Moje metody na poprawę samopoczucia
Ania - 29 gru 2009, o 20:01
napiszę, jak ja sobie radzę, z chęcią przeczytam też, jak robią to inni.
w zasadzie ostatnio wcale sobie nie radzę, ale mam kilka sposobów, które często działają...
bardzo lubię jeździć pociągami, samochodem, autobusem. czasami lubię gdzieś sobie pojechać, nawet niekoniecznie bardzo daleko. kiedy tak sobie jadę, mam wrażenie, że na chwilę odcinam się od całego tego świata, jakbym przez chwilę była gdzieś zawieszona, mogę obserwować świat z bezpiecznej odległości, uspokojam się, czuję się jakbym miała w sobie wielką moc. właściwie mogłabym całe życie spędzić w podróży, nie nawidzę siedzieć w jednym miejscu dłużej niż kilka dni, chociaż, paradoksalnie, często nawet nie chce mi się wychodzić z domu, ale to swoją drogą.
drugi sposób... pewnie będziecie się śmiać, ale mi to pomaga, chociaż tylko odrobinę i tylko na chwilę, ale zawsze coś. mam takie okulary do pływania, które sobie kupiłam bardzo dawno temu, jak jeździłam często na basen. są całe niebieskie i jak je zakładam wszystko też jest niebieskie. czasami zakładam sobie te okulary i tak chodzę w nich po domu jakiś czas, oglądam wszystko przez te okulary. po jakimś czasie je zdejmuje i za każdym razem to jest niesamowite uczucie. świat wydaje się tak kolorowy i piękny, że patrzę na wszystko jak dziecko. oglądam wszystko dokładnie tak, jakbym widziała to po raz pierwszy tak długo, aż kolory zbledną i wszystko stanie się z powrotem szare.
myślę, że te sposoby, zwłaszcza drugi, może dość niekonwencjonalne, ale pomagają spojrzeć na świat z innej perspektywy, pomagają zobaczyć, że świat jest taki, jakim go sami widzimy, a więc od nas zależy jaki jest dla nas. że np. jeśli nie wychodzę z domu przez dłuższy czas to w pewnym sensie moje postrzeganie świata zawęża się, istnieje dla mnie tylko mój dom, a wszystko poza przestaje istnieć tak naprawdę. świat poza moim domem jest wtedy tylko wyobrażeniem. więc może warto wyjść i doświadczyć go naprawdę zamiast z góry zakładać, że nic ciekawego tam mnie nie spotka. niby takie banalne, a chyba mało kto na codzień się nad tym zastanawia.
jak mi się coś jeszcze przypomni to napiszę.
Anonim - 30 gru 2009, o 10:00
Bardzo ciekawe, szczególnie to z okularami do pływania. Na pewno wypróbuje.
Ja po prostu siadam w oknie włączam cicho muzykę i czekam, aż przejdzie, jak nie przechodzi to idę spać.
Ostatnio jednak znalazłem inny sposób... Mam taki bujany fotel w domu. Bardzo wycisza, szczególnie jak się zamknie oczy, takie miłe uczucie, szczególnie jak odepchnie się mocniej.
Nikt - 30 gru 2009, o 10:47
Mnie czasami odrywa od tego praca.Czasmi.Wiadomo jak jest z szefami zawsze jest ktos lepszy na Twoje miejsce i to Ci nie pomaga ale wiem ze z kumplami z pracy musmy liczyc i polegac tylko na sobie wiec wiem ze jak gdzies jedziemy to musimy sie wspierac i na sobie polegac.Od tego zalezy nasze zycie i zdrowie i wtedy czuje sie potrzebny.
maciej_ - 30 gru 2009, o 11:43
ja zamykam się w pokoju nie mówię nic i gram na gitarce... moim sposobem jest milczenie. Kolejnym sposobem jest pomoc innym, kiedy pomagam zapominam o tym co mnie boli i jakie mam problemy.
mtajemnica - 26 sty 2010, o 18:54
ja zamykam się w pokoju nie mówię nic i gram na gitarce... moim sposobem jest milczenie. Kolejnym sposobem jest pomoc innym, kiedy pomagam zapominam o tym co mnie boli i jakie mam problemy.
Maskowanie swoich problemów też nie jest dobre, a może się odbić na drugiej osobie.
tiferet - 27 sty 2010, o 13:59
tutaj jest dużo ciekawych motywujących rzeczy i proste sposoby na ich realizację
http://www.zyciejestpiekne.eu/
maciej_ - 30 sty 2010, o 23:25
Maskowanie swoich problemów też nie jest dobre, a może się odbić na drugiej osobie.
Owszem racja ale mówimy o sposobie na radzenie sobie z własnymi problemami więc to jest mój sposób. Kiedy mi przejdzie prawdopodobnie będę rozmawiał, choć z reguły staram się przeżywać wszystko w środku i sam. Nie mówię że to dobre. Gitara to jest sposób doraźny, na większe problemy = psycholog
Anonim - 7 lut 2010, o 11:33
Też gram na gitarze. Jak jest mi na prawdę źle to ona mi pomaga. Ale tylko wtedy, gdy zatracę się w muzyce, która skłania do głębszych przemyśleń. Jak skończę grać czuje takie ciepło w środku, nie wiem jak to określić, ale tak jakby ktoś mi mówił, że wszystko będzie dobrze, tylko nie tak, aby powiedzieć, tylko z całego serca.
nina - 7 lut 2010, o 13:09
Pewnie się uśmiejecie jak Wam napiszę co ja robię- słucham " Marszu pogrzebowego" Chopina. Lubie klasykę i pomaga mi to. Czasami wychodzę i idę gdzieś przed siebie do czasu aż mi nie przejdzie a jak przejdzie to zawracam. Ciekawe, kiedy wybiorę się w daleki świat? I pomaga mi bardzo wizyta na tym forum i świadomość, że nie jestem sama i że ktoś mnie tutaj rozumie.
Anonim - 7 lut 2010, o 19:20
Też marzy mi się, aby wyjechać gdzieś daleko, zostawić cały ten świat i podróżować. Mieć wszystko w tyle, jeść chleb i wodę. Ale jakoś nie mam odwagi, nie potrafię się przemóc i wszystkiego rzucić.
Nikt - 8 lut 2010, o 00:26
Ja chcialbym mieszkac z daleka od ludzi.Gleboko w lesie w lesniczowce kolo jeziora.Chodzic na ryby i spacery z moim ukochanym psem ktory kocha mnie bezwarunkowo i za nic.Nie musze miec pradu.Nie potrzebuje wygod chce tylko swietego spokoju i ciszy.O tym wlasnie czasami marze i to mi troszke pomaga.
maciej_ - 10 lut 2010, o 21:49
owszem to jest sposób też o tym myślałem, nowa Zelandia dalej się nie da, no nie mówię o małych wysepkach Właściwie wszystko do zrealizowania.. Zaszyć się gdzieś po prostu i nic człowieka nie obchodzi. Upolować jakiegoś zwierzaka zjeść go a w piątek rybka z ogniska.. Z drugiej strony można się nauczyć funkcjonować wśród ludzi.. Trzeba czuć to co sie robi i wtedy pozytywny nastrój gwarantowany
nina - 10 lut 2010, o 22:09
Ja uwielbiam góry. Nie mogę się już doczekać, kiedy zrobi się cieplej i będę mogła zdobyć kolejny szczyt. To przepiękne uczucie i mobilizuje do dalszej walki.
Nikt - 10 lut 2010, o 22:43
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
maciej_ - 11 lut 2010, o 23:27
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
... pasja o to chodzi znajdź pasję a życie zacznie smakować, i to się sprawdza. Gratuluję. Opowiedz coś o swojej kolekcji.
Ania - 12 lut 2010, o 15:57
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
ja zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju miecze, sztylety. na razie mam tylko jeden (chyba rodzaj noża), dostałam go od brata, który przywiózł go ze Szwecji, ale mam nadzieję, że kiedyś kolekcja się powiększy.
Anonim - 14 lut 2010, o 00:24
Ja swego czasu chciałem sobie kupić dwie maczety, ale dziewczyna wybiła mi to z głowy. Też ciekawi mnie broń biała.
nina - 17 lut 2010, o 13:15
Ktos mi powiedział, ze marzenia mozna podzielić na dwa rodzaje: niespełnione i niespełnialne. Moim marzeniem jest praca w hospicjum albo ze starszymi ludźmi odsunietymi na margines społeczeństwa. Jeżeli miałabym taka mozliwośc to chciałabym robić to charytatywnie. Myslę, ze w tej roli dobrze bym sie czuła i bardzo by mi to pomogło. Myslę, ze robiłabym to z zaangażowaniem i całym sercem. Na razie muszę zaliczyć to marzenie do niespełnionych ale kiedyś może się uda.
hanamiyaka - 24 lut 2010, o 11:35
Wiadomo jak - jedna paczka dziennie, co najmniej. Kawa. Ksiazki, chodzenie do kina. Jak sie zle czuje nie moge byc sama - dlatego bardzo lubie chodzic po kawiarniach bo mimo ze nikt ze mna nie rozmawia to widze, i slysze innych i nie moge robic glupich rzeczy.
Ale najlepszym lekarstwem na wszystko to muzyka.
Anonim - 25 lut 2010, o 17:32
Tak muzyka to jest to. Chociaż bardziej niż słuchanie odstresowuje mnie gra na gitarze.
Co do papierosów to pewnie wiele osób Ci mówiło, że to złe i niedobre. To więc ja nie będę się powtarzał. Jestem palaczem biernym od urodzenia, więc jakos nie lubie jak ktos pali w moim towarzystwie.
hanamiyaka - 25 lut 2010, o 21:20
Co do papierosów to pewnie wiele osób Ci mówiło, że to złe i niedobre. To więc ja nie będę się powtarzał. Jestem palaczem biernym od urodzenia, więc jakos nie lubie jak ktos pali w moim towarzystwie.
Oj tak, mowili. Ja zapalilam pierwszego papierosa w listopadzie 2005 roku i do 2008 roku palilam tak jakos towarzysko tylko ale od poltora roku pale juz nalogowo. Dlaczego? Nie biore lekow, wiec to jest jakis substytut. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale to mnie odstresuje. Ale rzucam. Scout's honor. Mozecie mi pomoc w tym
Co do muzyki - kiedy bylo ze mna mega zle znalazlam przez przypadek na lascie The Libertines i od tamtej pory ich muzyka jest ze mna codziennie. Najszczesliwsze dni byly w czerwcu i listopadzie 2008 roku - bo pojechalam do domu na koncerty Dirty Pretty Things (to nowa - juz nieistniejaca - kapela Carl'a Barat'a). A w kwietniu Pete Doherty przyjezdza do Warszawy i ja wydalam polowe pieniedzy z bozego narodzenia na bilet pod scena Takie rzeczy mi poprawiaja humor, na powaznie. Bez muzyki mroz <3
Ania - 25 lut 2010, o 22:39
Oj tak, mowili. Ja zapalilam pierwszego papierosa w listopadzie 2005 roku i do 2008 roku palilam tak jakos towarzysko tylko ale od poltora roku pale juz nalogowo. Dlaczego? Nie biore lekow, wiec to jest jakis substytut. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale to mnie odstresuje
gdyby papierosy mi smakowały, to najprawdopodobniej teraz wypalałabym z dwie paczki dziennie na odstresowanie ) ale jakoś nigdy tak naprawdę nie zrozumiałam o co chodzi w paleniu papierosow, chociaz popalalam dosyć często w gimnazjum i na początku liceum. Zawsze kręciło mi się w głowie, było mi niedobrze, ciuchy śmierdziały, a działania odstresowującego brak rzuć palenie, rzuć, to świństwo jest.
Jak sie zle czuje nie moge byc sama - dlatego bardzo lubie chodzic po kawiarniach bo mimo ze nikt ze mna nie rozmawia to widze, i slysze innych i nie moge robic glupich rzeczy.
Robię, a raczej robiłam kiedy mieszkałam w większym mieście, dokładnie tak samo. Kiedy opanowywały mnie potencjalnie niebezpieczne i źle rokujące myśli, jeździłam bez celu tramwajami, chodziłam do galerii handlowych, (nawet jak nie miałam ani grosza) i samo bycie z ludźmi jakoś sprowadzało mnie na ziemię. To całkiem pomocna, choć tylko doraźna, terapia. terapia ludźmi )
Anonim - 26 lut 2010, o 12:24
Jeśli chodzi o zespoły, to zawsze byłem fanem Rammsteina, może dlatego, że natrafiłem na niego w początkowej fazie buntu młodzieńczego, często wtedy popadałem w gniew, a ten zespół potrafił mnie uspokoić(wyładować emocję) a jednocześnie( kiedy tego potrzebowałem )podburzyć. Jak pochodzisz ze Szwecji to dodam, że ostatnio wielki szacunek wzbudził u mnie Sabaton. I o dziwo nie dowiedziałem sie o nim z mediów(typu telewizja, radio), ale szukając czegoś o Polskim patriotyzmie ( to mnie zdziwiło ). Oczywiście mówię tu o piosence 40-1. Jest genialna. Dodając jeszcze świetny montaż jakiegoś polaka, który zrobił "teledysk", po prostu ciary przechodzą. Jak dla mnie : zespół z świetnymi textami i dobrą muzyką ( choć wszystkie utwory są w podobnej nucie i czasem chce się czegoś nowego).
Przepraszam za off top o muzyce
emil - 11 lip 2010, o 18:45
Ja mam takie sposób iż,zamykam się w swoim pokoju i słucham głośno muzyki...albo też mam drugi,że wychodzę na cały dzień z domu i siedzę gdzieś,gdzie chodzi mało osób..
executor - 6 paź 2010, o 11:21
Mnie muzyka też pomagała (słucham Trance i klasycznej). Teraz już w ogóle nie czuje tej magii. A jak sobie aktualnie poprawiam nastrój? Albo pije albo się tnę. Chociaż coraz częściej zaczynam stosować taktykę "Nie możesz kogoś pokonać to się do niego przyłącz" więc czasami nie walczę w ogóle.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
Ania - 29 gru 2009, o 20:01
napiszę, jak ja sobie radzę, z chęcią przeczytam też, jak robią to inni.
w zasadzie ostatnio wcale sobie nie radzę, ale mam kilka sposobów, które często działają...
bardzo lubię jeździć pociągami, samochodem, autobusem. czasami lubię gdzieś sobie pojechać, nawet niekoniecznie bardzo daleko. kiedy tak sobie jadę, mam wrażenie, że na chwilę odcinam się od całego tego świata, jakbym przez chwilę była gdzieś zawieszona, mogę obserwować świat z bezpiecznej odległości, uspokojam się, czuję się jakbym miała w sobie wielką moc. właściwie mogłabym całe życie spędzić w podróży, nie nawidzę siedzieć w jednym miejscu dłużej niż kilka dni, chociaż, paradoksalnie, często nawet nie chce mi się wychodzić z domu, ale to swoją drogą.
drugi sposób... pewnie będziecie się śmiać, ale mi to pomaga, chociaż tylko odrobinę i tylko na chwilę, ale zawsze coś. mam takie okulary do pływania, które sobie kupiłam bardzo dawno temu, jak jeździłam często na basen. są całe niebieskie i jak je zakładam wszystko też jest niebieskie. czasami zakładam sobie te okulary i tak chodzę w nich po domu jakiś czas, oglądam wszystko przez te okulary. po jakimś czasie je zdejmuje i za każdym razem to jest niesamowite uczucie. świat wydaje się tak kolorowy i piękny, że patrzę na wszystko jak dziecko. oglądam wszystko dokładnie tak, jakbym widziała to po raz pierwszy tak długo, aż kolory zbledną i wszystko stanie się z powrotem szare.
myślę, że te sposoby, zwłaszcza drugi, może dość niekonwencjonalne, ale pomagają spojrzeć na świat z innej perspektywy, pomagają zobaczyć, że świat jest taki, jakim go sami widzimy, a więc od nas zależy jaki jest dla nas. że np. jeśli nie wychodzę z domu przez dłuższy czas to w pewnym sensie moje postrzeganie świata zawęża się, istnieje dla mnie tylko mój dom, a wszystko poza przestaje istnieć tak naprawdę. świat poza moim domem jest wtedy tylko wyobrażeniem. więc może warto wyjść i doświadczyć go naprawdę zamiast z góry zakładać, że nic ciekawego tam mnie nie spotka. niby takie banalne, a chyba mało kto na codzień się nad tym zastanawia.
jak mi się coś jeszcze przypomni to napiszę.
Anonim - 30 gru 2009, o 10:00
Bardzo ciekawe, szczególnie to z okularami do pływania. Na pewno wypróbuje.
Ja po prostu siadam w oknie włączam cicho muzykę i czekam, aż przejdzie, jak nie przechodzi to idę spać.
Ostatnio jednak znalazłem inny sposób... Mam taki bujany fotel w domu. Bardzo wycisza, szczególnie jak się zamknie oczy, takie miłe uczucie, szczególnie jak odepchnie się mocniej.
Nikt - 30 gru 2009, o 10:47
Mnie czasami odrywa od tego praca.Czasmi.Wiadomo jak jest z szefami zawsze jest ktos lepszy na Twoje miejsce i to Ci nie pomaga ale wiem ze z kumplami z pracy musmy liczyc i polegac tylko na sobie wiec wiem ze jak gdzies jedziemy to musimy sie wspierac i na sobie polegac.Od tego zalezy nasze zycie i zdrowie i wtedy czuje sie potrzebny.
maciej_ - 30 gru 2009, o 11:43
ja zamykam się w pokoju nie mówię nic i gram na gitarce... moim sposobem jest milczenie. Kolejnym sposobem jest pomoc innym, kiedy pomagam zapominam o tym co mnie boli i jakie mam problemy.
mtajemnica - 26 sty 2010, o 18:54
ja zamykam się w pokoju nie mówię nic i gram na gitarce... moim sposobem jest milczenie. Kolejnym sposobem jest pomoc innym, kiedy pomagam zapominam o tym co mnie boli i jakie mam problemy.
Maskowanie swoich problemów też nie jest dobre, a może się odbić na drugiej osobie.
tiferet - 27 sty 2010, o 13:59
tutaj jest dużo ciekawych motywujących rzeczy i proste sposoby na ich realizację
http://www.zyciejestpiekne.eu/
maciej_ - 30 sty 2010, o 23:25
Maskowanie swoich problemów też nie jest dobre, a może się odbić na drugiej osobie.
Owszem racja ale mówimy o sposobie na radzenie sobie z własnymi problemami więc to jest mój sposób. Kiedy mi przejdzie prawdopodobnie będę rozmawiał, choć z reguły staram się przeżywać wszystko w środku i sam. Nie mówię że to dobre. Gitara to jest sposób doraźny, na większe problemy = psycholog
Anonim - 7 lut 2010, o 11:33
Też gram na gitarze. Jak jest mi na prawdę źle to ona mi pomaga. Ale tylko wtedy, gdy zatracę się w muzyce, która skłania do głębszych przemyśleń. Jak skończę grać czuje takie ciepło w środku, nie wiem jak to określić, ale tak jakby ktoś mi mówił, że wszystko będzie dobrze, tylko nie tak, aby powiedzieć, tylko z całego serca.
nina - 7 lut 2010, o 13:09
Pewnie się uśmiejecie jak Wam napiszę co ja robię- słucham " Marszu pogrzebowego" Chopina. Lubie klasykę i pomaga mi to. Czasami wychodzę i idę gdzieś przed siebie do czasu aż mi nie przejdzie a jak przejdzie to zawracam. Ciekawe, kiedy wybiorę się w daleki świat? I pomaga mi bardzo wizyta na tym forum i świadomość, że nie jestem sama i że ktoś mnie tutaj rozumie.
Anonim - 7 lut 2010, o 19:20
Też marzy mi się, aby wyjechać gdzieś daleko, zostawić cały ten świat i podróżować. Mieć wszystko w tyle, jeść chleb i wodę. Ale jakoś nie mam odwagi, nie potrafię się przemóc i wszystkiego rzucić.
Nikt - 8 lut 2010, o 00:26
Ja chcialbym mieszkac z daleka od ludzi.Gleboko w lesie w lesniczowce kolo jeziora.Chodzic na ryby i spacery z moim ukochanym psem ktory kocha mnie bezwarunkowo i za nic.Nie musze miec pradu.Nie potrzebuje wygod chce tylko swietego spokoju i ciszy.O tym wlasnie czasami marze i to mi troszke pomaga.
maciej_ - 10 lut 2010, o 21:49
owszem to jest sposób też o tym myślałem, nowa Zelandia dalej się nie da, no nie mówię o małych wysepkach Właściwie wszystko do zrealizowania.. Zaszyć się gdzieś po prostu i nic człowieka nie obchodzi. Upolować jakiegoś zwierzaka zjeść go a w piątek rybka z ogniska.. Z drugiej strony można się nauczyć funkcjonować wśród ludzi.. Trzeba czuć to co sie robi i wtedy pozytywny nastrój gwarantowany
nina - 10 lut 2010, o 22:09
Ja uwielbiam góry. Nie mogę się już doczekać, kiedy zrobi się cieplej i będę mogła zdobyć kolejny szczyt. To przepiękne uczucie i mobilizuje do dalszej walki.
Nikt - 10 lut 2010, o 22:43
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
maciej_ - 11 lut 2010, o 23:27
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
... pasja o to chodzi znajdź pasję a życie zacznie smakować, i to się sprawdza. Gratuluję. Opowiedz coś o swojej kolekcji.
Ania - 12 lut 2010, o 15:57
Zbieram tez noze.Najlepiej duze albo stare bagnety.Najlepiej duze ostrza z pieknej twardej stali.Uwielbiam je rozkladac siedziec i na nie patrzec.
ja zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju miecze, sztylety. na razie mam tylko jeden (chyba rodzaj noża), dostałam go od brata, który przywiózł go ze Szwecji, ale mam nadzieję, że kiedyś kolekcja się powiększy.
Anonim - 14 lut 2010, o 00:24
Ja swego czasu chciałem sobie kupić dwie maczety, ale dziewczyna wybiła mi to z głowy. Też ciekawi mnie broń biała.
nina - 17 lut 2010, o 13:15
Ktos mi powiedział, ze marzenia mozna podzielić na dwa rodzaje: niespełnione i niespełnialne. Moim marzeniem jest praca w hospicjum albo ze starszymi ludźmi odsunietymi na margines społeczeństwa. Jeżeli miałabym taka mozliwośc to chciałabym robić to charytatywnie. Myslę, ze w tej roli dobrze bym sie czuła i bardzo by mi to pomogło. Myslę, ze robiłabym to z zaangażowaniem i całym sercem. Na razie muszę zaliczyć to marzenie do niespełnionych ale kiedyś może się uda.
hanamiyaka - 24 lut 2010, o 11:35
Wiadomo jak - jedna paczka dziennie, co najmniej. Kawa. Ksiazki, chodzenie do kina. Jak sie zle czuje nie moge byc sama - dlatego bardzo lubie chodzic po kawiarniach bo mimo ze nikt ze mna nie rozmawia to widze, i slysze innych i nie moge robic glupich rzeczy.
Ale najlepszym lekarstwem na wszystko to muzyka.
Anonim - 25 lut 2010, o 17:32
Tak muzyka to jest to. Chociaż bardziej niż słuchanie odstresowuje mnie gra na gitarze.
Co do papierosów to pewnie wiele osób Ci mówiło, że to złe i niedobre. To więc ja nie będę się powtarzał. Jestem palaczem biernym od urodzenia, więc jakos nie lubie jak ktos pali w moim towarzystwie.
hanamiyaka - 25 lut 2010, o 21:20
Co do papierosów to pewnie wiele osób Ci mówiło, że to złe i niedobre. To więc ja nie będę się powtarzał. Jestem palaczem biernym od urodzenia, więc jakos nie lubie jak ktos pali w moim towarzystwie.
Oj tak, mowili. Ja zapalilam pierwszego papierosa w listopadzie 2005 roku i do 2008 roku palilam tak jakos towarzysko tylko ale od poltora roku pale juz nalogowo. Dlaczego? Nie biore lekow, wiec to jest jakis substytut. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale to mnie odstresuje. Ale rzucam. Scout's honor. Mozecie mi pomoc w tym
Co do muzyki - kiedy bylo ze mna mega zle znalazlam przez przypadek na lascie The Libertines i od tamtej pory ich muzyka jest ze mna codziennie. Najszczesliwsze dni byly w czerwcu i listopadzie 2008 roku - bo pojechalam do domu na koncerty Dirty Pretty Things (to nowa - juz nieistniejaca - kapela Carl'a Barat'a). A w kwietniu Pete Doherty przyjezdza do Warszawy i ja wydalam polowe pieniedzy z bozego narodzenia na bilet pod scena Takie rzeczy mi poprawiaja humor, na powaznie. Bez muzyki mroz <3
Ania - 25 lut 2010, o 22:39
Oj tak, mowili. Ja zapalilam pierwszego papierosa w listopadzie 2005 roku i do 2008 roku palilam tak jakos towarzysko tylko ale od poltora roku pale juz nalogowo. Dlaczego? Nie biore lekow, wiec to jest jakis substytut. Wiem, ze to dziwnie brzmi, ale to mnie odstresuje
gdyby papierosy mi smakowały, to najprawdopodobniej teraz wypalałabym z dwie paczki dziennie na odstresowanie ) ale jakoś nigdy tak naprawdę nie zrozumiałam o co chodzi w paleniu papierosow, chociaz popalalam dosyć często w gimnazjum i na początku liceum. Zawsze kręciło mi się w głowie, było mi niedobrze, ciuchy śmierdziały, a działania odstresowującego brak rzuć palenie, rzuć, to świństwo jest.
Jak sie zle czuje nie moge byc sama - dlatego bardzo lubie chodzic po kawiarniach bo mimo ze nikt ze mna nie rozmawia to widze, i slysze innych i nie moge robic glupich rzeczy.
Robię, a raczej robiłam kiedy mieszkałam w większym mieście, dokładnie tak samo. Kiedy opanowywały mnie potencjalnie niebezpieczne i źle rokujące myśli, jeździłam bez celu tramwajami, chodziłam do galerii handlowych, (nawet jak nie miałam ani grosza) i samo bycie z ludźmi jakoś sprowadzało mnie na ziemię. To całkiem pomocna, choć tylko doraźna, terapia. terapia ludźmi )
Anonim - 26 lut 2010, o 12:24
Jeśli chodzi o zespoły, to zawsze byłem fanem Rammsteina, może dlatego, że natrafiłem na niego w początkowej fazie buntu młodzieńczego, często wtedy popadałem w gniew, a ten zespół potrafił mnie uspokoić(wyładować emocję) a jednocześnie( kiedy tego potrzebowałem )podburzyć. Jak pochodzisz ze Szwecji to dodam, że ostatnio wielki szacunek wzbudził u mnie Sabaton. I o dziwo nie dowiedziałem sie o nim z mediów(typu telewizja, radio), ale szukając czegoś o Polskim patriotyzmie ( to mnie zdziwiło ). Oczywiście mówię tu o piosence 40-1. Jest genialna. Dodając jeszcze świetny montaż jakiegoś polaka, który zrobił "teledysk", po prostu ciary przechodzą. Jak dla mnie : zespół z świetnymi textami i dobrą muzyką ( choć wszystkie utwory są w podobnej nucie i czasem chce się czegoś nowego).
Przepraszam za off top o muzyce
emil - 11 lip 2010, o 18:45
Ja mam takie sposób iż,zamykam się w swoim pokoju i słucham głośno muzyki...albo też mam drugi,że wychodzę na cały dzień z domu i siedzę gdzieś,gdzie chodzi mało osób..
executor - 6 paź 2010, o 11:21
Mnie muzyka też pomagała (słucham Trance i klasycznej). Teraz już w ogóle nie czuje tej magii. A jak sobie aktualnie poprawiam nastrój? Albo pije albo się tnę. Chociaż coraz częściej zaczynam stosować taktykę "Nie możesz kogoś pokonać to się do niego przyłącz" więc czasami nie walczę w ogóle.