojej głowie. Bądź posłuszny człowiekowi... zabiłbym za te słowa każdego, każdego poza Nią...moją matką.
Nie rozumiała ze może być inaczej. Kiedy większość życia zachowujesz się jak niewolnik w końcu się nim stajesz, smutne lecz prawdziwe.
Wiec byłem posłuszny a mój gniew powoli lecz nieustannie rozsadzał moje ciało...moja dusze. Lata mijały a ja czekałem...aż w końcu nadszedł ten dzień, dzień w którym zostałem sam...dzień początku mojego życia...
*****
Dzień w którym ją pochowano był ostatnim dniem mej niewoli. Wreszcie mogłem opuścić te zatęchłe, niegościnne pokoje i poznać czym jest prawdziwa wolność. Bardzo szybko ja zrozumiałem, otworzyłem na nią swe serce...nigdy mnie nie opuściła, nigdy nie zawiodła, ona jedyna w całym moim życiu. Patrzyłem na innych z mej rasy i widziałem ich smutek, ich kajdany które sami pozwolili sobie nałożyć. Zniżając się do roli najemników, pracując dla ludzi...patrzyłem a gniew wciąż wzbierał...
*****
W końcu gniew znalazł swe ujście, znalazł kogoś kto pozwolił mu wreszcie wyrwać się z mego ciała. Nigdy nie poznałem imienia tego elfa, jedyne co wciąż mam przed oczami to amulet który zawsze nosił...amulet z głową węza. Tak wiele temu elfowi zawdzięczam...otworzył mi oczy. Pokazał martwe drzewa, pokazał niegdyś przepiękne zagajniki dziś pokryte kamienną skorupą, pokazał zniszczenia i cierpienia jakie spotkały nas ze strony tych którzy ponoć przybywali w pokoju. Wskazał mi drogę i dal zadanie którego wykonania podjąłem się z największą dumą...miałem bronić naszych świętych lasów przed obcymi, likwidować intruzów. Nauczył mnie jak to robić, nauczył mnie zabijać...
*****
Lata mijały, coraz mniej âźgościâ przybywało by paść od celnie wymierzonej strzały czy szybkiego ruchu ostrza. Jak widać byłem pojętnym uczniem, wykonałem co mi powierzono.
Zasłużyłem na nagrodę, na nagrodę której się nie spodziewałem. Pewnego dnia zaprowadził mnie do pewnego domu. Elfy tam obecne były mi wtedy tak bliskie, miały ten sam cel â przywrócić chwałę naszej rasie. Czułem że to moje miejsce, ze znalazłem przyjaciół, sojuszników...nie na długo.
Śmieli mi zapłacić, sakiewka pełna złota za moją dumę, za moje dokonania w imię idei. Zwróciłem im co do nich należało...czułem satysfakcje gdy pieniądze toczyły się po posadzce, gdy widziałem ich zaskoczenie. Nie patrzyłem na swego nauczyciela, wtedy było mi już wszystko jedno....odszedłem...
*****
Podróżowałem od tego czasu sam, sam wybierałem kto jest godzien mej pomocy, sam decydowałem kto zasłużył na śmierć, nigdy nie brałem niczego od nikogo. Zyskałem wdzięczność tych którzy wyznawali te same poglądy i nienawiść tych którzy stali się przyczyna naszego upadku...ludzi, krasnoludów, niziołków i innych, niewartych by poświęcić im choć słowo. Podróżowałem, obserwowałem, działałem, a w mej głowie powoli zaczął kiełkować plan, plan oczyszczenia się, plan przywrócenia świetności naszej rasie...
*****
Czy żałuję czegoś co zrobiłem? Chyba nie, może tylko czasem pojawia się mała myśl że za szybko wtedy zareagowałem, że nie musiałem odchodzić od mego nauczyciela, że można było temu zapobiec. Kto wie co wtedy mogłoby się wydarzyć. Czasem wszystko można jednak naprawić, czasami czas zatacza koło.
Znów siedzę naprzeciw kogoś na kogo szyi widnieje zawieszony ten sam amulet. Ten ktoś mówi o dumie, o wielkości...o tym wszystkim czego tak bardzo nam potrzeba i czego tak pragnę. Z każdym dniem utwierdzam się w pewnym przekonaniu coraz mocniej...
*****
Tak, dziś jestem już pewien. Znalazłem w tym kimś odbicie swoich myśli, swoich marzeń, swojej duszy.
...Na imię jej Ashya...zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
dralik - 04 Mar 2008 22:49
" />*Widzisz przed sobą kilkanaście kawałków pergaminu starannie zwiniętych w rulon i przewiązanych cięciwą od łuku. Po rozwinięciu dostrzegasz, iż każda z kart zapełniona jest starannym pismem, z drobnymi ozdobnikami dużych liter znajdujących się na początku każdego zdania*
*****
Strona Pierwsza â Przeszłość
*****
*W górnym prawym rogu strony widnieje mały niewyraźny napis, po bliższym, bardzo dokładnym przyjrzeniu się, litery układają się w zdanie: By nigdy nie zapomnieć. Elveyn.*
Historia spisana na tych kartach nie ma początku i końca mieć nie będzie. Czasu nie da się zamknąć na kartach pamiętnika. Czas przecieka nam przez palce i coraz bliżej jesteśmy zrozumienia tego ze jakkolwiek byśmy się starali nie zatrzymamy zmian które niesie. Już to pojąłem, nie można go powstrzymać, lecz można próbować go kształtować, można sprawić by zakreślił krąg na swej drodze. Podobno jedna istota nie jest jednak w stanie tego dokonać...czy aby na pewno?...
*****
Lasy, cisza i spokój, ileż lat już spędziłem w podróżach a zawsze jest tu tak samo. To nasze korzenie, nasza spuścizna którą otrzymaliśmy, o która mieliśmy dbać, która niszczymy. Czasami patrzę na zieleń drzew, a widzę martwe kikuty wypalone słońcem, patrzę na ich smukłe sylwetki a widzę jedynie pnie. Patrzę na zwierzynę która dostosowując się do tego co się stało atakuje każdego...nawet elfa. Patrzę i wzbiera we mnie gniew na tych którzy do tego doprowadzili, na samego siebie...
*****
Kiedyś dumni i szlachetni, dziś jedynie lustrzane, puste odbicie samych siebie. Jak do tego doszło? Czy sprawiła to wojna? Owszem, ale to nie wszystko. To my sami pozwalaliśmy powoli lecz nieustannie na "plądrowanie" naszych lasów przez obcych, otworzyliśmy nasze miasta pozwalając niższym rasom czerpać z naszej wiedzy, kultury i sztuki. W imię czego? Wydumanej przyjaźni? Któż nauczył nas zdradzać, oszukiwać, zabijać swoich współbraci? Przyjaźń...dobre sobie, nigdy jej nie potrzebowaliśmy i nie będziemy potrzebować!...
*****
Czasy się zmieniły, wiążemy się z ludźmi i mamy wspólne potomstwo, prowadzimy wymianę handlową z byle kim, oddając za bezcen nasze najlepsze wyroby, witamy w naszych miastach niziołków, z otwartymi ramionami...tak łatwo zapominamy o przeszłości? Tak łatwo dajemy sobą manipulować. Gdzie nasze korzenie, nasza duma, nasz honor?...
*****
Wszystko da się zmienić, trzeba tylko chcieć. Trzeba przypomnieć wszystkim dawne czasy, zanim wszystko co złe spadło na ta udręczoną ziemie, trzeba przypomnieć to wszystko co sprawiało ze byliśmy kimś. Samo to nie przyjdzie, już to wiem, dlatego wziąłem sprawy w swoje ręce.
Czas wreszcie oczyścić naszą rasę, ukryć na powrót nasze miasta, znów bronić naszych lasów. Elfom potrzeba tylko impulsu, małego impulsu który spowoduje lawinę...mam już pewien plan, znów będzie jak dawniej...
*****
Szkoda mi tylko jednego ze tak niewielu nas zostało, tak niewielu chcących zmian, tak niewielu gotowych walczyć w słusznej sprawie. Lecz wciąż mam nadzieje ze będzie ich coraz więcej, trzeba tylko dobrze poszukać, dać przykład. Z tą myślą przemierzam to miasto...Coiasira Quessir...mój nowy dom. Tu nowa historia się rozpoczyna...
*****
Pusta karczma, kiedyś tak pełna gwaru. Tak wielu opuściło nasze miasta by nigdy nie powrócić. Gdzież tu szukać sojuszników?
Nie, jednak nie pusta, jednak ktoś jest. Kobieta... obraca w dłoni dziwnie znajomy medalion...gdzież ja go widziałem? Ach tak, już pamiętam...już wiem gdzie zacząć...niech ruszy lawina...
dralik - 05 Mar 2008 20:10
" />*****
Strona druga â Życie
*****
âźBądź posłusznyâ te słowa wciąż głuchym echem odbijają się w mojej głowie. Bądź posłuszny człowiekowi... zabiłbym za te słowa każdego, każdego poza Nią...moją matką.
Nie rozumiała ze może być inaczej. Kiedy większość życia zachowujesz się jak niewolnik w końcu się nim stajesz, smutne lecz prawdziwe.
Wiec byłem posłuszny a mój gniew powoli lecz nieustannie rozsadzał moje ciało...moja dusze. Lata mijały a ja czekałem...aż w końcu nadszedł ten dzień, dzień w którym zostałem sam...dzień początku mojego życia...
*****
Dzień w którym ją pochowano był ostatnim dniem mej niewoli. Wreszcie mogłem opuścić te zatęchłe, niegościnne pokoje i poznać czym jest prawdziwa wolność. Bardzo szybko ja zrozumiałem, otworzyłem na nią swe serce...nigdy mnie nie opuściła, nigdy nie zawiodła, ona jedyna w całym moim życiu. Patrzyłem na innych z mej rasy i widziałem ich smutek, ich kajdany które sami pozwolili sobie nałożyć. Zniżając się do roli najemników, pracując dla ludzi...patrzyłem a gniew wciąż wzbierał...
*****
W końcu gniew znalazł swe ujście, znalazł kogoś kto pozwolił mu wreszcie wyrwać się z mego ciała. Nigdy nie poznałem imienia tego elfa, jedyne co wciąż mam przed oczami to amulet który zawsze nosił...amulet z głową węza. Tak wiele temu elfowi zawdzięczam...otworzył mi oczy. Pokazał martwe drzewa, pokazał niegdyś przepiękne zagajniki dziś pokryte kamienną skorupą, pokazał zniszczenia i cierpienia jakie spotkały nas ze strony tych którzy ponoć przybywali w pokoju. Wskazał mi drogę i dal zadanie którego wykonania podjąłem się z największą dumą...miałem bronić naszych świętych lasów przed obcymi, likwidować intruzów. Nauczył mnie jak to robić, nauczył mnie zabijać...
*****
Lata mijały, coraz mniej âźgościâ przybywało by paść od celnie wymierzonej strzały czy szybkiego ruchu ostrza. Jak widać byłem pojętnym uczniem, wykonałem co mi powierzono.
Zasłużyłem na nagrodę, na nagrodę której się nie spodziewałem. Pewnego dnia zaprowadził mnie do pewnego domu. Elfy tam obecne były mi wtedy tak bliskie, miały ten sam cel â przywrócić chwałę naszej rasie. Czułem że to moje miejsce, ze znalazłem przyjaciół, sojuszników...nie na długo.
Śmieli mi zapłacić, sakiewka pełna złota za moją dumę, za moje dokonania w imię idei. Zwróciłem im co do nich należało...czułem satysfakcje gdy pieniądze toczyły się po posadzce, gdy widziałem ich zaskoczenie. Nie patrzyłem na swego nauczyciela, wtedy było mi już wszystko jedno....odszedłem...
*****
Podróżowałem od tego czasu sam, sam wybierałem kto jest godzien mej pomocy, sam decydowałem kto zasłużył na śmierć, nigdy nie brałem niczego od nikogo. Zyskałem wdzięczność tych którzy wyznawali te same poglądy i nienawiść tych którzy stali się przyczyna naszego upadku...ludzi, krasnoludów, niziołków i innych, niewartych by poświęcić im choć słowo. Podróżowałem, obserwowałem, działałem, a w mej głowie powoli zaczął kiełkować plan, plan oczyszczenia się, plan przywrócenia świetności naszej rasie...
*****
Czy żałuję czegoś co zrobiłem? Chyba nie, może tylko czasem pojawia się mała myśl że za szybko wtedy zareagowałem, że nie musiałem odchodzić od mego nauczyciela, że można było temu zapobiec. Kto wie co wtedy mogłoby się wydarzyć. Czasem wszystko można jednak naprawić, czasami czas zatacza koło.
Znów siedzę naprzeciw kogoś na kogo szyi widnieje zawieszony ten sam amulet. Ten ktoś mówi o dumie, o wielkości...o tym wszystkim czego tak bardzo nam potrzeba i czego tak pragnę. Z każdym dniem utwierdzam się w pewnym przekonaniu coraz mocniej...
*****
Tak, dziś jestem już pewien. Znalazłem w tym kimś odbicie swoich myśli, swoich marzeń, swojej duszy.
...Na imię jej Ashya...