Moje najwyższe zwierzenie, moja obietnica.
ayahuasca - 5 mar 2010, o 06:23
Oświadczam, że nie mam zamiaru traktować lekko i pobieżnie moich kroków do osiągnięcia wyznaczonych mi celów. Wczorajsza sytuacja, która dla mnie była kompromitacją, przekonała mnie do złożenia pewnej obietnicy.
W przeciągu miesiąca uczynię co tylko możliwe, wyszukam wszelkie sposoby, by wyjść z moich zaburzeń, choćbym miała przekopać cały internet, przeszukac Polskę, a za leki, zabiegi, prywatnych lekarzy czy tym podobne miała zapłacić wysoką cenę ; zacznę systematyczną, rygorystyczną terapię. To już kwestia życia albo śmierci.
Jeszcze niedawno bym się tym nie przejęła całkowicie - czy śmierć przyjdzie, czy nie, obojętne. Dziś także żyję ze świadomością, iż nigdy nie wiemy kiedy nadchodzi nasz czas i się tym nie przejmuję - carpe diem! Jednak nie pozwolę sobie odejść zanim czegoś nie dokonam. Tym bardziej nie pozwolę, by moja przypadłość osłabiała moje kroki do celów. I choćbym miała umrzeć na podium, zrobię to, z dumą i godnością.
Niech te słowa nie ulecą z chwilą, zostaną zapisane, bym o nich nie zapominała.
Trzymajcie za mnie kciuki... Dziś [ albo w poniedziałek, to już zależy od możliwośći kliniki] pierwsze badania.
hanamiyaka - 5 mar 2010, o 10:54
Bedziemy walczyc z toba! Powodzenia na badaniach
ayahuasca - 5 mar 2010, o 16:21
%$#$%$%@#!##$%$ !!!!
Kolejne upokorzenie. A badania odłożone na czas nieokreślony.
Egzystencjonalny paw...
W prostych słowach - e tam, normalka
Zaśpiewam jak Piotr Cugowski : "Z całych sił przytrzymam się życia, chociaż życie ma mnie gdzieś".
Anonim - 6 mar 2010, o 23:21
echs... czyli nie poszłaś sama z siebie? A tak mnie ten pierwszy post podbudował...
Może potrzebujesz, aby zaprowadzić Cię za rękę?
Kobieta zmienną jest...
Trzymam kciuki za następny raz...
ayahuasca - 7 mar 2010, o 14:37
Może i kobieta zmienną jest, ale biurokracja jeszcze bardziej, szczególnie w NFZcie : P Poszłam, poszłam! ALe badania odłożono mi.
Anonim - 7 mar 2010, o 17:50
To dobrze, że nie z Twojej winy No cóż nasz system to temat, na który nawet nie warto się rozwodzić
Nikt - 13 mar 2010, o 17:44
Twarda Laska z Ciebie ayahuasca tak trzymaj.Nie poddawaj sie systemowi !!!
Anonim - 13 mar 2010, o 17:57
Boże Nikt jesteś. Martwiłem się. W ogóle ostatnio prawie wszyscy się nie odzywają.
ayahuasca - 14 mar 2010, o 10:12
Ta, w końcu Babilon musi upaść, co nie?
Co do moje sytuacji, to powiem, że u mnie końca nie widać... Dużo roboty, którą trzeba wykonać, ale owocność taka sobie... marna dość. Motywacja także marna i odwalam to wszystko, byleby do przodu.
Początkowy termin uporządkowania swojego zdrowia muszę mocno przesunać, bo planując nie uwzględniłam poziomu "mamy tak dużo pacjentów, że Ciebie mamy w d..." polskiej służby zdrowia ^^
A wczoraj byłam na koncercie, co nie polepsza mojej sytuacji zdrowotniej, gdyż w szatni mi zgubiono czapkę i szalik, a zapasowych ni mam. Przy obecniej pogodzie nic tylko zakrzyknąć "Witaj grypo!". Ma ktoś pożyczyć gruby i długi szalik, najlepiej niebieski?
ayahuasca - 15 mar 2010, o 10:18
Weszłam tutaj i piszę, bo nie mogę wytrzymać tego jak się czuję.
Mam dość bycia siłaczką. Każdy chyba bagatelizuje mój stan, każdy mi jedynie powtarza, że dam sobie radę. Ok, dam sobie radę sama. Tylko, że gdy zwracam się o pomoc, to chyba jednak nie daję rady tak całkiem sama i potrzebuję...pomocy? Chyba logiczne. Ale mój stan nie jest logiczny.
Nienawidzę słabości i nie będę błagać o pomoc, skoro prośby odbijają się jak groch o ścianę.
Tyle, że jak na tę chwilę naprawdę nie mam siły... Czy to jakieś usprawiedliwienie?
I czy są jakieś rozwiązania?
Jest. szpital. Świat nie ma nic więcej do zaoferowania podupadłym osobom, jedynie izolacja.
I jak tu się nie czuć w potrzasku? Jak nie wpadać w panike, jak sie nie zabić?
Anonim - 15 mar 2010, o 19:12
Tak najgorsze jest to, że nie chcą dostrzec Twojego problemu. Ja np. przy innych staram się być pozytywne nastawiony, ale coraz częściej mnie to wkurza. NIe mam osoby, której mógłbym sie wygadać, bo wszystkie potencjalne persona chcą wygadać się mi, a gdy ja zaczynam o swoim problemie to go bagatelizują tak, że mi głupio o tym mówić. Lub zbywają krótkim będzie lepiej. Podziwiam Cie, że masz odwagę w ogóle pójść do specialisty. Ja takiej nie mam, właściwie to chyba nie lubie gdy ktoś mi pomaga, nie potrafię prosić o pomoc i walczyć o siebie. Jesli chodzi o innych to zrobie wszystko, ale w stosunku do siebie mam taka bariere. Nie wiem czy sa jakieś rozwiązania, gdybym wiedział, myślisz że w ogóle trafiłbym na tę stronę? A Ty byś trafiła?
ayahuasca - 16 mar 2010, o 15:19
Wiem. I trafiłam. Trafiłam, bo nawet gdy omdlewam na ulicy, to jest nic. To jest nic, gdy czasem nie mogę chodzić z bólu czy że wszystko mnie w środku boli.
Co za paradoks, że dopóki się walczy... wtedy każdy zignoruje. Bo jeszcze nie jest tak źle. Heh, ciekawa jestem czy te osoby będzie zżerać sumienie,gdy uświadomią sobie, iż nie da się pomóc. Że życia się zwrócić nie da.
Gdy jesteśmy silni - nikt nawet nie zauważy; gdy prosimy o pomoc - jesteśmy zbyt słabi i natrętni; kiedy umieramy - jesteśmy tchórzami bojącymi się życia.
To jest już dla mnie zbyt denerwujące. A nawet jeśli nei denerwujące to upadam pod ciężarem kamieni, które na mnie spadają. Zrzucają mi je ludzie, los, ja sama. Ten ciężar ciągle rośnie i cokolwiek bym nie robiła - żadna praca nie jest owocna, a ból się tylko nasila.
Mój organizm wysiada... nie ma większej bezsilności niż to, że nie możesz nieraz nawet chodzić, a wszyscy w okół to bagatelizują, bo niby kręgosłup masz w całości. I wymagają chodzenia. Co lepsze, wymogi są kosmiczne, bo przy upadającej pamięci i źle funkcjonującym umyśle czas było zaliczyć 13 różnych egzaminów.
Szczerze? Nie ma wartości większej niż piękno życia. Ja jednak już nie mam powodu, by o to walczyć. Popawka - ja już nie mam szans na odczuwianie tego. Chyba mam tego dość.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
ayahuasca - 5 mar 2010, o 06:23
Oświadczam, że nie mam zamiaru traktować lekko i pobieżnie moich kroków do osiągnięcia wyznaczonych mi celów. Wczorajsza sytuacja, która dla mnie była kompromitacją, przekonała mnie do złożenia pewnej obietnicy.
W przeciągu miesiąca uczynię co tylko możliwe, wyszukam wszelkie sposoby, by wyjść z moich zaburzeń, choćbym miała przekopać cały internet, przeszukac Polskę, a za leki, zabiegi, prywatnych lekarzy czy tym podobne miała zapłacić wysoką cenę ; zacznę systematyczną, rygorystyczną terapię. To już kwestia życia albo śmierci.
Jeszcze niedawno bym się tym nie przejęła całkowicie - czy śmierć przyjdzie, czy nie, obojętne. Dziś także żyję ze świadomością, iż nigdy nie wiemy kiedy nadchodzi nasz czas i się tym nie przejmuję - carpe diem! Jednak nie pozwolę sobie odejść zanim czegoś nie dokonam. Tym bardziej nie pozwolę, by moja przypadłość osłabiała moje kroki do celów. I choćbym miała umrzeć na podium, zrobię to, z dumą i godnością.
Niech te słowa nie ulecą z chwilą, zostaną zapisane, bym o nich nie zapominała.
Trzymajcie za mnie kciuki... Dziś [ albo w poniedziałek, to już zależy od możliwośći kliniki] pierwsze badania.
hanamiyaka - 5 mar 2010, o 10:54
Bedziemy walczyc z toba! Powodzenia na badaniach
ayahuasca - 5 mar 2010, o 16:21
%$#$%$%@#!##$%$ !!!!
Kolejne upokorzenie. A badania odłożone na czas nieokreślony.
Egzystencjonalny paw...
W prostych słowach - e tam, normalka
Zaśpiewam jak Piotr Cugowski : "Z całych sił przytrzymam się życia, chociaż życie ma mnie gdzieś".
Anonim - 6 mar 2010, o 23:21
echs... czyli nie poszłaś sama z siebie? A tak mnie ten pierwszy post podbudował...
Może potrzebujesz, aby zaprowadzić Cię za rękę?
Kobieta zmienną jest...
Trzymam kciuki za następny raz...
ayahuasca - 7 mar 2010, o 14:37
Może i kobieta zmienną jest, ale biurokracja jeszcze bardziej, szczególnie w NFZcie : P Poszłam, poszłam! ALe badania odłożono mi.
Anonim - 7 mar 2010, o 17:50
To dobrze, że nie z Twojej winy No cóż nasz system to temat, na który nawet nie warto się rozwodzić
Nikt - 13 mar 2010, o 17:44
Twarda Laska z Ciebie ayahuasca tak trzymaj.Nie poddawaj sie systemowi !!!
Anonim - 13 mar 2010, o 17:57
Boże Nikt jesteś. Martwiłem się. W ogóle ostatnio prawie wszyscy się nie odzywają.
ayahuasca - 14 mar 2010, o 10:12
Ta, w końcu Babilon musi upaść, co nie?
Co do moje sytuacji, to powiem, że u mnie końca nie widać... Dużo roboty, którą trzeba wykonać, ale owocność taka sobie... marna dość. Motywacja także marna i odwalam to wszystko, byleby do przodu.
Początkowy termin uporządkowania swojego zdrowia muszę mocno przesunać, bo planując nie uwzględniłam poziomu "mamy tak dużo pacjentów, że Ciebie mamy w d..." polskiej służby zdrowia ^^
A wczoraj byłam na koncercie, co nie polepsza mojej sytuacji zdrowotniej, gdyż w szatni mi zgubiono czapkę i szalik, a zapasowych ni mam. Przy obecniej pogodzie nic tylko zakrzyknąć "Witaj grypo!". Ma ktoś pożyczyć gruby i długi szalik, najlepiej niebieski?
ayahuasca - 15 mar 2010, o 10:18
Weszłam tutaj i piszę, bo nie mogę wytrzymać tego jak się czuję.
Mam dość bycia siłaczką. Każdy chyba bagatelizuje mój stan, każdy mi jedynie powtarza, że dam sobie radę. Ok, dam sobie radę sama. Tylko, że gdy zwracam się o pomoc, to chyba jednak nie daję rady tak całkiem sama i potrzebuję...pomocy? Chyba logiczne. Ale mój stan nie jest logiczny.
Nienawidzę słabości i nie będę błagać o pomoc, skoro prośby odbijają się jak groch o ścianę.
Tyle, że jak na tę chwilę naprawdę nie mam siły... Czy to jakieś usprawiedliwienie?
I czy są jakieś rozwiązania?
Jest. szpital. Świat nie ma nic więcej do zaoferowania podupadłym osobom, jedynie izolacja.
I jak tu się nie czuć w potrzasku? Jak nie wpadać w panike, jak sie nie zabić?
Anonim - 15 mar 2010, o 19:12
Tak najgorsze jest to, że nie chcą dostrzec Twojego problemu. Ja np. przy innych staram się być pozytywne nastawiony, ale coraz częściej mnie to wkurza. NIe mam osoby, której mógłbym sie wygadać, bo wszystkie potencjalne persona chcą wygadać się mi, a gdy ja zaczynam o swoim problemie to go bagatelizują tak, że mi głupio o tym mówić. Lub zbywają krótkim będzie lepiej. Podziwiam Cie, że masz odwagę w ogóle pójść do specialisty. Ja takiej nie mam, właściwie to chyba nie lubie gdy ktoś mi pomaga, nie potrafię prosić o pomoc i walczyć o siebie. Jesli chodzi o innych to zrobie wszystko, ale w stosunku do siebie mam taka bariere. Nie wiem czy sa jakieś rozwiązania, gdybym wiedział, myślisz że w ogóle trafiłbym na tę stronę? A Ty byś trafiła?
ayahuasca - 16 mar 2010, o 15:19
Wiem. I trafiłam. Trafiłam, bo nawet gdy omdlewam na ulicy, to jest nic. To jest nic, gdy czasem nie mogę chodzić z bólu czy że wszystko mnie w środku boli.
Co za paradoks, że dopóki się walczy... wtedy każdy zignoruje. Bo jeszcze nie jest tak źle. Heh, ciekawa jestem czy te osoby będzie zżerać sumienie,gdy uświadomią sobie, iż nie da się pomóc. Że życia się zwrócić nie da.
Gdy jesteśmy silni - nikt nawet nie zauważy; gdy prosimy o pomoc - jesteśmy zbyt słabi i natrętni; kiedy umieramy - jesteśmy tchórzami bojącymi się życia.
To jest już dla mnie zbyt denerwujące. A nawet jeśli nei denerwujące to upadam pod ciężarem kamieni, które na mnie spadają. Zrzucają mi je ludzie, los, ja sama. Ten ciężar ciągle rośnie i cokolwiek bym nie robiła - żadna praca nie jest owocna, a ból się tylko nasila.
Mój organizm wysiada... nie ma większej bezsilności niż to, że nie możesz nieraz nawet chodzić, a wszyscy w okół to bagatelizują, bo niby kręgosłup masz w całości. I wymagają chodzenia. Co lepsze, wymogi są kosmiczne, bo przy upadającej pamięci i źle funkcjonującym umyśle czas było zaliczyć 13 różnych egzaminów.
Szczerze? Nie ma wartości większej niż piękno życia. Ja jednak już nie mam powodu, by o to walczyć. Popawka - ja już nie mam szans na odczuwianie tego. Chyba mam tego dość.