Wydarzenia w Starodrzewie
Szept - 14 Sie 2010 07:48
" />Powiadają wilcy morscy, że na południowy zachód od Półwyspu Chultańskiego trwa burza przeogromna. Mawiają, że zguba niechybna czeka tego, który statek swój skieruje chociażby w pobliże owego zjawiska pogodowego. Gdy spyta się co którego z kapitanów czy prawdą to, ten zaraz mówi, że nikt tego wiedzieć nie może, bo żadne kursy nie odbywają się w tamtą stronę. Jedynie silny wiatr wiejący od południowego zachodu może być cichym świadectwem huraganu, który przetacza się z dala od wybrzeży Chultu.
Szept - 15 Sie 2010 10:06
" />Widok to był piękny, zdumiewający, wspaniały, ale i przez chwilę przerażający! Tymi słowami gapie najczęściej określają poranne wydarzenie mające miejsce w Porcie Nyanzaru. Wszystko zdarzyło się w dokach, jednak wkrótce całe miasto zaczęło o tym mówić.
Nad ranem, wśród pierwszych promieni słońca w stronę portu zaczęła zbliżać średnia jednostka o dwóch masztach, tnąca fale z gracją tancerki rodem z Calimshanu. Białe żagle trzepotały na wietrze, wokół rozchodziło się zawodzenie wszędobylskich mew.
Nikt z obecnych wówczas w dokach nie jest w stanie powiedzieć jak to się stało, że kuter rybacki wszedł w ruch kolizyjny. Nikt również z tych, których się zapytano, nie wierzył, że kuter wyjdzie z tego cało. Jednak nie stało się to, czego gapie się lękali.
Mówi się teraz, że kapitan wpływającego do portu statku wykonał ryzykowny manewr wymijający, niemalże burtą nie stykając się z innym, dokującym okrętem, po czym skierował swą łajbę do jednego z zamkniętych doków. Kuter rybacki wyszedł z sytuacji bez szwanku, zaś widzowie nagrodzili gromkimi brawami zdolnego kapitana.
"Odkrywca", statek kapitana Briana O'Malleya, raz jeszcze dobił do Portu Nyanzaru.
Szept - 21 Sie 2010 08:03
" />Wczoraj o zmierzchu, jak powiadają świadkowie, do prywatnej przystani ściągnęła chmara awanturników, którzy ponoć układali się z samym kapitanem O'Malleyem. Jeden ze strażników, który pełnił akurat wartę w tymże miejscu powiada, że poszukiwacze przygód zapłacili całe 7 tysięcy, by móc wejść na pokład. Mówi się również o wzmożonym załadunku skrzyń, oraz wszelakich dóbr.
Godzinę później rozeszła się wieść, że O'Malley udaje się w kolejną wyprawę. Wypłynięcie jego odbyło się w tajemniczych okolicznościach, bo w godzinie, gdy noc jest najciemniejsza. Podejrzana również była kareta, która na chwilę przed odpłynięciem okrętu podjechała do prywatnego doku, zaś z niej samej wysiadł jakowy elf, odziany na modłę ludzką i wraz ze swymi ochroniarzami wsiadł na pokład.
"Odkrywca" kapitana Briana O'Malleya skierował się w kolejny rejs, tym razem z grupą poszukiwaczy przygód.
Nieliczni, chyba bardziej zorientowani w temacie, powiadają, że celem ich wyprawy jest wyspa na południu, która ponoć z głębin mórz i oceanów powstała.
Szept - 15 Wrz 2010 21:34
" />Na parę chwil przed zmierzchem wszystko wokół ucichło. Nawet liście drzew zaprzestały szeleścić na wietrze. Owa nadzwyczajna sytuacja trwała zaledwie chwilę, po której zagrzmiał grzmot tak silny, jakby wszystkie wrota prowadzące do Dziewięciu Piekieł na raz otwarte zostały. Cały Półwysep Chultański został skąpany w oślepiającym białym świetle, a trwało to równo dwa uderzenia serca. Ci, którzy byli na zewnątrz i w owej chwili patrzyli na niebo ujrzeć mogli niebotycznych rozmiarów miasto, skryte wśród chmur, które po czasie zaledwie jednego mrugnięcia powieką zniknęło.
Zaraz po tym rozpoczęły się gwałtowne wstrząsy, rzeki wystąpiły ze swych koryt podmywając okoliczne tereny. Dziesiątki tysięcy ptaków wzbiły się w niebo, by odlecieć w spokojniejsze rejony. Trzęsienie ziemi wyrządziło sporo szkód. Na traktach, wśród dżungli dostrzec można powalone pnie drzew. Wiele zwierząt zginęło owego dnia.
Wiadome jest, że w Forcie Beluarian upadł fragment murów, gdy spod ziemi wyrosły skały, które dosłownie rozsadziły go od środka. Oddziały Płomiennej Pięści czym prędzej rozpoczęły zabezpieczanie terenu i odgradzanie terenu. Zginęło paru żołnierzy, którzy spadli z murów. Jeden z kupców utracił wozy, gdy jego karawana wpadła do przepaści.
Port Nyanzaru poniósł zdecydowanie mniejsze szkody. Runęło jedno z domostw, wzbijając w powietrze kłęby pyłu i kurzu. W wyniku owego zdarzenia śmierć poniosły trzy rodziny, które w tym czasie kładły się do snu.
[Dla postaci posługujących się magią, ST na Czaroznawstwo = 30]: z całą pewnością można określić, że miasto, które przez chwilę widniało wśród chmur było jedynie iluzją. Kto ją wywołał, w jakim celu i za pomocą czego â nie wiadomo.
[Dla postaci posługujących się magią, ST na Czaroznawstwo = 50]: z łatwością można wyczuć, że trzęsienie ziemi nastąpiło jakby w odpowiedzi na oślepiający błysk, który przetoczył się po Chulcie.
[Dla postaci mające Czaroznawstwo 60+]: informacje u mnie.
Szept - 10 Paź 2010 09:38
" />Wczoraj przed świtem wielkie poruszenie! Zupełnie niespodziewanie z murów Fortu Beluarian rozpoczęto ostrzał artyleryjski skupiony, jak powiadają świadkowie, na morzu. Jakaż przyczyna tego? Ponoć jak wynika z relacji świadków, dwóch rybaków w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, z odmętów morza wyłaniać zaczęli się jakowi olbrzymi tytani, którzy nacierali wprost na Skaliste Wybrzeże.
Coś w tym musi być, wszakże po paru dłuższych chwilach przez okolicę przeszedł donośny metaliczny odgłos, zupełnie jakby ktoś na olbrzymim rogu zagrał, po czym od strony morza nadleciały dziesiątki ognistych kul. Ci, którzy przeżyli owy atak, opowiadają że przenośne stanowiska trebuszy ustawione wzdłuż lądu całkowicie zniszczone zostały, zaś Skaliste Wybrzeże skąpane w ogniu. Do tej pory nad lasami wokół Beluarian unosi się dym.
Dopiero o świcie stało się całkowicie jasne z czym do czynienia miały oddziały Płomiennej Pięści wraz z awanturnikami, którzy licznie zbiegli nad Skaliste Wybrzeże. Pierwsze promienie słońca oświetliły wówczas postać olbrzymiego konstruktu, który kroczył wytrwale wśród fal, nie zważając na atakujące go oddziały. Jak mawiają świadkowie golem minął Fort Beluarian i ruszył dalej. Za nim zaś, całkowicie inną, lądową drogą, wyruszyli awanturnicy. Podobnież skierowali się oni na Wschodnie Wybrzeże, gdzie linia brzegowa najniższa jest.
Jeden ze świadków, kapitan kupieckiego statku, który odepchnięty został przez konstrukta w porcie, co zaowocowało pęknięciem liny od kotwicy i wypłynięciem jednostki dalej w morze, tako przedstawia owe zjawisko, które pośpiesznie naszkicował:
Szept - 10 Paź 2010 16:46
" />Nad ranem w Nyanzaru rozgorzało piekło! Wedle informacji naocznych świadków wszystko rozpoczęło się od statku, który spadł na główny rynek miasta roztrzaskując się na drobne drzazgi i kawałki desek. Następnie na Port spadły dziesiątki płonących kul, które uszkodziły niektóre budynki.
Wkrótce po tym wojsko Amn na nabrzeżu ustawiło baterię balist i katapult, którymi zaczęto ostrzeliwać zbliżającą się do portu od strony morza istotę. Na nic zdały się próby powstrzymania monstrum, którym okazał się konstrukt. Za pomocą ognistych pocisków oraz wiązek jasnego światła zniszczył on broniące doku oddziały, a następnie wyszedł na brzeg.
Kolejnym etapem batalii był pochód golema ulicami Nyanzaru. Ruszył on biegiem przed siebie taranując wszystko co stanęło mu na drodze. Zatrzymał się dopiero w centrum, gdzie padł na "plecy" po poślizgnięciu się na plamie śliskiego oleju. Wówczas obrońcy miasta jak i awanturnicy spróbowali dobić konstrukt, co nie powiodło się.
Ostatecznie golem skierował się do bram miasta, gdzie przedostał się ponad murami na drugą stronę i ruszył "biegiem" do Starodrzewu, gdzie zatrzymał się przed strumieniem przecinającym tereny na pół. Po chwili dołączył do niego kolejny, drugi konstrukt. Teraz oba golemy stoją nieruchomo, całkowicie zastygłe w bezruchu.
Oddziały wojska Amn, które opuściły Nyanzaru skierowały się do Starodrzewu, gdzie następnie otoczyły oba nieruchome golemy korowodem ochronnym. Wygląda na to, że sytuacja na ten czas została opanowana.
W Nyanzaru zaś trwa liczenie strat oraz stopniowa odbudowa uszkodzonych budynków...
Szept - 12 Paź 2010 20:08
" />Nad ranem w okolicach Portu Nyanzaru rozległ się donośny metaliczny głos, zupełnie jakby ktoś grał na olbrzymim rogu. Zaraz po tym okoliczne urwiska ukruszyły się, sprawiając że część głazów i kamieni opadła na grunt. Po niedługim czasie nad Mglistą Przełęczą przeleciały dwie płonące kule. Pierwsza z nich poleciała na południe i rozpłynęła się w powietrzu, druga zaś uderzyła w ścianę wąwozu powodując większe osuwisko.
Po pewnym czasie Mglistą Przełęcz w pośpiechu opuściła grupa poszukiwaczy przygód, zaś zaraz za nimi spomiędzy ścian wąwozu wybiegł olbrzymi konstrukt. Skierował się on następnie do Starodrzewu i dołączył do dwóch pozostałych stojącym tam golemów. Metaliczne istoty tworzą obecnie nietypowy trójkąt, stojąc zwrócone przodem ku mostkowi nad strumieniem.
Szept - 17 Paź 2010 09:49
" />Pułapka, tak najprościej można określić zdarzenie, które miało miejsce wczorajszego poranka w Starodrzewie. Mieszczanie, szlachta i awanturnicy, którzy zjawili się w owym miejscu, by poobserwować, bądź wziąć udział w polowaniu organizowanym przez nowo powstające koło łowieckie Nyanzaru zostali oszukani. Jak się okazało na miejscu owe koło nigdy nie istniało, zaś osobą odpowiedzialną za rozwieszenie ogłoszeń mówiących o zbiórce w Starodrzewie był starszy, drżący na całym ciele mężczyzna, który ze łzami w oczach prosił bogów o przebaczenie.
Gdy cztery olbrzymie konstrukty spotkały się w końcu przez okolicę przetoczył się donośny metalowy dźwięk, który sprawił iż skały i urwiska runęły. Chwilę później okręgi na torsach golemów zaczęły się mienić białym światłem, które wystrzeliło w ziemię pomiędzy nimi. Na porannym niebie zaczęły gęstnieć czarne chmury, okolica zaś została zasnuta czerwoną mgłą, gdy brama otworzona została. I zaraz z owej bramy wyłoniła się olbrzymia pajęczyca, która pomknęła w stronę zasypanego Przesmyku Węża. Tuż za nią portal opuściło dwóch mężczyzn, znanych jako Artaud i Erik Wulfgarson, którzy krzyczeć poczęli, że za nimi podąża armia demonów. I tako się stało, jak powiedziane zostało.
Trzecim "gościem", który wyłonił się z bramy był rosły demon, który po zagraniu na olbrzymim rogu rzekł, iż Wielkie Łowy rozpoczęte zostały. Zaraz po owym haśle portal opuszczać zaczęły setki demonów, które prąc na przód mordowały i porywały zlęknionych mieszczan i szlachciców. Wielu poległo tego dnia, wielu również zostało zaciągniętych do Otchłani. Jakby tego było mało do walczących w Starodrzewie dość szybko dotarła wieść, że wojska Płomiennej Pięści, miast przyjść z pomocą, przejęły punkt graniczny i zaczęły się wokół niego okopywać.
Losy batalii owej, z góry skazanej na przegraną Amn, odwrócone zostały gdy na polu bitwy wylądowały dwie devy, które wsparły swą siłą i mądrością walczących. Ta, która w ich imieniu przemawiała, Astariel, dość szybko opracowała skuteczny sposób na walkę z demonim miotem, toteż wkrótce losy potyczki odwracać się zaczęły. Wówczas jednak do walki wkroczyły olbrzymie konstrukty, które zmusiły obrońców do wycofania się na Amnijski Trakt. Tam, wedle słów dziesiątek świadków, elf jakowy, z miana znany jako Jalin, wspiął się po pancerzu jednego z golemów i uczynił coś, co sprawiło że konstruktem targnęła eksplozja, która ramię mu oderwała.
Podczas gdy wojowie dzielnie odpierali ataki hord Otchłani deva o imieniu Astariel, wraz z czarodziejami, czarownikami, bardami i kapłanami utworzyła barierę stworzoną z olbrzymich snopów białego światła, sprawiających że atakujące demony zostawały rozszarpane na strzępy. Starodrzew został utracony i odcięty od świat, jednak sytuację tymczasowo zażegnano.
Świadkowie opowiadają o demonach-handlarzach, które następnie opuściły wrota, by oferować konającym możliwość uzdrowienia w zamian za ich duszę. Nikt jednak zdaje się nie wiedzieć jakiż cel miał owy atak, co też mogło do niego doprowadzić, i co najważniejsze... czy nie powtórzy się.zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl ilemaszlat.htw.pl
Szept - 14 Sie 2010 07:48
" />Powiadają wilcy morscy, że na południowy zachód od Półwyspu Chultańskiego trwa burza przeogromna. Mawiają, że zguba niechybna czeka tego, który statek swój skieruje chociażby w pobliże owego zjawiska pogodowego. Gdy spyta się co którego z kapitanów czy prawdą to, ten zaraz mówi, że nikt tego wiedzieć nie może, bo żadne kursy nie odbywają się w tamtą stronę. Jedynie silny wiatr wiejący od południowego zachodu może być cichym świadectwem huraganu, który przetacza się z dala od wybrzeży Chultu.
Szept - 15 Sie 2010 10:06
" />Widok to był piękny, zdumiewający, wspaniały, ale i przez chwilę przerażający! Tymi słowami gapie najczęściej określają poranne wydarzenie mające miejsce w Porcie Nyanzaru. Wszystko zdarzyło się w dokach, jednak wkrótce całe miasto zaczęło o tym mówić.
Nad ranem, wśród pierwszych promieni słońca w stronę portu zaczęła zbliżać średnia jednostka o dwóch masztach, tnąca fale z gracją tancerki rodem z Calimshanu. Białe żagle trzepotały na wietrze, wokół rozchodziło się zawodzenie wszędobylskich mew.
Nikt z obecnych wówczas w dokach nie jest w stanie powiedzieć jak to się stało, że kuter rybacki wszedł w ruch kolizyjny. Nikt również z tych, których się zapytano, nie wierzył, że kuter wyjdzie z tego cało. Jednak nie stało się to, czego gapie się lękali.
Mówi się teraz, że kapitan wpływającego do portu statku wykonał ryzykowny manewr wymijający, niemalże burtą nie stykając się z innym, dokującym okrętem, po czym skierował swą łajbę do jednego z zamkniętych doków. Kuter rybacki wyszedł z sytuacji bez szwanku, zaś widzowie nagrodzili gromkimi brawami zdolnego kapitana.
"Odkrywca", statek kapitana Briana O'Malleya, raz jeszcze dobił do Portu Nyanzaru.
Szept - 21 Sie 2010 08:03
" />Wczoraj o zmierzchu, jak powiadają świadkowie, do prywatnej przystani ściągnęła chmara awanturników, którzy ponoć układali się z samym kapitanem O'Malleyem. Jeden ze strażników, który pełnił akurat wartę w tymże miejscu powiada, że poszukiwacze przygód zapłacili całe 7 tysięcy, by móc wejść na pokład. Mówi się również o wzmożonym załadunku skrzyń, oraz wszelakich dóbr.
Godzinę później rozeszła się wieść, że O'Malley udaje się w kolejną wyprawę. Wypłynięcie jego odbyło się w tajemniczych okolicznościach, bo w godzinie, gdy noc jest najciemniejsza. Podejrzana również była kareta, która na chwilę przed odpłynięciem okrętu podjechała do prywatnego doku, zaś z niej samej wysiadł jakowy elf, odziany na modłę ludzką i wraz ze swymi ochroniarzami wsiadł na pokład.
"Odkrywca" kapitana Briana O'Malleya skierował się w kolejny rejs, tym razem z grupą poszukiwaczy przygód.
Nieliczni, chyba bardziej zorientowani w temacie, powiadają, że celem ich wyprawy jest wyspa na południu, która ponoć z głębin mórz i oceanów powstała.
Szept - 15 Wrz 2010 21:34
" />Na parę chwil przed zmierzchem wszystko wokół ucichło. Nawet liście drzew zaprzestały szeleścić na wietrze. Owa nadzwyczajna sytuacja trwała zaledwie chwilę, po której zagrzmiał grzmot tak silny, jakby wszystkie wrota prowadzące do Dziewięciu Piekieł na raz otwarte zostały. Cały Półwysep Chultański został skąpany w oślepiającym białym świetle, a trwało to równo dwa uderzenia serca. Ci, którzy byli na zewnątrz i w owej chwili patrzyli na niebo ujrzeć mogli niebotycznych rozmiarów miasto, skryte wśród chmur, które po czasie zaledwie jednego mrugnięcia powieką zniknęło.
Zaraz po tym rozpoczęły się gwałtowne wstrząsy, rzeki wystąpiły ze swych koryt podmywając okoliczne tereny. Dziesiątki tysięcy ptaków wzbiły się w niebo, by odlecieć w spokojniejsze rejony. Trzęsienie ziemi wyrządziło sporo szkód. Na traktach, wśród dżungli dostrzec można powalone pnie drzew. Wiele zwierząt zginęło owego dnia.
Wiadome jest, że w Forcie Beluarian upadł fragment murów, gdy spod ziemi wyrosły skały, które dosłownie rozsadziły go od środka. Oddziały Płomiennej Pięści czym prędzej rozpoczęły zabezpieczanie terenu i odgradzanie terenu. Zginęło paru żołnierzy, którzy spadli z murów. Jeden z kupców utracił wozy, gdy jego karawana wpadła do przepaści.
Port Nyanzaru poniósł zdecydowanie mniejsze szkody. Runęło jedno z domostw, wzbijając w powietrze kłęby pyłu i kurzu. W wyniku owego zdarzenia śmierć poniosły trzy rodziny, które w tym czasie kładły się do snu.
[Dla postaci posługujących się magią, ST na Czaroznawstwo = 30]: z całą pewnością można określić, że miasto, które przez chwilę widniało wśród chmur było jedynie iluzją. Kto ją wywołał, w jakim celu i za pomocą czego â nie wiadomo.
[Dla postaci posługujących się magią, ST na Czaroznawstwo = 50]: z łatwością można wyczuć, że trzęsienie ziemi nastąpiło jakby w odpowiedzi na oślepiający błysk, który przetoczył się po Chulcie.
[Dla postaci mające Czaroznawstwo 60+]: informacje u mnie.
Szept - 10 Paź 2010 09:38
" />Wczoraj przed świtem wielkie poruszenie! Zupełnie niespodziewanie z murów Fortu Beluarian rozpoczęto ostrzał artyleryjski skupiony, jak powiadają świadkowie, na morzu. Jakaż przyczyna tego? Ponoć jak wynika z relacji świadków, dwóch rybaków w stanie wskazującym na spożycie alkoholu, z odmętów morza wyłaniać zaczęli się jakowi olbrzymi tytani, którzy nacierali wprost na Skaliste Wybrzeże.
Coś w tym musi być, wszakże po paru dłuższych chwilach przez okolicę przeszedł donośny metaliczny odgłos, zupełnie jakby ktoś na olbrzymim rogu zagrał, po czym od strony morza nadleciały dziesiątki ognistych kul. Ci, którzy przeżyli owy atak, opowiadają że przenośne stanowiska trebuszy ustawione wzdłuż lądu całkowicie zniszczone zostały, zaś Skaliste Wybrzeże skąpane w ogniu. Do tej pory nad lasami wokół Beluarian unosi się dym.
Dopiero o świcie stało się całkowicie jasne z czym do czynienia miały oddziały Płomiennej Pięści wraz z awanturnikami, którzy licznie zbiegli nad Skaliste Wybrzeże. Pierwsze promienie słońca oświetliły wówczas postać olbrzymiego konstruktu, który kroczył wytrwale wśród fal, nie zważając na atakujące go oddziały. Jak mawiają świadkowie golem minął Fort Beluarian i ruszył dalej. Za nim zaś, całkowicie inną, lądową drogą, wyruszyli awanturnicy. Podobnież skierowali się oni na Wschodnie Wybrzeże, gdzie linia brzegowa najniższa jest.
Jeden ze świadków, kapitan kupieckiego statku, który odepchnięty został przez konstrukta w porcie, co zaowocowało pęknięciem liny od kotwicy i wypłynięciem jednostki dalej w morze, tako przedstawia owe zjawisko, które pośpiesznie naszkicował:
Szept - 10 Paź 2010 16:46
" />Nad ranem w Nyanzaru rozgorzało piekło! Wedle informacji naocznych świadków wszystko rozpoczęło się od statku, który spadł na główny rynek miasta roztrzaskując się na drobne drzazgi i kawałki desek. Następnie na Port spadły dziesiątki płonących kul, które uszkodziły niektóre budynki.
Wkrótce po tym wojsko Amn na nabrzeżu ustawiło baterię balist i katapult, którymi zaczęto ostrzeliwać zbliżającą się do portu od strony morza istotę. Na nic zdały się próby powstrzymania monstrum, którym okazał się konstrukt. Za pomocą ognistych pocisków oraz wiązek jasnego światła zniszczył on broniące doku oddziały, a następnie wyszedł na brzeg.
Kolejnym etapem batalii był pochód golema ulicami Nyanzaru. Ruszył on biegiem przed siebie taranując wszystko co stanęło mu na drodze. Zatrzymał się dopiero w centrum, gdzie padł na "plecy" po poślizgnięciu się na plamie śliskiego oleju. Wówczas obrońcy miasta jak i awanturnicy spróbowali dobić konstrukt, co nie powiodło się.
Ostatecznie golem skierował się do bram miasta, gdzie przedostał się ponad murami na drugą stronę i ruszył "biegiem" do Starodrzewu, gdzie zatrzymał się przed strumieniem przecinającym tereny na pół. Po chwili dołączył do niego kolejny, drugi konstrukt. Teraz oba golemy stoją nieruchomo, całkowicie zastygłe w bezruchu.
Oddziały wojska Amn, które opuściły Nyanzaru skierowały się do Starodrzewu, gdzie następnie otoczyły oba nieruchome golemy korowodem ochronnym. Wygląda na to, że sytuacja na ten czas została opanowana.
W Nyanzaru zaś trwa liczenie strat oraz stopniowa odbudowa uszkodzonych budynków...
Szept - 12 Paź 2010 20:08
" />Nad ranem w okolicach Portu Nyanzaru rozległ się donośny metaliczny głos, zupełnie jakby ktoś grał na olbrzymim rogu. Zaraz po tym okoliczne urwiska ukruszyły się, sprawiając że część głazów i kamieni opadła na grunt. Po niedługim czasie nad Mglistą Przełęczą przeleciały dwie płonące kule. Pierwsza z nich poleciała na południe i rozpłynęła się w powietrzu, druga zaś uderzyła w ścianę wąwozu powodując większe osuwisko.
Po pewnym czasie Mglistą Przełęcz w pośpiechu opuściła grupa poszukiwaczy przygód, zaś zaraz za nimi spomiędzy ścian wąwozu wybiegł olbrzymi konstrukt. Skierował się on następnie do Starodrzewu i dołączył do dwóch pozostałych stojącym tam golemów. Metaliczne istoty tworzą obecnie nietypowy trójkąt, stojąc zwrócone przodem ku mostkowi nad strumieniem.
Szept - 17 Paź 2010 09:49
" />Pułapka, tak najprościej można określić zdarzenie, które miało miejsce wczorajszego poranka w Starodrzewie. Mieszczanie, szlachta i awanturnicy, którzy zjawili się w owym miejscu, by poobserwować, bądź wziąć udział w polowaniu organizowanym przez nowo powstające koło łowieckie Nyanzaru zostali oszukani. Jak się okazało na miejscu owe koło nigdy nie istniało, zaś osobą odpowiedzialną za rozwieszenie ogłoszeń mówiących o zbiórce w Starodrzewie był starszy, drżący na całym ciele mężczyzna, który ze łzami w oczach prosił bogów o przebaczenie.
Gdy cztery olbrzymie konstrukty spotkały się w końcu przez okolicę przetoczył się donośny metalowy dźwięk, który sprawił iż skały i urwiska runęły. Chwilę później okręgi na torsach golemów zaczęły się mienić białym światłem, które wystrzeliło w ziemię pomiędzy nimi. Na porannym niebie zaczęły gęstnieć czarne chmury, okolica zaś została zasnuta czerwoną mgłą, gdy brama otworzona została. I zaraz z owej bramy wyłoniła się olbrzymia pajęczyca, która pomknęła w stronę zasypanego Przesmyku Węża. Tuż za nią portal opuściło dwóch mężczyzn, znanych jako Artaud i Erik Wulfgarson, którzy krzyczeć poczęli, że za nimi podąża armia demonów. I tako się stało, jak powiedziane zostało.
Trzecim "gościem", który wyłonił się z bramy był rosły demon, który po zagraniu na olbrzymim rogu rzekł, iż Wielkie Łowy rozpoczęte zostały. Zaraz po owym haśle portal opuszczać zaczęły setki demonów, które prąc na przód mordowały i porywały zlęknionych mieszczan i szlachciców. Wielu poległo tego dnia, wielu również zostało zaciągniętych do Otchłani. Jakby tego było mało do walczących w Starodrzewie dość szybko dotarła wieść, że wojska Płomiennej Pięści, miast przyjść z pomocą, przejęły punkt graniczny i zaczęły się wokół niego okopywać.
Losy batalii owej, z góry skazanej na przegraną Amn, odwrócone zostały gdy na polu bitwy wylądowały dwie devy, które wsparły swą siłą i mądrością walczących. Ta, która w ich imieniu przemawiała, Astariel, dość szybko opracowała skuteczny sposób na walkę z demonim miotem, toteż wkrótce losy potyczki odwracać się zaczęły. Wówczas jednak do walki wkroczyły olbrzymie konstrukty, które zmusiły obrońców do wycofania się na Amnijski Trakt. Tam, wedle słów dziesiątek świadków, elf jakowy, z miana znany jako Jalin, wspiął się po pancerzu jednego z golemów i uczynił coś, co sprawiło że konstruktem targnęła eksplozja, która ramię mu oderwała.
Podczas gdy wojowie dzielnie odpierali ataki hord Otchłani deva o imieniu Astariel, wraz z czarodziejami, czarownikami, bardami i kapłanami utworzyła barierę stworzoną z olbrzymich snopów białego światła, sprawiających że atakujące demony zostawały rozszarpane na strzępy. Starodrzew został utracony i odcięty od świat, jednak sytuację tymczasowo zażegnano.
Świadkowie opowiadają o demonach-handlarzach, które następnie opuściły wrota, by oferować konającym możliwość uzdrowienia w zamian za ich duszę. Nikt jednak zdaje się nie wiedzieć jakiż cel miał owy atak, co też mogło do niego doprowadzić, i co najważniejsze... czy nie powtórzy się.