ďťż

Wrażenia z pola bitwy



Jager - 2009-02-01, 13:20
" />Red Ops2.
Chciałem wszystkim podziękować. Obie grupy piechoty czyli sztrumowy Anton i rozpoznawczy Borys a także wsparcie pancerne Zygfryd wykonywały doskonałą robotę. Na początku wynikły tylko pewne trudności z utrzymaniem szyku z uwagi na to że mieliśmy też w ekipie AI i one nie chciały jednak trzymac naszego szyku co wprowadziło chwilowe zamieszanie.Tierce i okolicę zajęlismy bez strat idąc po dywaniku z trupów wroga. Plan przewidywał nastepnie zajęcie pozycji do sztrumu na Chemille - tu ponieśliśmy niestety pewne straty ale oddział nadal dysponował potężną siłą ognia. Borys uchwycił wzgórze 90 jednak nie utrzymali go zbyt długo - wróg zadal im straty i podjąłem decyzję by ich wycofać i dołączyc do grupy Anton. Chemille zostało oczyszczone i zajęte. Dostalismy jednak rozkaz od Naczalstwa że mamy sie wycofać do Tierce. Rozkaz wykonalismy. Niedosyt był bo żołnierze aż sie palili by zdobyć nieodległy Orleans ale my sołdaty znajem szto prikaz jest prikaz. Misja zkończona sukcesem.
Arizona
No cóż wina jest bezspornie moja że Alfa 1 poniosła takie straty. Zgodnie z brifingiem mieliśmy zabezpieczyć nasze M113 i zając miasto. Zanim zdążyliśmy zrobić jedno czy drugie - M113 pojechały na wyścigi do przodu - z lasu wybiegli tłumnie rosjanie wsparci bewupami i efekt był niemal natychmiastowy bo złapali nas na otwartej przestrzeni.
Powinienem jednak olać M 113 - może moglibyśmy jeszcze manewrować i przyjąc ruski atak na w miare dogodnych pozycjach.
Wzgórze.
Kilkakrotnie resowanie z powodów technicznych. Mniejsza z tym. Opracowałem plan rozdzieliłem rozkazy. Po zresowaniu mo slot niespodzieewanie zajął Jon - uznałem że wszyscy mają dośc mego dowodzenia i wlazłem na riflemana bez dodatkowych dyskusji.
Dobra - ruszamy. Sam dojazd do miejsca zasadzki odbył się bezproblemowo. Kłopoty zaczęły sie na miejscu. Po pierwsze nie miałem żadnej wiedzy co mam konkretnie zrobić. Kiedy już wysiadłem z Linkiem z wozu - dostałem rozkaz zaminowania skrzyżowania. OK to pobiegłem i zaminowałem. W tej chwili na zaminowane skrzyżowanie nadjechal HMMV z drugiej gruoy. Że fartownie nie explodował to cud.Zajałem pozycję koło fontanny w zasęgu do odpalenia ładunków. W tej chwili dowóca poinformował mnie jak mają być ułożone ładunki.Rzecz jasna to było juz za póżno.Tym bardziej że na horyzoncie pojawiły się wraże pojazdy z konwoju. Na sygnał dowódcy odpaliliśmy wszystkie ładunki. Praktycznie cały konwój przestał istnieć. Kilku ludzi z rosyjskiej piechoty zaczęło jednak nas ostrzeliwać. Odpowiedzieliśmy z Linkiem ogniem. Po chwili w kamienną fontannę przyjebało coś - chyba RPG. Link is KIA , ja cięzko ranny. Chłopaki wyeliminowali jeszcze jakies ruskie posiłki po czym przyjechali po mnie i Algrab uratował mój nędzny żywot w ostatniej niemal chwili.
Pojechaliśmy potem do bazy gdzie odwiedziłem medyka , obaj dowódcy grup ustalili ciąg dalszy akcji. Do samochodów i w drogę. Zmierzchało gdy dotarliśmy do celu. Naszym zadaniem miało być zdobycie Tierce które rzekomo ma byc silnie ufortyfikowane a wróg zdecydowany walczyć do końca. Zostawiliśmy pojazdy i ruszamy na wzgórze dominujące nad Tierce. W drodze zniszczyliśmy jakis patrol wroga. Weszlismy na szczyt. Widok znakomity ale dla... snajpera i dowódcy. Nawet acog nie dawał szans na wymiatanie wroga. Po drugie zajelismy zbocze oadające w strone wroga. No i po chwili przyszedłrozkaz otwarcia ognia z tej pozycji. Początkowo ruscy nie odpowiadali. Ale po chwili nad głową zaczął mi fruwać ołów.Zginął dowódca drugiej grupy. Na teesie cisza. Nie ma żadnych rozkazów a ruskie grzeją do nas aż miło.Wreszcie nie wytrzymałem i pytam czy mogę wyjść spod ognia i rozpoznać teren w kierunku na północ czyli drogę i zagajnik wychodzące na flankę sił rosyjskich w Tierce. Po chwili jest zgoda. Ruszam z ulgą. Tak jak przewidziałem analizując mapę - wyszedłem na bok sił rosyjskich i włączyłem sie od razu do akcji.Dowódca zapytał czemu strzelam - że nie było rozkazu pomimo że wyraznie powiedziałminutę wczesniej fire at will a nadto strzelanina trwała od pięciu minut i nawet głuchy sasza z kwatermistrzostwa wiedział że juz tu jestesmy. Poinformowałem dowódcę o zajęciu dogodnej pozycji. Tymczasem wymiana ognia - gołe zbocze vs ruscy w budynkach trwała nadal w najlepsze. Wreszcie rosjanie zaczęli ustępować - skosiłem w ciągu kilku sekund chyba z 7 ludzi. Dowódca udał się w moją stronę z Reyhardem i AI Algraba którego wywaliło chwilke wczesniej. Teraz jednak doszło do mniej miłej niespodzianki. Na moją pozycję zbliżał sie obładowany piechotą BTR 80. Piechotę moze bym sam wyjał na odległość ale BTR... Na szczescie AI ALgraba miało rurkę i BTR zniszczony. Wspólnie z resztą oddziału skasowaliśmy desant. Nastepnie wróciliśmy do elimienacji celów w Tierce. Drugi oddział tymczasem dostarł do zabudowań i tam zginął na moich oczach. Żołnierze rosyjscy którzy przeżyli - kryli się w zabudowaniach - zeby ich wyjac trzeba było wejsc do miasta. Nie bardzo rozumiałem zatem rozkaz dpowódcy "ogień przygniatający" bo miałem dwa magazynki i widziałem stodołe i dwa domki i całkowity brak kontaktów. Początkowo przygniotłem ogniem stodołę ale ponieważ sie nie ruszała to wstrzymałem ogień za co dowódca mnie nieco opierdzielił. Dobra ruszamy wreszcie do Tierce. Okazało się że centrum okupuje BWP na którego nie miliśmy juz broni. Nasze HMMV zostały hen daleko. Było juz późno i zostało nas trzech. Decyzja była taka że przeszukamy wies w nadziei odnalezienia RPG. Ogólnie missions failed bo w konsekwencji przeżył Reyhard tylko.

A można to było zrobić tak:
1.zając wzgórze i nie otwierać ognia - jednym oddziałem.
2.drugi oddział na HMMV obejscie północą - rozpoznanie na płn od Tierce. Przecięcie drogi i oflankowanie wroga.
3.oddział na wzgórzu pchnąć na dół do lasu i zając pozycje dogodną do szutrmu.
4.skoordynowany atak obu oddziałów z dwóch stron i wprowadzenie do walki Itowa.
5.pozamiatać i zmyć krew
6.oddzac miasto burmistrzowi w stanie nienagannym.

Ogólnie było jednak bardzo fajnie , ja tam sie dobrze bawiłem , postrzelałem , dałem innym postrzelac i za to wszystkim THX.




Szymanowski - 2009-02-01, 14:24
" />Dodam od siebie, że aby w Red Ops2 mieć wsparcie arty trzeba oprócz wgl odpalić cfog paczkę - nie ma komunikatu, że brakuje jakiś plików CoC.



CMHQvonIzabelin - 2009-02-01, 14:45
" />Przekopiuj pliki COCArty etc... to nie będziesz musiał.



Jones - 2009-02-01, 15:26
" />No Red Ops 2 był fajny, niestety poległo mi się po drodze - dostałem z flanki dając ogień do przodu, podczas wymiany ognia w lesie. Zdarza się, mimo wszystko dobra misja i nie mam do niczego 'ale' - zginęłem jak żołnierz, czasem ktoś musi.


">No cóż wina jest bezspornie moja że Alfa 1 poniosła takie straty. Zgodnie z brifingiem mieliśmy zabezpieczyć nasze M113 i zając miasto. Zanim zdążyliśmy zrobić jedno czy drugie - M113 pojechały na wyścigi do przodu - z lasu wybiegli tłumnie rosjanie wsparci bewupami i efekt był niemal natychmiastowy bo złapali nas na otwartej przestrzeni.
Powinienem jednak olać M 113 - może moglibyśmy jeszcze manewrować i przyjąc ruski atak na w miare dogodnych pozycjach.
Nie do końca się zgadzam. Moim zdaniem w sporej mierze Twoi podkomendni wykonujący rozkazy w bardzo dyskusyjny sposób doprowadzili w równej mierze do swojej szybkiej eksterminacji.

Rozkaz był - Jon i Marker do budynku - ja byłem już przy głównej ulicy, podczas gdy Marker niespecjalnie chciał się ruszyć spod pierwszego budynku... dającego raczej marną osłonę. Jeszcze usłyszałem krzyk, że "reszta do budynków, do budynków, biegiem" czy coś w ten deseń, ale zobaczyłem chyba tylko jedną biegnącą postać (nie bardzo kojarze co się z nią stało, bo wtedy na mnie wbiegł grenadier bodajże)

I tutaj pozdrowić pragnę geniusza, który wbiegł na mnie, położył się przedemną, po czym gdy zmieniłem pozycje by móc dalej prowadzić ogień - wtoczył mi się pod lufę gdy strzelałem. Pozdrawiam także zabójczo (dla mnie) celną grupę Alfa_2


">Kilkakrotnie resowanie z powodów technicznych. Mniejsza z tym. Opracowałem plan rozdzieliłem rozkazy. Po zresowaniu mo slot niespodzieewanie zajął Jon - uznałem że wszyscy mają dośc mego dowodzenia i wlazłem na riflemana bez dodatkowych dyskusji. Kamą, przepraszam - musiałem to zrobić przez pomyłkę, lub czysto machinalnie (nawyki po Bastige'u?). Skapnęłem się dopiero w briefingu zastanawiając się - skąd u mnie beretta? W każdym razie w obliczu ucieczki ludzi z servera po kolejnym resie powiedziałem: Ok, mogę dowodzić.


">Po pierwsze nie miałem żadnej wiedzy co mam konkretnie zrobić. Kiedy już wysiadłem z Linkiem z wozu - dostałem rozkaz zaminowania skrzyżowania. OK to pobiegłem i zaminowałem. Nie pamiętam czemu tak się stało, w każdym razie tutaj moja wina. Przyznaję, i przepraszam, mimo wszystko - dobrze się wywiązaliście ze swojego zadania.


">W tej chwili na zaminowane skrzyżowanie nadjechal HMMV z drugiej gruoy. Że fartownie nie explodował to cud Meldowałem to dowódcy Bravo z wyprzedzeniem (ponad to wspominałem podczas briefingu, że plan jak poprzednio - minowanie + TOW), najwyraźniej nie zdążyli odebrać info od Radka.


">Weszlismy na szczyt. Widok znakomity ale dla... snajpera i dowódcy. Nawet acog nie dawał szans na wymiatanie wroga. Nawet acog nie dawał szans na wymiatanie wroga. Po drugie zajelismy zbocze oadające w strone wroga.
Pozwoliłem sobie zaznaczyć istotny dla mnie fragment. Mowa, jak mniemam o wrogu pod Tierce - którego rażenie było dla nas całkowicie nieistotną w danym momencie kwestią - Ty dopisałeś sobie mam wrażenie, że atakujemy obie pozycje naraz

Celem pierwszorzędnym w tym wypadku było stanowisko wrogiej obrony plot; I to je mieliśmy wyeliminować - a przy odpowiednim obraniu pozycji można było być całkowicie od wroga osłoniętym granią. Wróg z Tierce nie był żadnym zagrożeniem - jeśli my ACOG'ami nie stanowiliśmy dla nich zagrożenia, to jak oni bez żadnej optyki mieli zagrażać nam? Goście byli na granicy widoczności, a snajpera nie wypatrzyłem, stąd nie widziałem żadnych problemów by otworzyć ogień ze wzgórza 98.

Przy każdej operacji wojskowej należy liczyć się ze stratami. W tym wypadku, niestety, padło na Linka (trochę moja wina - powinienem wam kazać schować się w kościele i nie angażować w walkę), i Radka (wzgórze 98, moim zdaniem niczyja wina)

Od tego momentu zaczął się trochę większy bałagan - Bravo swoje, ja swoje. Ludzie wstający na grani, gapiący się na mnie zamiast na perymetr i wreszcie Black Shadow, który zbiegł na dół NIEOCZYSZCZONEGO wzgórza po bandaże (ja rozumiem, desperacja i te sprawy, tylko... że AI Algraba nosiło jeszcze 2 bandaże) - to pozostawiło u mnie niesmak, po którym ostro spuściłem z tonu i w sumie olałem Bravo.

Jednak główny niesmak pozostawiło zachowanie Algraba. Sam miałem ostatnio różne odpały, więc spoko - rozumiemy, ktoś może mieć gorszy dzień, czy coś, i się zdarza. Co nie zmienia faktu, że należała Ci się ogromna, Jager-style zjeba i kulka w czoło.

Ostatecznie odpuściłem (tam na skrzyżowaniu), i nawet dobrze, Twoje AI nam bardzo pomogło potem. Inna sprawa, że WGL'owy błąd (zjadło pocisk w plecaku Jagera) uniemożliwił ponowne wykorzystanie Dragona (wyjęlibyśmy ostatnie BWP z daleka i dokończyli czyścić Tierce z pobliskiego wzgórza kryptonim Red Ops 2.). Niestety.

Poza tym, mimo czasem nieprecyzyjnych rozkazów i lekko chaotycznego dowodzenia (vide: miny), większość spisywała się bardzo dobrze. Szacun za dobrą obsługę TOW'a i sprawną likwidację konwoju (no, wzgórze i Tierce gorzej, grunt jednak - że przez znakomitą większość czasu oddział był posłuszny). Tam na wzgórzu, gdy mówisz, że milczałem - biegałem za Bravo, kontaktując się z dowódcą lub (później) starając się ogarnąć resztki rozbitego Bravo.


">Dowódca zapytał czemu strzelam - że nie było rozkazu pomimo że wyraznie powiedziałminutę wczesniej fire at will a nadto strzelanina trwała od pięciu minut i nawet głuchy sasza z kwatermistrzostwa wiedział że juz tu jestesmy
Wiedział, ale Ty po lewej byłeś sam. Ten sam sasza wchodząc na Twoje plecy miałby 60 % szans (zakładam Twoją dużą ostrożność) na strzelenie Ci w plecy.

Stąd dla mnie intuicyjne było, że FAW dotyczy ludzi na wzgórzu (ponad to część Twojego meldunku zagłuszył chyba SAW z tego co pamiętam, i nie skumałem że Ty zamierzasz w ogóle zrobić 700 m obejście - zakładałem, że zaraz wesprzesz nas ogniem na zabudowania wzgórza z flanki)


">Nie bardzo rozumiałem zatem rozkaz dpowódcy "ogień przygniatający" bo miałem dwa magazynki i widziałem stodołe i dwa domki i całkowity brak kontaktów. Początkowo przygniotłem ogniem stodołę ale ponieważ sie nie ruszała to wstrzymałem ogień za co dowódca mnie nieco opierdzielił. hehe; no ewidentnie (imo) widać było, że Bravo prowadzi ogień do czegoś pomiędzy stodołami. Odgłos i widok pocisków upadających wszędzie do okoła, względnie dziurawiących stodołę - działa na morale wroga. Miałeś 2 magazynki, ale Rey (przezbrojony na Algrabie) miał 7, które można było potem spokojnie rozdysponować; Chciałem zwyczajnie wesprzeć resztki Bravo, na tyle na ile to możliwe, bo mieć kapelusznikow, a nie mieć - to jednak pewna różnica. Ostatecznie ognia nie otworzyliśmy, mimo ostrzału Bravo wróg się nie krępował, i ich zwyczajnie wykosił.

Końcówka dokładnie tak jak opisałeś.

Twój wariant jest dużo bardziej składny (poza 6 pkt*), i chętnie go nast. razem wypróbuję Ogólnie, mimo zgrzytów - udany wieczór. Dzięki wszystkim.

*każdy kto zna moje metody wie, że rzadko kiedy otoczenie wychodzi z tego wszystkiego w stanie nienagannym




Link - 2009-02-02, 17:06
" />Fajno wtedy było, dawno tak się nie uśmiałem. Ale apeluje do wszystkich, masz zły dzień? Nie graj i nie psuj innym zabawy.

Co do wzgórza - imho błędem dowódcy było wysyłanie tam medyka, a naszym błędem Jager otwarcie ognia w stronę piechoty ocalałej z kolumny.

Następnym razem będzie lepiej. Tylko żeby każdy miał wyznaczone zadania przed rozpoczęciem misji, bo w połowie drogi na pozycje dowódca mówi "Link, Jager, wysiadka" i zostajemy sami jak te dwa palanty na jakimś zadupiu .

PS. Dlaczego jestem w CFOG-Friends?



Jones - 2009-02-02, 17:36
" />Fajnie? Postaw się na pozycji dowódcy, który zostaje zakrzyczany i którego autorytet zostaje sprowadzony do poziomu autorytetu alfonsa; To jedno z najbardziej gówniarskich zachowań w CFOGu i kula z beretty (żeby jedna) zdecydowanie się należała.

Link, w briefingu mówiłem, że Ty i Jager miny i ładunki, mówiłem że po dojeździe je podłożycie. Fakt, może powiedziałem za mało, w każdym razie liczyłem że podłożycie i zdążycie zwiać na pozycje reszty oddziału - względnie za kościół w ogóle nie angażując się w walkę. Raz kolejny niedopowiedzenie, raz kolejny... niestety trup.



Jager - 2009-02-02, 19:13
" />Jon - generalnie uwazam ze istnieją dwa rodzaje szacunku : taki który wynika z wiedzy i umiejętnosci danej osoby co podwładni dostrzegają sami bez potrzeby mówienia im o tym oraz drugi rodzaj zbudowany na strachu. Oczywiście może byc też wariant mieszany przy czym udziałprocentowy obu wariantów moze sie wahac.

NIe wytłumaczyłes o co chodzi , ludzie nie mieli pojecia co i jak mają zrobić to o jakim autorytecie mówisz? Tym wynikającym z umiejętnosci? Czy tym od strachu? Jeśli decydujesz się kogos ochrzanić lub po prostu odstrzelić z uwagi na jego niesubordynację - po prostu zrób to a nie pitol o tym na forum.
Ale jednak zanim to zrobisz to też sie zastanów czy to niesubordynacja czy własnie irytacja z uwagi na brak logicznych wytycznych i postepującego chaosu.
Inna sprawa że może faktycznie Algrab sie za bardzo zirytował. Ale to TY dowodziłeś i nie opanowałes sytuacji.

Jesli chodzi o szczegóły to ja słuchałem breifa uważnie : jedyne co mi zostało powiedziane to że mam minę i ładunek w plecaku które mam podłożyc. I tyle. Ani gdzie , ani z kim ,ani gdzie wysiadamy , ani gdzie sie wycofac - NIC. ZERO. Tego samego nie wiedział Algrab który prowadził i dostał wyraźny rozkaz - jak najprędziej do celu. I grzał tam az sie kurzyło. Do momentu gdy zacząłes krzyczec coś tam w stylku " stac kur..a , stać kur..a , wysiadać" itd itd. Krzykiem nie zawsze można pokryć braki w planowaniu niestety.

Wczoraj dla odmiany cos tam szczelaliśmy w CFOGa. Dowodził Izabelin. Rozkazy wydane , wszystko jasne , każdy wie gdzie ma stac i co ma robic. Efekt ? "Porwanie" bez strat własnych. Ale był briefing dokładny , potem Izabelin każdemu jeszcze w trakcie przypominał co ma robic.



Jones - 2009-02-02, 19:44
" />
">ludzie nie mieli pojecia co i jak mają zrobić to o jakim autorytecie mówisz? Autorytecie dowódcy. Wynikającym z faktu, że ten człowiek Tobą dowodzi. Dowodzi - a Ty słuchasz. Na to przecież taki nacisk kładziesz!


">Do momentu gdy zacząłes krzyczec coś tam w stylku " stac kur..a , stać kur..a , wysiadać" itd itd. Krzykiem nie zawsze można pokryć braki w planowaniu niestety. Panienka! Dwa razy mówiłem "stać", normalnym tonem. Nie pamiętam nawet czy dostałem odpowiedź, w każdym razie reakcji u kierowcy nie było. To podniosłem głos, by silnik ani inni mnie nie zagłuszyli.


">Inna sprawa że może faktycznie Algrab sie za bardzo zirytował. MOŻE? Jager, ku.rwa, gdybym ja tak z mordą do Ciebie skoczył to byś mnie żywcem wypatroszył.


">Jeśli decydujesz się kogos ochrzanić lub po prostu odstrzelić z uwagi na jego niesubordynację - po prostu zrób to a nie pitol o tym na forum. Hipokrycisz - sam mówiłeś "uwagi na forum, konstruktywna krytyka". Nie jest konstruktywnie? Inna sprawa, że


">Ale to TY dowodziłeś i nie opanowałes sytuacji. Tu już masz absolutnie rację. Ale teraz tego nie odkręce, a jako się rzekło - to, że nie lubię takich metod sprawiło że przeżyłeś moment wjazdu BTR'a.



Link - 2009-02-02, 19:56
" />Jon, przypomnij sobie co było napisane na poprzedniej stronie .


"> Postaw się na pozycji dowódcy, który zostaje zakrzyczany i którego autorytet zostaje sprowadzony do poziomu autorytetu alfonsa;

Ej, alfons ma duży autorytet! Praca jako alfons jest jedną z najbardziej pożądanych w dzieciństwie pomiędzy strażakiem a policjantem .

A na serio to zastanów się czy coś takiego ma miejsce jak dowodzi ktoś inny.

Al, taka rada - następnym razem* "zduś to". Niemiło się słucha takich pyskówek.

* - miejmy nadzieję, że nie będzie następnego razu



Jager - 2009-02-02, 19:59
" />Alez Jonie - autorytet dowódcy rodzi się własnie z tego co Ci wyzej napisałem. Z samego noszenia gwiazdek na pagonach to wynika jedynie moze wyższa pensja

Faktycznie - może ja bym cie i wypatroszył ale w sumie to do mnie nikt nigdy z niczym nie wyskoczył. Ciekawe dlaczego ?

Co do zarzuconej mi hipokryzji Oczywiswcie że ten wątek ma służyc dyskusjom o samych akcjach. Ale jesli uznałes że trzeba zaprowadzic posłuch w oddziale to trzeba było jakos zareagowac. A ty nie zareagowałes wcale a teraz tylko narzekasz. To miałem na mysli.

Nie ma co juz kruszyc kopii nastepnym razem bedzie lepiej i juz.

Ale na koniec powiem tak ku pokrzepieniu serc : Jon - wg mnie - bardzo dobrze sie sprawdzasz jako dowóca druzyny czy FT.
Wyznaczyc zadanie i dac 3-4 ludzi. Zawsze generalnie jestem pewien że wykonasz rozkaz.
Gorzej Ci wychodzi prowadzenie operacji z udziałem kilku oddziałów , sprzetu wsparcia itd.
Myślę że to nie jest powód do rozpaczy. Ja np ni cholery nie umiem pilotowac heli , kiepściunio strzelam z broni snajperskiej oraz mocno średnio z AT. Ergo - nie biorę tych slotów zwykle bo mam obawy czy podołam. Ale żyję z tym i jest OK.



Algrab - 2009-02-02, 22:34
" />OK. Jesli przesadziłem z tonem potyczek słownych na serwerze i obrazilem Jona lub kogos jeszcze - to przepraszam.
Nie obiecuję ze to sie nie powtorzy, wiec zastanowcie sie czy chcecie grac razem ze mna misje w przyszłosci.



gremdek - 2009-02-03, 10:08
" />jestem na wyrzuceniem algraba, jagera i jona z cfoga(kolejność alfabetyczna).

nie chciało mi się czytać wszystkiego(przeczytałem tylko algraba ) ale myślę że za dużo stresu macie ostatnio. jon możesz pare kółek wokół błoni zrobić, jager na tą góre z telegrafem wbiec(zbiegając można dobre bułeczki w piekarni pod telegrafem) a algrab to nie wiem co jest w szczecinie:(, ale dopływ tlenu dobrze wam zrobi.



Jager - 2009-02-03, 11:45
" />A ja jestem za wyrzuceniem Gremdka.

PS i wogóle podjąć trzeba uchwałe o samorozwiązaniu CFOGa sekcja OFP:)



Algrab - 2009-02-03, 13:08
" />i męski narząd płciowy, panienka o swobodnym prowadzeniu się



Jones - 2009-02-03, 15:32
" />Link, napisałem w pierwszym poście wyraźnie


">Sam miałem ostatnio różne odpały, więc spoko - rozumiemy, ktoś może mieć gorszy dzień, czy coś, i się zdarza. ok? Nie myśl, że ja nie pamiętam :]

Niech nie zdusza, bo to niezdrowo (nawet jeśli takie zachowanie jest obiektywnie złe). Na drugi raz po prostu reakcja będzie insza.


">Ciekawe dlaczego ? Nie powiem


">A ty nie zareagowałes wcale a teraz tylko narzekasz. Nie no, domyślam się, ale to jest dokładnie tak samo jak Ty wytykałeś mi za dużą gadkę podczas gry. Dokładnie tak samo to działa, więc teraz ekhem.


">Nie ma co juz kruszyc kopii nastepnym razem bedzie lepiej i juz. Kopiuję to, dowódco.


">Ergo - nie biorę tych slotów zwykle bo mam obawy czy podołam. Ale żyję z tym i jest OK. Rzecz w tym - co było wpisane w pierwszym poście - ja wcale nie chciałem z początku dowodzić. Biorąc pod uwagę ile resów było, i że bałem się, że ludziki wyjdą - powiedziałem "ok, mogę dowodzić". Potem, mimo lekkiego zmieszania starałem się zrobić wszystko by jednak operacja się powiodła i żebyście mieli z tego trochę funu.

Ergo ja też wolę dowodzić małą drużyną. Co nie zmienia faktu, że czasem chętnie ryzykuję dowodzenie czymś większym - niemniej, tutaj zdecydowanie nie chciałem.

I Gremdziu ma w sumie trochę racji, no może pomijając fakt, że nie wiem skąd w tym zestawieniu Jager (statysta?). No i Jager - rozwiązłość: tak; rozwiązanie - nie



CMHQvonIzabelin - 2009-02-04, 18:23
" />Przytulicie się teraz?



misiumaniak - 2009-02-04, 20:32
" />Dadzą sobie buzi Filip



Algrab - 2009-02-04, 20:32
" />w aucie, ehe.



CMHQvonIzabelin - 2009-02-05, 17:12
" />Będą się brać?



Reyhard - 2009-02-07, 08:12
" />do trzech razy sztuka było, aż mi net padł ostatecznie. Wot, peszek



Jager - 2009-02-07, 10:54
" />A za to ja jakoś nie czułem wczoraj wogóle klimatu ... nie wiem w zasadzie paczemu ale tak i juz. No ale rozegraliśmy sobie MayDay i Gremdek dowodził i było szybko sprawnie i bez żadnych strat.



CMHQ_Dexter - 2009-02-07, 11:05
" />tak sobie myślę jako świeżutki młody gracz...
nie moglibyśmy się po prostu umawiać konkretniej na godziny? ja w zasadzie wolałbym codziennie jedną misyjkę taką godzinną trzepnąć zamiast w piątek czy sobotę siedzieć godzinami w lobby, zastanawiać się którą teraz misję gramy, kto dowodzi, robić resy i w ciągu całego wieczoru rozegrać dwie misje na krzyż...
może dałoby się wcześniej ustalić kto chce grać? dowodzić? i którą misją chce dowodzić?
i zamiast 'może się pojawię' - no offence Buby - lepiej byłoby zobaczyć tekst:
'Jager proponuje w środę o 22 misję Little Job pod dowództwem własnym - czy są chętni?'
i jak mu się zgłosi parę osób natenczas to gramy, albo przesuwamy godzinę, dzień itd.
a jak się nie da zgrać konkretnie to tradycyjne posiedzenie w lobby zawsze jest do zrobienia



gremdek - 2009-02-07, 11:53
" />słusznie prawi.



Link - 2009-02-07, 13:09
" />A myślisz, że w lobby byśmy nie siedzieli na takim super zaplanowanym spotkaniu?

Jeśli nie będzie siedzenia w lobby to ja odpadam.



Algrab - 2009-02-07, 13:47
" />IMO awykonalne



Buby - 2009-02-07, 14:59
" />Dexter - Już tłumaczę, dlaczego tak napisałem

Po prostu inaczej dostaję XX wiadomości na gadu/telefon czy będę. Co z deczka wkurza, jak 4 raz pod rząd ktoś się pyta, czy będę, chociaż inne osoby pytające siedzą z nim na TS.

Jak tak napiszę, to najczęściej mam spokój. -_-'



CMHQ_Dexter - 2009-02-07, 17:03
" />no ja wiem wiem że taki ze mnie Reksio organizator a generalnie to pewnie to jest niewykonalne

i generalnie nie mam nic przeciwko lobby jak czekamy na coś konkretnego

ale trochę przydużo czasu tracimy na siedzenie po próżnicy jak dla mnie

a ja naprawdę bym sobie jedną dziennie misję konkretną pyknął
zamiast telewizorka czy filmu jakiegoś wolę już 15 minut lobby i 45 misji... ale jak stosunek jest odwrotny to trochę mi szkoda życia

no ale żeby było konstruktywnie a nie marudząco to sam najwyżej postaram się zapoczątkować nową świecką tradycję i zobaczymy co z tego wyjdzie

ale to za tydzień najprędzej

a dzisiaj chętnie zagram tradycyjnie - z lobby, czekaniem, resami i tak dalej



CMHQvonIzabelin - 2009-02-07, 17:21
" />Siedzenie w lobby to najlepsza część gry!

Skrytkograczom nie lobbistą mówimy gromkie i stanowcze NIE!



rad - 2009-02-08, 12:04
" />Co prawda lobby to kwintesencja gry,

jednak nie mialbym nic przeciwko pomyslowi Dextera.



Jager - 2009-02-08, 13:30
" />Ja to Bubego rozumiem. Nie ma nic kurde gorszego na świecie i bardziej wkurzającego niż kumple zapraszający żeby z nimi spędzić nieco czasu. Niech ich szlag trafi!

Dexter - na tzw tygodniu to raczej niewykonalne ponieważ większość nie znajdzie czasu.
A co do weekendów - po co mam pisać że będę dowodził jak i tak wiadomo że tak jest w 99 % przypadków ??? A co do misji to wybór jest zwykle spontaniczny. Gorzej jak ludzi nie ma bo w zasadzie na coś powaznego cięzko sie zdecydować a znowuż tych małych jest ledwie kilka. Czasem idzie misja za misją nawet w 5 - ciu a czasem - niezbyt często ale jednak - wogóle i w 7-iu cięzko coś rozegrać bo jakoś tak sie wszystko rozłazi.
Jeśli o mnie chodzi to jakos nie odczuwam dyskomfortu związanego z siedzeniem w lobby.Zawsze jest to czas na pogaduchy a jak piątek i piwko w łapie to przecież nie może byc tylko zabijanie trzeba z kumplami troche pobredzić - człowiek sie niemal czuje jakby w knajpie siedział



Buby - 2009-02-08, 13:49
" />Jager nie o to chodzi.

Jest taka sytuacja: pyta się jedna osoba czy wpadnę. Mówię, że nie.

Po czym dostaję jeszcze nie-wiadomo-ile wiadomości z takim samym zapytaniem, a wystarczy spytać się osoby siedzące się na TS, czy ktoś już próbował mnie złapać.

Nie mówię, że zawsze tak jest. Ale czasami jest to lekko irytujące odpowiadać po raz 6 (!), że się nie będzie, chociaż osoby pytające siedzą razem na TS.



CMHQ_Dexter - 2009-02-08, 18:06
" />hmm...
no ja też lubię przy piwku pogadać, albo przy wódeczce - to nawet pasjami
ale lubię też pograć, i jak przyłażę na TS to żeby pograć głównie a bajerkę przy okazji... a nie odwrotnie

ale spoko, jestem realistą a nie gatunkiem typu 'Nowy Reformator Z Zapałem Który Wie Lepiej Niż Wy Starzy Praktycy', dlatego grzecznie siedzę w lobby, czekam i słucham, bo na razie jeszcze pogadać nie mogę z przyczyn obiektywnych

a co do koncepcji umawianych konkretniej gier to postaram się wrócić do tematu bardziej praktycznie - na razie uznaję że tematu nie było



Jones - 2009-02-21, 09:56
" />Nie bardzo wiedziałem, gdzie to napisać, więc piszę tu - super fotki SiD, no i w końcu coś ożywiło album. Może by tam powrzucać co fajniejsze kąski z tego topicu?



SiD - 2009-02-21, 11:38
" />Szlag mnie trafiał na widok tego samego screena od niemal półtora roku



gremdek - 2009-02-21, 12:34
" />bo nie wiadomo dlaczego jest ten temat ze screenami i jeszcze jakaś inna opcja żeby dodawać do jakiejś galerii, za łatwo się pogubić.



Jones - 2009-03-07, 11:15
" />Po kiepskim (bardzo) początku wczoraj udało nam się w miarę sensownie pograć. Potem na koniec z Berną i Ponchem męczyliśmy (do upadłego - dosłownie ) Lost Squad i Lotników

Czasem najprostsze rozwiązania są najlepsze, choć jestem szczerze ździwiony że tamta puma nie zmiotła nas z powierzchni ziemi (i że RKM na wieży przetrwał spotkanie z M9)

***

Wczoraj taki nawet CFOG. Sporo osób się stawiło, pierwsze [ze mną] było chyba Roberts Ridge [ale stara wersja] - które bardzo szybko się skończyło, bynajmniej nie z powodu śmierci jakichkolwiek członków - może poza arabskimi.

Potem kilka resów i w końcu nowa wersja Piach i Krew. Tutaj chociaż sama misja jest super to mnie trafiał szlag raz za razem - to ze snajperem spadaliśmy z naszej uber kamperskiej pozycji przez zbugowane LODy kontenera, to lag pilota prawie mnie zabił (upadek z ok 10 m), który i tak dostał za swoje (gdy jego maszyna zwaliła się zaraz po tym na mnie). Potem samobójstwo naszego medyka (pływać mu się k... zachciało), który stwierdził, że wpław krócej niż mostem. Poza tym nienawidzę Para i już nigdy nie chce z nim grać, kradnie wszystkie fragi. Wspaniałym zwieńczeniem misji było (prawie) potrącenie kolegi opuszczając bazę oraz zbyt frywolne wjechanie w rejon z włoskimi reporterami - zmasowany ogień wroga trafił nie tylko nasz samochód, ale i to co było w prostej linii za nim - domek z zakładnikami...

Swoją drogą, jedna z końcowych scen (oblężenie naszego HMMWV na wzgórzu ~31) mogłoby posłużyć za krótkometrażowy Black Hawk Down. To było EPICKIE.

Co było potem nie pamiętam, pamiętam za to że na koniec kilka razy próbowaliśmy zabić syna kuzyna ciotki Hunaby. I "prawie" go zabiliśmy, odbierając sobie na przemian broń w briefingu, kradnąć hmmwv, robiąc szarże i wyzywając się od pussywhipów. Niestety mój bad luck wciąż mnie prześladuje i wciąż mam zadziwiające właściwości magnesu (metal do mnie strasznie lgnie, zwłaszcza ten >1000 J)

Mimo wszystko fajnie było tak z wami cośtam. Powtórzmy tylko składniej dzisiaj

***



101st Paratroop - 2009-03-07, 12:16
" />
">Poza tym nienawidzę Para i już nigdy nie chce z nim grać, kradnie wszystkie fragi.

:(

Zostawilem Ci pare arabow przeciez...



Firefly - 2009-03-07, 14:53
" />
"> że RKM na wierzy przetrwał spotkanie z M9




101st Paratroop - 2009-03-08, 10:46
" />Ciasteczka completed na 10 sekund przed uływem czasu, mimo wszelkich trudności, trudnościach w komunikacji na lini dowódca - podwładny oraz kompanii irackich żołnierzy która niemalże wyrosła spod ziemi. No i buby wrócił do domu z orderem jej królewskiej mości za zgłoszenie się na ochotnika do rozbrojenia IED

A mnie to najbardziej wbił się w pamięć gdy iracki T55 do nas zaczął walić. Najpierw jeden pocisk wybuchł ok. trzech metrow od FS1, następnie drugi wybuchł w miejscu, gdzie jeszcze 15 sekund temu wsiadaliśmy do land rovera z bubym i jonem.



CMHQManiak - 2009-03-08, 11:49
" />Ciasteczka zakończone powodzeniem, oddział stracił tylko jednego żołnierza, tzn mnie

i jako mewa popełniłem pare zdjeć



Jager - 2009-03-08, 16:04
" />Chłopacy wybaczcie nieobecność. Ja po prostu zasnąłem wczoraj
Może jak na przepustkę przyjadę to się uda poszczelać.



chewie - 2009-05-04, 14:59
" />Mam taką myśl odnośnie coopa rozegranego przez nas w piątek 1maja.

Tego o roboczej nazwie "Dorwać Inżyniera i przestrzelić mu kolano co spowoduje u niego zawał serca i zgon uniemożliwiający ekstrakcję"

Gdybym nie zginął przed dotarciem w rejon wyjścia do akcji mój plan zakładał co następuje (wymyślony bardzo na prędce, po dowództwo dostałem za karę za spóźnienie).

1. Cała grupa podjeżdża bardzo dynamicznie pod folwark gdzie przetrzymywany jest porwany.
2. Strzelcy pokładowi prowadzą ogień osłonowy ciągły do obiektów w perymetrze, wszystkich otwrów okiennych, krzaków zaułków.
2. Borsuk 1 wysiada przy jednej bramie, Borsuk 2 przy drugiej optymalnie po przeciwnej stronie, starając się od razu zająć pozycję wewnątrz muru.
3. Pojazdy pozostają obsadzone przez kierowcę i strzelca i w odległości 15-20m od siebie (tak aby widziały siebie nawzajem) zaczynają zgodnie z ruchem wskazówek zegara okrążać dynamicznie zabudowania, tworząc zasłonę ogniową (prowadząc ogień do wszystkiego co się da)! Informując siebie na wzajem o ew. kontaktach tak aby jeśli pierwsze auto coś wypatrzy a drugie nie trafi to żeby trzecie dokończyło. Robią koła i dużo hałasu.
4.W tym czasie obydwie grupy szturmowe pod osłoną dymną (pierwsza rzecz po wyładowaniu się z wozów to osłona dymna) zarzucają wnętrze folwarku flashbangami i odłamkowymi (lokalizacja celu jest znana więc można śmiało rzucać odłakowe gdzie indziej) i na dużej prędkości wchodzą w każde pomieszczenie, podwórko na otwartym ogniu.
5.Po zlikwidowaniu wszystkich jednostek oporu, operatorzy przejmują cel (jeśli jest taka możliwość wysyłamy negocjatora po lil birda i ten przejmuje paczkę po oznaczeniu wcześniej bezpiecznego LZ) i wszyscy tą samą drogą wydostają się do pojazdów i do domu.

Czy myślicie, że taki dynamiczny napad miałby szansę powodzenia?

tzn. przy metodzie przeprowadzonej po mojej i Sheltona żałosnej śmierci (Hilux który nas ostrzelał i ubił powinien być zdjęty minutę wcześniej, było dużo czasu i było ostrzeżenie) czyli przy metodzie skrytego podejścia i osłony snajperskiej i tak mieliśmy straty wysokości 80%

Więc może napad "indiański" miałby sens. Chętnie przetestuję kiedyś taką taktykę, chyba że wybijecie mi to z głowy.

CZ.



Szymanowski - 2009-05-04, 15:05
" />w Armie - nie.
Wywaliłem do tego Hiluxa cały magazynnek - a ten nic.



oskarm - 2009-05-04, 15:12
" />x2

Tu AI nie ma uczuć i to co działa w realu, tutaj jest nie do wykonania.



chewie - 2009-05-04, 15:13
" />GL3 daje możliwosc przestraszenie wroga. ale nawet gdzyby nei dla mnie całość inności tegl planu polega na podjechaniu pod same "drzwi" i tam desant. Bez kosztownego przprawiania się przez okoliczne zabudowania podczas którego drużyna poniosła już znaczne straty. Zadyma z wozami to tylko dodatkowa opcja, trzymanie ich w ruchu i przy okazji pilnowanie perymetru.



Duku - 2009-05-04, 15:14
" />Chewie - nie pakować się z pojazdami w zabudowania jeśli można dotrzeć inną (nawet dłuższą) drogą .
">przy metodzie skrytego podejścia i osłony snajperskiej i tak mieliśmy straty wysokości 80% Załatwiła nas mgła. AI nas widzi a my ich nie. Takie "dynamiczne wejścia" bez dobrego rozpoznania kończą się tak http://www.konflikty.pl/artykul-czasynajnowsze-697.html S!



Szymanowski - 2009-05-04, 15:17
" />Ja głosował bym za cichą bronią i wejściem z kilku stron naraz.



chewie - 2009-05-04, 15:18
" />
">bez dobrego rozpoznania
Rozpoznanie było przecież, negocjator określił co jest i gdzie jest w zabudowaniach z całkiem dobrą dokładnością.

Argument o mgle (burzy piaskowej) jest przekonujący.

[ Dodano: 2009-05-04, 17:20 ]

">Ja głosował bym za cichą bronią na cicho i tak w pewnym momencie przestało być jak snajper się odezwał.



Szymanowski - 2009-05-04, 15:26
" />Moim zdaniem - w takiej akcji wszyscy powinni mieć broń z tlumikami + podejście w nocy + plan ruchów w obiekcie.



oskarm - 2009-05-04, 15:31
" />
">GL3 daje możliwosc przestraszenie wroga Teoretycznie, w praktyce zauważylem, że musi to być dosyć bliski i intensywny obien z KMu (bliski zanczy około 2-5 m), praktycznie nie do zrobienia z pędzącego HMMWV.



Duku - 2009-05-04, 15:37
" />
">na cicho i tak w pewnym momencie przestało być jak snajper się odezwał. Ja miałem M110 z tłumikiem chyba że chodzi Ci o przeciwników, ale wtedy przy normalnej widoczności bym go "zdjął". Tutaj decydują ograniczenia ARMY, nie atakujemy we mgle bo jest to samobójstwo.Broń wyciszona zwiększa szansę na uratowanie zakładnika. S!



Ghost - 2009-05-04, 16:33
" />
">Hilux który nas ostrzelał i ubił powinien być zdjęty minutę wcześniej
Tu się przyznam, ten strzał nie wyszedł, a zanim skorygowałem gdzie strzelam to było dla was po zawodach. Poza tym zgodzę się z Dukiem co do mgły, mnie w tym lasku (/sadzie ?) na północ od zabudowań jakiś NPL zdjął tak że nawet nie wiedziałem skąd, chwilę potem padł Zajcew,a niedobitki Borsuk 1 zostały przyduszone przy murku. I wszystko przez tą mgłę.



chewie - 2009-05-15, 09:45
" />apr
">a północ od zabudowań jakiś NPL zdjął tak że nawet nie wiedziałem skąd, if you see the flash it's already too late cała geneza naszej zabawy

apropo misji Jona chyba pod tytułem ACE meeting czy coś takiego, która miałem Przyjemność rozgrywać dwukrotnie na serwerze Radka, raz pod dowództwem Radka (misja spalona z powodu braku addonu Proper Plants) i wczoraj pod dow. ErTo zginąłem minutę po ErTo podczas spalonego podejścia pod miejsce akcji (nie mówiąc o zdemaskowaniu drugiej grupy zaraz po wejściu w teren)

Panowie jakie wrażenia? Czy ktoś skończył tą misję w komplecie?
Wg. mnie jest warta uwagi ( a może się uwziąłem) i wydaje mi się, ze musi być wykonana minimum trzema grupami, coś na wzór tego co robiliśmy z ErTo. Przy założeniu, że na pewno SD i na pewno snajpersko.

Wg mnie nawet dwóch snajperów w dwóch zupełnie innych miejscach powinno obstawiać to spotkanie i dwie grupy wsparcia, zabezpieczenia odskoku i wycofania.
Główny problem tej misji jest taki, ze podejście jest w miarę długie (ErTo skracał i pospieszał maksymalnie co było bardzo dobre) ale takie długie docieranie kończy się na tym, że spadek uwagi zaraz przed celemi misji powoduje rozluźnienie i niepotrzebny pospiech... a tu wg. mnie trzeba w miarę szybko podejść... a potem bardzo ostrożnie zająć odpowiednie pozycje strzeleckie z opracowaniem planu wycofania się.



ErTo - 2009-05-15, 09:56
" />Misja ciekawa.

Dotarliśmy o 17:55 w rejon dywersji w/g briefingu spotkanie miało odbyć się o 18:00.
I grupa została zdemaskowana i zginęła przez niewydolność serwera.
Do sekcji I grupy (Cieżki, Czubaka) zbliżył się dwuosobowy patrol, gości rzucili się na ziemię. Usłyszałem detonacje granatu w rejonie sekcji I i otworzyłem ogień. PO czym przenisłem go na zabudowania ostrzeliwując w kolejności: UAZ-a z granatnikiem automatycznym, piechota, piraci. Natychmiast po pierwszej serii pojawił się czerwony łańcuch. Po odblokowaniu okazało się, że zastrzelił mnie jeden z tych do których strzelałem na początku z pistoletu. Sadząc z tego gdzie był to nawet z przyłożenia. Misja do zrobienia nawet bez tłumików byle na serwerze który ją udźwignie.

Miałem tez wrażenie, że część z Was nie była nastawiona na poważne granie i realizację zadań tylko wpadła sobie postrzelać.



Jones - 2009-05-15, 15:47
" />Cieszę się, że misja się podoba


">II grupa została zdemaskowana i zginęła przez niewydolność serwera. Nie mieszajmy. II grupa, to byliśmy my.

I to jak mniemam też do nas kierowane są słowa


">Miałem tez wrażenie, że część z Was nie była nastawiona na poważne granie i realizację zadań tylko wpadła sobie postrzelać., bo chyba ze 2 razy mówiłeś że "II grupa nie próbowała się oderwać..." czy coś w ten deseń. Otóż problem w tym, że próbowała. Dostaliśmy w plecy od BMP-2, i tylko ja przeżyłem bo zdążyłem w porę wskoczyć za krzaczek, szatkowany potem przez jeszcze pół minuty z CKM'u. Po tym wszystkim musiałem jeszcze przeskoczyć drogę (i tu dostałem, a 12.7 w kamizelkę trochę mimo wszystko boli) i na wybrzeże już się praktycznie stoczyłem. Na szczęście przed utratą przytomności zdążyłem wstrzyknąć sobie morfinę. Zmartwychwstałem; po czym zabandażowałem się i ruszyłem w stronę punktu wejścia grupy I.

I tutaj były próby komunikacji - czat olewano cały czas, nie wiem czemu bo spamu na nim ni cholery nie było; z kolei mikrofon całkowicie odmówił posłuszeństwa. Jeśli dziś ma być tak samo (a już raczej nie zdążę do sklepu) to czy jest sens żebym przychodził?

Dotarłem na miejsce, wy byliście już daleko. Usłyszałem w radiu coś o WP1, zerknęłem na GPS. Ok, da radę. Najlepszym możliwym kompromisem wartości bezpieczeństwo\szybkość ruszyłem w waszą stronę. Zadzwiająco szybko udało mi się przejść przez las i tutaj już słyszałem o wzgórzu 281. Zerknęłem przez ACOG'a - nawet ktoś z was mi mignął! Ah co za ulga.

Gdy dotarłem do góry wy byliście po drugiej stronie. Byłem ok. 200 metrów od was, gotów was wspomóc karabinem - trochę trzepały mi się ręce, ale SF daje rade i w takich przypadkach. Melduje, że podchodzę od SW, że mam 200 m... i dostaje opieprz, i że co ja tu robie powinienem zwiać. Jakie zwiać? Miało być: oderwać się. No to się oderwałem. A że z innych zostało głównie martwe mięso to postanowiłem dołączyć do żywej części oddziału, zwłaszcza że odzyskanie pontonu ze wsi zapewne już pełnej wroga (gdy przeskakiwałem przez drogę widziałem BMP-2, 2 uazy i wkraczającą piechotę) graniczyło z cudem - tym bardziej w takim stanie.

Mówię jak wygląda sytuacja. Słyszę "To masz się ukryć w tamtym rejonie". "Ale czif, jestem 200 m od was"; "Co z tego? Jesteś niezdolny do kontynuowania działań zaczepnych. Wycofaj się albo schowaj i czekaj". No mimo że w smak mi to nie było to się schowałem - w miejscu w którym byłem, przecież nie będę wracać 1,5 km na miejsce w którym wroga na pewno jest jeszcze więcej. No i tak leżałem sobie, i leżałem...

Aż prawie po mnie przeszła drużyna ruskich. Meldowałem wam to nawet.

I tutaj podkreślam: Byłem w tym miejscu dosyć zniechęcony. Gdybym chciał postrzelać, to lepszej okazji nie ma, bo byłem na ich flance i w pewnym momencie na odl. 10 metrów złożyli się idealnie w rządku. Podobnie wcześniej, zauważony patrol któremu odpuściłem...

I jeśli już mamy się czepiać. Tak podkreślałeś, że my to grupa dywersyjna etc. Byliśmy tak dywersyjni że kazałeś nam lądować pod wsią, w której wedle wszelkiego prawdopodobieństwa stacjonował wróg - co podkreślił choćby wywiad w odprawie.

"prawie pewne, że wybrzeże będzie bronione". Czy coś.

Poza tym, jestem prawie pewien że przy odpowiedniej koncepcji misję można przejść w 2kę. Chociaż chętnie powtórzę raczej w większym, CFOGowym gronie.

PS: Na koniec po wyścigu z tamtą drużyną udało mi się bezpiecznie dotrzeć do pontonu gr I; Po tułaczce godnej Odyseusza udało mi się obrać właściwy kierunek na wybrzeże pod kontrolą US i wrócić na przystań. Byłem jedynym, który przeżył. Może zatem i słusznie Erto zdecydował.
PS2: Dziś będzie update misji - mam nadzieję ostatni - dodający Spectating Script, wnoszący poprawki w briefingu i ew. inne małe "improvements". Can't wait to test it.
PS3:
">Misja do zrobienia nawet bez tłumików byle na serwerze który ją udźwignie. Prawda. Pierwszy raz graliśmy (bo już nie było to "testowanie", jak wcześniej) tą misję w tyle osób i niestety łącze Radka nie wyrabiało.



ErTo - 2009-05-15, 18:42
" />Oczywiście pisałem o grupie I



ErTo - 2009-05-15, 18:45
" />Jones przeczytałem Twój długi post z którego wynika:

1) nie byłeś przygotowany do gry bo przystąpiłeś do niej z popsutym mikrofonem
2) nie wykonałeś rozkazu - podawanego Ci 3 krotnie do wiadomości za pomocą czatu i dwukrotnie głosowo



Jones - 2009-05-15, 19:00
" />Co do pierwszego punktu się zgadzam, ale tutaj - odsyłam do tego co napisałem na TS.
Co do drugiego nie.

Przypominam: kazałeś nam się oderwać i wycofać w stronę wzgórz Puntas Oriental by dołączyć do drugiego oddziału. Rozkaz wykonałem.

Za 3cim razem (tj. który Ty uznajesz za 3ci, jak mniemam) rozkaz brzmiał: Wycofaj się LUB UKRYJ W OKOLICACH MIEJSCA POBYTU. Co też uczyniłem, po czym po potwierdzeniu iż mogę buchnąć wam ponton udałem się w stronę waszego punktu wejścia.

Aha, nadmienię - dotychczas ludzie dawali ze mną radę grać bez problemu. (apropo mica)



Algrab - 2009-05-15, 20:39
" />Niestety Jon jest to duzy problem. Zaczynasz coś mowic a potem trzeba sie domyślać, zamiast wyślepiać na wroga to czytać jakies czaty itp.
Podobnie z mikrofonem miał Iza, nadal niestety go słychać "jak z garnka", ale juz od biedy idzie zrozumiec co ględzi.



Jones - 2009-05-16, 01:13
" />Okej, tak czy siak na dniach powinien być nowy mikrofon.

A co do misji... ukończona - 2 h i 2 minuty. Dzięki za fajny CFOG'owy wieczór

[Szkoda, że po drodze Pietia i Ćwieku (nie bardzo wiadomo też gdzie Algrab się zawieruszył - był potem w stratach pod SiDem) musieli się odłączyć - raptem niecałe 10 minut spacerku]

Klimat w drodze do punktu zbornego prawie jak w B20 albo końcówce BHD


tyle zobaczyłem pierwszej misji niestety

nasz uberteam

u stóp pasma Puntas Oriental

tuż przed atakiem na cel

zmiana pozycji

zmiana pozycji 2

podczas ucieczki z miejsca "wypadku"

wielka ucieczka 2
Finał se daruje, bo będzie że się fragami chwalę

Ale i tak to z czego jestem najbardziej dumny to fakt, że:
a) Dotrwałem do końca
b) Udało nam się ten koniec osiągnąć - przy praktycznie braku strat
c) Uratowałem 2ch kumpli

Good Game






Algrab - 2009-05-16, 09:22
" />Sie nie zawieruszył tylko oberwał bo znowu nas ktoś zalazł z flanki, zresztą wszycy byliśmy zmęczeni po misji Eastlands.



Kizior - 2009-05-16, 12:16
" />To mogło się udać tylko raz i to o drugiej w nocy po pijaku



Algrab - 2009-05-16, 12:50
" />"Nas, bohaterów - prądem?!"



Cwieku - 2009-05-16, 13:11
" />Szkoda że SiD poległ, ale zabawa i tak była przednia.

Mam nadzieje że dzisiejszy Wietnam też bedzie ciekawy pomimo, że mod nadal nie jest ukończony.



gremdek - 2009-05-17, 15:18
" />po screenach(miniaturkach) myślałem że w samo ofp graliście



Jones - 2009-05-19, 23:15
" />Dziś testowaliśmy CWR. Na początek wszystkim szczeny odpadły


potem zaś bawiliśmy się w policjantów i złodzieji


no i trochę szczelaliśmy






A z innych

Morawica, k\ Balic:




Punky - 2009-05-21, 14:04
" />Początek

...


Wnętrze przeźroczystego copera.

Przed zderzeniem

Wkurzony Joe

Po...




Algrab - 2009-06-13, 01:15
" />Jedno trzeba powiedzieć, "moje podwórko" w wykonaniu Kiziora dzisiaj naprawdę wymiatało, było to tzw. clue wieczoru. Wrażenia z pola bitwy bezcenne.
Resztę... pominę...



MadMax - 2009-06-13, 07:51
" />potwierdzam, byłem misję wcześniej - trochę za dużo mgły, ale kizior jako dowódca... good commander



Algrab - 2009-06-14, 13:04
" />last one patrol





Firefly - 2009-06-14, 13:09
" />
">last one patrol

[url=http://img526.imageshack.us/img526/530/wietnam20090614.th.jpg]Obrazek[/URL]


Stopczyk, co Wy tam palicie?? Radomskie, ale jak pan major woli to Franz ma Kamele



Algrab - 2009-06-15, 13:17
" />Oo właśnie, wyjąłeś mi to z schowka windows.



Reyhard - 2009-06-23, 07:37
" />Mały spisok wrażeń po wczorajszym pyknięciu zmech misji armatribute.

Na początku był chaos, WIELKI CHAOS, a później z jego bezwładnych wici wyłonił się burdel, WIELKI BURDEL. Chociaż właściwie tak źle nie było, bo jakoś udało się w końcu na starcie zmotać kilkunastu bojców do szturmu na Lany (skądinąd w miarę udanego) i zająć pozycję do odparcia kontrataku. Jako że dowodziłem jakimś tam amerykańskim bwpem, miałem nieprzyjemność poznać ile jest warte życie jednego amerykańskiego snajpera (jak widać, warte jest bwpa), przez co po pierwszej, bardzo ciekawie zapowiadającej się akcji, zaczął się płacz i zgrzytanie zębów..

Prócz niedociągnięć technicznych (kto gdzie startuje np), dodałbym jeszcze akcje w radiu, która pozwoliłaby skoordynować przełamanie pierścienia (wot, no chyba, że te t72 miał przyjechać w momencie gdy już nikt nie ma nadziei na zwycięstwo a tu hops, pluton tanków jedzie i rozpierdziela siłę żywą i nieżywą przeciwnika.



Jones - 2009-06-23, 08:13
" />To była stara wersja. Nowa na serverze nie wylądowała - nie każcie mi mówić dlaczego. I tyle w tym temacie.

Było fajnie. Jak na rocznice nawet nawet.



Goose - 2009-06-23, 09:14
" />http://img341.imageshack.us/gal.php?g=r ... wiczus.jpg

Gratisowo Rey jako Wielkopopowicki Rangjers, pozatym, napstrykałem wczoraj pare screenów z naszego świętowania Rocznicy Nie ma tego wiele, ni to specjalnie ciekawe, ale zawsze.

Pozdrawiam złomiarza złomującego T55 który sam się zezłomował za wcześnie wyrzucając kotwicę ze złomu



Black Shadow - 2009-06-23, 10:43
" />AAR z WGL [22 VI 2009]
    lSeparatist Hunt - będąc już trochę po kameralnej imprezie z dającą się we znaki głową dostałem cynk od Jonsa, że jest niezła ekipa i można by coś zagrać. Do następnej misji została nas łącznie czwórka a mnie wywaliło z kłódką na slot dowódcy. Nie ma co, myślę sobie; i tak wszyscy zginą szybko . Startujemy w obozie SF gdzieś obok Blaty. Pierwszy cel - sprawdzić & zabezpieczyć konwój, który został zaatakowany przez siły FIA. Algrab [AT], Goose [KM] oraz Jones [ACOG] i ja wpakowaliśmy się do jednego z HMMWVE a następnie ruszyliśmy na przełaj do drogi niedaleko zatoki. Potem, gdy już dotarliśmy do szosy, na pełnym gazie dobiliśmy na odległość kontaktu wzrokowego z konwojem... a raczej z tym co z niego zostało. Wybadanie terenu za pomocą lornetki pozwoliło stwierdzić, że 1) dostali ostry łomot z którego przeżyło tylko dwóch żołnierzy US Army a 2) jest ranny partyzant, który się poddał. Sekcja w postaci Jon'a i Goose'a ruszyło do konwoju aby na miejscu zabezpieczyć sytuację. Z, jak się okazało, umierającego partyzanta dowiedzieliśmy się o przybliżonym miejscu bazy sił partyzanckich. Interwencja medyka nie była potrzebna, zginął chwilę potem... Kij mu w oko, i tak bym nie posłał po sanitariusza (gdzieś mam konwencje jakieś tam ). Następnie, oddział zbiera się do naszego środka transportu i zatrzymujemy się jakieś 200m dalej. Cztery kółka chowamy za krzakiem a z buta udajemy się wspinaczkę po zboczu góry w kierunku na ruiny zamku. Ktoś melduje kontakt z wrogą jednostką jakieś 500m od nas, ale nikt nie dostaje się pod odstrzał. Dojście do ruin zamku zajęło nam jakieś 30 do maksymalnie 45 minut z zachowaniem dozorów & osłon jednej sekcji przez drugą. Ostatecznie, dobiliśmy do naszego celu - sprawdzamy ruiny jak i las obok a po stwierdzeniu, że tutaj nie mamy kogo nafaszerować ołowiem ruszamy najpierw w dół aby sprawdzić Troski (też brak kontaktów) a potem bardziej na zachód. Po kolejnym przeskoku do następnego lasu i zabezpieczeniu perymetru... jest. Mamy nasz obóz. Gdzieniegdzie kręcą się partyzanci, widać skradzione ciężarówki & coś pancernego (BTR i T55) oraz kawałki namiotów. Plan był taki aby zaatakować ich od wchodu (czyli tak aby zjechać ich od tyłu) wykorzystując osłonę drzew i element zaskoczenia. Nie takie akcje przecież SF odwalał. Dwukrotnie przeskakujemy do punktu docelowego. Powoli zajmujemy pozycje. Jon i Goose rozstawiają się na granicy lasu, stanowią naszą główną osłonę. Wraz z Algrabem podchodzimy trochę bliżej obozu aby wyciąć członków załogi oraz powstrzymywać nadbiegających partyzantów z tej część obozu, która rozstawiona była na wzniesieniu w lesie. Czołg okazał się nie obsadzony więc narodził się dość ryzykowny pomysł aby wykorzystując zamieszanie podczołgać się do niego, naprawić a potem wykorzystać do zmiecenia reszty bazy. Czy się udało? A czemu by nie miało? Wszyscy namierzają cele, idzie komenda przez radio: Fire, fire, fire. Po trzecim razie rozpoczyna się krótka kanonada na kompletnie zaskoczonych partyzantów, którzy zostali dosłownie zmieceni naszą siłą ognia. Nadbiegają kolejni z innej część obozu a ja tymczasem czołgam się do UAZ. Adrenalina trochę skacze, bo raz prawie by mnie wróg złapał na otwartej przestrzeni, ale przeżyłem. Nie postrzelony doczołgałem się do T55. Najpierw trochę poodbijałem się od okolicznych drzew, ale w końcu naprawiłem czołg, wycofałem się na bezpieczną odległość i dokończyłem dzieła zniszczenia. Rakiety + pociski HE zmiotły ciężarówki oraz BTR'a. Kurz opada. Baza została całkowicie zniszczona. Nikt się nie ostał, ukradzione zaopatrzenie zniszczone. Pora się wycofać. Jon wraz z Goosem biorą T55 i udają się nim na pozycję do naszego HMMWVE, gdzie czekali na przybycie reszty oddziału. Z kolei wraz z Algrabem, ruszyliśmy przez góry i spokojnie dotarliśmy do celu. No, może nie wliczając tego, że Jon jako strzelec czołgu dzielnie dawał ogień zaporowy a Algrab połamał sobie nogi na zboczu góry. Potem już tylko trzeba było zezłomować czołg w wodzie, ale niestety Jon'owi nie otworzył się spadochron po ewakuacji i zginął To był ostatni i szczęśliwie jedyny taki incydent w całej misji trwającej prawie dwie godziny. Było bardzo fajnie, prawie że epicko panowie. Wielkie dzięki [brak screenów]l




Berna - 2009-08-06, 09:27
" />CFOG [5 VIII 2009]

Fotorelacja ze wczorajszej bitwy:

Jon z profilu (mówiłem żebyś się uśmiechnął )



























Jones - 2009-08-06, 09:36
" />http://rapidshare.com/files/264304255/o ... 6.rar.html



Black Shadow - 2009-08-06, 10:32
" />AAR z CFOG'a [5 VIII 2009]
    lRecon - pierwsza z misji na jaką udało mi się załapać, ale dopiero na drugie podejście. Wydaje mi się, że podczas pierwszego siły US Army nie miały niestety zbyt wiele szans w walce z czołgami. Ale wracając do tematu... Po kilku(nastu) minutach małego, organizacyjnego bałaganu i paru restartach (już zgodnie z tradycją) mogliśmy wreszcie wystartować. Ja, Marker oraz vonIzzy startujemy w bazie lotniczej daleko na północ od sektora F8, gdzie chyba byli nasi żołnierze. Do naszej dyspozycji oddano całkiem niezły asortyment lotniczy wliczając w to dwa A-10 oraz Apach'a (kilka śmigłowców transportowych też się znalazło) czyli - jak by nie patrzeć - całkiem niezła siła ognia. Inna sprawa, że udany nalot z trafieniem bombą GBU w cel nie należał do mojej specjalności a wróg rozstawił w terenie kilka stanowisk przeciwlotniczych. Po kilku minutach przygotowań AH-64 [Izzy] oraz dwa A-10 [Marker, ja] startuje z lotniska USAF w kierunku sektora F8. Niestety, nie pamiętam już dokładnie od jakiej strony dobiliśmy na miejsce; jedynie to, że leciałem za Markerem (z racji lagów trzymałem się jakiś kilometr za nim, żeby się nie wjebać w ogon). Nagle, zbliżając się do naszego celu dostajemy wiadomość radiową o natychmiastowej potrzebie wsparcia sił walczących na ziemi... Lecąc jakieś 400km/h, mijając wrogie cele na radarze widzę jak śmigają tracery. Znaczy, wiedziałem, że Szyłki dają naprawdę ostro popalić, bo krótko po pierwszym przelocie straciliśmy jedno z A-10 wraz z Markerem a mi zadano całkiem spore obrażenia, które zmusiły do natychmiastowego powrotu do bazy. Trzymałem się jakieś 25-30m nad ziemią i licząc na to, że jednak żadne cholerne AA mnie nie dorwie. Na tej wysokości spadochron nie ma szansy się otworzyć... W międzyczasie, oddział Echo na dole miał naprawdę gorąco a na dodatek nasz AH-64 się zwyczajnie rozjebał. Nie mam pojęcia jaki wypadek nastąpił, ale od tego momentu włączył się AWACS [Magic Guild 1 - Izzy ;P]. Udało się bezpiecznie wylądować na ziemi bez autopilota chociaż trochę za bardzo wyjechałem poza pas. Doczołgałem się w bólach do Hummer'a po czym dopadłem do ambulansu a potem do BlackHawka. Próbuję dowiedzieć się o punkcie ewakuacji od oddziału Echo, żadnej odpowiedzi. Grzeję silniki i ruszam nisko nad ziemią do ich pozycji. W końcu dają znak życia prosząc o wsparcie ogniowe. Nic z tego. Wsparcia brak. Robię szybki i niski przelot nad ich pozycją. Widać, że mieli by szansę się wycofać na północ od ich pozycji a stamtąd zdołałbym ich zabrać (chociaż dopiero przy lądowaniu dostałem ostrzał z jakiegoś APC), ale niestety nic z tego nie wyszło. Oddział został zdziesiątkowany a w tym wypadku nastąpił koniec misji. Przy okazji dowiedziałem się, że nawet w tym teatrze działań pilotowanie A-10 nie jest moją mocną stroną.llMercury - druga, już zdecydowanie bardziej udana i przeprowadzona z sukcesem misja pod moim dowództwem. Trzy FireTeam'y [HQ - ja; FT1 - d-ca Borsuk; FT2 - d-ca Jon] wraz z wsparciem US Air Force [Marker oraz Izzy] miały wykonać chirurgiczne uderzenie na cele Merkury oraz Venus & wyczyścić wszelki opór w tych celach. Ta misja poprzedzała główny atak sił amerykańskich na tereny zajęte przez siły irackie, które były na południu od naszego terenu działań. W kwestii sprzętu nie mogliśmy narzekać - pełny serwis; dali z cztery Hummer'y, dwa AH60L DAP, MH60-L i z dwie Kiowy. Możliwe, że było coś innego, ale mieliśmy porządne zaplecze do operacji. Oryginalny plan zakładał udanie się drogami do naszego celu, ale transport powietrzny (mimo, że niósł ryzyko strącenia przez AA) był jednak znacznie szybszy. W ciągu jakiś 15min w dwóch rzutach (pomijam drobny incydent) nasze siły zostały przerzucone na północ od naszego pierwszego celu. LZ było zabezpieczone, wróg do nas nie gnał więc ruszyliśmy do pobliskich zabudowań skąd AH60 przeprowadziły jedną z wielu misji ogniowych skutecznie wymiatając sporą część sił przeciwnika. Hellfire wraz z FFARami oraz działkiem 30mm dawały naprawdę ogromną przewagę ogniową [szacunek dla pilotów za świetną robotę]. Po kilku minutach, pod osłoną obu AH60, FT2 ruszył brzegiem do przodu sukcesywnie zmniejszając odległość do naszego celu. Potem ruszył FT1, na prawo od drogi dobijając do osamotnionego budynku skąd dalej ostrzeliwał wroga. HQ trzymało się sukcesywnie za linią frontu zabezpieczając tyły. Chwilowy problem nadszedł od strony bunkra na S od celu Merkury, ale strzelec CKM'u został szybko wyjęty. Kanonada trwała dalej aż do chwili gdzie nikt nam nie biegał. Gdzieś po drodze, Izzy [Eagle One albo Two, nie pamiętam] doznał kilku uszkodzeń i awaryjnie zawrócił do bazy z wyciekającym paliwem. Niestety, nie zdołał dolecieć, ale szczęśliwie znalazł najpierw Hummer'a a potem trabanta sądząc z jego wypowiedzi radiowych. Tymczasem FT1 wraz z FT2 weszły do celu Merkury i szybko wyczyściły zabudowania. Cel został zajęty i wzorowo spacyfikowany. Długo FT2 nie odpoczywał dostając rozkaz zajęcia wrogiego bunkra a stamtąd osłaniając teren w kierunku celu Venus. Zadanie wykonali bardzo szybko. Potem, mając już dodatkowe wsparcie w postaci Kiowy, oba FT zajęły pozycję do ataku na cel Venus (chociaż trochę mieli gorąco kiedy wróg na nich wypadał) & wraz z wsparciem AH60 wyczyściły zabudowania eliminując ostatniego Irakijczyka. Kilka minut później wszyscy (pomijając jedyną śmiertelną ofiarę tej misji, gremdka) wpakowali się do BlackHawk'a i bez żadnego ostrzału ze strony wroga dobił do bazy gdzie pozostały nam tylko gratulacje oraz zdjęcia pamiątkowe. Ogólnie, gratulacje dla wszystkich, że zjawili się na misji; dla d-ców obu FT za dobre dowodzenie w polu; dla pilotów, którzy odwalili kawał zajebistej roboty ;D Było miodnie, było epicko i mam nadzieję, że również i dla was było klimatycznie.llKill Hunaba - tutaj chyba żadnego opisu nie potrzeba, bo ta misja można rzec, że owiana jest swoistą legendą m.in o 400 krotnym zabijaniu i wskrzeszaniu tej rapującej opony ;P Wraz z Jonem podjęliśmy się szaleńczej próby wbicia się do miasta i wykonania swoich celów. A przy okazji, zrobienia solidnej zadymy. No to co? Pakujemy się do Hummer'a i na pełnym gazie wbijamy się do miasta mijając rynek, po drodze potrącając kilku murzynów a szaleńcza jazda kończy się w ślepym zaułku. Jak się potem okazało, źle dojechaliśmy a ciężarówka znajdowała się przecznicę dalej. Mały szczegół. Mieliśmy niesamowitą adrenalinę napieprzając się z czarnuchami w bliskich odległościach waląc z KMów, czasami z biodra. Udało się nam przebić kilka budynków dalej, ale ostatecznie jeden z czarnych posłał mi kulkę w łeb po tym jak wpadł na nasze tyły a szaleńczy atak berserka Jona nie przyniósł spodziewanych efektów. Za dużo ołowiu przyjął niestety. Mimo to, fun był wielki. Zajebista rzeźnia l






Marker - 2009-08-07, 19:50
" />No cóż. Było fajnie oprócz tego, że miałem co chwila freezy i lagi. Nie mniej udało się jakoś wykonać swoją robote (przynajmniej przy operacji Mercury, bo w misji Recon o ile udało mi się rozwalić szyłke, to już chłopakom na ziemi w punkcie F8 nie byłem w stanie pomóc, z uwagi na gorące powitanie ze strony obrony plot). Czekam na więcej



Black Shadow - 2009-08-11, 12:44
" />AAR z CFOG'a [do 9 VIII 2009]








    lDrug Raid - pierwsza z misji jaką zagraliśmy pod przywództwem Borsuka z świetnym klimatem latania po mieście (chociaż zmęczenie dawało się we znaki). Dla tych, którzy nie znają lub nie kojarzą misji drobny wstęp. Oddział chłopców z Delty miał za zadanie zniszczyć skład narkotyków położony na północny-wschód od miasta Lea na wyspie Tonali. Siedmioosobowy oddział [m.in dwa granatniki, snajper, SPW] został przetransportowany w dzień w rejon operacji przez BlackHawk'a. Kiedy maszyna dotknęła ziemi, zgodnie z procedurami team wyskoczył na zewnątrz i ustawił obroną okrężną zabezpieczając perymetr lądowania. Chwilę potem nasz środek transportu poderwał się ponownie w górę i rozpoczął przelot nad celem służący za krycie naszego oddziału z powietrza. Delta ruszyła do przodu, w kierunku celu łapiąc pozycję przy kamieniu skąd był całkiem niezły widok na pierwsze zabudowania. Oddziałowy snajper zlustrował teren swoim M14 i potwierdził pierwsze kontakty niedaleko celu. W międzyczasie jednak Delta otrzymała wiadomość radiową o zestrzeleniu BlackHawk'a nad miastem Lea przez RPG a także nowy rozkaz o odszukaniu wraku & pilotów aby uratować ich z łap nadciągającej milicji. Najpierw jednak, team leader postanowił skończyć robotę tutaj a dopiero potem zabrać się za ratowanie pilotów z opresji, którzy jednak przeżyli i schowali się w północnej części miasta. Kontynuujemy. Szpica w postaci Jon'a i Black Shadow'a rusza do ciężarówki a z zajętej pozycji otwiera ogień do czarnuchów kręcących się w bliskiej odległości. Kilka granatów z M203 dopełnia dzieła zniszczenia chociaż nie udało się trafić widocznego patrolu jakieś ~500m od pozycji szpicy. Reszta oddziału dociąga i w całości czyści zabudowania eliminując ostatniego wroga, który jakoś się zawieruszył w tym kwadracie. Po chwilowym przestoju snajper zajmuje kolejną pozycję wypatrując skład, który był naszym celem a także pojedynczy kontakt obok. Jeden strzał z M14 skutecznie go eliminuje a dwóch ludzi z Delty sprawdza teren wiochy [ja i (?)]. Teren czysty i zabezpieczony. Można zabrać się za wysadzenie składu... W tym momencie okazało się niestety, że nikt nie ma ładunków w ekwipunku albo zwyczajnie gość w magazynie się narąbał Tak czy inaczej, musieliśmy załatwić sprawę inaczej. Zostało jeszcze kilkanaście granatów do M203 więc tym roznieśliśmy częściowo nasz cel. Pierwotne zadanie Delta wykonała w znakomitej większości, na razie bez strat. Pozostała jeszcze kwestia zaginionych pilotów. Z snajperem na przedzie, który służył jako scout wykonywaliśmy co rusz skoki do kolejnej pozycji osłonowej grzejąc z buta w kierunku Lae. W drodze do miasta trafiliśmy tylko na jeden patrol/posterunek milicji w postaci trzech ludzi. Dosyć szybko zostali zmieceni naszą siłą ognia. Dalej, bez zakłóceń, dobiliśmy w okolice mostu, który znajdował się obok Linje a potem dotarliśmy w okolice stacji benzynowej. Ostatecznie, do Lae wbiegliśmy od płd.-wsch. - najpierw wpadła szpica [Jon i ja] pod osłoną snajpera a potem dobiła reszta teamu. Zaczął się czas powolnego i ostrożnego czyszczenia miasta ulica po ulicy. Niestety, podczas naszych działań nastąpił wypadek z granatem w wyniku, którego śmierć na miejscu ponieśli dwaj członkowie Delta Team [Jon i ktoś jeszcze, nie pamiętam]. W międzyczasie nastąpił też przegrany pojedynek między naszym snajperem a gościem rozstawionym na dachu & straciliśmy jeszcze jedną osobę. W ten sposób uszczupleni kontynuowaliśmy swoje zadanie skutecznie wymiatając napotkanych przeciwników trzymając nerwy na wodzy i zachowując zimną krew (taki efekt dramaturgi ). W końcu, po kilkunastu minutach poszukiwań znaleźliśmy dwóch pilotów z czego jeden oberwał kulkę od jednego z naszych z racji pomylenia go z celem. Upewniliśmy się czy to pilot a chwilę potem znaleźliśmy drugiego. Trzeba przyznać, że całkiem nieźle był schowany. Pod pieczą chłopców z Delty ruszyli w kierunku centrum miasta aby odnaleźć wrak helikoptera & poczekać na przyjazd kawalerii w postaci konwoju Hummerów. Ustawiliśmy się na pozycji niedaleko spodziewanego punktu ewakuacji licząc na to, że jednak przeżyjemy w sercu wrogiego terytorium. Chwile potem wypadają na nas czarnuchy w niezbyt przytłaczając liczbie, ale niestety wystarczającej aby zadać nam poważne straty. Kilku początkowych wrogów zdołaliśmy szybko wyjąc seriami z M4, ale sytuacja posypała się kiedy jeden z granatów zabił Bernę a mnie ciężko ranił. Próbowałem odpowiedzieć z M203, ale kolejny postrzał załatwił sprawę na amen. Jakimś sposobem, ostatni z operatorów Delta Team'u wytrzymał do przybycia kawalerii, wpakował pilota jak i siebie do jednego z Hummerów a następnie ewakuował się z rejonu działań jako jedyny ocalały z wysłanego oddziału. Misja, pomimo wysokich strat, została zakończona sukcesem. llKill Hunaba - misja grana w kilku podejściach następnego dnia na rozgrzewkę przed bardziej poważną misją Ogólnie powąchaliśmy sobie prochu i ostro ponapieprzaliśmy się z legionami czarnuchów wyskakujących nam na spotkanie. W pierwszym podejściu Delta [ja i Algrab], uzbrojona i nagrzana do walki nie fatygowała się z czekaniem na Rangersów, którzy przybyli chwilę później w Littlebirdzie, ale wsiadła do Hummera & z kopyta wpadła do miasta. Ominęliśmy główny rynek i boczną drogą, po drodze zmiatając z dwóch gości, wypadła dokładnie w okolice naszego celu czyli cysterny obok stacji benzynowej. Al kryje teren kiedy podkładam C4. W międzyczasie Rangersi dobili na piechotę w okolice głównego placu i toczą ciężki bój ogniowy z wrogiem. Amunicja schodzi, krew się leje, ale jeszcze się utrzymują. Chowamy się za budynkiem i wysadzamy stację. Eksplozja rozniosła się po całym mieście. Czym prędzej ruszamy do następnego celu, do północnej części miasta aby dorwać drugą ciężarówkę oraz generała Hunabę. Niestety, dosyć szybko Al wyrwał kulkę i samotnie ze swoim M249 SAW przebijałem się dalej walcząc prawie, że w warunkach CQB. Na liście znalazło się łącznie ~15 czarnuchów, którzy polegli z mojej broni nim kolejny zdołał zajść mnie od tyłu i wpakować kulkę w plecy. W drugim podejściu, wszyscy razem ruszyliśmy główną drogą z buta (m.in dlatego aby Al mógł się przezbroić, bo dałem złą amunicję) a następnie się rozdzieliliśmy przy placu. Rangersi ponownie wiązali walką oddziały milicji a my bokiem chcieliśmy dobić do naszego celu. Po przezbrojeniu i odzyskaniu pełnej siły ognia, skutecznie eliminowaliśmy opór po drodze a tuż przy stacji zostaliśmy szybko rozwaleni... Rangersi przebili się przez plac i w ciężkich walkach dotarli do celu, ale finał był taki, że wybiegająca milicja dała im mocno popalić. Nie ma co, misja była fajna.llRenegade - teoretycznie mieliśmy zagrać tą misję bardziej na serio, z klimatem misji specjalnej, ale... Trochę bałaganu było na początek z dowodzeniem, bo nie wiedziałem czy Pepe ostatecznie chce dowodzić czy nie (okazało się, że nie wziąłem slotu dowódcy), ale tak czy inaczej ruszyliśmy. Oddział SAS został odpowiednio uzbrojony i konwój dwóch Land Roverów ruszył na przełaj gór Afganistanu aby uratować dwóch pilotów z zestrzelonego helikoptera. Potem trzeba było się ewakuować, ale martwiliśmy się wykonaniem priorytetowego celu. Najpierw czekała nas jednak z głównych atrakcji czyli maksymalnie hardkorowy off-road z ostrymi zjazdami rzędu 80-90 stopni nachylenia i gwałtownym skokiem adrenaliny kiedy wydaje się, że spada się w przepaść. Szczęśliwie bez strat wpadliśmy na dół doliny i ruszyliśmy dalej na północ aby znaleźć się na wysokości wioski. Teren jest mocno pofałdowany, w dodatku pełen wystających kamieni oraz głazów, które sprawiały, że cholernie łatwo można było rozwalić pojazd. Nagle wpadamy na patrol talibów... Wszyscy wyskakują na zewnątrz i namierzają cele. Są bardzo blisko. Trzy pociski z M24 wyeliminowały sprawę, trafienie w cel z takiej odległości było łatwizną... Kilkaset metrów dalej zostawiamy swój pojazd i ruszamy na wschód przez góry. Wcześniej, drugi z pojazdów uległ uszkodzeniu. Cały team SAS zebrał się na jednym z szczytów góry i ruszyliśmy dalej nie natrafiając na dodatkowe patrole wroga. W końcu mamy kontakt wzrokowy z wioską i przeskakujemy na drugą stronę ulicy aby zaatakować wschodnią część miasta. Po drodze namierzyłem jeszcze patrol talibów na południe od wiochy, ale nie byli zaalarmowani więc dałem im spokój... Korzystając z drobnej wnęki terenowej zajęliśmy pozycję do ostrzału miasta & obserwowaliśmy teren. Burza piaskowa skracała widoczność i znalezienie dobrej pozycji do osłony reszty teamu było utrudnione. Ostatecznie, wyszło tak, że dwóch członków SAS [Marker i (?)] złapali zabudowania i zajęli się czyszczeniem wiochy a na naszą pozycję wyjechał BTR z kilkoma talibami jako wsparcie. Ich szybko zmietliśmy, ale problemem okazał się transporter... Jakimś cudem przeżyłem zarówno jego ostrzał jak i eksplozję maszyny po celnym strzale z RPG jednego z naszych. Było naprawdę, zajebiście gorąco. Potem reszta oddziału dobiła do wioski i zajęła się dalszym eliminowaniem oporu. Po drodze przezbroiłem się w RPD, chwilę potem w północnej części Baghlan znalazłem naszych dwóch pilotów z obstawą, która kilkoma seriami z km-u została rozwalona. Chwila przegrupowania. Wykorzystujemy gazik z DshK oraz Skodę do transportu i po chwili konwój rusza przez wrogie terytorium w kierunku punktu ewakuacji. Na spore zgrupowanie nieprzyjaciela natrafiliśmy jakieś kilkaset metrów na północ od wiochy. Potężna zapora ogniowa zgniotła talibów bez problemu (wyszło jakieś 21 fragów ;P ). Cała akcja posypała się w okolicy EZ gdzie natrafiliśmy na silny opór wroga. Mnie wyjęli dosyć szybko, reszta bohatersko starała się utrzymać, ale wróg niestety zwyciężył... Chociaż misja i tak wyszła zajebiście, bo startowaliśmy bez wykrystalizowanego planu a jak daleko udało nam się zajść. Było bardzo fajnie.llWoda mineralna - tak, kolejna z "kultowych" misji Niestety, sam muszę przyznać, że klimat nie był aż tak zabawowy jak na tą misję powinno być a atmosfera - IMO - siadła... Mimo to, trochę sobie pograliśmy, ale szybko skończyliśmy. Nasza zgraja, czterech dzielnych, czarnych bojowników wystartowała w jednej z wiosek w centrum Tonalu. Zostaliśmy przywitani eksplozją Hummera i trupami kilku Amerykańskich żołnierzy. Szybko przezbrajamy się w co tam mieli i ruszamy zdezelowaną Skodą do Kimbe po drodze nie korzystając z usług czarnej mamby (damn, a wcześniej to zawsze jakaś akcja z nią była). Przy rytmach tonalskiego radia wbijamy do miasta, zajmujemy pozycje wokół placu i rozwalamy kolejnych gości z US Army. Na dokładkę, kulka w łeb z M9 dla czarnego brata, który z nimi gadał. Reszta oddziału podpieprza wojskowego Hummera, ja sprawdzam drogę w kierunku Tatu a potem ruszamy razem. Po chwili widzimy jakiś wrak BlackHawka; rozstawiamy się na pobliskim lekkim wzniesieniu i obserwujemy. Są kolejni do odstrzału. No to co? Grzejemy w nich. Tak się to skończyło, że nasza wyprawa padła zanim miała okazję dobrze się rozkręcić.l




Maćko - 2009-08-11, 13:27
" />
">Jeden strzał z M14 skutecznie go eliminuje a dwóch ludzi z Delty sprawdza teren wiochy [ja i (?)].


i ja

">Jakimś sposobem, ostatni z operatorów Delta Team'u wytrzymał do przybycia kawalerii, wpakował pilota jak i siebie do jednego z Hummerów a następnie ewakuował się z rejonu działań jako jedyny ocalały z wysłanego oddziału. Misja, pomimo wysokich strat, została zakończona sukcesem.

To też byłem ja

">Ostatecznie, wyszło tak, że dwóch członków SAS [Marker i (?)] złapali zabudowania i zajęli się czyszczeniem wiochy a na naszą pozycję wyjechał BTR z kilkoma talibami jako wsparcie.

i ja

Mówiłem że nadjeżdża BTR (przejechał 5 metrów ode mnie nie zauważając). A wy nic, dopiero jak Madmax (?) zobaczył było ku*wa BTR! (to było zajebiste).


">Potężna zapora ogniowa zgniotła talibów bez problemu (wyszło jakieś 21 fragów ;P ). Cała akcja posypała się w okolicy EZ gdzie natrafiliśmy na silny opór wroga. Mnie wyjęli dosyć szybko, reszta bohatersko starała się utrzymać, ale wróg niestety zwyciężył... Chociaż misja i tak wyszła zajebiście, bo startowaliśmy bez wykrystalizowanego planu a jak daleko udało nam się zajść. Było bardzo fajnie.


Tutaj ja z Pepe bohatersko i z buta poszliśmy w kierunku EZ, ale po drodze napotkaliśmy śliny opór. Tak naprawdę to nawet nie wiem skąd oni strzelali (znaczy wiem z jakiego kierunku, ale ich nie widziałem).

Musimy to powtórzyć



Pepe - 2009-08-11, 13:39
" />oj żałuj że ich nie widziałeś ;P na początku było ich tylko kilku i jak dostałeś to zaczęli się wysypywać zza górki xD było ich jakies 15-20 sztuk



Maćko - 2009-08-11, 13:41
" />
">oj żałuj że ich nie widziałeś ;P
Chyba lepiej że ich nie widziałem



Algrab - 2009-08-11, 14:50
" />
">Mówiłem że nadjeżdża BTR (przejechał 5 metrów ode mnie nie zauważając). A wy nic, dopiero jak Madmax (?) zobaczył było ku*wa BTR! (to było zajebiste).

BTR wyjechał dosłownie z nikąd (cholerna burza piaskowa), a raport o nim usłyszałem jak mi dosłownie wjeżdzał na pięty, kiedy czołgałem sie po RPG'a. Zdążyłem go podnieść, obrócić sie ale nacisnąć spust juz nie



Maćko - 2009-08-11, 14:58
" />Nie znikąd... informowałem was gdy był jakieś ~150 metrów od waszej pozycji widocznie nie usłyszeliście



Pepe - 2009-08-11, 16:25
" />To ja powiem jak było ;P a było tak : Maćko wyczaił BTR i mówi coś takiego
-Btr wyjechał z miasta jedzie na 340.
chwilę później :
-Btr zniknął z pola widzenia.
20 sekund później krzyk :
-O kur*a BTR. Madmax dostał a ja zastrzeliłem Markera razem z BTR ;/



Maćko - 2009-08-11, 16:40
" />
">-Btr zniknął z pola widzenia.

Chwilę potem powiedziałem że wyjechał zza budynku i kieruje się w waszą stronę.

Najwyraźniej błąd w komunikacji.



MadMax - 2009-08-11, 17:09
" />Tak było, ale pamietajcie, że talibki tez były i kazdy z nas był zajęty wyszukiwaniem celów-talibów i ich eliminacją, burza piaskowa, a przez to utrudiona komunikacja, właściwie tego BTRa myślałem ze załatwie, jak dopadłem wreszcie rpg-a, i juz miałem go na muszce , no ale .... on był pierwszy. Komunikat słyszałem, ze mamy BTR-a, nawet go widziałem, ale nie miałem wcześniej rpga - nie myslałem, ze narobi nam tyle kłopotu - przeciez to tylko BTR - jeden celny strzał z wyrzutni ppanc i po BTR-rze, liczyłem, ze moze którys z nazsego oddziału go zlikwiduje. Sytuacja była dynamiczna, BTR bardzo szybko znalazł się między nami - brawa dla dowódcy BTR-a, jak na AI to naprawde wykonał dobry ruch
Po prostu był za duzy młyn, a BTR przyjechał na dokładkę - i tak długo się nabiegałem, bo chciał mnie rozjechać
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl



  • Strona 6 z 7 • Zostało znalezionych 1510 wyników • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

    0000_menu