ďťż

Historia Gildii



Faeryl - Czw Lip 15, 2010 4:33 pm
Poniższa historia w pełni została napisana przez Vandemara. Spory czas temu

Historia szamana. Semi rpg.

Swoją drogę zacząłem jako samotnik. Jednak samotność doskwierała. Spotkałem człowieka o imieniu Deathghost, jak się później okazało, przywódcę Ghost Legionu. Tam się zaczęła moja historia. Deathghost okazał się człowiekiem, który więcej czasu poświęcał swoim podwładnym niż sobie. Na swojej drodze poznałem wielu ludzi na których mogłem liczyć. Moja pamięć szwankuje, ale z tamtych czasów pamiętam Maverickple, Vigee, Skullcrusher. Dobrze wspominam też Vartera, z którym wspólnie wykonywałem zadania. Dostałem także od niego naszyjnik, który trzymałem sobie na pamiątkę do końca swych dni. Inne gildie w których wieź była równie mocna co u nas, postanowiła zjednoczyć się z nami pod wspólnym godłem. Nazw nie podam, pamięć...

Tak zaczął się kolejny krok mojego życia. Owe gildie zjednoczyły się pod nazwą Blood Covenant. Deathghost stanął na czele. Na początku panował wielki chaos, sporo nowych twarzy, uczucie zagubienia. Ambicje Deathghosta sięgały jednak wyżej. Postanowił odejść to gildii, której kantowanie nie było obce, Warriors of the Shadow. Zapewniał, że Venepis będzie się nami równie dobrze opiekował.
Jedyne co pamiętam z tamtego okresu to walki z Taurenami i Orkami w Crossroad. Nic więcej nie było warte zapamiętania.
Venepis nie udźwignął roli bycia liderem. Swoją władzę przekazał Rhobarowi. A on... więcej znikał niż się zjawiał. Wielu członkom gildii nie odpowiadała taka sytuacja. Nikt też nie chciał nic zrobić.
Postanowiłem wziąć się w garść i zrobić porządek w tym bałaganie. Udało nam się zdetronizować Rhobara wywalając go na zbity pysk. Na nic więcej nie zasługiwał ten idiota.
Postanowiliśmy, że na czele stanie Marsina. Mógł też zostać Capitan, jako że był zaufanym Elfem i lubianym osobnikiem. Jednak wymawiał się tej posady.
Razem z przyjacielem Arqsem dobrze czuliśmy się w gildii. Udało nam się poznać miłą i urodziwą czarodziejkę, która na długo utkwiła mi w pamięci. Z innym też żyliśmy dobrze. Mile wspominam Grzesmana i Rogerzo, też dwójkę przyjaciół.
Marsina wydawała się dobrą liderką. Opiekowała się nami i nas pilnowała. Jednak porządku nie zrobiła. Jako swojego kompana dobrała chociażby Chlebsona, który wiele razy pokazał co to jest kultura i dojrzałość. Postanowiłem wkroczyć jeszcze raz.
Wielogodzinne wypominanie 'siedzącej u władzy burżuazji' przyniosło skutek. Zostało
wyznaczone miejsce spotkań(forum), zostały ustalone zasady oraz nowe rangi. Ja zająłem się rekrutacją. Osoby, które zostały przyjęte podczas tego okresu to osoby godne zapamiętania. najbardziej w pamięci zapadły mi:(tu kolejność losowa) Tworzes, Elundir, Ico, Tarmin, Suspect. Mogłem kogoś pominąć, pamięć mi szwankuje. Dla przypomnienia dodam, że u boku Marsiny stał Patrodamus, Kusko oraz Vigi, która okazała się kolejnym wcieleniem Vigee, którą pamiętam jeszcze z czasów Ghost Legionu.
...

Padał deszcz, powietrze było wilgotne. Piękna czarodziejka z trudem stawiała opór potworom w Zangarmarsh. Jedyną jej osobą towarzyszącą był szaman. Jednak szaman ten nie był w pełni sił. Ujawniał się jedynie w postaci obłoczka i niewiele pomagał ludzkiej czarodziejce swoimi czarami. Tajemniczy wojownik w ciele obłoczka wciąż liczy na to, że odzyska siły i zostanie doceniony za swą pomoc. Jednak po czasie jakim spędzili ze sobą, czarodziejka odwróciła się od niego i do tej pory siły swoje utrzymywał dzięki pomocy przyjaciół.

...
Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Marsina straciła kontrole nad gildią. Nie radziła sobie z niczym. Okazała się także zdrajczynią, spiskowała z Hordą. I tak ją zapamiętałem.
Już kolejny raz musiałem wkroczyć. jednak nie spodziewałem się, że tym razem tak to się skończy. Powiedziałem jej wprost co sądzę o niej ja, i reszta podwładnych, domagających się zmian. Twardo za nią murem stanął Patrodamus i Vigi. Rozmowy zamieniły się w kłótnie. Kilka osób od nas odeszło. Marsina zmuszona był zrobić zmiany o których była mowa. Te same osoby wróciły, czekając na lepsze jutro. Zmian widać nie było... Ja zostałem uznany za spiskowca. Cała wina została przypisana mnie.
Wyruszyłem pewnego dnia na wędrówkę. Jak już wróciłem, okazało się, że jestem już
niechciany. Wstępu do karczmy już nie miałem...
Nie zawiedli przyjaciele, na których zawsze liczyć mogłem. Na informacje o wywaleniu mnie z Blood Covenant - odeszli. Zjednoczyli się jako Cienie Wygnanych. Więc i ja postanowiłem dołączyć, z nadzieją że będzie mi się żyć dobrze.
Dużo sił i serca zostawiłem w Blood Covenant. Dłużej nie dam rady. Coś mnie tam trzymało. Chciałem zapomnieć o tamtych czasach, zwłaszcza o pięknej czarodziejce. Nikt już na pewno nie zobaczy mnie w tej postaci.




Saker - Wto Sie 17, 2010 7:33 pm
http://www.youtube.com/watch?v=FphCKGdodc0



Day - Śro Sie 18, 2010 1:36 pm
brawo Saker, niestety...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl
  • 0000_menu