Sezon
ayahuasca - 12 kwi 2010, o 17:03
Sezon samobójstw w pełni. Jakąś godzine temu dowiedziałam się o kolejnym. Sama usilnie walczę z takimi myślami, które się nasilają i nasilają, i nasilają...
Tak się zastanawiam nawet - czemu walczę? Zaczynam zazdrościć osobom, których pogrzeb tak niedawno się odbył albo odbędzie się niebawem... Nie wiem czy dam radę oprzeć się temu wszystkiemu. Za dużą pustkę czuję.
Z drugiej strony :
- Cierpienie rodziny
- Żadnej szansy na jakiekolwiek szczęście
- Już nic nie będzie.
Staram się trzymać mojego systemu myślowego, w głowie mówię sama do siebie jak do innych, którym udzielam rad czy wsparcia... Ale nie wiem czy sama jestem w stanie podnieść się. To wszystkie jest takie ciężkie.
Ania - 12 kwi 2010, o 22:01
Chyba nie powinnam nic pisać, bo wcale Ci tym nie pomogę.
A u mnie jest to samo. Też opieram się rękami i nogami tym myślom. Kilka dni temu miałam kryzys i podjęłam decyzję, że to musi się skończyć. Ale... powiem szczerze, że nie chce mi się. Tak, nie chce mi się, bo to jednak wymaga trochę wysiłku. Ja nie mam na nic ochoty, nawet zabić mi się nie chce. Mam jeszcze nadzieję, że coś dobrego mnie spotka i żyję tą nadzieją. Też zastanawiam się często, czy dam radę, czy jest jakaś granica wytrzymałości. Właściwie nie muszę nic już pisać, wszystko co Ty napisałaś sama mogłabym odnieść do siebie.
Może to zabrzmi banalnie, ale... poza tym, że często w to nie wierzę... to myślę, że warto żyć. Nie dla jakichś wielkich sukcesów, ale dla tych wszystkich zwykłych-niezwykłych chwil, dla codzienności, dla tych wszystkich magicznych momentów, kiedy zapominamy o swoich problemach, o trudnej sytuacji i cała świadomość skupia się na chwili obecnej, na przeżywaniu czegoś. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię.
ayahuasca - 12 kwi 2010, o 23:21
Wiem doskonale co masz na myśli. Warto żyć, naprawdę warto... i ja to wiem, czuję. Czasem się w ogólę dziwie skąd te myśli S., cała ta autoagresja....Ale wiem skąd.
I cóż, zmarłych nikt nie przywróci, więc nikt tu nie pomoże, a miło, że ktoś odpisuje.Tu przecież nie jesteśmy wzajemnie swoimi lekarzami, lecz wspieramy się jak potrafimyzanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
ayahuasca - 12 kwi 2010, o 17:03
Sezon samobójstw w pełni. Jakąś godzine temu dowiedziałam się o kolejnym. Sama usilnie walczę z takimi myślami, które się nasilają i nasilają, i nasilają...
Tak się zastanawiam nawet - czemu walczę? Zaczynam zazdrościć osobom, których pogrzeb tak niedawno się odbył albo odbędzie się niebawem... Nie wiem czy dam radę oprzeć się temu wszystkiemu. Za dużą pustkę czuję.
Z drugiej strony :
- Cierpienie rodziny
- Żadnej szansy na jakiekolwiek szczęście
- Już nic nie będzie.
Staram się trzymać mojego systemu myślowego, w głowie mówię sama do siebie jak do innych, którym udzielam rad czy wsparcia... Ale nie wiem czy sama jestem w stanie podnieść się. To wszystkie jest takie ciężkie.
Ania - 12 kwi 2010, o 22:01
Chyba nie powinnam nic pisać, bo wcale Ci tym nie pomogę.
A u mnie jest to samo. Też opieram się rękami i nogami tym myślom. Kilka dni temu miałam kryzys i podjęłam decyzję, że to musi się skończyć. Ale... powiem szczerze, że nie chce mi się. Tak, nie chce mi się, bo to jednak wymaga trochę wysiłku. Ja nie mam na nic ochoty, nawet zabić mi się nie chce. Mam jeszcze nadzieję, że coś dobrego mnie spotka i żyję tą nadzieją. Też zastanawiam się często, czy dam radę, czy jest jakaś granica wytrzymałości. Właściwie nie muszę nic już pisać, wszystko co Ty napisałaś sama mogłabym odnieść do siebie.
Może to zabrzmi banalnie, ale... poza tym, że często w to nie wierzę... to myślę, że warto żyć. Nie dla jakichś wielkich sukcesów, ale dla tych wszystkich zwykłych-niezwykłych chwil, dla codzienności, dla tych wszystkich magicznych momentów, kiedy zapominamy o swoich problemach, o trudnej sytuacji i cała świadomość skupia się na chwili obecnej, na przeżywaniu czegoś. Mam nadzieję, że wiecie, o czym mówię.
ayahuasca - 12 kwi 2010, o 23:21
Wiem doskonale co masz na myśli. Warto żyć, naprawdę warto... i ja to wiem, czuję. Czasem się w ogólę dziwie skąd te myśli S., cała ta autoagresja....Ale wiem skąd.
I cóż, zmarłych nikt nie przywróci, więc nikt tu nie pomoże, a miło, że ktoś odpisuje.Tu przecież nie jesteśmy wzajemnie swoimi lekarzami, lecz wspieramy się jak potrafimy