ďťż

Wrażenia z pola bitwy



Algrab - 2009-01-05, 07:18
" />Czyli dodatkowo potrzebujemy do cfoga addonow "bagnet" i "McDonalds".




CMHQvonIzabelin - 2009-01-06, 15:10
" />I "ruchać". Bagnety są w UKF.



Jager - 2009-01-11, 11:32
" />no przednia rozgrywka była! szkoda że z powodów tech nie pograłem w PvP ale sądząc z gadek na teesie było nieźle. Rebelianci Tonali dali w dupsko królweskiej piechocie morskiej i SAS-owi

Na deserek dostaliśmy totalnego łupnia w Another Day - to juz drugi raz zresztą . Uwiebiam jak nie możecie ukończyć misji mego autorstwa - niczym doktor samo zło czerpię z tego inspirację do misji kolejnych



gremdek - 2009-01-11, 12:56
" />pvp na tonali dostarczyło mi sporych emocji bo jako dowódca więzienia rozsiadłem się z dala i obserwowałem przez lornetkę to wiem że atakowali mnie SAS, jakieś piechoty morskie i 2 transportery opancerzone. ja tylko wydawałem swoim pojazdom rozkazy jeżdżenia, wiem że kogoś z AI wyjęli, inni rozwalili APC jedno. niestety przy przeważającym rozwinięciu technologicznym i sprzętowym polegli moi ludzie, wycofałem się i jako honorowy człowiek chciałem dopilnować śmierci więźniów(z daleko udało mi się wydać rozkaz zabicia jednego, reszty nie miałem w polu "cel" dla AI), jednak po długich obejściach i zabiciu chyba dextera i jego jakiegoś człowieka wyhaczyli mnie.
nawet screenów nie zrobiłem bo czasu nie było.

szkoda że mic'a nie miałem to bym skoordynował z misiem i black shadowem jakiś kontratak na rozproszone resztki wroga.




Jager - 2009-01-12, 10:46
" />jak wykazały najnowsze badania flaszka w niedzielę tez jest dobra. Wczoraj było osiem osób i nieco poszczelalismy. W poprawionym Drug Raidzie nie dostarliśmy nawet do budynków d helki bo połowa oddziału zginęła. W another Day znowu - pod innym dowódcą - udało się złapać budynki Bakumi i nawiązać walkę z bandytami ale podejściu do meczetu czy FDC to nawet i mowy nie było.
Zatem ogólnie czad!



CMHQ_Dexter - 2009-01-12, 15:03
" />to tak - misja PvP przedwczoraj była czarodziejska, w ogóle jak robicie misje to dla mnie jeden slot z AIkami do dowodzenia, mogę nawet po drugiej stronie grać przeciwnika dla waszych coopów

ale w tej misji - dowodzę drużyną piechoty AI w transporterze - podejście na pozycje wyjściowe do ataku na budynki - od południa, piechota wysypuje się z puszki i powoli podchodzimy pod budynki, pokazuje się przeciwnik, z przodu szpica wykrywa i wskazuje cele z tyłu grzeją kaemy z transportera i ziemi - u przeciwnika trup się ściele gęsto u nas bez strat... jeden ranny...
ale między budynkami widać już naszych więc przestajemy strzelać
leczymy rannego i pełny skład gotowy do akcji
dostaję rozkaz przejścia na wschód od budynków
tam czekamy co dalej i nagle bum i mnie niema... a gremdek trafił na krótką listę
respawn do środka pojazdu bo tam przewidująco zostawiłem nr 2
w tym czasie komunikat że gremdek jeszcze jednego ubił ale to już łabędzi śpiew bo moje AIki szeroko rozstawione a on sam więc następna kulka dla niego od AI - nawet nie trzeba był wysiadać

no ale w tak zwanym międzyczasie okazało się, że zostałem prawie sam, ostała się hela z pilotem i jeden zawodnik na ziemi, ale zawodnik wsiadł do heli i polecieli... malowniczo spaść na miasto jak słyszałem na TS

no to zabieram resztę składu i jadę do drugiego celu już sam
a tam piękne miasto, ja na pięknej pozycji że z góry widzę wszystko - między innymi tłumy jakichś brudasów z kałachami na postronkach pętające się po mieście
no to wypuściłem piechotę z transportera coby boczków pilnowali a sam na strzelca i myślę - wystrzelam towarzystwo jak kaczki
a tu dupa - cwelownika nima, myślę że tak na oko to szkoda ammo i strzelec AI lepiej sobie poradzi, ale sobie nie radzi bo jak mu koledzy nie wykryją celów to nie strzeli choćby ich 30 tańczyło kozaczoka na rynku na pół ekranu, no to wracam sam i strzelam aż się amunicja skończyła, apotem to już lipa, magazynka nie umiem zmienić, a sam już grałem z naszej strony, to wsiadłem i na pałę do miasta zginąć bohaterską śmiercią

ale następnym razem będzie lepiej

no a wczoraj coopy też fajniutkie, teraz rozumiem że można kilka razy próbować tą samą misję bo naprawdę trzeba pokombinować żeby od razu wszystkich nie wystrzelali
tak że piszę się na następną próbę



Black Shadow - 2009-01-17, 19:09
" />coś bym napisał, ale wiecie... byłem na dwóch misjach z czego zginąłem 3 razy - raz w Kuwejcie oznaczonym numerkiem dwa gdzie byliśmy w rafinerii a ja po zniszczeniu Bradleya a w każdym razie wyłączeniu z akcji tego sk#@$@#$ dostałem kulkę od załogi, która wyskoczyła. Reszta ekipy chyba przeszła do końca... a Kuwejt numer jeden - TOW w BMP2, które rozwaliło nas w drzazgi a potem kontra ogniowa z jakiegoś wzgórza od hamerykańców...

może dzisiaj się poszczęści



Jager - 2009-01-18, 00:46
" />No to kolejny udany wieczór za nami

Pomijając że było i śmiesznie i groźnie , że była banda nasto-osobowa samiych weteranów to i misje nowe. Przyznam szczerze że koordynowanie akcji lądowo- powietrznej z pokadu śmigłowca robiłem po raz pierwszy i sie nieco spociłem szczególnie jak mi wraża plota zestrzeliła dwie maszyny a potem uszkodzeniu uległa F 16 Sałaty. Ale tak czy siak udało się uratować naszych dzielnych komandosów

A na koniec tzw łyżka dziegciu :

Panowie przypomnę - biorąc slot dowodzenia bierzecie odpowiedzialność za kilka spraw :
1.wykonanie postawionego zadania
2.zadbanie o minimalne straty własne
3.fun dla zgromadzonych tłumnie graczy
Mnie sie podobała dzis no szeroka dyskusja po misji Sztorm - były argumenty , propozycje itd itd. Jesli jeszcze wciąz potrafimy po misji podjąc takie rozmowy to znaczy że gra nadal jest atrakcyjna i wciąż dostarcza emocji.

Ponieważ zauważyłem pewną prawidłowość w postępowaniu większości CFOG-owów okupujących slot dowodzenia - postanowiłem się trochę powymądrzać i stworzyć mini poradnik dowódcy CFOG-owego który zamieszczę w watku Best Practice. Pomóc nie pomoże ale i nie zaszkodzi czyli jak wódka z pieprzem .



Link - 2009-01-18, 09:11
" />Sorry panowie za takie nagłe wyjście podczas jednej z misji ale dopóki Jones będzie pieprzył farmazony na czacie i psuł mi klimat z rozgrywki bo za dużo naoglądał się Generation Kill i myśli, że to tak fajnie nawijać o dupie maryni, to ja odpadam.

Co do Sztormu - podejście trochę dyskusyjne (w sumie ja jeszcze nie dowodziłem, więc się nie odzywam ), ale podobało mi się sam styl dowodzenia Radka. Naprawdę fajnie było .



Jones - 2009-01-18, 11:34
" />Wczoraj troszkę przedobrzyłem ze wszystkim, przepraszam jeśli to wku,rwiało.



CMHQvonIzabelin - 2009-01-18, 12:08
" />Link, a ja musiałem Twojego AI'ka wciągać 5 minut do helki, bo nie chciał wsiąść.



Jager - 2009-01-18, 14:23
" />OK to ja jeszcze może podsumuję pewne rzeczy skoto Link nawiązał do tematu.

1.Jon - wiemy że nas kochasz i dbasz o tzw entertainment ale przychylam się do prośby a nawet wymogu - przestań nadużywać czatu. I juz tłumacze dlaczego : klimat to jedno, który skutecznie eliminujesz informując co i rusz zgromadzonych graczy w czasie akcji o nachodzących cię potrzebach fizjologicznych , problematyce emocjonalnej związanej z przegapioną godziną wykonania waznego telefonu , programie TV. To są niezaprzeczalnie sprawy ważne niemniej nie w trakcie misji i śmiem twierdzić że dla pozostałych zgromadzonych mogą już tak ważne owe kwestie nie być.
Po drugie to też istotne : w misjach pojawiają sie czasem komunikaty HQ pisane stanowiące rozkazy i wiadomości o sytuacji taktycznej - zagłuszasz je skutecznie. Po drugie czasem i dowódca korzysta z czatu - także i jego zagłuszasz. W best practice Erto pisał : "pisanie na czacie jest fajne tylko dla piszacego". Jest w tym sporo racji. Rzecz jasna już taki mamy klimat tych naszych rozgrywek że fajnie jest jak ktos czasem rzuci jakiś szalony tekst wesoły i klimatyczny. Nikt nikogo o to nie gani. Ale Ty stary ostatnio przesadzasz i to znacznie.
Oczywiscie wiemy ze masz kłopot z micem i karta - to wiele wyjasnia ale kiedy nie jestes dowódcą to w zasadzie o swojej obecności powinienes dawać znać wyłacznie komunkiatami o spotkaniu wroga , zajeciu pozycji , braku amunicji i potwierdzenie przyjęcia rozkazu. Ty zas Jonie miły opracowujesz wywody na słów kilkadziesiąt. Mówimy temu zdecydowanie NIE.

2. Dowodzenie w dniu wczorajszym.

1.Recon - popelniłem karygodny błąd wysyłając apacza bez wsparcia samolotów na odsiecz spec opsom. Przypłaciliśmy to utratą maszyny i cudem Buby nie zginął. Potem przez tę sytuację Izzy biegał z ludziami po pustyni bo kolejne wyznaczane przez TOC czyli mnie LZ były zbyt gorące a nie mogliśmy ryzykować utraty kolejnych helek.
Izzy zdecydował opuścić posterunek mimo rozkazów dowództwa. Z punktu widzenia dyscypliny wojskowej złamał zasady natomiast w konsekwencji uratował cały swój oddział.

2.Sztorm. Radek podjął decyzję o dość orginalnym sposobie podejścia do celu. Przyrównałem to wczoraj do przejścia Hannibala ze słoniami przez Alpy. NIewątpliwie było to chytre posunięcie bo jak to mówią wyszliśmy tam gdzie nikt sie nie spodziewał hiszpańskiej inkwizycji tylko pytanie brzmi : czy to w jakikolwiek sposób nas przybliżyło do realizacji postawionego zadania? Przypadkowo wdalismy się w bój z siłami pancernymi odległymi od celu o kilka kilometrów - w wyniku czego oddział poniósł straty ale co gorsza utraiciliśmy element zaskoczenia oraz wkrótce także i inicjatywę ponieważ wróg nas docisnął i w zasadzie pozostałe manewry polegały tylko na wyjściu z zagrożenia co w konsekwencji się udało przy czym przy dużych stratach własnych w sprzęcie i ludziach. Nadto - do akcji nie weszły jednostki specnazu GRU bowiem nikt ich nie powiadomił o tym że wchodzimy do walki. Moim zdaniem dowódca miał jakiś swój plan i to jest in plus. Nie działaliśmy chaotycznie tylko w oparciu o pewien schemat. In minus - plan nie pozwalał nam na osiągnięcie celu. Nadto wobec informacji wywiadu o tym że okolica jest pod pełną kontrolą wroga - wdarliśmy się niczym gen. Custer w srodek sił afgańskich. Efekt ? Krzyżowy ogień z zachodu i wschodu i ucieczka dokłądnie tą samą drogą którą przybyliśmy. Natomiast niewątpliwie in plus jest także to, że zostały wyznaczone drużyny i otrzymały określone zadania czyli każdy wiedział gdzie jest jego miejsce i co ma robić. To pozwoliło działac oddziałowi nawet pod przygniatającym ogniem npla.

3.Mijsa z zakładnikami na Tonalu. Dow. Izzy.
Plan - OK. Podejście też OK poza jednym. Snajper zostaje wysłany na szpicę samodzielnie. Odległość między nim a grupą uderzeniową wzrasta na tyle że żadną miarą w razie zagrożenie nie możemy go wspomoc. Teren jest nieznany. Wg mnie rozsądniej byłoby poruszac się całą grupą i dopiero po osłoną oddziału wykonac rozpoznanie.
Zajęcie pozycji. Kolejny bład. FT 2 którym dowodziłem dostaje rozkaz zajęcia pozycji obok snajpera. frontem na cel. OK. W tej sytuacji FT1 winien zabezpieczać tyły. Tak się nie stało. Dopiero seria z kałasza na naszych plecach powoduje reakcję niemal całego oddziału i zmasowany ogień. Jesteśmy w 9 na pagórku, leżymy niemal jeden na drugim. Dobrze że wróg nie miał granatnika bo byłoby juz po misji.
WG mnie teren wymuszał wypracowanie pozycji do szturmu. Z tego pagórka widoczność była ograniczona. Nie widzieliśmy praktycznie 50 % terenu który kontrolował wróg. Nie było zatem wogóle mowy żeby FT1 i snajper zajmując tę samą pozycję dał wsparcie. Rychło sie o tym przekonałem bo chudy strzelił mi w twarz jak tylko zeszliśmy FT1 z widoku. Nie wykorzystaliśmy śmigłowca. W chwili gdy otwarliśmy ognień - wróg już wie że jesteśmy i trwa wymiana ognia. Helikopter w tej sytuacji daje nam nieocenione wsparcie - choćby tylko jako recon. Nadto - w brifingu pisze wyraźnie że teren wokół wrażej bazy może byc zaminowany. A zatem na logikę jedynie bezpieczne podejście to główna brama - wróg ma pojazdy i tez jakos musi wyjeżdżać najpewniej min tam nie ma. Forsowanie bramy przy takiej przewadze ogniowej nie nastręczałoby kłopotu. Natomiast atakując na przekór danym narażamy się na niebezpieczeństwo. Ostatecznie jednak zadanie zostało wykonane.

To podsumowanie nie ma na celu udowadanianie że ktoś coś zje... tylko luźną analizę sytuacji. Z takiej swobodnej dyskusji mogą sie narodzić ciekawe wnioski które w nastepnej rozgrywce zaowocują np nowymi pomysłami na realiację zadań.
Jak wczoraj zauważyliśmy chyba wszyscy - misji nam nie brakuje , wciąz powstają nowe , stopień trudności idzie ostro w górę i cfogowi dowódcy maja naprawdę trudną robotę. Stąd taka moja luźna ocena. Więc od razu żeby sie mi tam jeden z drugim nie obraził



Jones - 2009-01-18, 16:56
" />Ah, publicznie skarcony.

No ja wiem panowie, i przepraszam.

Z tym informowaniem o potrzebach przesadzasz, a z tym 'telefonem'... no bardzo spontaniczny wczoraj byłem z pewnych względów. Takich odjazdów być nie powinno więcej, chociaż prawda każdemu cośtam sporadycznie się czasem trafi (no mi się ostatnio sporo trafia, wiem).

***

Grało się fajnie, chociaż brakowało mi czegoś naprawdę dynamicznego i agresywnego. W The Troopersach gdyby nie maruder Jon (wspomniany 'telefon', choć nie o to chodziło) to najprawdopodobniej zebralibyście w plecy. Bo pierwsza była nie seria z kałasznikowa, a z mojego m249.

Strasznie przeżywam brak mica, bo chcę pokazać co we mnie siedzi, a nie ma jak. A tak sobie ostrzę ząbki na swoje drugie podejście do Sztormu.



Black Shadow - 2009-01-18, 17:21
" />AAR z CFOG [16 / 17 I 2009r]
    lKuwejt - misja numer #2 jaką graliśmy wieczora 16 I bieżącego roku, ale ze względu na fabułę lepiej zacząć od niej. Ci co grali to wiedzą, ci co nie, spieszę z wyjaśnieniami. Banda cfogowych zabijaków wcieliła się w Irakijczyków służących Saddamowi a ich celem było odbicie z rąk spasłych świń (nie ja wymyśliłem) czyli czytaj hamerykańców dwóch ważnych punktów strategicznych o dziwnie brzmiących nazwach. Parę minut zajęło ogarnięcie całego oddziału, przezbrajanie się i tworzenie kolumny pancernej na której czele był UAZ, bo AIki jak zwykle lekko szalały i trzeba było poczekać. Gdy ostatecznie kolumna w postaci prowadzącego UAZ z KM, BMP3 Areny, BMP2 oraz BTR-80 była gotowa do drogi wcisnęliśmy gaz do dechy & ile fabryka dała, żeby dostać się w rejon operacji. Tereny Iraku jak wiadomo są z większości pustynne więc nawet w roli strzelca BMP2 nie miałem zbyt wiele fajnych widoków poza plutonami Bagdad 1 gotowymi do ataku na siły niewiernych. Allah Akbar panowie i pojechaliśmy dalej. Odbiliśmy od drogi i potem wzdłuż rzeki, zapewne Eufratu, dojechaliśmy blisko pozycji wroga... szybko zaczęła się wymiana ognia. Jakiś cholerny granatnik przyuważył nas ze wzgórza i zaczął napieprzać, na szczęście niecelnie. Odpowiedzieliśmy ogniem z 30mm AT co uszkodziło na tyle pojazd, że nie nadawał się do walki. Żołnierze US Army jednak przeżyli. Podjechaliśmy bliżej, kilka sekund i na rakietę TOW wroga z Hummve nie trzeba było długo czekać. APC poszedł w cholerę a my [czyli ja i Link] wróciliśmy w postaci uzupełnień wcielając się w rolę AI Nastąpiła lekka zmiana w organizacji składu i ruszyliśmy czym prędzej na lewo pragnąc w imię Allaha zabić niewiernych. Sam manewr flankujący się powiódł, bo bezpiecznie dotarliśmy na pozycję do ataku a z tyłu, z innej pozycji, wspierał nas snajper jednakże liczebność i broń Amerykanów zwyciężyła [przynajmniej do momentu w którym zginąłem ]. Rozpoczęła się krótka wymiana ognia, zaatakowali nasze pozycje a m.in ja po ostrej kontrze ogniowej zszedłem z tego świata Reszta żołnierzy dalej kontynuowała akcję i chyba nawet dożyła ataku kompanii Bagdad jednakże sądząc po raportach radiowych skończyło się to całkowitą klęską. Tak bywa, mission failed.llKuwejt 2 - tą misję 16 I graliśmy jako pierwszą, więc w sumie jakby nie patrzeć alternatywna rzeczywistość albo co Nevermind. W każdym razie, znów jesteśmy dzielnymi Irakijczykami oddającymi życie za Allaha. Tym razem startujemy w rafinerii gdzie saperzy mieli ją zaminować a my generalnie bronić obszaru i zabijać sukinsynów zanim ci się zbliżą. Dowodzącym był Jones i z góry zaznaczę, że udało im się wykonać cele i przejść całą misję za co należą się powiedzmy brawa ;P Krótko po starcie oddział rozstawił perymetr obronny a kontakty szybko pojawiły się na horyzoncie. Siły US Army w postaci piechoty i Hummve a potem jakiegoś APC (Bradley bodajże) atakowały naszą pozycję. Wspomagani przez Allaha kopaliśmy dupy niewiernym posyłając ich kolejne piekielne zastępy do piachu. Przyjechał Bradley a ja będąc "rurowcem" musiałem wykonać swoje zadanie. RPG poszło idealnie w cel, załoga wysiadła, APC poszedł w cholerę ale kontra ogniowa mnie poharatała i po 4min od startu misji zabawa się dla mnie skończyła. Nie oglądałem sytuacji jako mewa (czyt. z zaświatów), TS też raczej był out, ale wieść dotarła do mnie, że misja została wykonana. Good job llRecon - [RECON #2 - Podejście drugie; nie ma m.in sceny z ataku F-16, sorry] Najnowsza misja Jagera na Iraku oparta na faktach. Tym razem wcieliliśmy się w amerykańskich chłopców, którzy obserwowali główną drogę (bo autostradą ciężko to nazwać), kryptonim Echo oraz sił USAF, które miały własne zadania, ale przebieg kolejnych wydarzeń sprawił, że jednak musieli nam pomóc. Podejście numer jeden było spoko ale zakończyło się zdobyciem naszej pozycji przez Irakijczyków oraz wybiciem oddziału co do nogi. D-ca Radek podzielił nas na dwa fireteamy i osłanialiśmy 360 stopni wokół naszej pozycji. Parę minut czekania i przyjechała milicja, fedaini czy coś. Szybko ich zmietliśmy po czym ja i Jager dobiliśmy do trupów, żeby sprawdzić czy ktoś żyje a potem spieprzaliśmy z powrotem. Nadciągały kolejne siły. Regularne wojsko atakowało od drogi a z tyłu zajechały oddziały zmech. z BTR-80 oraz BMP3 Arena co całkowicie nas zmiotło. Wsparcie lotnicze zdecydowanie się spóźniło i nie było co zbierać. Drugie podejście okazało się zdecydowanie bardziej udane. Tym razem dowodził Izzy, który podjął decyzję o opuszczeniu pozycji jak wcześniej zauważył nas jakiś pastuch. Kolumna żołnierzy US Army ruszyła na północ, na wzgórza co jak się potem okazało było dobrym posunięciem. Pozycja początkowa została najechana przez wroga i całkowicie opanowana. Oddział Echo zajął pozycję na wzgórzu i stwierdził obecność obozu AA (2x Ural, 1x Gofer i Szyłka). Utrzymując pozycję czekaliśmy aż wsparcie powietrzne w postaci F-16 wymiecie zagrożenie. Trochę to potrwało i pilot zapewnił nam niezłe wrażenia jak np. podczas niskiego przelotu niedaleko nas (niestety, nie uwiecznione na filmie) ale w końcu pierdyknął idealnie bombę w obóz AA i rozpieprzył w drzazgi obronę p/lot. Snajper Echo zajął się następnym wzgórzem gdzie stwierdzono obecność wroga i nieźle go wymiótł. Bieg do przodu, BlackHawk odnalazł naszą pozycję i wylądował. Szybkie branie dozorów obrony, pakowanie się do środka i m.in ja wraz z Jonem oraz kimś jeszcze w pierwszej fali zostaliśmy ewakuowani i dotarliśmy na lotnisko. Chwilę potem reszta oddziału Echo dobiła do nas. Pozostało jedynie strzelić sobie pamiątkową fotkę, wymienić się opiniami i gratulować przeżycia. Taka misja gdzie koordynowano działania sił lądowych z powietrznymi jest dobra i Jager b. dobrze się spisał, w końcu przeżyliśmy. Z innych newsów - tak, mam film z tej misji, w momencie kiedy piszę te słowa właśnie leci na SendSpace. Format AVI, 208mb, niezła jakość, ale spieprzony dźwięk, który mimo, że użerałem się z tym #$%##$ gównem ponad 3,5h nie dało rady zsynchronizować. Margines desynchronizacji to jakieś 30-35s. Sorry za to, ale nie dało rady a mnie autentycznie ku^#$@# wzięła jak jeszcze WMM szlag co rusz trafiał. Więc ja conajwyżej mogę z wami grać, robić foty, ale do filmów się nie zabieram - zbyt bardzo wnerwiająca robota. Chciałem dać jakiś background muzyczny, ale że synchro poszło się kochać to z tego też zrezygnowałem. Mimo to, enjoy i tak czy siak llOperacja Sztorm 333 - tej misji chyba jeszcze nie przeszliśmy ani razu i zapowiada się, że jeszcze trochę wody upłynie jak ten stan się zmieni. Godny następca uważanego przeze mnie Vidlakov Attack za Mission Impposible normalnie. Ok, tym razem d-cą jest Radek a Hindem lata kto inny. Dostałem rolę d-cy Fireteamu 2 i zaraz w bazie biegałem szukając lornetki. Niestety, nie było to pożyczyłem z skrzynek z amunicją AK z PSO. Plan był zaiste oryginalny jak przedrzeć się przez góry kolumną pancerną w postaci dwóch BMP przy osłonie piechoty aby znaleźć się na zachód od naszego celu - czyli Kabulu. Droga przebiegała spokojnie a FT2 pełnił rolę stróża konwoju przez całą dolinę. Masakra zaczęła się kiedy już znaleźliśmy się na drodze na zach. od Kabulu. Dwa BTR-80, na szczęście zniszczone, ale była kontra z miasta i szlag trafił nasze wsparcie pancerne. Mi-24, który przyleciał również nie dał rady zdjąć działa AA, które kosiło nas niemiłosiernie co skończyło się rozpieprzeniem większości sprzętu i śmiercią z 50% oddziału specnaz KGP. Ci co przeżyli wycofali się tą samą drogą którą przyszli. Mission failed, ale nie było aż tak strasznie źle. 50min podchodów i 5-10min które zadecydowały o całej misji, ale to jest właśnie element realizmu. Anyway, kolejny plan się nie powiódł. Czekamy na mocarza co poprowadzi nas do zwycięstwa l




Jager - 2009-01-19, 23:29
" />Dzięki za dzisiejsze niespodziewane ale liczne coopowanie )
Rozegraliśmy kilka misji . W Another Day przeszarżowaliśmy i mission failed. Nadto były dwie nowe misje Izzego - skąd inąd fajne - tam jakieś pierdółki tylko poprawić.

Chciałem tylko zwrócić uwagę n dwie rzeczy bo nasza slynna w całej galaktyce dyscyplina lekko puszcza na nitach.

1.Kto umarł to nie żyje a nie nawija w najlepsze na czacie. Jon - to znowu TY!!!!
2.W czasie misji nie ma swobodnej komunikacji kaprala dowódcy wydzielonego FT ze śmigłowcem (lub na odwrót) pozostającego w dyspozycji SL. Chyba zapominacie o drodze służbowej. To SL wydaje polecenia heli i tylko jego hela słucha i z nim sie porozumiewa.Niech każdy w czasie misji skupia się na wykonaniu swojego małego kawałka roboty i będzie git.

Dziekuję za uwagę . Poza tym było czadowo.

Acha trzeba jednak nieco uwagi poświęcić walce w mieście bo nie wszyscy potrafią się odnaleźć w tej dziedzinie.



Jones - 2009-01-20, 13:27
" />
">Kto umarł to nie żyje a nie nawija w najlepsze na czacie. Jon - to znowu TY!!!! Nie tylko ja, ponad to to były 3 kwestie. Nie spoilowały nic, itd. Już nie demonizujmy, ale spoko, ograniczę się jeszcze bardziej.


">W czasie misji nie ma swobodnej komunikacji kaprala dowódcy wydzielonego FT ze śmigłowcem (lub na odwrót) pozostającego w dyspozycji SL. Chyba zapominacie o drodze służbowej. To SL wydaje polecenia heli i tylko jego hela słucha i z nim sie porozumiewa.Niech każdy w czasie misji skupia się na wykonaniu swojego małego kawałka roboty i będzie git. Stąd moje pytanie ["Dowódca FT2 do CO, czy mamy kontakt z Cobrą?" czy cuś takiego]. Nie było żadnego pominięcia, że kontaktuję się bezpośrednio z helą. Co nie zmienia faktu, że radiową komunikacje można wytrenować i zunifikować [Romijo łan łan do Romijo ziro, rodzia!]

Poza tym było fajnie. Izzy dobry missionmaker.



Jager - 2009-01-20, 15:00
" />Jon- umarłes - nie czatujesz. Wszystko na ten temat. Wyjątek - wazny komunikat że się żegnasz bo juz nie grasz lub zapytanie o res w sytuacji gdy wszyscy zginęli i czekają na teesie a jeden szczela. Tak było jest i chyba niechaj tak bedzie OK? Jakby nie było Jonie problemu to bym uwagi nie zwracał. Ale problem jest bo nawet przejrzyj screeny Black Szadoła - na każdym jest minimum trzy twoje wypowiedzi z czego połowa o d marynie.

Komunikacja radiowa - dostałeś bardzo precyzyjny rozkaz jako kapral wydzielonego FT. Mówiąc dośc brutalnie - nic ci do tego czy ja jako dowodzący operacją mam kontakt z pilotem czy nie. Ja mam 12 osób w trzech grupach bojowych pod komendą i wroga pod nosem w związku z czym jakos mało czasu mam na dyskusje z gadatliwym podoficerem z kim utrzymuję kontakty: z pilotem czy jego żoną . Skupiasz się na jak najlepszym wykonaniu polecenia. Jesli potrzebne ci wsparcie lotnicze - zgłoś to - na pewno tego nie zignoruję. Jesli nie - a tak było że nie bo zabezpieczylismy Ci odwrót - rób swoją robotę. Odsyłam do best practice bo bym sie musiał powtarzać.

Izzy też - najwięcej komunikatów - z czego większość dla mnie bezużytcznych podawał pilot. W pewnym momencie cała impreza toczy sie wokół helikoptera a nie wroga. Powtarzam - ograniczać radio do spraw ważnych , uczyć się mówić krótko i na temat. Na zle nam to na pewno nie wyjdzie! Howgh.



czarny - 2009-01-21, 22:56
" />Dulce et decorum est / Pro patria mori" ("It is sweet and proper to die for one's country").
Jest słodkim i właściwym umrzeć za ojczyznę (tłum. własne).
Wiersz napisany przez Wilfreda Owena w 1917.

"Dulce et decorum est pro patria mori:
mors et fugacem persequitur virum
nec parcit inbellis iuventae
poplitibus timidove tergo."

"How sweet and fitting it is to die for one's country:
Death pursues the man who flees,
spares not the hamstrings or cowardly backs
Of battle-shy youths."

Nie wiedziałem gdzie to wpisać, a wczoraj na polu bitwy padło pytanie o ten cytat.



Jones - 2009-01-21, 23:04
" />To słowa Horacego są akurat ;]



czarny - 2009-01-22, 07:52
" />Ano fakt. Jako podstawę wykorzystał cytat Horacego.
Moje niedopatrzenie.



CMHQvonIzabelin - 2009-01-22, 15:15
" />Znane też jakoś "Słodko i zaszczytnie jest umrzeć za ojczyznę"



Jager - 2009-01-24, 10:33
" />No i była wczoraj ekipa i bój śmiertelny doslowniie i w przenośni. Godzina w lobby a jakże

Standartowo robię podsumowanie :
Misja na Desert Island pt "Bird is a word"
Buby dowodził jako pierwszy. Rozsądnie wybrał miejsce lądowania. Wprawdzie dość odelgłe od celu ale dające piechocie zasłonę terenową a śmigłowcowi względnie bezpieczne podejście. Po stwierdzeniu wrażego posterunku somalijskich piratów na nieodległym pagórku Buby rozdzielił drużynę na dwa zespoły i wykonaliśmy klasyczny manewr obejścia pozycji wroga flankami. Po chwili byliśmy na pozycji. Na wszelki wypadek jako dowódca drugiego FT wystawiłem czujkę na zachód czyli w głąb wyspy. Na sygnał Bubego dosłownie zmietliśmy w ułamku sekundy piratów.Po zajeciu stanowiska na wzniesieniu mogliśmy podjąc obserwację prawie całej wyspy. Przed nami ujawniły się zabudowania mieszkalne w postaci slamsów pirackich. Ustaliliśmy że na pewno jest tam 5- 6 ludzi z bronią.Z uwagi jednak na duża odległość nie byli zaalarmowani - pewnie nic nawet nie slyszeli.
Do tego momentu jest wsztystko OK. Teraz pora na wytknięcie błędu. Buby zdecydował zostawić na wzgórzu granatnik i SPW jako osłonę. Tymczasem reszta ekipy ruza otwartą jak stół przestrzenią w kierunku tychże slamsów i stojących tam rozbójników. Manerw na pewno agresywny i adrenalino-dajny ale niebezpieczny. Osłona jaką zostawiliśmy pewnikiem by wyjęła jakichś wrogów ale spomiędzy zabudowań nawet "chudy" w końcu trafi w biegnącą na niego postać tym bardziej że postać ta nie ma sie gdzie schować.
Tymczaem można było zostawić to ubezpieczenie - ba- nawet sam dowódca mógł zostac na pagórku i niczym Jagiełło dowodzić bitwą zaś drugi FT pchnąć lewą flanką na linii brzegowej. Stromy brzeg osłania od strony zabudowań i daje idealną pozycję do szturmu.
Jak by sie to zakończyło to nie wiadomo ponieważ zrobiliśmy kolejnego resa dla następnego spóźnialskiego
W drugim podejściu do tej misji dowodził Radek.
Wyznaczył LZ w połowie wyspy tuż przy brzegu skracając odległośc do głównego celu - straje fabryki. Teren także wybrany był dobrze bo linia brzegowa zasłoniła nas przed piratami. Zabezpieczyliśmy LZ. Nastepnie Radek pchnął 2 FT na szczyt klifu coby oblookali okolicę. Pilot śmigłowca zameldował też natychmiast że na lewej flance mamy posterunek.
Drugi śmigłwiec doniósł o licznych kontaktach na terenie fabryki.
Sytuacja wygląda zatem tak że jesteśmy między dwiema grupami wroga i zajmujemy mało komfortową pozycję. Wkróce tez nasza pozycja zostaje ujawniona bo z rzeczonego posterunku przybiegają dwie czarne córy Koryntu z kałaszami. Radek zdecydował że ruszamy w kierunku fabryki. Czyli świadomie zostawiamy sobie na dupie wroga i ruszamy w kierunku gniazda os. Oczywiście chudzi strzelają źle ale.... po kilku metrach bylismy widoczni od strony posterunku jak na dłoni. Gdyby mieli snajpera nawet średnio kumatego - wybił by nas do nogi. Rzecz jasna AI wielu rzeczy nie potrafi. To fakt . Niemniej w razie PvP byliśmy na pozycji "do wyrżnięcia". Posterunek z tyłu trzyma nas pod ogniem , kontra z fabryki i po temacie. No ale nic. Alek rusza na zwiady. Znika za wydmą. I tu hit wieczoru )) - Radek spokojnie lustruje okolice lornetą - chudzi w zasadzie strzelają tylko niecelnie do helikopterów. Nagle dowódca spokojnym głosem mówi - Dexter przeładuj za chwilke z namiaru 60 wybiegnie na ciebie chudy. Godnie go powitaj . Dex zauwazył faktycznie nad wydmą ludzką postac więc sieknął po nim z SPW aż miło ALEK IS DEAD KILLED BY FRIENDLY FIRE. Taaak to nasz zwiadowca wracał wierząc że jesteśmy jego kumplami A tu ZONK.
NO dobra potem było już normalnie czyli otwarliśmy ogień tym razem do wroga i po kilku minutowej wymianie ołowiu - weszliśmy do fabryki. Przeszukiwanie obiektów bło przeprowadzaone BDB. Oba FT się ubezpieczały nawzajem.W efekcie wybilismy wszystkich piratów i uratowaliśmy świat.
KOlejna misja Broken Arrow była sprawdzianem na powstrzymywanie się od naciskania spustu. Dowodził Radek. Misja narzuca trzy istotne kwestie : czas którego mamy niezbyt wiele , teren który jest bardzo trudny dla sił specjalnych , siły przeciwnika których przewaga jest przygniatająca a wdanie sie w bitwę = przegrana. OK ruszamy. Początkowo wszystko przebiega bez kłopotu. Docieramy tirem w okolice koszar gwardii i lotniska. Udaje sie nam pod osłoną nocy przemknąć się wrogowi pod samym nosem. Wreszcie widac cel. Podchodzimy szerokim łukiem od północy. Na wschodzie pomalutku wstaje słońce. Czas ucieka. Wreszcie zajmujemy pozycje na zachodzie frontem na wschód. Łuna wstającego słońca skutecznie utrudnia obserwację za to wróg między zabudowaniami jest niemal niewidoczny. Wreszcie rozpoczynamy atak. Pozycja do szturmu wypada nam po otwartej przestrzeni wprost na MTLB. Obsługa sie długo nie zastanawia. Kaem skosił Bubego na pół. Ja jakoś dobiegam do bunkra. Dostaje rozkaz samodzielnego ataku. Zdejmuję dwóch gwardzistów , strzelają do mnie więc wpadam do bunkra a tu jeszcze dwóch zaalarmowanych faciów mierzy do mnie. Jednego rozkłądam a potem suchy trzask - pusty magazynek. To był ostatni dzwięk jaki usłyszałem. Reszta gry toczy sie dla mnie z pozycji mewy. W bazie wyje alarm.Oddział ginie tylko Alek jakimś cudem dostaje sie do bunkra z atomówkami i podkłada tam ładunki z zegarem na 30 s. Po 30 s przechodzi w stan gazowy )
Ogólnie spędziliśmy sobie ciekawe trzy godziny za co serdeczne allah zapłać.



CMHQvonIzabelin - 2009-01-26, 00:15
" />Na koneic dzisiaj gralismy hunabe.
Wzielismy 1x 249 (Maniak), i 3x m60 (Link, Al, Izzy)

Ja i Maniak padliśmy dosyć szybko, a Algrab i Link zajebali Hunabe, wysadzili jednego TIR'a, i idąc do drugiego zginęli.

Po drodze zajebali 101 murzynów suma, 107, ja 5, Maniak 1, Link 57, Algrab 44.

Takiego rozegrania Hunaby jeszcze nie widziałem.



Link - 2009-01-26, 00:17
" />+ UAV kierujący nas pomiędzy uliczkami niczym zagubione kolumny hamwi w BHD.

Było gromaśnie



CMHQvonIzabelin - 2009-01-26, 00:18
" />A i jeszcze jakiś pojazd zabiliśmy, coś z strzelcem.



Algrab - 2009-01-26, 00:55
" />To Praga, na początku, obsadzona obficie
Rzeczywiscie szkoda ze nikt filmu nie robił, szkoda ze polegliście, bo od pewnego momentu to był czysty Berserk i wtykanie wrogowi lufy w ucho



Jones - 2009-01-26, 02:15
" />Uwagi przesłałem prywatnie. Poza tym było fajnie.

O poprawkach misji - we właściwym topicu, za kilkanaście godzin;
Do poprawy, sklaryfikowania i przetrenowania mamy zachowanie w kolumnie pojazdów.

Chrobry. Przychodź częściej!



Algrab - 2009-01-26, 03:36
" />Ja bym się panienka o swobodnym prowadzeniu się tak nie rozpływał.
Mój stan po twardym przyziemieniu był krańcowy, tym bardziej ze mój pierwszy pilot skonał praktycznie na moich rekach. Az dziw ze przy tej masie nie zgniotło nas obu, pół helikoptera wbiło się w ziemie.
I tak uważam zebrałem się w miarę do kupy, ale potem to ze mną wyrabialiście jest nie do przyjęcia.
DO CH.U.J.A PANOWIE KURWY NĘDZY ZJEBANEJ!!!
Ileż można po takiej katastrofie zapierdalać przez pustynie, kompletnie nic nie widząc na oczy. Żebym chociaż jakiś śmigłowiec mógł dostać do pilotowania po 500m biegu! Jakoś bym odżył. A tu nic, qfa!
Czy wy wiecie w ogóle co to znaczy BEZ SILNIKÓW zjebać się ze 100 metrów na byle śmigle (nawet w Littlebird) na autorotacji prosto na glebę?. Nie, NIE WIECIE.
A potem serwujecie mi jakiś maraton nie wiadomo po cholerę przez jakieś połacie (kiedy od godziny mam już "oh jakże przyjemny kontakt radio z Izzim", wreszcie kiedy ledwo co przebiegam droge jakiś zdolny inaczej odpala granat przeciwpiechotny z przystawienia ze SMAW do BRDM.
Mnie mało co nie rozjebało, ale męski narząd płciowy tam, peany całość na serwerze bije.
Cieszcie sie, ze to nie byl strzał z AT. Tamten pocisk poszedł na Stalliona.
BRDM dostał z "przystawienia" z pocisku High Explosive
Mógł to zrobić każdy, szkoda tylko że przy okazji o mało co nie załatwiliście niby ochranianego celu misji czyli zestrzelonego pilota.



Jager - 2009-01-26, 11:56
" />No dobra i ja też cos powiem.

Najpierw w kwestii wykonywania rozkazów.
Wczoraj się pojawił semantyczny problem czy zdanie wypowiedziane przez dowódce :
"panowie faja nie zatrzymywać się!" jest zdaniem które należy zrozumieć : "zatrzymajmy się i ognia" czy też "ognia". W wyniku tego nierozwikłanego problemu kolumna która miała się poruszać nagle sie rozsypała , niektórzy kierowcy z nieznanych powodów stanęli co wróg wykorzystał zabijając Miśka. Mało tego jeden z podoficerów odczytał mój powyższy rozkaz jeszcze szerzej bowiem nakazał opuścić pojazd swojemu FT znajdując się pod bezpośrednim ogniem wroga na otwartejk przestrzeni.
Pokazuję i wyjasniam.
Słowo "faja" w moim środowisku oznacza tyle co gaz do dechy , pyta , grzej gumy , pal stomile czy co tam jeszcze. W połączeniu z nie zatrzymywać sie oznacza jazdę bez naciskania hamulca.Aby opanowac absolutny burdel jaki wtedy opanował moich podkomendnych musiałem użyć słów niecenzuralnych ze wzmoncnionym basem -i o dziwo pomogło bo już nikt więcej nie zginął i jakoś nagle wszyscy wiedzieli gdzie mają być.
Kolejna rzecz - zdanie "wszyscy z wozów" tez jest nie do końca zrozumiałe bowiem po wydaniu tej komendy natcyhmiast jest kilka osób które nie wykonuje tego rozkazu tylko uważa za stosowne dopytać : a kierowca też? a szczelec też ? a księgowy po 50-tce zbierający znaczki też??
Pokazuję i wyjasniam :
Jak mówię wszyscy to znaczy KUR... wszyscy i nie zabagniać mi radia durnotami bo w międzyczasie ktoś zginie własnie dlatego że bedę tłumaczył że jak wszyscy to wszyscy łącznie z rzeczonym księgowym a wróg nie śpi.
Dobra.
Co do tej pierwszej misji na Libii - poza tym kwaeem na początku reszta przebiegła bdb. Tu się doskonale sprawdził skład Jon/Algrab. Chrobry niestety wypadł z powodów technicznych ale jego AI dzielnie pomagało. Również Alek jako osłona był bardzo czujny i libijczykom nie dał szans żadnych. Powrót z uwagi na problemy techniczne zabrał kolejnego żołnierza do zaświatów ale nie trtaktuję tego jako stratę - zwyczajny durny lag.

Rozgrywana w dlaszej kolejności była misja na iraku pt Mayday gdzie dowodził Misiu.
Podejście do celu to jest przelot bez zastrzeżeń. Natomiast cały ciąg dalszy to już w dużej mierze wielka improwizacja. Lądujemy - wróg napiera. Wroga powstrzymujemy. Odnajdujemy pilota. I teraz ruszamy zniszczyć wrak. Potwierdzona obecność wroga koło wraku. My sobie strzelamy z jedynego granatnika ppanc do wraku weidząc że w pobliżu są wraże maszynki pancerne. Nasz śmigłowiec gdzies tam. POtem po narobieniu huku na całą pustynię idziemy sobie radośnie w głąb wrogiego terytorium. Idziemy i idziemy i idziemy i potem dla odmiany idziemy. Tym razem mieliśmy fart bo wróg nas po nocy nie odkrył. Ale po pozbyciu sie broni AT wystarczołby żebyśmy jednak natrafili na jedno małe MTLB i pozamiatane. Po wykonaniu zadania powinniśmy wg mnie zabezpieczyć LZ w pobliżu , natcyhmiast sie ewakuować po pobyt na tym terenie stanowi zbyt duże zagrożenie.
Tak czy siak jednak - misja zakończona sukcesem bez strat własnych i to chyba najwazniejsze. Chrobry zareagował na rozkaz Misa - zniszczyc cel i go zniszczył perfekcyjnie - tu bym nie dyskutował. To inna kwestia czy rozkaz o zniszczeniu był słuszny czy nie.
Następny był odwró z kuwejtu o ile pamiętam. Izzy dowodził przez kilka minut tj do momentu w którym wprowadził nas wprost pod ogień amerykańskiego posterunku i zginęli wszsycy w ułamku sekundy. Dowódca nie wiedział co mamy zrobić - czy wysadzić jakąs rafinerię czy nie - o czym mowy w briefingu nie ma bo pisze wyraźnie że mamy zabezpieczyć odwrót saperów z grupy Bagdad. Biorąc pod uwagę że przyjechali nie nasi a USA i to czołgami jeszcze to rzecz jasna rozkaz z briefingu staje sie nieaktualny tym bardziej że grupa transportowa zwyczajnie uciekła. Potem dostajemy w zniszczonej bazie info radiowe że wróg wygrał w kuwejcie i mamy uciekać oznacza że teren jednak pewnikiem wróg kontroluje i trzeba uważać. Owa kolumna co uciekła została zniszczona w drodze na północ o czym meldowałem. Po tym medlunku dowódca kazała jechac.... na północ. Podzieliliśmy ich los dwie minuty później.
I na koniec dla mnie był Another Day. Początek i samo podjeście do miasta bardzo rozważne. Do momentu w którym zginąłem na działku w HMMV (niestety celowanie na krótkich dystansach to dramat jest) wszystko przebiegało w sposób logiczny i zorganizowany więc tu Link sobie bardzo dobrze radził. A potem to poszedłem spać.

I teraz mały PS.
Jon - ty sie nie dziw że Misia szlag trafił. I tak że cie nie zjebał to cud. Masz zawsze najwięcej do powiedzenia. W zasadzie gadasz non stop. Jak nie radiem to czatem. Już była prośba opanuj nieco te kwestie. Wydajesz ludziom rozkazy - bóg wie czemu bo ani nie ma cie w CoC ani tez nie masz specjalnych uprawnień od szefa. Jestes szeregowcem i pilnuj swojego karabina i sektora. Na pytanie do danej osoby zanim ona zdąży cos rzec - zawsze odpowiadasz ty. Potem pytasz w czasie misji co ma Misiu do ciebie. Gdybyś to mówił do mnie to wiesz że przy całej sympatii zamknąłbym sdyskusję w ułamku sekundy używając dwóch słów z czego jedno to kur....a. Algrabowi mówisz co ma robić - ludzi rozstawiasz na obronie etc etc. Linia dowodzenia wczoraj była taka :Misiu , Link. Skoro Misiu studiował mapę to Link jest odpowiedzialny za wykonanie poprawne obrony okręznej a nie ty.
Powtarzam jeszcze raz - choć to jest i powinno być jasne dla każdego w CFOGu. Szeregowiec melduje o rzeczach istotnych dowódcy w sposób zwięzły krótki i na temat.
Jesli widzisz że oborna koło ciebie nie jest okrężna to zgłoś to dowódcy a nie ustawiaj ludzi bo nikt nie bedzie cie słuchał. Po drugie jak mówię wszyscy do mnie to bądź uprzejmy nie mówić ludziom żeby jednak gdzies tam zostali. Po prostu wczoraj na samym początku przez niewłaściwe wykonanie moich rozkazów i twóją samowolkę zginął jeden żołnierz - to chyba najlepszy dowód tego że masz słuchac dowódcy i basta. Jesli dowodzisz - my słuchamy Ciebie. Inaczej sie nie da.
Na wszelkien wyjaśnianie sobie tego i owego jest czas po misji. W trakcie dowodzi dowódca i KONIEC. Poczawszy od tego kto ma zając który slot az do decyzji o zakońćzeniu działań bojowych!!!
A poza tym zajebisty wieczór w doborowym gronie!



Jones - 2009-01-26, 14:34
" />No dobra, skoro 'na forum'.


">Po prostu wczoraj na samym początku przez niewłaściwe wykonanie moich rozkazów i twóją samowolkę zginął jeden żołnierz O nie nie Za to na mnie winy nie zwalisz - jeśli ktoś zjebał, to załoga tamtego hmmwv i basta. Z mojego HMMWV (do którego były kierowane rozkazy, których NIE WYKONAŁ W PEŁNI - bo mój rozkaz zakładał oddalenie się na 100 metrów i dopiero wyskoczenie z maszyny ustawionej bokiem by dać max osłony wyskakującej załodze)

Poprawiania okrężnej nie pamiętam (poza prośbą dla Chrobrego by się zamienił pozycją, bo zagrożenie było z przodu, a ja musiałem na chwilę odejść - vide, to co Ci napisałem na gg); Pamiętam tylko, że gdy eskortowaliśmy pilota zwróciłem uwagę stojącym w kolumnie, że gapią się na siebie zamiast na flanki (tak się często postępowało w CFOGu). Wtedy Misiu się zirytował (nie mam żalu, i jestem pewien, że on też), z kolei Deksiu wystrzelił z tekstem "rozstrzelać by go...", co już owszem - trochę mi na nerwy podziałało. Z Dexem wyjaśnimy sobie to na pw.

Gadanie, że ciągle gadam. W porównaniu z sytuacją do której ciągle wracasz (spam czatu gdy miałem spaprany mikrofon), stosunek moich komunikatów\luźnej gadki jest:

WTEDY: 2;10 WCZORAJ: 3;4 (czytać jako 2 meldunki na 10 luźnych komunikatów)

Wydaje mi się, że byłem spokojny i poza niesłusznymi uwagami do innych (vide to o czym wspomniałeś - do Maniaka, by pilnował pleców nieobecnego Izziego) zachowywałem się w miarę normalnie. Jeśli coś przeoczyłem to proszę mnie uświadomić.

Algrabowi owszem, mówiłem co ma robić - gdy pakowaliśmy się do śmigłowca. Dlatego, że:

a) Ja jestem jednym z ludzi, którzy go eskortują, a on eskorty polecenia wykonywać powinien
b) Biegł do śmigłowca z bronią na plecach podczas gdy reszta już w nim siedziała. Wydłużało to czas jego podróży tym samym narażając oddział.

Odp. Jagera, przed chwilą z gg: To zgłoś to dowódcy. Ok, dla mnie to co zrobiłem było naturalne i intuicyjne - nawet jeśli to był błąd. Na następny raz wiem, i wg. mnie - trzeba takie rzeczy przypomnieć (lub spisać po raz pierwszy, bo ja sobie regulacji tego typu nie przypominam)

Teraz do czego się przyznaję. Fakt, wydałem ze 2-3 razy sprzeczny rozkaz (raz, nie mając świadomości - słynna 'faja'; dwa razy - bez uprawnień), 2-3 razy meldowałem o czymś, o czym nie powinienem (vide ilość ładunków w oddziale), 5, a może nawet więcej razy odezwałem się niepotrzebnie. Wiem, i biję się w pierś - muszę się wciąż solidnie poprawić. Przepraszam.

Na koniec dodam, że nie do końca słuszne jest to 'nie dziw się'. Misiu brzmiał na zmęczonego (zresztą w pewnym momencie słownie to potwierdził) i w pełni rozumiem jego reakcję.

A na najzupełniejszy koniec. Temat moich problemów, jest tematem zamkniętym. Zwracacie mi uwagę, że mam rozwiązłą buzię - sami rozwodząc się, czy to powinienem iść do lekarza, czy może załatwić sobie kaczkę zasyfiacie czat 'offtopem'. Więc nie bądźcie hipokrytami, i - tym samym - mordy w kubeł.

Adminowi podałem wyjaśnienia, próba rozpoczęcia dyskusji (nie ważne, czy będą to żarty, dobre rady czy też czepianie się) będzie kończona przezemnie - brutalnie.

Jeśli będzie uniemożliwiać to fajną grę - zgłosicie adminowi po grze, on rozmówi się ze mną, i kropka - jeśli będzie trzeba to usunę się z gry na czas potrzebnych napraw.

Gadki na ten temat KONIEC.



Jager - 2009-01-26, 15:01
" />Dobra - nie podgrzewając atmosfery :

1.Jako administrator otrzymałem od Jona oficjalną prośbę (tak to rozumiem) żeby wszystkim przekazać że pewne znane problemy nie są wynikiem złośliwości Jonniego tylko powaznych problemów zdrowotnych. Od teraz zatem wszyscy - tu łącznie ze mną - przymykamy buzię bo chłop ma problemy co do których powinniśmy raczej współczuc niż sie śmiać. Tu bije sie w piers bo sam nieraz sobie podśmiewki robie.
Podkreslam że nie daje Jonowi absolutnie zgody na samowolne decyzje w zakresie kicków z serwera w sytuacji gdy będzie pełnił funkcję admian - bo od tego jest grupa administratorów CFOGa. Decyzja o kicku jest najbardziej dolegliwa a tym samym nie zezwala sie na jej podejmowanie pod wpływem jakichs subiektywnych emocji.

2.Jon jako osoba poza CoC nie bedzie sie wpierniczał ze swoimi sugestiami i uwagami w czasie misji a ograniczy sie do działania jak reszta ludzi - meldunek , prośba - krótko i na temat.

3.My wszyscy nie będziemy mówic czy Jona rozstrzelać czy nie jak zlamie punkt 2 - wychodząc z założenia że od tego jest dowódca i niech sie martwi.

4.Dowódca krótko i zwięźle pozamiata zachowania z pkt 2 - też gdy to nie będzie Jonni oraz z pkt 3 żeby wszyscy mieli fun a nie wysłuchiwanie pyskówek. Przy czym słowo dowódcy jest ostateczne a wszelką polemiką zapełniać będziemy forum po misji prowadząc sobie rzeczową dyskusje kto co zrobił zle i dlaczsego a co można byłoby zrobic lepiej.
Dyskusja ta bedzie pozbawiona jednak emocji objawiającej sie epitetami pod swoim adresem.

I będzie moim zdaniem gicior

PS : gracze w czasie gry godzą sie na przyjęcie zjeby absolutnej od dowódcy - wiedzą że to na potrzeby gry i nie obrażają za to personalnie.
Jakby coś - mamy te wrażenie po to by sobie tu do bólu omawiac wszystko więc nie szczędzic klawiatury waćpanowie ale w trakcie misji - ma byc porządek! Inaczej zamiast klimatu gry będzie przepychanka tak jak wczoraj.



Algrab - 2009-01-29, 00:20
" />No cóż Panowie, dzięki za rozgrywkę z dziś, graliśmy prare fajnych misji i w ogóle czad. Jednocześnie przepraszam za FF na końcu ostatniej, mam nadzieje ze zbyt mocno nie popsuło to wam wieczoru. Z jednej strony (z boku) sytuacja dość komiczna, z drugiej uwierzcie mi wcale do śmiechu mi nie było.
Ok, już można się śmiać.



Jager - 2009-01-29, 11:03
" />No ja wczoraj bawiłem się naprawdę przednio. Może to trochę nieeleganckie ale ta moja nowa misja ruskimi napędziła mi niestamowitch emocji i naprawdę wciągnęła. Było kurdele strasznie , snajperzy wroga , stingery , spadające helki , gremdek rozerwany na minie - słowem koszmar ale adrenalinodajny. Poza tym graliśmy ją chyba ze dwie godziny a obserwując teren - nie pokonaliśmy nawet połowy drogi do Kabulu ponosząc ogromne straty. Algrab i Misiu powstrzymywali na wzgórzu we dwóch kontratak islamskich bojowników ale w końcu wróg wprowadziłdo walki ciężką broń (korda chyba) - słychac było tylko dududududu i Algrab zginął. Ale Misiek nadal nas osłaniał - po chwili i jego kałach zamilkł. I tyle. Druga drużyna przestała istnieć.Wojna jest straszna. Na koniec to się chciało tylko siąść , wyjąć machorkę i flaszkę i zaśpiewać dawj za nas , dawaj za was....
No cóż - nowy Piach i Krew u mnie bardzo tnie. Ale generalnie to nic w porównaniu z irytacją jakies dostarczył mi ten zakładnik. To ja kurde ryzykuje życie swoich ludzi , ostrzeliwujemy sie w środku miasta opanowanego przez wroga a ten wszarz na komende za mną najspokjniej w świecie mów : negative. PO uwolnieniu peirwszego reportera , okupionego stratą smigłowca (błąd pilota) , dwóch rangersów i HMMV - powróciliśmy do bazy się przegrupować. Można było pokusić sie o szturm na drugi cel ale kilka osób czekało na teesie i podjąłem decyzje res.
Tak czy siak lubię tę misje - jest trudna i naprawdę trzeba uważać bo ołów lata gęsto.
W radio station Algrab wyręczył czarnych i za jednym zamachem zlikwidował swoich i tę antenę wysadzając ładunki pod naszymi nogami Ale było już późno więc nawet sie nie zdążyłem wkurzyć
Little Job BIS daje popalić - wczoraj wszyscy zginęliśmy w trybie expresowym. A mówiłem że lajcik się skończył ?



gremdek - 2009-01-29, 12:32
" />sorki ze piach i krew wam tnie ale robilem nowa wersje na innym kompie który ma troche lepsze możliwości.
ale spoko wracam do domu i jak tam robię misje to robie żeby działały dobrze



Black Shadow - 2009-01-29, 15:31
" />AAR z CFOG [24/25-28 I '09]
    lUcieczka z Kuwejtu - misję, którą graliśmy parę dni temu w jakimś mocnym składzie pod dowództwem Izzy'ego. Zaczynaliśmy w pewnej rafinerii, na południe od znanych nam celów w pierwszej misji. Sytuacja nie była ciekawa, mieliśmy osłaniać saperów, ponieważ wszystkie jednostki walczące pod berłem Saddama się wycofały. Grupa piechoty + BTR [ja i chyba Algrab] rozstawiliśmy perymetr obronny gotów rozjebać każdego świniopasa jaki spróbuje nas zaatakować. Nie trzeba było długo czekać, bo od razu na horyzoncie pojawiły się siły US Army - jakieś ciężarówki i Hummve. Kiedy zbliżyli się trochę do nas zmiótł ich ogień z BTR'a kosząc żołnierzy wroga. Wymiana ognia trwała dobre kilka minut gdzie odparliśmy większość sił wroga. Zauważono bodajże Bradley'a oraz to, że saperzy już uciekli. Wycofaliśmy się czym prędzej z rafinerii a następnie zatrzymaliśmy przy opuszczonej bazie sił irackich. Żołnierze przeszukali teren, przy okazji BTR zauważył rozwalony konwój gdzieś na przodzie (zapewne ci nieszczęśni saperzy) oraz dotarł komunikat o wycofaniu się na północ. Czym prędzej ruszyliśmy do przodu, omijając drogę z lewej, ale kiedy osłona terenowa się skończyła dostaliśmy się pod ostrzał APC armii USA [ogólnie wpieprzyliśmy się na posterunek amerykańców] i absolutnie nie było co zbierać. Tutaj jako strzelec lekko zaspałem, ale szanse na wyjście cało z takiego spotkania i tak mieliśmy niewielkie llAnother Day in MP - kolejna misja, również dobrze znana, jednakże mocno zmodyfikowana i mająca parę usprawnień. Zaczynamy jak zwykle jako UNIFORM 64 jako military police mając za zadanie dobić do portu, wziąć ciężarówki i odstawić do F.D.C (czyli punkt rozdawania żywności). Konwój dwóch czy trzech Hummve z naszym (ja i Jager oraz ktoś jeszcze) na czele ruszyliśmy z bazy do portu przez pustynię mając oczy szeroko otwarte na pobocza, bo - jak wiadomo - wróg lubi robić I.E.D w wolnych chwilach. Jednakże po kilku minutach bezpiecznie dojechaliśmy do portu gdzie po krótkim przegrupowaniu konwój powiększył się o dwie ciężarówki. Do momentu dojazdu do posterunku czeskiej policji był spokój, ale na miejscu okazało się, że miasto 'has gone to hell' i się pałętają terroryści. Pojazdy poza Hummve z KM (ja i Jager) zostały przy Czechach a my ruszyliśmy polną drogą do miasta. Nie długo musieliśmy czekać na pierwsze kontakty i wymiany ognia. Było bardzo gorąco (wtedy jeszcze celowniki były skopane) i Jager na km-ie robił co mógł, żeby wyjmować gości z RPG zanim oni wyjmą nas A jeden przeleciał bardzo blisko przed nami to tylko słyszałem na TSie takie "o panienka o swobodnym prowadzeniu się" Mimo to atak odparliśmy a wróg gryzł piach. Zaczęliśmy wchodzić do miasta i wszystko szło nawet składnie. Jeszcze nie było ofiar, ale w pewnym momencie - co już mnie pamięć zawodzi - akcja zaczęła się sypać. Dostało kilka osób łącznie z dowódcą, wcześniej strzelcem Hummve dostał a ja ekspresowo się wydostałem. Ostatecznie na placu boju zostałem ja, Maniak oraz Algrab, który podjął decyzję o ewakuacji z terenu zabudowanego do posterunku. Udało nam się, ale mission failed i tak czy siak.llPapier - pierwszy raz miałem okazję zagrać w tą misję i cholera, takich emocji mi dostarczyła, że można paść xD Byłem pilotem, ocalała butelka wody, ale za to miałem tylko pistolet APS. Ale nic - rozbiliśmy się gdzieś w środku pustyni, dowódca chyba miał mapę, ogólnie Rey nas dobrze prowadził. Ruszyliśmy gdzieś do przodu, cholera wie jaki kierunek, bo i GPSu ani kompasu nie miałem a czy reszta, tego też nie wiem. Ostatecznie po jakiś 15 minutach dobijamy do jakieś lipnej wioski bez - jak nam się na początku wydawało - żywej duszy. Dwóch z GRU mających Kałachy rusza do przodu czyszcząc zabudowania a raczej sprawdzając. Reszta idzie za nimi. Jest jednak jakiś kontakt, cywil z spluwą oraz studnia (a to cholernie ważna rzecz). Upewniamy się, że nie ma nikogo innego w wiosce a chwilę potem murzyn dostaje kulę w łeb i studnia jest nasza oraz jakiś motorek. Na szczęście, d-ca Rey mniej więcej miał pojęcie gdzie jesteśmy co uratowało nas przed zgubieniem się. Ja i Misiu pojechaliśmy motorem w okolice kolejnych zabudowań, jakieś lepszej wiochy. Potem idziemy z buta. Na szczęście w mieście nie ma nikogo z bronią więc bezpiecznie dobiegamy do zabudowań. Kolejne kilkanaście minut, oddział się zbiera i sprawdza zabudowania oraz stara się pytać tubylców o drogę. Większość nie była skora do rozmowy, ale jeden się przestraszył i dał Skodę (z małą ilością paliwa tak przy okazji ). Próbowaliśmy dojechać do Ixtlan, ale nasza wyprawa bardzo szybko się zakończyła - reakcja na to była świetna. Wróciliśmy do tej wiochy, [prawdopodobnie chcialem powiedziec ze sie zdenerwowalem ...] jak 150 i zajebaliśmy paru wszarzy z pistoletów (opcji gwałcenia kobiet nie było). Potem na piechotę uzupełniwszy wodę ruszyliśmy do Ixtlan. Paręnaście minut potem dobijamy do zabudowań, nic nie widać, tylko jakiś autobus. Jednakże są kontakty i mały obóz sił rządowych. Reyhard chciał iść i rozmawiać, ale nawet bez broni wpakowali mu kulę w łeb. Rozpieprzyliśmy dziadów oraz zdobyliśmy autobus. Dowodzenie przejął Misiu. Mieliśmy transport, na szczęście z większą ilością paliwa i dojechaliśmy do lotniska. Ucieczka była blisko, ale trzeba było przebić się przez obronę. Kilka kontaktów, minumum jeden KM oraz autobus w roli tarana - wyjąć się wrogów udało, ale już przebić się busem przez zasieki nie za bardzo. Za to była nawet dobra osłona. Zbliżyliśmy się do lotniska i... tutaj koniec. Lag mnie złapał i szlag trafił połączenie llPiach i Krew - misja hardkorowa jeśli chodzi o przebieg, która dostarczyła nam wszystkim niezapomnianych emocji. Oddział SAS z wparciem Rangersów miał za zadanie odbić dziennikarzy brytyjskiego i włoskiego. Na początek ruszyliśmy ratować Anglika a to nie było łatwe zadanie, szczególnie dla Rangersów skończyło się niezbyt dobrze. Jeden z mostów był zniszczony, drugi z kolei jak się szybko okazało był zablokowany i zostaliśmy ostrzelani. Szybko spieprzamy, zatrzymujemy się dalej, przy brzegu rzeki (nieopodal właściwie) i nagle coś pieprznęło. RPG przywalił w pierwszego Hummve i zabił połowię naszego teamu - zostałem tylko ja i Algrab. Ostrzelał z M240 drugi brzeg rzeki, BlackHawk też nas wsparł oraz snajper SAS a reszta oddziału komandosów dopadła do nas. Utrzymujemy pozycję, w między czasie wchodząc pod dowództwo Anglików. BH wylądował i zabrał nas na drugi brzeg i szybko rozstawiliśmy perymetr obronny. Zaczęliśmy wchodzić między zabudowania, wrogowie wybiegali nam na spotkania a my robiliśmy swoje. Niestety, krótko po lądowaniu BH zahaczył o antenę bodajże i zamienił się w kulę fajerwerków. Na szczęście po drugiej stronie został gremdek (snajper), który załatwił nam Littlebirda. Paczka na szczęście była w pierwszym punkcie. Zakładnika odbiliśmy, ale dziad nie chciał ratunku (słowem, zaciął się i tyle). Wycofaliśmy się do bazy i mission complete i tak czy siak llPrikaz jest Prikaz - z tego co widziałem, jaki jest brefing, teren działań i to co działo się wczoraj powiem, że misja zajebiście trudna, ciężka, wymagająca oraz w cholerę długa. Batalion ros. piechoty morskiej wylądował w Altaroon bodajże, miejscowym porcie i ma za zadanie oczyścić całą drogę do Kabulu a tam zająć lotnisko. Ma do wsparcia inny trzy grupy, ale jako, że jesteśmy SpecNazem zwiadowczym to idziemy na przodzie. Pierwsze podejście skończyło się bardzo szybko, RPG albo innym AT posłanym w nasz BRDM co skończyło się śmiercią całej grupy Alfa (Rey i spółka). Drugie podejście było trochę lepsze, wiele się działo, nastrzelaliśmy się od groma i nie można narzekać na nudę. Grupy Alfa i Bravo koordynowane przez HQ [Radek] flankowało wroga zagnieżdżonego w zabudowaniach czyszcząc okoliczne góry i wzniesienia. Nie obyło się bez strat niestety. U nas jednak pożyliśmy trochę dłużej. Wchodzimy na górę, nagle widzę przed sobą ludzi... nie zajarzyłem na początku, że to wróg, ale i tak refleks zadziałał i ze wsparciem reszty oddziału zmietliśmy wrogi mobilny oddział AA. Pewnie ten sam, który rozwalił naszego Mi-24 w drzazgi prawie, że na początku operacji. Idziemy dalej górami i je sprawdzamy. Robota szła nawet sprawnie. Docieramy do punktu na wysokości zabudowań - są tam wrogowie. Próbujemy czyścić - PSO i granatnikiem. Coś tam przywaliłem. Powoli schodzimy ze wzgórza szykując się do ataku na zabudowania. Nagle ostrzał snajpera, nie wiadomo skąd, chyba za nami. Zdjęty. Chwilę potem ponownie odezwał się snajper i wyjął jednego z naszych [alka bodajże]. Odpowiadamy ogniem jak możemy, ale wróg korzysta z terenu i tego, że jego mundury się cholera zlewają z otoczeniem. Ciężko sukinsynów wypatrzeć. Dowódca, Rey, przynosi SVD i mianuje mnie snajperem (lagi minęły) to zacząłem wymiatać zawodników, ale jednego dziada załatwiłem ostatnim granatnikiem centralnie na mordę. Najbardziej byłem zadowolony z tego killa. Drużyna Bravo prawą stroną miała własną przeprawę. Przebiegamy do ruinek, akurat mnie snajper wziął na cel - adrenalina mocno podskoczyła jak pierwszy raz oberwałem a reszta kul latała tuż obok mnie. Tego wszarza dorwali na szczęście a my kontynuowaliśmy swoją robotę po wcześniejszym uleczeniu się u medyka dowódcy. Wymiataliśmy opór raz za razem w różnych punktach nie narzekając na brak zajęć. Ba, nawet z Jagerem urządziliśmy sobie konkurs snajperski [a to, że Jager jako jedyny przeżył z naszej grupy sprawia, że wygrał ]. Wroga było w bród. Grupę Bravo w osobach Miśka i Algraba wymiotło stanowisko KM a nas - Rey'a oraz mnie - działko ZSU (zresztą, poleciałem sobie tam i tylko "o qrwa" rwało mnie się na usta). Mimo to, misja jest super i czekam na powtórkę, zbierze się mocarna ekipa i można znowu próbować l
I jest - kolejny AAR. Jak zwykle - uwagi mile widziane i miłego czytania



Jones - 2009-01-29, 16:12
" />Graliście nowy Piach i Krew? Nienawidzę was :(



Jager - 2009-01-29, 16:39
" />Szadoł te AAR- y sie zawsze fajnie czyta. Pisz ich zawsze jak najwięcej! Z ogromną dumą można rzec że nasi Koledzy z Army nie mają takich wspaniałych AAR-ów i opisów wrażeń. A my mamy



Algrab - 2009-01-29, 16:42
" />Tak dla precyzji i dodania, w mijsi "Prikaz" gremdek podczas czyszczenia prawej flanki był łaskaw nadziać się na mine ppiech, co było niemałym zaskoczeniam.
Poza tym MIsiek i ja właśnie wyczyściliśmy z dystansu to stanowisko WKM KONKURS, dopiero, bo chcialo nam sie zajebiscie spac, wyjeli nas jacys zawodnicy zza sasiedniej grani. Jak zesmy tam polezli zobaczyc co tam slychac.



Jager - 2009-01-30, 12:17
" />Operacja "BASTIGE"
1 Kompania Rangersów
Raport NOVEMBER


Założenia taktyczne.
1.Przeprowadzenie rozpoznania w rejonie Vidlakow
2.Ubezpieczenie sektora lądowania sił głównych od zachodu , północy i wschodu.
3.Lądowanie sił głównych oraz dowództwa
4.Ustanowienie bazy operacyjnej na Nogovie
5.Rozpoznanie w rejonie lotniska
6.Szturm na cel nr 1.

Przebieg operacji.
1.Drużyna Delta dowodzona przez por. Jonesa wylądowała w rejonie Vidlakow i rozpoczeła rozpoznanie wskazanego sektora. Po ustaleniu że w mieście i najbliższej okolicy brak jest aktywności sił wroga - Delta otrzymała zadanie zajęcia wysuniętego na północ stanowiska obserwacyjnego.
2.Drużyny ALFA i BRAVO dowodzone przez sierż. Szadoła oraz sierż. Izabelina zostały przerzucone w okolice Vidlakow. ALFA odcięła Vidlakow od strony wschodniej blokując drogę. BRAVO zajęła pozycję blokującą drogę do Vidlakowa z północy od strony Petrovic.
3.Pluton CHARLIE dowodzony przez por. Reyharda stanowił trzon sił kompanii. Pluton po wylądowaniu rozpoczął niezwłocznie rozbudowę umocnionych pozycji obronnych w Vidlakowie. W kilka minut później wylądowała też drużyna sztabowa NOVEMBER.
4.Baza operacji została założona w Vidlakowie. Decyzja o założeniu bazy w odległości kilku km od strefy operacyjnej w rejonie celu nr 1 była podyktowana tym że w razie odwrotu miasto dawało osłonę i szanse przegrupowania się i zmontowania skutecznej obrony.
Nadto - węzeł drogowy Vidlakow pozwalał na przerzucenie sił w dowolny rejon wyspy.
Nad zajętym sektorem ustanowiono parasol lotniczy grupy ECHO (por. Marker). Logistycznie zostało to zadanie zorganizowane w ten sposób że nad rejonem działań mieliśmy stale jeden śmigłowiec bojowy i jeden transportowy. W ciągu dwóch minut mogliśmy także wprowadzić do walki drugi śmigłowiec bojowy przebywający na tyłach w cdiągłym pogotowiu bojowym.
5. Drużyna DELTA przeprowadziła rozpoznanie w rejonie lotniska. Od tej chwili de facto weszliśmy w kontakt bojowy z wrogiem. Rosjanie przeprowadzili rozpoznanie naszych pozycji z użyciem smigłowca bojowego. Wróg został wyeliminowany.
CHARLIE rozpoczęła manewr wyjścia na pozycję do ataku na lotnisko. DELTA zajęła wzgórze 114. W tym czasie rozpoczeła się ostra wymiana ognia i wróg wprowadził do akcji wozy bojowe T 80. ALFA otrzymała rozkaz zajęcia kluczowego wzgórza 133.
6.Plan dowództwa zakładał szturm z wykorzystaniem przydzielonych pojazdów pancernych w wykonaniu plutonu CHARLIE. W tym czasie ECHO udzieli wsparcia lotniczego konsentrując się na sprzęcie pancernym wroga. Zadaniem DELTY miało być wskazywanie celów pancernych i eliminacja celów żywych stanowiących zagrożenie dla lotnictwa. Zadaniem grupy ALFA było prowadzenie ognia wspierającego ze szczytu wzgóza 133.
Grupa BRAVO w tym czasie stanowiła odwód dwództwa i blokowała drogę Vidlakow-Petrovice.

Przebieg bitwy.

Atak został skoordynowany i rozpoczęty. W ciągu kilku pierwszych minut boju CHARLIE dokonało wyłomu w obronie przeciwnika i tracąc jeden pojazd dotarło do połowy pasa startowego. ECHO straciło jeden ze śmigłowców bojowych. Grupa ALFA jak się okazało toczyła cięzki bój o utrzymanie swojej pozycji. W chwili gdy zabrakło wsparcia lotniczego grupa ALFA poniosła tak ciężkie straty że praktycznie przestała istnieć jako związek taktyczny. Zdecydowałem o wstrzymaniu szturmu ponieważ CHARLIE posuwała się zbyt szybko i po chwili nie miała już ubezpieczenia piechoty. Zaistniało ryzyko zniszczenia CHARLIE w rejonie północnym płyty lotniska bowiem sektor ten nie został rozpoznany.
Trudności w łącznosci radiowej z CHARLIE spowdowały że pomimo wyraźnych rozkazów wozy bojowe tej grupy jeszcze przez około trzy minuty posuwały sie naprzód.
Pozostałości z grupy ALFA zostały przydzielone do grupy BRAVO stanowiącej odwód dowództwa, BRAVO otrzymało rozkaz uderzenia na wzgórze 133 z którego wcześniej ALFA została wyparta. Grupa DELTA otrzymała rozkaz wejścia do akcji i ubezpieczenia sztrumu CHARLIE. Jednocześnie ECHO zameldowało o gotowości udzielenia wsparcia lotniczego.
Tuż przed wydniaem rozkazu do ataku - 70 % graczy poleciala z serwera (z jakichs tam technicznych powodów) i tym samym musiałem przerwać operację.

Dzieki za rozgrywkę - było bardzo zacnie. Przydałoby się wiecej ludzi jednak - operacje tego typu choć prowadzone pod WUGLEm są rzeczywiscie arcyciekawe - uczą dyscypliny komunikacji , orientacji w terenie i błyskawicznych reakcji. Przez trzy godziny patrzyłem na mapę i analizowałem tony komunikatów. ALe zabawa była przednia.



Algrab - 2009-01-30, 12:39
" />Mam mieszane uczucia, z jednej strony chciałoby sie powtorzyc operacje i przeprowadzic z sukcesem, z drugiej troche sie odechciewa, bo jako Alfa czulismy sie w tej przygodzie jak piate koło u wozu, wodz nas rzucał po mapie jak piłeczką a na koncu przydzielił najbardziej przerąbaną pozycję do utrzymania w całej misji.
Z trzeciej strony technikalia tej misji i serwera, ktory chyba nie wytrzymuje Bastidza (lag przy zmasowanym ogniu jednostek) nieco odpychają.

No ale coz, jak to było w filmie FMJ - scena w ktorej strzelec pokładowy sikorskiego ostrzeliwuje z M60 w przelocie wiesnia..tfu vietkong idący polami:
"Ain't war hell?! Hahaha!"



CMHQ_Dexter - 2009-01-30, 12:39
" />kuuurde...
no tak zerkałem co wy tam gracie tyle czasu ale akurat wczoraj nie było szans żeby się podłączyć...
a pewnie kolejnym razem jak będę miał czas na grę to będzie trzeba znowu po pustyni zapieprzać z lacza godzinami...



Jager - 2009-01-30, 13:08
" />Przyznam że mnie problemy tevchniczne wczoraj nie dotknęły i nie odczuwałem zawirowań serwera nawet w czasie ostrej wymiany ognia. NIe dziwię sie Algrabowi - ale tak to juz jest w tego typu operacjach że czasem trzeba z 50 minut posiedzieć na dupie. Jeśli o mnie chodzi możemy rozegrać to po raz wtóry z tym że na podstawei tego co Algrab mówił przypomniało mi się że kiedyś tam jak graliśmy jeszcze w ten Bastidz ze dwa roki temu to jak sie bitwa rozwinąeła to zalagowało wszystkich tak że po kilku minutach jak sie bitwa skończyła ujrzeliśmy tony spalonego żelastwa , trupy obu stron. Znaczy sie AI poprowadziło sobie bite samo ze sobą. Wtedy uznaliśmy że sie tego na KGW nie da rozegrać.
Z drugiej strony - jak tak wszyscy lubią takie misje to czemu nie gramy Gołąbka? Lub cosik zbliżonego? Nie wiem.
Moi mili jakby była ogólna potrzeba to druga częśc jest do zagrania od ręki - szybko zmienię pkt startowe i wio!



Algrab - 2009-01-30, 13:18
" />Teraz mi sie nasuneło po wczorajszym, jak sie wszyscy pytali na poczatku co to za wybuchy, a to Reyhard stawiał sandbagi gdzies tam.
Dlaczego grupa idaca na patelnie a własciwie na woka odwroconego do gory dnem, nie moze sie tak ufortyfikować? Gdyby na tym nieszczesnym WZ 113 oblozyc sie worami z piachem, to juz jakies rece i nogi moglo by to miec.

Czemu Golabka nie gramy? Moze powod jest taki ze na to potrzeba wiecej niz 10 ludzi bo to PVP, no i trzeba zaplanować konkretny dzien, ale przede wszystkim wymaga duzo poswiecenia czasu i sil głownego dow PRZED samą operacja.

Chyba ze da sie do Golabka wskoczyc z marszu tak samo jak do Bastidza, i nie trzeba 3 tygodnie wczesniej się spuszczać nad uber-planem, kto przy ktorym krzaku i dlaczego.



Jones - 2009-01-30, 22:45
" />Jest nauczka na przyszłość - jak już grać, to przynajmniej nie porywać się na dowodzenie po 40+ nieprzespanych godzinach. Czuję się też odpowiedzialny za "Afganistańską" godzinę w poczekalni - sorry panowie. Sorry też za brak konsekwencji w RedOps2; mimo wszystko

Thx za przybycie i cierpliwe wykonywanie rozkazów. Miło z wami grać. Do następnego.



Algrab - 2009-01-31, 01:04
" />Jon, nie przepraszaj, tylko nie bierz Co jesli masz jakies watpy. Naprawde.
Czasem lepiej nic nie zagrac, niz wykonac plan misji gdzie wszycy giniemy.



Jager - 2009-01-31, 08:42
" />hmm ja nie dotarłem wczoraj ale czy można liczyć na jakiś AAR??



Jones - 2009-01-31, 09:53
" />Tak, AAR z wczoraj:

1sza godzina gry - niedynamiczny afganistan w poczekalni
Czyli wszyscy piją, narzekają na upał i czyszczą broń w oczekiwaniu aż coś się zacznie. Niestety szef eskadry się napierdolił, i wylot na misję był niemożliwy.

(Nie mamy działającego DA. Fin.)

2ga godzina gry - śmierć w WGL
Czyli zagraliśmy dwie misje, które były słabe. Z pozycji wyspanego człowieka wczoraj wygląda strasznie. W pierwszej (Red Ops 2) trochę pobiegaliśmy (i to w sumie tyle, bo strzelania prawie nie było), po czym skończyliśmy bo bez sensu było bez wsparcia APC ciągnąć to dalej; potem CO się zmienił i mieliśmy grać Arizonę (tam już ewidentnie wymiękłem, słaniałem się przed kompem i kręciło mi się w głowie - czekałem tylko na szybki koniec lub zajęcie Yutz by się - niesety, nie lubię tak ale naprawdę źle było - wycofać z gry), szybka śmierć w chwilę po desancie i większość się zmyła.

I to tyle było.

Algrab, najgorsze jest to - ja nie miałem wczoraj wątpów (dowodząc). Do pewnego momentu.



Black Shadow - 2009-01-31, 12:06
" />AAR z WGL'a [29-30 I '09]
    lBastige Nogova - misja znana bardzo dużej ilości osób, ale jakby ktoś się znalazł co nie grał spieszę z wyjaśnieniami o co biega. Siły US Army szykują się na atak na lotnisko na Nogovie co jest głównym celem oraz potem ew. zajęciem Lipany, Mokropsów i Modravy. Mieliśmy do dyspozycji kupę sprzętu oraz jeszcze większą ludzi - 2x squady Rangersów, piechota, siły powietrzne i transportowe a po 60min gry na plaży wylądował ładunek z LST Suka czyli wsparcie pancerne. Niestety, jakoś po rozpoczęciu operacji okazało się, że chyba skrypty Chinooka do transportowania pojazdów nie działają więc musieliśmy radzić sobie inaczej Ogólnie, plan był w I fazie taki - Delta [Jon] ląduje jako pierwszy niedaleko Vidlakova, sprawdza miasto i generalnie prowadzi recon. Potem, Alfa i Bravo [ja i Izzy] dostaliśmy swoje zadania... najpierw kryliśmy drogę na E od miasta gdzie HQ ustawiało centrum dowodzenia aby odciąć ew. posiłki z kierunku Davle a potem zajęliśmy farmę a jeszcze potem wzgórze 109. Wroga jak nie było tak nie było, za to inne oddziały miały pierwsze kontakty z wrogiem i wymiany ognia. Uaktywniło się lotnictwo wroga, ale nasz etatowy pilot [Marker] dał sobie radę. Ogólnie, dzięki wsparciu USAF robota była o wiele łatwiejsza niż bez niego. HQ dało nam kolejną pozycję, już bliżej dolinki gdzie mieliśmy oddziały wroga, po których przejechał nasz AH-64 a niedobitków załatwiliśmy my. Następnie, Alfa dostała rozkaz zajęcia wzgórza 133 i przygotowanie się na wsparcie innych, atakujących płytę lotniska oddziałów. I nagle... szlag nas trafił [w znaczeniu nasz oddział]. Przyznaję, tutaj należą mnie się zjeby, bo dałem się zaskoczyć wrogowi, który zauważył nas na wzgórzu z i ~800-900m zaczął do nas napieprzać co błyskawicznie skończyło się moją śmiercią oraz ~3 innych ludzi z drużyny. Algrab na szczęście nadal żył. Alfa wycofała się lekko do tyłu oczekując na przybycie dowódcy, który przybył jako posiłki do Vidlakova. HQ załatwiło nam transport i w parę minut BlackHawk wysadził mnie w LZ niedaleko resztki mojego oddziału. Mimo strat nadal chcieliśmy odwalać swoją robotę Oddział rozstawił się na prawo od szczytu [cholernie głupie AI] i cóż - tutaj popełniłem drugi błąd nie prosząc o wsparcie, bo z tej pozycji mimo, że byliśmy osłonięci przez grań stanęliśmy przeciw niezłym siłom wroga [~20 ludzi z czego kilka km-ów] co po dwóch strzałach z M24 skończyło się potężną kontrą ogniową, z której cało wyszedł Algrab. Innym, chyba szło lepiej i odwalali dobrze swoją robotę, widziałem też zestrzelenie Apacha - tylko smuga dymu i potężna eksplozja... Zostałem w Vidlakov broniąc perymetr a kiedy już transport dotarł z niewyjaśnionych przyczyn na już niezłej wysokości zgasły silniki BlackHawka i ten przypierdolił o ziemię zabijając mnie i pilota a przy okazji rozwalając sprzęt wart kupę kasy Po tym nie było nic, bo server się wywalił i na tym skończyliśmy ówczesną noc WuGLa.llRed Ops 2 - z góry odpowiem na post Jonsa, że z mojej pozycji, a bania wtedy już mnie napieprzała nieźle, wyglądało to nie tak źle, chociaż usłane kwiatami naszej przejście misji nie było, szczególnie w następnej Misja działa się na Loriencie, gdzie rosyjskie siły miały zająć Tierce oraz dwa inne miasta. Piechota Bandyta-1 oraz 2 + wsparcie BMP - Zwiezda 1 zostały oddelegowane do wykonania zadania. Na mapie były jeszcze inne jednostki z plutonu Alfa [2 oddziały piechoty + BMP], które czekały do pewnego momentu do ataku. BMP [ja i Marker] dosyć szybko pożegnaliśmy się z zabawą a to za sprawą wrogiego BMP, który pojawił się na wzgórzu na W od miasta a nasze cholerne rakiety naprowadzające ATGM nie mogły złapać celu, który był na granicy widoczności (~1000m na pewno). Posłałem w niego dwie rakiety i dwa pociski praktycznie na ślepo licząc na szczęście i to, że trajektoria lotu nam sprzyja. I jak się okazało - trafiliśmy skurwiela oraz przy okazji zdjęliśmy patrol partyzantów jednakże zdołał odpalić Konkursa prosto na nas co skończyło się bolesną śmiercią... Mimo braku wsparcia APC oddziały piechoty kontynuowały natarcie do którego włączyły się też oddziały Alfa (to a1 i a2). Wymiana ognia trwała dobre kilkanaście minut zanim miasto zostało oczyszczone i zajęte. FIA ściągnęło posiłki pancerne [MT-LB, BTR, BMP kolejne] i wywiązała się ostra walka, której wynikiem było zniszczenie wsparcia sił rosyjskich oraz śmierć kilku żołnierzy. Na szczęście rurowcy spisali się bardzo dobrze. Zagrożenie płynęło też od strony piechoty wroga, która łatwo nie zamierzała odpuścić i atakowała ze strony wzgórza korzystając z osłony lasu. W końcu, sytuacja została opanowana a miasto było w rękach Rosjan z niezłymi stratami... [a dalej na N od Tierce czekał kolejny oddział FIA + BMP ]. W sumie nie było źle, czasami trafiają się dni, że ciężko idzie coś dobrze...llLST "Arizona" - misja w której podjąłem się bycia CO i wyszło jak wyszło... Sarugao, siły USA lądują niedaleko Yutz, mają zająć to miasto a potem jeszcze na jakimś wzgórzu i w innej wiosce wpierdolić Rosjanom. Nasz pochód zatrzymał się na pierwszym celu - BlackHawki wysadziły nas w LZ, ustawiliśmy perymetr obronny i ruszyliśmy na pozycję - Alfa 1 krył szturm Alfa 2 na wiochę. Wywiad twierdził, że nie spotkamy oporu ale się mylił. Nie trzeba było długo czekać, aż z lasu na N od naszej pozycji wyskoczył oddział wroga. Zacięta wymiana ognia, skurwiele nie żyją, ale wyjęli nam dwóch ludzi - medyka i granatnika, a dowódca jest ranny i krwawi. BMP wroga rozwaliło w drzazgi M113, które miało dla nas ammo, ale walić to Próbowaliśmy utrzymać pozycję wobec kontrataku wroga, ale i tak wyjął nas BMP, który dla mnie pojawił się znikąd, chyba nikt go na początku nie zauważył albo ja w radiu nie usłyszałem. Przejechał jedną serią po nas i było pozamiatane A drugie podejście już było bardzo szybkie - nasz BlackHawk przy podchodzeniu do lądowania 1) dostał pociskiem od BMP albo 2) zahaczył ogonem o ziemię. Tak mnie się wydawało, że to drugie, ale się uśmialiśmy z tego - pięknie nas, pijane AI, załatwiło llQFM: Quick Fuckin Mission - ostatnia misja jaką zagrałem, bo potem już nie szło wytrzymać z moją banią. Wszystkim znana i lubiana - oddział pod dowództwem Izzy'ego czym prędzej ruszył do punktu T1 aby napierdolić partyzantom co w ostatecznym rozrachunku skończyło się śmiercią jednego czy dwóch naszych. Gości przygnietliśmy ogniem z km-ów oraz granatników i nie było co zbierać. Potem, oddział Alfa i M2A2 przybyli na pozycję a my ruszyliśmy dalej. Snajper [alek] zajął swoją pozycję, ale krótko po otworzeniu ognia został wyjęty przez kontrę ogniową a my zajęliśmy pozycję na wzniesieniu na S zaraz od San Alto. Była to IMO patelnia bez osłon co potwierdziło to śmierć dowódcy - gra stwierdziła, że przejmuję dowodzenie, więc pierwsze co zrobiłem to kazałem się cofać z tej pozycji i zadekować się w krzakach niedaleko. Dobrze spisał się nasz AT, który wyjął BMP wjeżdżającego na naszą pozycję. Wydałem rozkaz o zmianie pozycji - Link i gremdek ustawili się w kolejnych krzakach przy drodze, dalej od wzgórza, ale FIA ostrzelało tą pozycję i straciliśmy człowieka. Czyli zostało nas trzech - ja, Goose oraz Link [2x M249 + medyk]. Najpierw chciałem kończyć, ale skoro mieliśmy niby wsparcie Alfa i Bradleya to zaryzykowaliśmy. Było jeszcze przed 7:00 czyli konwój FIA nie przyjechał. Udało nam się zejść na dół, ale bliższe podejście skończyło się zauważeniem przez wroga i wymianę ognia - mnie złapał lag i dostałem jakąś zbłąkaną kulkę Poszło hasło "za Rodinu", ale zapewne i tak mission failed... mimo to, panowie, wielkie dzięki za wieczór. Stawiła się nas liczna gromada - szkoda tego DA, ale dociągajcie paczkę ćfoka na rany gościa, klimaty Afryki nie idą się przejeść l
I jest - one more AAR. Enjoy while reading.



Black Shadow - 2009-02-01, 11:42
" />AAR z WGL [31 I '09]
    lRed Ops 2 - pierwsza misja, poważna jaką zagraliśmy w niezły składzie. Ekipa piechoty + BMP [ja i Reyhard] mieliśmy naprawdę kupę atrakcji Na początku jednak, czyli przez jakieś 15min dla nas było dosyć nudno. Schowaliśmy się w lesie i oczekiwaliśmy na rozkaz do ataku na Tierce - co prawda niedokładnie, ale mieliśmy wspierać piechotę z dowolnej pozycji. W lasach na zachód od miasta napotkano już jakieś kontakty wroga, ale piechota poradziła sobie z nimi, przy okazji rozwaliła wrogie BMP, lepiej dla nas. Kiedy jednak rozkaz dla nas do wejścia w akcję został podany nic nie było w stanie nas powstrzymać. Najpierw ruszyliśmy do Tierce wesprzeć inne, sojusznicze oddziały oraz powstrzymać kontratak wroga z Chemille. Szybko się ustawiamy - tutaj Rey jako kierowca odwalał kawał dobrej roboty (bo w niektórych momentach zostawić AI na kierowcy to samobójstwo). Jednego BTR-80 rozpieprzyła piechota, za to BMP oberwał centralnie od nas z pocisku. Zniszczony na miejscu. Chyba już nie pamiętam dokładnie, ale w każdym razie - jeśli nawet jeszcze coś próbowało do nas wpaść długo nie pożyło Tymczasem nasze jednostki ruszały dalej, w kierunku Chemille, następnego celu. Z dala słyszeliśmy zacięte wymiany ognia i w końcu dostaliśmy rozkaz do ataku - flankujemy wzgórze od południa [patrząc na mapę] i zajmujemy pozycję. Są informacje o wrogu - 2X BTR + sporo piechoty. Gdzieś na granicy widoczności widać pierwszego skurwiela - kilka strzałów (namierzanie nie działało) i po nim. Drugi szybko poszedł w jego ślady. PTX poharatał też partyzantów chowających się po krzakach. Natomiast najbardziej ciśnienie nam skoczyło, kiedy pojawił się T55 - Rey szybko cofa, namierzam - poszło, potem jeszcze z dwa pociski i jedna rakieta i było po sukinsynu. Jedyne co mnie dziwi, że nas nie zauważył i nie otworzył ognia - cóż, lepiej dla nas Potem jeszcze załatwiliśmy kolejne dwa BTR'y na wschód od miasta - ogólnie, ta misja była dla nas pełna fajerwerków. Potem jeszcze objechaliśmy cel od południa i kolejny wrogi BMP poszedł w cholerę. Przy tym od czasu do czasu trafiała się gdzieś piechota partyzantów - serie z PTX dawały im popalić. Ostatecznie po hardkorowej przeprawie z licznymi stratami oraz całkowitym wyeliminowaniem grup A1 i A2, przy osłonie BMP ros. piechota wdarła się do celu i zajęła go. Tutaj niestety, przygoda się skończyła - HQ w Tierce postanowiło o odwrocie w oczekiwaniu na posiłki. Mimo to, daliśmy solidny łomot partyzantom, którego długo nie zapomną Misja super i uważam, że wykonana w pewnej części.llLST "Arizona" - w dwóch podejściach, pierwsze zakończyło się w dosyć efektowny sposób, dokładnie jak wczoraj - BlackHawk przyjebał ogonem o ziemię i było pozamiatane... ludzie nieźle na to zareagowali. Za to za drugim razem udało nam się wylądować, ale operacja była spieprzona od początku nie z naszej winy. Na początek, M113 zapieprza do przodu, na nie wyczyszczone miasto jak podczas jakiegoś rajdu co przypłaciło rakietą i efektowną eksplozją Niedługo potem los podzielił też ambulans. Grupa Bravo też do niczego się nie przydała, bo niedaleko ich pozycji wjechał BMP + trochę piechoty co rozniosło ich na strzępy. Alfa Niebieski też nie miał szczęścią, słyszeliśmy tylko zaciętą wymianę ognia, aż Jon - jedyny ocalały - odezwał się na czacie i do Radka przez radio. W obliczu takiego rozwoju sytuacji postanowiliśmy jeszcze tylko rozjebać BMP [które jak się okazało, były w liczbie dwóch]. Pierwszego z nich udało się łatwo rozwalić, ale kolejny odgryzł się pozostawiając mnie i Radka na placu boju. Grzeję po RPG, potem na dobrą pozycję - stoi w miejscu, strzelam i fatalny zez, o cholerne centymetry się minęło. Spieprzyliśmy z miejsca akcji, znaczy wycofaliśmy się llWzgórze - heh, tutaj już wszelkie hamulce puściły... czyli sama atmosfera była ostra jak żyletki, bardziej od samej gry, szczególnie w obliczu trzech resów, zawalonego czata wszelkimi żarcikami oraz tekstem miesiąca Linka (my wiemy panowie o co chodzi ) - tego się oddać nie da, trzeba było tam siedzieć i to widzieć/słyszeć. Ból przepony gwarantowany... no dobra. W końcu jednak postanowiliśmy się zebrać do kupy, aby morale były na jakim takim poziomie i zabraliśmy się za wykonanie rozkazu. Nasza grupa z ITOW'em rozstawiła się na jakimś wzniesieniu i pięknie rozjebała wrogi konwój. Jedna rakieta poszła w BTR'a, eksplodowały ładunki a potem jeszcze trzeba było dobić z TOW'a ciężarówki co nie było problemem. Przyjechało wsparcie w postaci BMP2 i MT-LB, ale również została z nich płonąca kupa złomu. Potem grzejemy do Rally Point a następnie CAŁĄ grupą [chociaż no offence - ale do murwy nędzy było się pchać wszystkimi ludźmi jak tylko jedna osoba wymagała pomocy medycznej?] do naszej bazy gdzie ktoś się uleczył. Dozbroić się nie było, bo skrzynek z ammo zabrakło... potem grzejemy ponownie, tym razem bardziej na północ, w okolice celu AA (rajd Paryż-Dakar ). Tam zajęliśmy pozycję, perymetr czysty to grzejemy dalej do lasu. Idziemy na przodzie w kierunku AA - gdzieś są patrole wroga, cholera, ciężko coś dojrzeć, ale inni mają dobre oko i cel. W końcu dochodzimy na szczyt wzgórza i zajmujemy pozycję do wyjęcia po cichu dziadów w ruinach. Otwieramy ogień - zawodników i obsługę ZSU wyjmujemy. Schodzimy na dół - kontra ogniowa z lasu. Radek dostał, ja jestem ranny, cofamy się do tyłu. Utrzymujemy pozycję. Ostro krwawię i mimo trzech bandażów (dzięki za nie Jones) krwawienie nie ustało, więc w końcu padłem trupem (dzięki ludzie, że pochowaliście mnie). Czym reszcie się udało? Nie wiem. Ktoś zapewne może dokończyć tą część AAR Na koniec powiem - hooahh! Wielkie dzięki za grę.l
And here it goes - enjoy it as always
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl



  • Strona 5 z 7 • Zostało znalezionych 1421 wyników • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

    0000_menu