ďťż

To kwestia czasu



Smółka - 29 sty 2010, o 22:53
Od zawsze wiedziałam, że prędzej czy później ze sobą skończę. Mam huśtawki nastrojów. Kiedyś były słabsze. Teraz kiedy mam doła jestem o krok od samobójstwa, jestem na granicy. Nigdy nie potrafiłam się dopasować do reszty. Nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela. Drugiej połówki. Jestem aspołeczna. Nie potrzebna.




maciej_ - 29 sty 2010, o 22:57

Jestem aspołeczna. Nie potrzebna.

Co Ty mówisz ? nie odkryłaś swojej drogi dlatego jesteś nieszczęśliwa, nie ma osób aspołecznych są osoby niedowartościowane przez inne i takie którym wmawia sie kompleksy.. do jakich należysz patrząc obiektywnie ?



Smółka - 29 sty 2010, o 23:02
Nie wiem. Uważam że charakter mam dobry, ale boli mnie, że nikt poza mną tego nie widzi. Nikt nie jest zainteresowany poznaniem mnie. Nikt nie chce się do mnie zbliżyć. No i wygląd też wpływa na moje myśli samobójcze. Cały czas porównuję się do innych i wypadam beznadziejnie.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:06
porównujesz sie do innych czy chcesz być jak inni ? to znaczna różnica a bardzo istotna




Smółka - 29 sty 2010, o 23:08
Jeśli chodzi o wygląd to chcę. A jeśli chodzi o wnętrze to zazdroszczę innym tylko tego, że potrafią cieszyć się życiem. Ja czuję pustkę.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:10
czyli uważasz że nie masz wartości ?



Smółka - 29 sty 2010, o 23:11
w jakim sensie?



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:13
chodzi mi o wartości moralne



Smółka - 29 sty 2010, o 23:18
Zależy mi na rodzinie, ale z nimi często mam sprzeczki i wtedy właśnie chęć śmierci jest najsilniejsza. Zależy mi na miłości, ale z tą miałam same problemy. To nie jest dla mnie. Na przyjaźni, ale tej nie doświadczyłam. Chcę czegoś więcej od życia, ale ono nic mi nie daje. Mam dosyć ludzi, ludzie są beznadziejni.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:22
Wiesz ludzie jak ludzie są różni po prostu, po co Ci to pragnienie śmierci ? nie masz celu w życiu ?



Smółka - 29 sty 2010, o 23:23
Jak to po co mi pragnienie śmierci? Życie mnie nie cieszy. Mam marzenia, ale marzenia nie zawsze są do spełnienia.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:24
ja też pragnąłem śmierci a teraz żałuje nie obawiasz się ?



Smółka - 29 sty 2010, o 23:26
Obawiam, ale nie chcę żyć nadzieją że coś się zmieni.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:33
dlaczego przecież może byc pięknie skąd wiesz co będzie jutro albo po jutrze ? możesz stracić szanse na coś naprawdę pięknego



Smółka - 29 sty 2010, o 23:36
Właśnie dlatego nadal żyję. Przez tą głupią nadzieję.



maciej_ - 29 sty 2010, o 23:38
żeby zyc trzeba wierzyć, poddać sie zawsze można co tracisz żyjąc ?



Smółka - 29 sty 2010, o 23:40
Nic nie tracę, ale po prostu się męczę. Nic mnie nie cieszy



maciej_ - 30 sty 2010, o 10:47
A nie jesteś zdanie że poprzez cierpienie człowiek staje sie bardziej wartościowy i problemy umacniają człowieka. Może to głupio brzmi ale tak jest.



Ania - 30 sty 2010, o 11:52
maciej_, ty chyba jesteś katolikiem, co? ten pogląd, że cierpienie umacnia, że człowiek staje się przez to bardziej wartościowy typowy jest m.in. dla katolicyzmu, a że w Polsce dominuje katolicyzm, to większość ludzi żyje w przekonaniu, że cierpienie ich uszlachetnia. Owszem, cierpienie ma sens, kiedy potrafimy wyciągnąć wnioski z tego, czego doświadczyliśmy, żeby to już więcej się nie powtórzyło. No, ale jeśli całe nasze życie jest pasmem nieszczęść, przepełnione jest smutkiem, bólem... no to chyba coś jest nie tak, prawda? No, ale to nie miejsce na dyskutowanie o poglądach...


Od zawsze wiedziałam, że prędzej czy później ze sobą skończę. Mam huśtawki nastrojów. Kiedyś były słabsze. Teraz kiedy mam doła jestem o krok od samobójstwa, jestem na granicy. Nigdy nie potrafiłam się dopasować do reszty. Nigdy nie miałam prawdziwego przyjaciela. Drugiej połówki. Jestem aspołeczna. Nie potrzebna.

Smółka, mogłabym podpisać się pod tym co napisałaś. Poza tym... często wydaje mi się, że śmierć będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem, że nic dobrego mnie już nie czeka, że jestem wewnętrznie "zniszczona", że nie da się już mnie "naprawić" i nic, totalnie nic mnie nie cieszy, mam wrażenie, że nie potrafię już doświadczać przyjemności, że wszystko wokół mnie jest takie bezsensowne i bezcelowe... ale... to są tylko zaślepienia wynikające z głębokiej depresji, to nie jest naturalny stan umysłu. To co czujemy nie jest naturalne dla każdego człowieka. Zobacz, są ludzie, którzy są naprawdę zadowoleni z życia, szczęśliwi, czyli naprawdę jest możliwe tak żyć i każdy z nas może to osiągnąć, to nie jest stan tylko dla wybrańców. Często chciałam odebrać sobie życie nie dlatego, że naprawdę chciałam przestać żyć, ale dlatego, że nie widziałam nadziei na lepszą przyszłość, jednocześnie żyłam nadzieją, że "może coś się w końcu zmieni", ale tak naprawdę nie wierzyłam, że może mnie jeszcze spotkać coś dobrego. Taki paradoks. Wiesz, już parę ładnych lat temu wiele razy zamierzałam zabić się, to było chyba jeszcze kiedy byłam w gimnazjum, ale wtedy nie byłam jeszcze w takim złym stanie, więc nie zrobiłam tego. Później było jeszcze gorzej, ale też spotkało mnie wiele dobrego, przeżyłam naprawdę piękne i wspaniałe chwile. I wtedy pomyślałam sobie "jak dobrze, że nadal żyję, gdybym wtedy odebrała sobie życie, nie mogłabym teraz tego doświadczać". Tak jak napisał maciej_ :"dlaczego przecież może byc pięknie skąd wiesz co będzie jutro albo po jutrze ? możesz stracić szanse na coś naprawdę pięknego".
A jeszcze druga sprawa. Napisałaś tutaj, czyli szukasz pomocy i wsparcia, a to znaczy, że tak naprawdę, mimo pragnienia śmierci, chcesz z tego wyjść!
Wiesz, mi bardzo pomogło uświadomienie sobie, że nie jestem jedyna osobą na prawie 7 miliardów ludzi na Ziemi, która doświadcza takich stanów. A pomogło mi dlatego, że uświadomiłam sobie, że jeśli inni doświadczają czegoś bardzo podobnego, mają bardzo podobne myśli, lęki i odczucia, a to znaczy, że jest to stan chorobowy, dlatego, że choroba ma to do siebie, że "działa" według pewnego schematu. Dla każdej choroby są określone objawy, dlatego właśnie można te choroby rozpoznawać. Depresja jest tak samo chorobą jak grypa czy zapalenie płuc. No, może nie zupełnie "tak samo".
Już gdzieś tutaj pisałam o tym, że depresja, tak jak choroby somatyczne, nie działa jak koło fortuny. Nie jest tak, że ktoś ma depresję bez przyczyny, że to na niego spada ot tak, jak grom z jasnego nieba. Depresja ma swoje przyczyny, ale po prostu często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wniosek z tego taki, że należy wyeliminować przyczyny, a skutki przestaną się pojawiać. To naprawdę jest możliwe.



maciej_ - 30 sty 2010, o 13:03

maciej_, ty chyba jesteś katolikiem, co?

tak jestem katolikiem. Kurczę no dlaczego nikt nie chce podjąć ze mną tematu wiary :]


to są tylko zaślepienia wynikające z głębokiej depresji, to nie jest naturalny stan umysłu

Ania bardzo mądre słowa, podpisuję się pod tym obiema rękoma to co się dzieje w takich stanach to zaczyna się w głowie wystarczy dobrze do tego podejść i można z tym żyć, normalnie funkcjonować.



Nikt - 9 lut 2010, o 17:28
Smółka to Ty?Czy na moj post odpisal ktos kto sie pod Ciebie podszyl????!! Napisalas madre rzeczy nawet mi pomoglas a czytajac Twoja polemike z Mackiem nie p[oznaje Cie !!! Silna i fajna babka z Ciebie !!



Nikt - 9 lut 2010, o 17:30
Macieju chetnie podejme z Toba temat wiary.Jestem katolikiem i wierze w Boga ale to moze byc bardzo ciekawe.



maciej_ - 10 lut 2010, o 21:18
Co niniejszym uczyniliśmy chyba
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl
  • 0000_menu