ďťż

Wrażenia z pola bitwy



Algrab - 2008-04-13, 20:34
" />Hmm no mnie osobiscie nie przeszkadza ze ktostam zna misje, czy ze ja znam itp. Lubie takze zagrac w misje ktore sa znane, ale po prostu fajne i to ze wiem gdzie wyjedzie bwp wcale wg mnie nie kladzie misji.
Fajnie ze powstaja nowe misje (najfajniej zeby nie trzeba bylo ich przerabiac, uzdatniac)




rad - 2008-04-13, 20:57
" />
">to troszke nieładnie bez zgody autora przeprowadzac edycje
Wlasnie dlatego wyslalem misje do Ciebie w celu, ze tak powiem, autoryzacji nigdzie jej nie upubliczniajac.



Jager - 2008-04-13, 21:19
" />powiedziałem Wam dzis na ts co i i jak więc nie ma co już kontynuować. Każda nowa misja mile widziana.
EDIT:
Panowie - wyszedłem po angielsku ale wam nie chciałem przeszkadzac. Ping nie pozwala mi na rozgrywkę - dobrej zabawy.



rad - 2008-04-25, 23:42
" />Dzieki za dzisiejsza gre, bylo naprawde super Udalo nam sie bez strat przejsc nowa misje Jonesa. Lista plac: Radek, Algrab, Jones, Paratroop, Kamel.




Algrab - 2008-04-26, 00:00
" />And with God's will my round-house kick will bring you joy ever after.
So be it.



Jones - 2008-04-26, 00:22
" />Panowie, było super. Wielkie dzięki, bo tak zajebistej misji już dawno nie było (a przynajmniej ja spamiętać nie mogę) - grało się bardzo miło, i raz jeszcze powtórzę: Radek jest zajebistym dowódcą. (Silnik OFP jest PEDAŁEM. panienka o swobodnym prowadzeniu się, skrypty, które działają w jednej misji w innej już nie działają... wersja 1.4 to będzie już chyba 3cia próba znalezienia rozwiązania kwestii kapryśnych panienka o swobodnym prowadzeniu się ich wyrodna mać zakładników. Poprzednie dwa działają - ale nie wiedzieć czemu nie na kgw...) Screeny:



Buby - 2008-04-26, 07:01
" />Ja się nie wypowiem. Te ^#%^$^&$^&# pedały z mojej dzielnicy roz*^$#^#$ mi ...... skrzynkę przez co dopiero teraz net mi wrócił

Sami-Wiecie-Jaka-Panienka



Bezo - 2008-04-26, 07:12
" />wczoraj było super do czasu wyłączenia się servera ale sory chłopaki dostałem jakiegoś buga pół gry widziałem briefing a TS nie odpowiadał. A gdy jak coś zaczeło się dziać zobaczyłem oddział talibów idących w moją strone i nic się nie dało zrobić . mam nadzieje że uda nam się zagrać dzisiaj a



Jones - 2008-04-26, 13:16
" />Ja nie wiem czy to kwestia zmęczenia, czy co ale mimo że mam świadka jak wklepywałem aktywacje skryptów w mission.sqm, sprawdzając ww. teraz okazało się, że ich nie było... nic dziwnego, że nie chcieli z nami iść...

Dzisiaj poprawiona wersja.



Black Shadow - 2008-04-26, 22:39
" />Hehe. Dobre zakończenie dnia. SAS dostał wp#$$# w Strongholdzie, a ja wyrwałem pięknego RPG idealnie w czoło po czym rozerwało mnie na strzępy...

[edit]

Zresztą co screen Radka idealnie to pokazuje



rad - 2008-04-26, 22:42
" />Dzieki za gre, bylo fajnie, mimo lagow



Algrab - 2008-04-27, 09:31
" />No zabawa byla super, postrzelalismy sobie setnie, niektore akcje byly takie ze mielismy ogien ze wszystkich stron. Slowem sie dzialo sie Szkoda ze wczesniej kgw wcielo, dzieki Radek za hostowanie



rad - 2008-05-01, 00:01
" />Postrzelalismy troszeczke po RealTacu, w skladzie Radek, Gremdek, Algrab, Misiu ukonczylismy jakas misje z odbijaniem zakladnikow (dowodzil Algrab), wyrznelismy kilkunastu ruskich w bez cukru i na koncu zniszczylismy 2 stanowiska ckm w falcon&weasel. Bylo fajnie



Jager - 2008-05-24, 06:41
" />no ja przepraszam za wczoraj ale router rzekł nagle stop i odcięło mnie w pół wydawanej komendy z gry. net wstał dopiero dziś (jak dobrze że już rozwiązałem umowę z tymi łajzami).
ale nie omieszkam się pokusić o małe podsumowanie:
1. bastidż - strata czasu i to chyba z 30 minut.zero zrozumiałego planu , lądowanie na wrażej wyspie chaotyczne i bez właściwej osłony powietrznej co v80 sowietów natychmiast wychwyciło i zestrzeliło tabor transportowy. jak się chce grać na szczeblu taktycznym to nie ma miejsca na prowizorkę bo wszyscy jesteście wtedy dowódcami. przyznam że t podejście mocno mnie zniechęciło. tyle podsumowania.
2. echo - tu już zdecydowanie męskie podejście profesjonalistów , bez strat na spokojnie dwa cele metodycznie zaliczone i byłyby zapewne nastepne spektakularne sukcesy gdyby nie problemy techniczne Radka , zzmęczony Buby , czaekający na resa Black Shadow i uciekający po angielsku z gry Cloni . Ale ta rozgrywka mi poprawiła nastrój zdecydowanie.
3.patrol - to raczej tak dla powachania prochu - postrzelalismy , pozartowalismy i w sumie to fajnie było po czym we wiosce jak sie zwiedzieli ze ida ci co zabili hunabe 400 razy i tylez razy go wskrzesili by znów zabic - wróg sie poddał i bez strat zamknelismy misje.
4.force recon to juz rozgrywka toczaca sie kompletnie w tle gadek cfogowców po północy czyli sama gra nie była tak ostra jak dialogi usmiałem sie ostro i gdyby nie net to moze znowu bysmy wygrali bez specjalnego zaanagazowania. wystarczyłoby zeby sie wsród wroga znowu wiesc rozniosła kto idzie

Dzieki za gre bo było naprawde fajnie.



Black Shadow - 2008-05-24, 07:39
" />Jager - my tego Force Recona przeszliśmy! co jest w ogóle szokiem totalnym bo dym zaraz po twoim wyjściu był niesamowity. Kręcący się BTR, partyzantka zachodząca z tyłów - btw. ta misja ewidentnie pokazała potrzebę obrony okrężnej, dwa razy kryłem tyły - raz na tym wzgórzu, dwa przy Cobrze i zawsze ktoś był do odstrzelenia. Akurat za te akcje mogę być dumny z siebie . Jeszcze gratulacje dla:
1. Radka - za to że dowodził nie mając pojęcia co na początku się dzieje
2. Para & Gremdek - za subordynację w poddziale szturmowym, aka RPG I Para za krycie z dobrym skutkiem moich pleców
3. I cała reszta, która też odwalała świetną robotę
I za klimat - ten był zajebisty. Warto było nie grać we Flaszkę z miesiąc żeby znowu mieć te wrażenia. Teksty szły niezłe...
I jakby nie patrzeć to był mój pierwszy Force Recon, którego przeszedłem...



101st Paratroop - 2008-05-24, 10:25
" />Trochę potańczyłem Jagerowi przed celownikiem (ale to niestety nie moja wina, tylko małego fpsa i lagów ) i w myślach umierałem już pięć razy, podczas Force Recona.

Gdy już myślałem, że tą misję przeżyję bo w sumie wsparcie już jedzie, nagle coś jebutnęło za moimi plecami, coś świsnęło, Black tylko "panienka o swobodnym prowadzeniu się" zdążył powiedzieć i wtedy padł morderczy strzał. Ogólnie, Radek zawsze ostrzega, że może mu dowodzenie nie iść, ale zawsze gdy on przejmuje dowodzenie, przechodzimy misje które wcześniej rzadko kiedy udawało się przejść

No i te wybuchające czołgi i pojazdy w WGLu. Nigdzie indziej nie wygląda to równie pięknie jak tam.
Miałem parę fajnych fotek z gry, ale przez moją głupotę je straciłem.

Jakby co, dziś się piszę na WGL'a znowu

PS. Misiu, specjalnie dla Ciebie nauczę się obsługiwania AT w WGL



rad - 2008-05-24, 11:11
" />Ja tez nie powiem, bym byl niezadowolony, wrecz przeciwnie. Znowu poszedlem spac o czwartej nad ranem . No ale po kolei:

Echo: nagle czerwony kwadrat i wylecialem z gry. Wczescniej elegancko.

Patrol: fajnie sie gadalo, a i zacieta walka tez byla. Niestety w pierwszym podejsciu wszyscy przykladnie polegli. Za to w drugim, ranie postrzalowej i wystrzeleniu tony amunicji przezylem. Sieczka byla straszna, kule lataly wokol calego oddzialu. Emocje godne Call of Duty 9, jak to Erto mawia. Na koncu zaszlismy wroga od tylcal, ktos zajebal moj kompas (a wczesniej sie pokazywal!, a na trupach nowego nie bylo) i w koncu, dosc nieoczekiwanie, misja sie skonczyla (ciekawe czy wrog zginal, czy zdezerterowal )

Force Recon: gadka szla nam naprawde swietnie (kij baseballowy etc. ). Niestety nagle wyrzucilo nam Jagera i zupelnie nieswiadom celu misji (i generalnie sytuacji w jakiej sie znajdujemy) zostalem dowodca. Bylismy rozdzieleni na dwie male grupy (jeszcze wg rozkazow Jagera). W pierwszej Black Shadow, Gremdek, Para a w drugiej ja i Jones. Po chwili pierwsza grupa znalazla sie pod ogniem wroga, jednak nie zamierzala zdezerterowac. Zreszta nie miala gdzie, bo do mnie i do Jonesa przyjechal BTR, ktorego rozsierdzilem zabijajac kilku wrogow udajacych sie w strone pozycji pierwszej grupy. Black Shadow dobrze sie spisal dowodzac w polu grupa pierwsza, my natomiast z Jonesem siedzielismy w krzunach chowajac dupy przed krazacym wokol nas BTRem. Nie chwalac sie, gdy ruszyl w strone grupy pierwszej, sciagnalismy go do nas, zabijajac kilku wrazych zolnierzy. Wtedy zrobilo sie naprawde ciezko, nie dosc ze czekal na nas BTR, to od czasu do czasu zaczely podchodzic pojedyncze sztuki wroga. Ich eliminacja mocno [prawdopodobnie chcialem powiedziec ze sie zdenerwowalem ...] BTRa (i Jonesa, bo byl najblizej). Ja sam ucieklem w tej misji smierci dwa razy. Pierwszy, gdy siedziac za krzakiem, zostalem ostrzelany dluga seria przez BTRa, a wszystkie pociski trafily doslownie pod moje stopy (kleczac widzialem jak uderzaja w moj prawy dolny rog ekranu, kolo broni (a patrzylem sie nieco w dol, zeby rozwiac watpliwosci ). Pol metra do przodu i bym nie zyl. Drugi raz, gdy pierwszej grupie udalo sie zdobyc na trupach RPG i zniszczyc BTRa. Wtedy udalismy sie we wschodnia strone czerwonej strefy szukac Cobry. Znalezlismy ja na jakies farmie, pilnowanej przez kilkunastu ludzi. Pierwsza grupa podeszla od frontu, skaczac od budynku do budynku, natomiast ja z Jonesem oflankowalismy cala farme razem z polem od wschodu. Nie omieszkalismy zabic kilku grzybiarzy (ale oni to chyba byli w patrolu).
Potem pierwsza grupa zauwazyla, ze strzela do niej wrogi patrol, wiec wezwalismy posilki i rozpoczelismy natarcie. Po kilku chwilach udalo sie przejac zabudowania i wrak Cobry, za cene zycia Paratroopa (fixme: czy Para zginal wczesniej?). Przyjechalo wsparcie, wytluklo reszte wrogow, mielismy wzgledny spokoj. Gremdek wsiadl do Cobry i zaczal czyszczenie calego obszaru misji, reszta oddzialu po malym nieporozumieniu co do wyboru srodka transportu wsiadla do M113 i ewakuowala sie razem ze wsparciem z terenu misji. Bylo fajnie

Niestety po Force Recon wszyscy sobie poszli, zostalismy tylko z Jonesem. Pojawil sie tez Algrab. Jones wlaczyl misje z podstawki, wysadzanie Szylek (cold sweep, deep sweep czy jakos tak). Jako, ze ja dowodzilem, to sie nie pierdolilismy (czyt. nie chcialo sie nam podchodzic po cichu): na starcie zdjelismy patrol, algrab przejal rpg i zniszczyl BWP. Po dodarciu do bazy, w ktorej byla pierwsza Szylka + kilka czolgow, zaczelismy eliminowac zaloge, ktora chlala przy ognisku. Niestety nie jestesmy doskonali, Szylke trzeba bylo jebnac z rpg. Nastepnie planowo udalismy sie w strone zdobycznych dwoch t72. Niestety, i tu powiem dosadnie, jakis ch** zamknal je na klodke, tudziez zaspawal wlaz, przez co zostalismy na wlasnych nogach. Z nudow probowalismy zestrzelic z rpg krazacego wokol nas Hinda, niestety po kilku probach i p[odjeciu o decyzji o dalszym wysadzaniu Szylek znikad pojawil sie pojedynczy zolnierz (a moze bylo ich dwoch) i nas zastrzelil. W nastepnych podejsciach dowodzil Jones, a w planie mial wykonanie zadania po cichu. Niestety sie nie udalo Wszyscy zgineli.

Na naszym kanale pojawil sie SiD, zaczela sie rozmowa: musial dociagnac CoCa w celu pogrania z nami. Gdy juz wszystko bylo gotowe ktos wlaczyl jakas misje. Znowu bylismy SF, trzeba bylo zabic jakiegos dowodce bazy, costam zniszczyc oraz ukrasc Mi17 w celu ewakuacji. Niestety kiedy podszedlem pod ogrodzenie owej bazy i poslalem do piachu patrol je pilnujacy, ow dowodca postanowil uciec.
Na tym granie sie skonczylo, a zostala juz tylko sama gadka na TS

Podsumowujac, gralo i gadalo sie swietnie. Jak to Algrab mawia: ofp jest wtorne Co jak co, ale mi taka wtornosc odpowiada. Bezczenne sa takze wrazenia ludzi z channel commanderem, ktorzy, gdy jestesmy w trakcie intensywnej walki na bliskim dystansie o pewna wioske, slysza na TS medlunki ludzi z ArmA. Mocno wkurzylo to Jagera, ktory jako dowodca musial dzialac szybko, a tu - podczas gdy ja, odstrzeliwujac sie wrogowi, melduje o wchodzacym do wioski Specnazie - ktos z ArmA donosi, ze mu sie klapa w czolgu nie domyka . Jednak pomimo tych trudnosci poradzilismy sobie wysmienicie. W Patrolu doszlismy do wniosku, ze to jednak nie byli ludzie z ArmA, a boty, postawione przez Splawika w celu utrudnienia gry. Dziekuje wszystkim za gre (i rozmowy na TS). Moze ktos dzisiaj pogra?



Jones - 2008-05-24, 13:43
" />Ja krótko, bo dziś już trudno byłoby przelać wrażenia z wczorajszego wieczoru.

WIELKIE dzięki za grę i (chyba nawet tym bardziej) za rozmowy, to był naprawdę świetny cfogowy wieczór. Oby takich więcej, i to bez miesięcznych przerw I brawa dla Radka za duże CoJones, bo ja bym sfixował widząc jak 50 cali tnie centymetry obok podłoże

Klimat był świetny. Do następnego









Jager - 2008-05-25, 08:25
" />dzięki za wczoraj Panowie. Było bardzo fajnie tylko znowu mi sieć padła w najlepszym momencie zabawy wrrrrrrrrrrrr!!! Ale gdyby nie ten incydent to się fajnie szczelało razem. Zresztą jak zwykle. Do następnego razu.SiD mamy nadzieję Cię częściej widywać na wuglu!



gremdek - 2008-05-25, 10:27
" />A ja powiedziałbym że do dupy było.



Black Shadow - 2008-05-25, 10:42
" />
">A ja powiedziałbym że do dupy było.
Ciężko się nie zgodzić... połowa ekipy się posypała po tym jak arty miało spać na kompleks... a potem to server się scrashował i przestawił na CFOG ale nie było chętnych... mi się nawet odechciało... I... no nic... czasami jest fajnie, czasami z dupy...



Jones - 2008-05-25, 11:56
" />Cfogowa tradycja lipnych wieczorów po wieczorach fantastycznych została podtrzymana.

Dzięki wszystkim za obecność, i mam nadzieję, że niesmiak jednak nie pozostanie ;]



gremdek - 2008-05-25, 12:26
" />aha, weźcie sobie jakieś normalne CoC poinstalujcie i tyle.
a nie że ludzie przez to wylatują.



Jager - 2008-05-25, 13:09
" />hmm znaczy omineło mnie to co złe
Bo ja tam się do czasu awarii łącza dobrze bawiłem za co dzięki.
Niesmaku nijakiego nie czuje.



rad - 2008-07-05, 22:24
" />Postrzelalismy troche z Misiem i Algrabem. Przeszlismy Black Death, niestety gorzej poszlo nam z falcon&weasel i force recon. Gralo sie przyjemnie, tylko szkoda, ze frekwencja nie dopisuje



Bezo - 2008-07-06, 18:28
" />radek co do tej frekfencji .. ja mógł bym być co dzień tylko daj mi nową karte graficzną ;/



rad - 2008-07-06, 20:13
" />Do OFP smialo wystarczy ci GF2MX



Czesiek - 2008-07-07, 09:20
" />
">Do OFP smialo wystarczy ci GF2MX

To prawda sam używam ^^



Jager - 2008-07-19, 09:36
" />no wczoraj było bardzo fajnie - frekwencja itd itd. Ale nie byłbym soba gdybym się nie pokusił o dwa słowa krytyki.
1.Buby - jak się siada do gry to sie nie marudzi w czasie misji "ja to za minutę idę " i tym podobne. Gdyby to zrobił jakiś nowicjusz to bóg mi świadkiem kicknałbym go natychmiast bo mi cały klimat gry to popsuło - sądząc po rekadcjach reszty graczy - mieli podobne odczucia. Z uwagi na fakt że chodzi o Ciebie to tym bardziej jestem zaskoczony Twoim zachowaniem jako wytrawnego cfogowca. Reasumując - jesli jesteś zmęczony czy co tam innego to nie siadaj do gry. To są podstawowe kwestie unormowane we wstępniaku do cfoga.

2.Misiu - nie wiem jaki miałeś plan ale podsumuje tak - przekombinowałes
Oddział wykonywał wszystkie zadania - te najbardziej ryzykowne- będąc nieubezpieczonym na otwartej przestrzeni. Przy pozycjach AA skończyło się bez strat za to przy fabryce sam zobaczyłeś czym się kończy pozostawianie oddziału na otwartym terenie gdzie nawet nie ma jak odskoczyc. Mobilność mobilnośc i jeszcze raz mobilność. A jesli się decydujesz podjąc walkę statyczną to w takim punkcie terenowym który nam daje szanse a nie wrogowi.
Efekt - cały oddział wybity do nogi przez wroga który tak naprawdę został w pierwszym uderzeniu rozproszony - i tego nie wykorzystaliśmy.
Rozkaz wysłania zdobytego pojazdu w teren nierozpoznany bez wsparcia reszty oddziału o mały włos zakończył się śmiercią dwóch ludzi.Było to kompletnie niezrozumiałe działanie.
Podsumowując : jesli chcesz dowodzić to musisz
a) mieć plan
b) realizować ten plan elastycznie dopasowując się do sytuacji
c) każdy twój rozkaz musi przybliżac oddział do realizacji celu i dawać realne korzyści

3. Jon - Misiu wykazał wczoraj wielkie wyrozumienie ze ci świeżo owłosionych jaj nie urwał za samowolne opusczeni posterunku ubezpieczającego i przyłaczenie się do obserwacji efektów ostrzału celu granatnikami. W efekcie przez kilka minut cały oddział - nota bene będąc rozporoszony na zupełnie otwartej przestrzeni - nie miał ubezpieczenia z kierunku gdzie wcześniej meldowano obecność wroga. Karygodny bład.

I na koniec opierdziele sie sam : w pierwszym podejsciu - nie wiem jak to sie stało ale nie zauwazyłem stojacego 100 m od nas patrolu w efekcie czego w starciu pół naszej druzyny poległo. Jestem bezwzglednie winien. I za to przepraszam.



Jones - 2008-07-19, 09:43
" />Żadnych kilka minut. Kryłem wam tyłek cały czas, opuściłem posterunek na łącznie pół minuty i otworzyłem ogień tylko dlatego, że byłem pewien, że Buby podejmując amunicję kryje nam tył (teraz nie mam już 100 % pewności, ale wtedy musiałem widzieć, że to robi inaczej nie odwróciłbym się plecami do ewentualnego wroga).

Co nie zmienia faktu, że owszem złamałem rozkaz i jestem winny.

Poza tym grało się fajnie, polubiłem tą misję i w ogóle... liczę że dziś powtórka.



Buby - 2008-07-19, 10:29
" />Moja wina. Ale nie sądziłem, że aż tak mnie weźmie. Wybaczcie.

Swoją drogą zaspałem o dobre 40 min.



Algrab - 2008-08-23, 00:12
" />No tośmy dawno takiego nie przezywali. Super wieczor z OFP, nie pamietam zebym przechodzil Most w takim stylu jak dzis, klimat byl jak trzeba i misje tez. Bylo chyba wszystko co tygrysy, od wsparcia z powietrza po obrone wlasna z broni przybocznej.
Dzieki wszystkim za niezla zabawe i jestesmy umowieni za tydzien (mam nadzieje).



Jager - 2008-08-23, 08:10
" />No i ja dziekuję. Była jak za starych dobrych czasów. Pierwsze podejście do mostu , walka w okrążeniu , ostrzał dshk na beteerach ... - słowem emocje jak na rybach
Drugie podjeśćie full wypas i sukces choc niestety nie bez strat - wraże stanowiska arty wymiecione.
Scrap metal nieudany. Wrócimy do tego jeszcze - mnie okrutnie zalagowało i przyznaje straciłem kontakt z rzeczywistościa wirtualną.
Sztorm - jestem z siebie dumny bo cfog dostaje w tej misji juz którys raz baty - znaczy zrobiłem fajny scenariusz
No i na koniec Just a day. Szkoda że końcówka nas zmogła.POzbawieni wsparcia i nastepnie dowódcy poleglismy jeden po drugim. Swoją drogą ciekawe od czego dostał LAV?
Podsumuję : miło spędzony wieczór przy piwku i w doborowym towarzystwie.
Proponuję wócić do tradycji "męskich piatkowych wieczorów przy flaszce".



Black Shadow - 2008-08-23, 13:27
" />AAR z CFOG [piątek, 22 VIII 2008r]
    lBridge Crossing - w dwóch podejściach. Pierwsze dla mnie zakończyło się w dosyć głupi sposób, bo śmiercią przez wpadnięcie pod koła Hummve [a nie wiem jak do murwy kaci to się stało, bo byłem na 5m na prawo] i nie słyszałem dalej rozmów na TS, ale było chyba gorąco. Natomiast drugie podejście już było zajebiste i w pełni profesjonalne, w którym ołów i krew pastuchów były gęste a adrenalina pompowała do serca. Konwój trzech Hummve udał się w okolice pierwszego celu - mostu, który należało zabezpieczyć wycinając w pień całą obronę. Wschodni brzeg nie sprawił większych problemów - obrona czarnuchów poszła do piachu po niecałych 4 minutach natomiast dostaliśmy ciężką kontrę ogniową z zachodniego brzegu [DShK + kilku czarnych]. W tym momencie nieocenioną pracę wykonał Izzy ze swoim Littleberdem masakrując ogniem obronę po tamtej stronie. Zabezpieczenie drugiego brzegu przez wojska naziemne pozostało tylko formalnością. Po wykonaniu pierwszego celu gremdek [oddziałowy snajper] udał się na wzgórza aby dać wsparcie natomiast reszta ruszyła dwoma Hummve na budynek oddalony od celu Pandora. Tam zajęliśmy pozycję do wyeliminowania nadbiegających czarnuchów. Znów, dzięki wsparciu USAF [Izzy - naprawdę, świetna robota] udało się przetrzymać kontrę wroga powodując wysokie straty [2 BTRy + ~20-30 czarnuchów]. Oczywiście, nasz team również odwalił kawał dobrej roboty [szturm + snajper]. Niestety, kilka minut po strzelaninie MH-6 wyrwał RPG z miasta i heli zamienił się w kulę fajerwerków. Mimo straconego wsparcia ogniowego operacja nadal miała duże szanse na sukces. Nasz team ruszył na miasto osłaniany przez snajpera łapiąc przyczółek a wcześniej eliminując kilku czarnych wybiegających nam na przeciw. Od tego momentu zajęło się czyszczenie miasta budynek po budynku [Buby i Algrab osłaniali z dachów]. Kiedy już mieliśmy pewność, że miasto zostało wyczyszczone - nie tracąc ani na moment uwagi - zaminowaliśmy ładunkami wybuchowymi [który przywiózł gremdek ze swoim Hummve] moździerze oraz wszystkie składy amunicji. Donośna eksplozja i potwierdzenie zniszczenia celów. Pozostało nam jedynie ewakuować się z powrotem do bazy co nie przysporzyło żadnych problemów - bez dodatkowych strat wróciliśmy do punktu wyjścia. Pozostało jedynie strzelić pamiątkowe fotki i mission complete.llScrap Metal - szybka organizacja i ruszamy. Konwój trzech Hummve + osłona z powietrza w postaci MH-60 ruszyły do miasta Tatu aby nakopać czarnym do tyłka oraz zniszczyć wszystko co pancerne. Bez problemu wjechaliśmy do miasta. Squad zostawił dwa Hummve, natomiast został jeden z KM jako osłona a reszta żołnierzy szła z buta. Wsparcie z powietrza zapewniało nam rekonesans w mieście a także załatwiło od razu ciężarówkę z czarnuchami [~4 z nich wypadło na nasze tyły, ale zostali zmasakrowani]. Powoli oddział wchodził w głąb miasta przez główną ulicę zabijając wszelkich żołnierzy wroga, którzy mieli nieszczęście na nas wypaść. Kiedy weszliśmy między budynki zaczęło robić się gorąco - dca. dostał laga, kilku z naszych oberwało, na nasze tyły znów wypadło parę czarnuchów - na szczęście szybko dostali. Ostatecznie po ostrej wymianie ognia udało nam się zbliżyć do celu, ale niestety większość oberwała [0,5s za późno zauważyłem gościa, który zabił mnie granatem] a na placu boju został tylko Misiek w MH-60 oraz Jager (? - fixme) na ziemi. Mission failed.llOperacja Sztorm 333 - nadal mocny squad. Oddział szturmowy pod dowództwem Izzy'ego + pilot Hinda [czyli ja] miał za zadanie pojmać/zabić jakiegoś tam prezydenta w jego pałacu, dobrze strzeżonym trzeba dodać. Squad w BRDMie ruszył doliną w kierunku miasta kierując się wyznaczonymi wcześniej waypointami. Pierwsze działo p/lot udało mi się załatwić rakietą AT6 natomiast pozostałe dwa wykończyły oddziały Grom1 oraz Grom2. Ze względu na złe warunki atmosferyczne i dosyć kiepską widoczność Hind ograniczył się do wsparcia w postaci ostrzelania pojazdów pancernych [3 BTRy zniszczone + chyba T54] oraz meldowania co widać na radarze. Niestety, było gorąco bo oberwałem RPG i musiałem zawrócić do bazy ze względu na kontrę ogniową z miasta. Tymczasem, sądząc po komunikatach radiowych oddział naziemny również nie miał ciekawej sytuacji. Po wróceniu na obszar działań ostrzelałem jeszcze kilka wrogich pojazdów jednakże nie mogąc namierzyć piechoty wroga. Misja skończyła się śmiercią większości żołnierzy oddziału naziemnego a więc operacja została przerwana. Cholera, ale tym razem gorzej latałem niż za pierwszym razem...llJust a day in MP - długo, klimatycznie i przynajmniej do momentu pół naftowych dobrze wykonana misja* [* - nie zrozum mnie źle Izzy, nie chodzi o dowodzenia tylko jak sytuacja się rozwinęła]. Konwój LAV-25 oraz Hummve ruszył z bazy żandarmerii do miejsca wypadku po drodze neutralizując IED, ratując przy okazji innym życie i zachowując wszelkie środki ostrożności. Po drodze natknęliśmy się jeszcze na prowizoryczną zasadzkę w postaci dwóch terrorystów + IED w samochodzie na środku drogi. Bez problemu rozprawiliśmy się z nimi. Po sprawdzeniu miejsca wypadku ruszyliśmy do magazynu Buffalo, ale nadszedł meldunek o ataku na pola naftowe. Jak najszybciej konwój MP udał się na miejsce. Na wzgórzach na zach. od celu zajęliśmy pozycję do ataku. Po wymianie ognia padł rozkaz do odwrotu. LAV-25 dostał RPGa dosłownie znikąd. Strzelanina trwała dobre kilka minut kiedy próbowaliśmy odeprzeć atak terrorystów na nasze pozycje. Ostatecznie na placu boju jako żywy zostałem ja oraz Jager jednakże tym razem nie dało rady wykonać zadania. Mission failed.l
Kolejne AAR - mam nadzieję że dobre. Miłego czytania



Jager - 2008-08-23, 17:43
" />Szedoł jak zawsze porządny reportaż z akcji.Fajnie się to czyta.



Black Shadow - 2008-08-24, 22:32
" />AAR z WWII [niedziela, 24 VIII 2008r]
    lEighty Eight - pomijając sam fakt, że paczka drugo-wojenna jest trudna [wiadomo, maniak Rey ją robił ] to tą misję można uznać za najbardziej hardkorową do przejścia a słowo 'ciężko' zostało podniesione do rangi sztuki. Do tej misji zabieraliśmy się chyba z pięć razy w składzie - Black Shadow, Buby oraz Paratroop. Za pierwszym podejściem próbowaliśmy flankować od południa, ale wpadliśmy na patrol Wermachtu i po niecałej minucie wszyscy trzej byliśmy martwi od granatów. Przez kolejne dwa podejścia zastosowaliśmy taktykę 'last bitch standing' [credits to Para ] czyli jednoosobowa armia razy trzy. I tak za wiele się na to nie zdało, bo wspomniane 88ki nie były nawet przez nas draśnięte, bo obstawa wymiatała nas momentalnie [~30 nazistów + Tygrys + chyba moździerz] a jedynym sposobem aby wyeliminować czołg z rozgrywki było przyczepienie do niego ładunku, ale jak tu do cholery się zbliżyć... Jedynie w ostatnich dwóch podejściach próbowaliśmy to rozegrać bardziej taktycznie niż otwarty atak. Obeszliśmy cel od północy i korzystając z osłony lasu zajęliśmy dogodne pozycje. Ja oraz Para spróbowaliśmy zniszczyć 88ki detonując ładunki po drugiej stronie muru w międzyczasie kiedy Buby osłaniał nas z BARa oraz granatów. Niestety, po szybkim odskoczeniu okazało się, że eksplozja nic nie wskórała. Buby i Para zostali utrzymać przyczółek a ja ruszyłem do punktu wyjścia po dodatkowe ładunki. Niestety, dostałem od strony celu - akurat wybiegło dwóch z Wermachtu. W takiej sytuacji reszta ruszyła na 88ki licząc na wybicie nazistów, ale szarża skończyła się bardzo szybko - wystrzałem Tygrysa, który rozerwał Paratroopa. Buby zginął od zbłąkanej kuli nazistów. Operation failed.llLotnicza misja - jak sama nazwa wskazuje w tym samym gronie też - nie pomylę się jeśli powiem, że z 5 razy próbowaliśmy przejść tą misję. P-51 Mustang D są dobrymi maszynami, ale trzeba mieć też niezłe umiejętności pilotażu aby te cacka opanować i wystarczająco długo utrzymać je w powietrzu aby wykonać zadanie a nie mówiąc o tym, że w trafić bombami oraz rakietami w konwój, który był naszym celem. Ogólnie składał się z 3-4 ciężarówek Open Blitz, ale cały szkopuł polegał na obronie powietrznej. Na powitanie wyskoczyły nam Me-109 [~3-5 o ile pamiętam] a także tracerami przecinały niebo liczne działa Flak polujące na nas z wielką chęcią. Za każdym razem nawalało coś innego - a to pociski poharatały samolot a to traciło się ciąg [Para raz wpadł w las, ja dwa razy tak się udupiłem - przy 120km/h w drzewo a potem zahaczyłem o zbocze góry ]. Najbliżej byliśmy przy ostatniej próbie gdzie nasze bomby i rakiety prawie wykończyły konwój, bo została tylko jedna ciężarówka, ale: 1) zjadł mnie lag, 2) Buby oraz Para zostali zestrzeleni, ale się katapultowali. Mimo to misja nadal jest dobra, bo klimat jest świetny. Szczególnie miodnie wyglądają spadające samoloty i te smugi dymu ciągnące się za nimi...l




Algrab - 2008-08-24, 23:27
" />Ze sie tak czepię na 2giej focie oba statki to oczywiscie P-51 MUSTANG, pewnie wersja D ale to juz mniejsza.
Gralem to w singlu i bylo raczej niegrywalne ze wzgledu na FPS, ale to bylo przed patchem moze teraz jest lepiej. Poza tym skutecznie utrzymac sie na ogonie przeciwnika, tak aby prowadzic skuteczny ogien i to jeszcze z poprawka, bylo prawie niemozliwe. Moze na dzoju jest lepiej, mnie to szlo opornie na myszce.

Co do 88, misja jest banalna przy dobrej taktyce, opartej glownie na ruchu (znane z WGL, cos w rodzaju MOVE AND SHOOT)

Fajnie ze cos testowaliscie, im wiecej opinii tym lepiej. Rozumiem ze ktos hostowal; na KGW przed patchem crashowalo dedyka.



101st Paratroop - 2008-08-25, 00:19
" />Brak ciągu to najciekawsze zjawisko jesli chodzi o samoloty z nieodrzutowym silnikiem. To jest coś, gdy po udanym "strafe raid' chcesz skręcić w lewo a tu brak ciągu i na 'e' starasz się wyciągnąć maszynę w górę. Gdy już myślisz "udało się, goddamnit! " to wtedy tuż przed Tobą wyrasta ogromniasty las\drzewo\budynek\góra, i nie zdążysz krzyknąć "fuuuuuuuck" a już jesteś martwy.

Ja po prostu parsknąłem śmiechem gdy będąc już na ziemi po katapultowaniu się z samolotu siedziałem w mieście czekając, aż Buby 'spadnie mi z nieba'. Nagle leci buby, z nim trzy BF-109 prujące do niego ołowiem jak fontanna wodą, dymi się, kopci, traci ciąg i nagle katapultuje się. I nagle z0nk! U mnie Buby wyleciał z samolotu z prędkością ponaddźwiękową i w dodatku spadochron mu się nie otwarł. Uderzył w ziemię, ale żyje! Płakać mi się chciało ze śmiechu.



rad - 2008-09-06, 00:14
" />Dzisiejszy Patrol w składzie: Misiu [d-ca], Radek, Jager, Gremdek, Jones, Buby, Black Shadow



Jager - 2008-09-06, 07:44
" />Było fajnie ogólnie. Nawet mnie sie całkiem emocjonujaco grało we własne misje.
EDIIT : z ostatniej chwili - Algraba faktycznie nie ma.



Jones - 2008-09-06, 08:39
" />Ale że w jakim sensie nie ma? Wirus go zjadł?



rad - 2008-09-06, 13:56
" />Ostatnio jak z nim rozmawialem wspominal o jakies imprezie, wiec pewnie kac go do teraz trzyma



Jager - 2008-09-06, 23:20
" />Bardzo sie miło pograło! Dżon ta misja Twoja bardzo fajna. Najlepsze było walka w mieście. Naprawdę czad i emocje. POza tym hasanie po tonalu i tonali całkiem miłe!

PS : Algraba nadal nie ma.



rad - 2008-09-07, 00:22
" />Bylo swietnie, dawno nie przeszlismy kilku misji pod rzad z tak niewielkimi stratami. Wrzucam kilka screenow na pamiatke.



rad - 2008-09-07, 00:41
" />reszta

PS W razie zlego podpisu zwracac uwage autorowi
PS2 A teraz spac
PS3 Kiedy powtorka?
PS4 Teraz to naprawde musze isc spac



gremdek - 2008-09-07, 09:48
" />a mnia ta rozgrywka strasznie coś zmęczyła.



Czesiek - 2008-09-07, 10:10
" />No muszę przyznać, że w misji Jona miałem stracha jak bwp wjechał, ogólnie misja ciekawie zrobiona, tylko mam małą prośbę, aby mniej pastuchów latało z rpg bo naprawdę w mieście był jakiś pluton broni ciężkiej. Jednam grało mi się przyjemnie i może za to latanie między minami dostane status starczego sapera



Jones - 2008-09-07, 13:13
" />Czemu Gremdziu?

Czesiek, jeśli jest coś czym pastuchy dysponują w sporej liczbie to jest to właśnie RPG-7*.

*poza AK-47 oczywiście

Wkrótce mam nadzieję nowa wersja - ze skryptami, które jakoś rozwiążą sprawę zakładników; A jeśli Gremdziu zechce pomóc - to i mgłę poza miastem zmniejszę, żeby pastuchy nie strzelały do samochodów z pół kilometra podczas gdy widoczność jest metrów 150. No i misje dodam.



Black Shadow - 2008-09-07, 13:59
" />AAR z CFOG [generalnie do 7 IX 2008r]

    lKonwój - misję, którą graliśmy ładnych parę dni temu, ale zważyłem, że jednak dobrze by było opisać co i jak się zdarzyło jako, że jeszcze pamięć mnie w tej kwestii nie zawodzi Generalnie w mocnym składzie [tego już nie spamiętałem] jako elitarny oddział Scoutów dostaliśmy zadanie odtransportowania pojmanych terrorystów do siedziby ministerstwa w Lae. Nie zastanawiając się długo z bazy wyjechał konwój w postaci dwóch (?) rządowych Landorverów [KM + granatnik] oraz ciężarówka z więźniami na pace. Zamiast jechać normalnie po drodze sunęliśmy na przestrzał w okolice miejscowości Aruba [nazwa z późniejszej misji ]. Chwilę czekania - jakiś ruch na horyzoncie. Potwierdzona obecność oddziału milicji. Ogień zaporowy z KM + ostrzał z granatnika = ugotowany oddział Pojechaliśmy trochę dalej aż ukazały się zabudowania Lae na horyzoncie. W międzyczasie dostaliśmy wiadomość, że w mieście panują zamieszki i sytuacja jest niespokojna. Oddział wysłał szpicę w postaci Landka [BS + Radek (?)] aby sprawdzić sytuację. Potem obstawiliśmy pozycję i czekaliśmy na resztę oddziału. Kiedy oddział znów posiadał pełną siłę ognia ruszyliśmy do ataku. Przez następne kilkanaście minut trwało powolne i ostrożne czyszczenie miasta ulica po ulicy. Każdego czarnucha kładliśmy na ziemię ołowiem a wybiegali często i bardzo chętnie. Były jeszcze dwa technikale w postaci Toyot Hiluxów, ale daliśmy sobie z nimi radę Niestety, podczas czyszczenia jednej z ulic straciliśmy dowódcę a chwilę potem jego następcę. Nie pamiętam kto przejął dowodzenie, może Buby, ale ostatecznie miasto było czyste, ciężarówka z więźniami spokojnie wjechała na plac przed ministerstwem a my wykonaliśmy nasze zadanie. Good job llPatrol - kolejna misja w mocnym składzie i którą dosyć długo graliśmy. Do tego bardzo fajna i klimatyczna należy dodać Ponownie zaczynaliśmy w koszarach. Ponownie za środek transportu posłużyły Landrovery - chyba dwa z KM oraz jeden z granatnikiem. Celem naszego oddziału było przeprowadzenie patrolu w dwóch wioskach na zach. części Tonali - Mukkuku oraz Daradudu. Jak najszybciej nasz konwój opuścił koszary i ruszył do wyznaczonego celu. Nie pamiętam aby po drodze byśmy na coś się natknęli ale za to w Daradudu [nie wiem, nie pamiętam czy w Mukkuku walczyliśmy] natknęliśmy się milicję. Po rozstawieniu Landków ostrzelaliśmy wioskę z wielokalibrowej broni a następnie szpica w składzie Radek i ja osłaniani przez Jagera i Miśka ze wzgórza sprawdziliśmy wioskę budynek po budynku. Potwierdzenie oczyszczenia wioski. Ponowne zgrupowanie oddziału - obserwacja terenu - widać dym gdzieś niedaleko - nagle kontakt blisko, pojedynczy z RPG - szybko wyjęty. Oddział zbiera się do wymarszu. Biegniemy w kierunku dymu - potwierdzona obecność czarnuchów. Kiedy zbliżamy się na skuteczną odległość do wymiany ognia zaczyna się strzelanina trwająca dosyć krótko. Na szczęśćie gorzej byli wyszkoleni niż my Kiedy już obszar był czysty dostaliśmy kolejne zadanie - sprawdzenie sytuacji w jakieś innej wiosce. Były informacje o jakiś niezidentyfikowanych statkach... Ruszamy wzdłuż drogi dalej na zachód. Niedługo potem sytuacja zaczęła robić się gorąca - jakiś ruch niedaleko naszych pozycji. Część oddziału zajmuje miejsca na wzgórzu - potwierdzone kontakty [min. oddział ros. Nav. Inf. + BMP3 (Des)]. Strzelanina trwająca parę minut - pierwszy RPG od nas poleciał, niestety nie trafiony. Drugiego posłałem ja, ale odrobinę na późno, bo zdołał przejechać Miśka, naszego d-ce. Kiedy tylko zdołaliśmy rozprawić się z wrogiem dostaliśmy informację o inwazji na Tonali. Lae tonęło w ciężkich walkach. Dostaliśmy rozkaz ewakuować się do Aruby i tam się ukryć. Czym prędzej wróciliśmy do naszych Landroverów, m.in po drodze pożyczając Pragę i ruszyliśmy na przełaj do naszego celu przeznaczenia. Niedaleko od celu natknęliśmy się na patrol milicji, szybko został wyeliminowany. Z małymi stratami udało nam się dostać do Aruby. Mission complete. Great job llOperacja Skorpion - grana dwukrotnie, w piątek i sobotę o ile dobrze pamiętam. No to jedziemy Tonali znalazło się pod rosyjską okupacją - nasze koszary jak i Lae, gdzie obecnie było HQ Ruskich zostały zajęte. Teamy 21-1 [pozoracyjny] oraz 21-2 [szturmowy or smth like that ] miały za zadanie przeprowadzić akcję dywersyjną. Pozoranci w składzie Jones oraz ja mieliśmy za zadania narobić szumu oraz symulować atak na Timbuktu. W międzyczasie druga grupa miała zaatakować swój cel w Adi Ab'ie. Nie mieliśmy kontaktu radiowego między sobą podczas misji. Za pierwszym razem wystrzelaliśmy kilka magazynków we wroga i przez 10 minut związaliśmy walką. Niestety, Ruskie raczej nie stwierdzili dużego zagrożenia i nikogo nie wysłali. Główny team zginął a my się wycofaliśmy. Za drugim razem, znów w tym samym teamie, ruszyliśmy na pozycję koło drogi ponad naszym celem, na wzniesieniu. Co prawda nie było w pobliżu większych osłon terenowych poza granią, ale byliśmy gotowi wypełnić swoje zadanie Kiedy zajęliśmy pozycję czekaliśmy tylko na ustaloną godzinę aby otworzyć ogień - przyjechał też BTR-80 z całym oddziałem Ruskich. Gdy usłyszeliśmy latające RPGi gdzieś daleko na prawo otworzyliśmy ogień. Udało nam się kilku wyjąć, potem Jonsowe "SVD!" i bach! W swoim teamie zostałem sam jako lone wolf. Nie chcąc również spotkać się z przeznaczeniem czym prędzej opuściłem swoją pozycję i zacząłem sp***** ile sił w nogach i płucach w kierunku obozowiska, gdzieś na NW, na przełaj między naszym celem a koszarami. Dosyć ciężko było mi się zorientować gdzie jestem, ale ostatecznie gdzieś wybiegłem na wzgórze - rozglądam się. Nic. Idę dalej. Wybiegam z lasu, niedaleko stacja benzynowa... dalej zarysy budynku. Ja pie... dobiegłem prawie do Lae. Jeszcze chwila a bym atakował Rosyjskie HQ Szybkie skorygowanie kierunku biegu - daję dalej niczym cholerny czarnuch na maratonie. Przebiegam niedaleko Adi Aba, przynajmniej tak mi się wydaje - słychać strzały. Kilkaset metrów dalej wpadam na patrol milicji - zażarta wymiana ognia i walka o życie. Zmusiłem do wycofania się wroga a sam spieprzałem dalej [+ kolejny patrol biegł za mną gdzieś w oddali]. W końcu, udało mi się dobiec od obozowiska - gdyby ktoś nie wierzył pierwszy skrin od lewej, macie dowód Nastąpił res misji a reszta nie dobiegła więc nie mam pojęcia czy misję można uznać za sukces czy nie...llStronghold (ver. 1.3) - nie ma bata, najlepsza misja wczorajszego wieczoru jak dla mnie Oddział SAS miał za zadanie odbić zakładników w Mazaar el-Shariff a następnie bezpiecznie ewakuować ich z powrotem do bazy. Startujemy w Camp Kennedy - dzielenie się na pojazdy. Chwilę potem konwój trzech Landroverów rusza drogą w kierunku celu. Pomijam już tutaj nieudane podejście do tej misji by the way. W drodze do celu natknęliśmy się raz na patrol trzech pastuchów - szybko dostali ołowiem. Potem w okolicach wzgórza 93 konwój się zatrzymał a specjalna drużyna wyeliminowała BRDM-2 a następnie podprowadziliśmy tam swoje pojazdy. Przez następne kilkanaście minut, głównie na piechotę czyściliśmy sporą połać terenu w okolicach drogi aby być pewnym, że w drodze do jak i z miasta nic nas nie zaskoczy. Następnie kiedy ew. kontakty wroga gryzły piach ruszyliśmy w kierunku drogi a potem wzdłuż niej z powrotem na wysokość naszych Landków. W międzyczasie Czesiek miał gorąco, bo oddział wpadł na patrol pastuchów a on szedł na szpicy. Zachował zimną krew i wróg znów leżał martwy Od tego momentu do właściwie mojego końca pełniłem rolę na szpicy i było cholernie mocno, dużo adrenaliny i klimatycznie. Bierzemy znów swoje pojazdy i ruszyliśmy w kierunku miasta. Zostawiamy Landki i idziemy z buta dolinką aż do grani gdzie kiedy się wychyliłem ujrzałem mury naszego celu a także dziada na dachu. Kiedy ktoś z naszego teamu wyeliminował go cichaczem biegiem do muru a potem wzdłuż niego na lewo jako szpica. Kilkakrotnie wybiegły pastuchy, ale szybko padali martwi. Kilka minut dalej doszliśmy do końca - otwarty teren, kilkanaście metrów dalej mina a wszędzie kręcące się pastuchy. Trzeba złapać przyczółek wewnątrz miasta - ja i Misiek dajemy do przodu. Narożniki złapane, wymiana ognia z nadbiegającym wrogiem. Było gorąco, parę razy nawet bardzo [kiedy słyszałem Jagera o pastuchu który zaraz nam w plecy strzeli], ale utrzymaliśmy się. Kilka minut potem ruszamy dalej do miasta. Łapiemy jedną z ulic, przeskakiwanie na drugą stronę - kontakty. Zdjęte. Nadjeżdża BRDM - fuu! RPG skutecznie go załatwił... wysuwam się trochę do przodu. Jeden kontakt zdjęty... i BAM! Odesłali mnie do ojczyzny w plastikowym worku. Chwilę potem zaczął się dym z BMP, coś wybuchło i ciało Gremdka poleciało parę metrów... Oddział dalej czyścił miasto aż udało im się dotrzeć do zakładników. Zginęła jeszcze jedna osoba, chyba Misiu. Niestety, ci idioci nie chcieli ruszyć się z miejsca a potem normalnie wejść do ciężarówki. W związku z tym uznano, że jest mission complete i kończymy misję. Anyway, that was AWESOME Nice job Jones z tą misją.llKuwejt - ostatnia misja jaką pamiętam. Skład weteranów czyli my dostaliśmy zadanie wyparcia sił amerykańskich z dwóch miejscowości. W międzyczasie Bataliony Bagdad 1 oraz 2 będą się szykować aby potem nas wesprzeć. No to jedziemy... bierzemy Urala - ja jako kierowca. Full speed i grzejemy do celu przeznaczenia. Kilka minut i dojeżdżamy na miejsce. Wysiadamy z pojazdu i grzejemy na pozycje przy krzakach. Oddziałowy snajper, Misiek, zdołał już zdjąć paru łebków z US Army Idziemy dalej, zajmujemy pozycję na wzniesieniu przy jakiś zabudowaniach skąd mamy widok na nasz pierwszy cel. Ostrzał, idziemy dalej. Flankujemy z prawej. Ja, Jager oraz Radek [dca] zajmujemy pozycję do wymiany ognia. Ginie Jager. Podchodzimy bliżej, łapiemy zabudowania, potem szybko czyścimy kiedy Jones nas kryje ze wzniesienia. Informacja o ruszeniu się sił sojuszniczych. Koleś w Hummve przejechał Jona Skurczybyk jeden, a chwilę potem ja oraz Radek zginęliśmy od jakieś eksplozji, pewnie ktoś z granatu nam przywalił... A było tak blisko - wystarczyło przeżyć i poczekać na nadchodzące posiłki. Anyway, mission failed but still good job l
I mała uwaga ode mnie - jako, że ledwo z tego co pamiętam to mogą mi się pewne rzeczy mylić więc proszę o ewentualne fix'y. Thx Radek za skriny i wielkie dzięki wszystkim, którzy tam byli, miód i wino pili a także... nvm. BYŁO ZAJEBIŚCIE I kropka.



rad - 2008-09-07, 15:53
" />W konwoju to chyba nie bylem ja
To dzis o 20 powtorka z rozrywki?



Algrab - 2008-09-09, 20:59
" />Fajnie się to czyta, i chciałoby się zagrać. Wracam pod koniec przyszłego tygodnia, to może dołączę w jakiś piątek.
Pozdrowienia z sanatorium dla weteranów wojennych.



Jager - 2008-09-21, 07:49
" />No wczoraj było czadowo. Z wykonalnością misji to różnie ale za to klimat! Wszelkie hamulce moralne puściły w misji Safari gdzie murzyński trup sypał się gęsto a do słownika wojskowego wszedł nowy rodzaj przeciwnika "nieuzbrojona milicja". Misja polegająca na pacyfikacji całych wiosek spowodowała że wypluwaliśmy setki pocisków do wszystkiego co sie ruszało. Wróg nie był obojętny i w pewnym momencie Radek odbierał dziesiątki komunikatów na minutę o wrogu tu i wrogu tam. Do tego załoga naszego skota wykonując ochoczo zadania które w międzsyczasdie uległy zmianie prała z wukaemu do nas aż miło Mnie sie super grało - zamiecha jak na wojnie !
Szkoda że brakło ludków na misję pt "złota klatka" bo tez sie zapowiadał niezły czad.
Misja żywieniowa była miodna - szczególnie wjazd konwojem do miasta.
Ale ciasteczka w fazie końcowej jak dla mnie wszystko przebiły. ALgrab wyraźnie podkreślił że wrócił do gry - jest the best - kto był to wie o co kaman! Dzięki za grę chłopacy!



gremdek - 2008-09-21, 11:17
" />no mi nagle zaczął migotać ekran nie wiem czemu(może karta graficzna się obraziła) i moje safari zakończyło się udaniem do łóżka.



Black Shadow - 2008-09-21, 17:12
" />AAR z CFOG [20 IX '08] / crBF [coś wcześniej]
    lOperacja Lew - (przyszedłem tak o 2100 ZULU i na dobry początek) nowa misja Jagera dziejąca się na Tonali i mająca fabularną spójność z poprzednimi, kolejny rozdział w tej mini kampanii Stanowisko dowódcy przypadło akurat mnie i tak patrząc z góry powiem, że w sumie nie mam się czego wstydzić i do pewnego momentu misja szła dobrze W czym oczywiście zasługa również doskonałego działania podkomendnych. Ok, szybkie ogarnięcie planu, brak dodatkowych broni a więc jedziemy nakopać paru gościom do tyłka. Zaczynamy w punkcie IZ przy jakieś ciężarówce. Ruszamy dalej bliżej koszarów, naszego pierwszego celu. Czesiek bezpieczne przeprowadził oddział do wzniesień na płd.-wsch. od koszar. Rozstawienie się na grani, obserwacja terenu - pierwszy kontakt, duży, bodajże 11-osobowy patrol rebeliantów. Inne kontakty w koszarach. Rozkaz do otwarcia ognia - przygniatający ogień z KM Cloniego + z Galilów innych dosyć szybko zmasakrował wrogi patrol Potem trzymanie pozycji i wyjmowanie celów, które ochoczo chciały spotkać się ze swoim przeznaczeniem. Wyznaczony mały pododdział zmienia pozycję na inne wzniesienie, bardziej na wysokości koszar. KM osłania. Po paru minutach już wszyscy dotarli na miejsce i zajęli wyznaczone pozycje. Otwarcie ognia ponowne. Strzelanina trwająca kilka minut, wyjmowanie wszystkiego co się rusza Dobrą robotę odwalały RPGi, które skutecznie eliminowały siły pancerne wroga umieszczone w bazie. Żeby jednak nie stracić już i tak małego impetu ataku a przede wszystkim nie czekać na ruch wroga grupa szturmowa w składzie Black Shadow, Czesiek i Clon ruszyła od lewej flanki aby złapać narożnik bazy. Po drodze nastąpiło jeszcze dozbrojenie i potem mimo kręcącego się BMP dobiliśmy do muru. W międzyczasie grupa osłonowa na wzniesieniu dobrze odwalała swoją robotę Grupa szturmowa znajduje wejście... wbijamy się do środka i łapiemy jakiś budynek, garaż... cholera wie co to. Próbujemy zdobyć jakiegoś RPG aby rozwalić BMP z ZSU jeżdżącym po koszarach... przynajmniej wtedy był aktywny. Idzie Czesiu - sekundę później - BAM! - nie ma go, zastanawiam się co go zabiło... odwracam się i widzę jak działko 30mm [czy jakie tam ma Hind ] celuje na mnie a chwilę potem rozerwało mnie na strzępy... (owszem, widziałem wcześniej Hinda i że siedzi w nim załoga ale do głowy mi nie przyszło, że są uzbrojeni i mogą użyć broni pokładowej przeciwko piechocie będąc na ziemi). Chwilę potem jakoś zginął Cloni, a dowodzenie przejął Radek bodajże. Z tego co widziałem i z komunikatów na TS potem reszta oddziału zdołała dotrzeć do koszar, rozwalić tego zakichanego Hinda i oczyścić resztę koszar [Jager zginął od gościa który wylazł z eksplodującego BTRa przynajmniej tak słyszałem]. Resztki oddziału udały się do następnego celu czyli Aruby, ale niestety nikt nie dotarł do obozu w lesie... mission failed. W każdym razie nie było źle, klimat był i generalnie spoko llOperacja Złota Klatka - tym razem misja na Iraku. Joint ops. oddziału SAS oraz Navy SEALS czyli amerykańskich komandofok Misja przedstawiała się następująco - goście z US Army wylądują używając Zodiaków na plaży w mieście i rozwalą wrogie SCUDy mogące posłużyć za wyrzutnie rakiet z bronią biologiczną. SAS tymczasem miał zdezorganizować obronę wroga poprzez akcje dywersyjne aby zapewnić osłonę SEALsom. Byłem d-cą SAS, natomiast Radek dowodził małym oddziałem gości z US. Zaczynamy - Anglicy szybko wzięli transport w postaci zdezelowanej Pragi i ruszyli szybko w kierunku miasta omijając bazy wroga (pierwotny plan zakładał objazd aż do zach. części miasta, ale czynnik czasowy zadecydował, no i ilość paliwa ). Dojeżdżamy na miejsce, widać ognisko, pierwsze kontakty. Oddział zbliża się i rozstawia na pozycji. W międzyczasie z miasta dochodzi odgłos eksplozji i rozlega się alarm. Wojskowy Hind startuje i lata nad miastem. Próba nawiązania kontaktu z komandofokami - udana, wykonali swój cel i udają się do punktu ewakuacji... Trochę za wcześnie i zabrakło zgrania z nami, ale cóż - mieliśmy jeszcze swoją robotę do wykonania. Krótka strzelanina, wyczyszczenie posterunku - zmiana planu. Grupa SEALs została zniszczona a oddział SAS miał jeszcze tylko zabić jakiegoś agenta i spieprzać przez pustynię do Fh88 gdzie miała nastąpić ewakuacja. Ruszamy przez most zostawiając zdobycznego UAZG [krążący Hind skutecznie wybił mi z głowy jego użycia ] i dalej brzegiem na południe. Doszliśmy do przejścia, jak się wydawało niechronionego w 'brodzie' jakby jednakże kiedy doszliśmy do pierwszych kamieni - BACH! BACH! - gremdek oraz ja padliśmy trupem od pojedynczego gnoja schowanego za kamieniem. Reszta oddziału SAS, która przetrwała czyli Jager oraz Czesiek wycofała się z pola walki ze względu na niemożliwość wykonania zadania. Mission failed.llMisja żywieniowa - część osób zna dosyć dobrze. Co musieliśmy zrobić? Rządowy oddział miał najpierw sprawdzić co się stało z konwojem owoców na eksport, potem miejscowość Atene oraz Vanimo i przedostać się do bazy. W dwóch podejściach - za pierwszym razem dosyć szybko sytuacja poszła w cholerę a ja, cóż, jako pierwszy wyrwałem kulkę. Za drugim razem było już zdecydowanie lepiej - konwój został sprawdzony, zabiliśmy gości z milicji, którzy się na niego zasadzili i zdobyliśmy skrzynki. Potem konwój szybko i tylko z małym ostrzałem od gościa, który sekundę potem został poszatkowany przez KM BRDMa dojechał do miejscowości Atene. Tam również nikt z żołnierzy rządowych nie zginął i po akcji flankującej weszliśmy do miasta załatwiając milicję. Wszystko szło gładko do tej pory. Pakujemy skrzynki do Tatry, wracamy do konwoju i jedziemy dalej do Vanimo, gdzie jak się okazało było moim ostatnim przystankiem zresztą jak i większość oddziału Trzy osobowa grupa szturmowa pod dowództwem Jagera (jak i całej misji) ruszyła na szpicę aby wyczyścić ulicę a reszta czyli ja oraz Czesiek zostaliśmy osłaniać i przemieszczać ciężarówki. Wchodzimy w miasto, wymiana ognia - na razie jest dobrze. Wraz z Cześkiem czyścimy jakiś plac za bramą - czysto, ale chwilę potem ulicę dalej kontakty, próba ostrzału - za późno zauważyłem gościa na dachu i BACH! Padłem martwy obok Cześka - jednak trochę za bardzo się wysunąłem do centrum bez osłony Potem sytuacja najwidoczniej nie rozwinęła się w złym kierunku, ponieważ nie udało się dotrzeć do bazy - mission aborted/failed jak kto woli llOperacja Safari - misja pod dowództwem Radka i muszę powiedzieć, że świetna była - adrenalina, chaos i ten wojenny klimat. Oddział rządowy Scouts miał za zadanie rozwalić składy amunicji w Arubie i Timbuktu bodajże. Konwój w postaci Landrovera z granatnikiem oraz SKOTa rusza z bazy na przełaj do pierwszego celu - gdzieś niedaleko od niego na południe natknęliśmy się na spory patrol milicji. Chaotyczny ostrzał granatnika prawie, że na ślepo [waliłem na wyczucie, bo celownika nie ma sensownego] i szybkie wycofanie się na wyższe pozycje. Wymiana ognia trwająca kilka minut - wykrwawianie wrogich jednostek... Kiedy sytuacja w miarę się uspokoiła ruszyliśmy dalej na piechotę w kierunku celu. Za dużo nie pamiętam z całego tego chaosu podczas ataku jednak był moment kiedy pociski latały z każdej możliwej strony i z kilku niemożliwych w tym te przecinające ziemię kilka metrów od naszych pozycji Było mocno, ale daliśmy radę odeprzeć atak i zmasakrować tych czarnuchów. Potem zaczęliśmy wchodzić do wioski gdzie nawet nie było cywili tylko nieuzbrojona milicja. Pociski latały w setkach. AI gremdka zdołało podłożyć ładunek C4 pod skład amunicji i BOOM! Wyleciał w powietrze a w międzyczasie walczyliśmy jeszcze zaciekle z milicją na naszych tyłach. W końcu uwolniliśmy się z tego chaosu i wróciliśmy do bazy aby się dozbroić i uleczyć. Kiedy wszyscy byli gotowi oddział rusza w SKOTcie do drugiego celu czyli Timbuktu. Tutaj również nastąpił niezły chaos i rzeźnia w tym, że desant wyskoczył wprost na patrol milicji z jednej strony a ostrzał wprost z wiochy. Z patrolem dosyć szybko daliśmy sobie radę mimo fruwających RPGów [Jager wtedy oberwał] a chwilę potem kiedy reszta z nas chciała się przebić do wiochy odezwał się snajper. Na placu boju zostałem ja oraz Czesiek, ale udało nam się wykonać misję - najpierw rzuciłem chyba z trzy granaty dymne i pod ich osłoną przebiliśmy się do kamienia [chociaż czułem jak pociski mijają nas o centymetry]. Czesiek wyczaił snajpera i zdjął go. Reszta zadania była łatwa - wycięliśmy trochę nieuzbrojonej milicji, podłożyliśmy ładunek, piękna eksplozja i wracamy do bazy rządowym motorem, którym przyjechał wcześniej Algrab. Mission complete llCookies for Victoria - tak na dobre zakończenie owocnego wieczoru. Wraz z Jagerem szybko dajemy do konwoju, spotykamy tam wiadomo kogo i grzejemy do pozycji F1 gdzie zaczął pojawiać się wróg... znaczy miał niedługo się zjawić. Tego co odwalił Algrab nie przytoczę - po prostu trzeba było tam być, to widzieć lub słyszeć na TS, ale akcja była mocna Sama misja zakończyła się błyskawicznie - po tym jak zająłem pozycję na dachu wyjęli mnie (cholera, niecelny granatnik ) a chwilę potem resztą oddziału. Niestety, mission failed, ale naprawdę akcje były mocne. Cały wieczór można zaliczyć do cholernie udanego i potwierdza, że OFP life 4 evar i never dies. Do następnego piątku...llcrBF Everon - to taka gra nie w stylu tradycji coopowych, ale nawet nieźle było pomijając fakt, że AI spamuje jak szalone czołgami i rushuje na wszystko bez odrobiny taktyki, no ale czego się spodziewać. Nie pamiętam już za bardzo jak zaczęliśmy, ale pierwszym i dosyć niezłym strongpointem jakie zdobyliśmy było miasto Lamentin. Atak ruszył potem na Le Moule i Morton, a ja służyłem jako podniebne taxi dla innych oddziałów. Sytuacja przedstawiała się dla nas nie za dobrze - Ruscy parli na wszystko z sporą ilością czołgów i rushowali jak szaleni Inne oddziały, m.in Jonsa gdzieś koło Tyrone miał niezłe widoki natomiast ja najbardziej zapamiętałem desperacką obronę Lamentin - moja piechota AT + Abramsy Paratroopa. Nie przesadzę jeśli powiem, że tłukliśmy się tam z Ruskimi dobre półgodziny a nawet więcej. Rakiety często latały, mnóstwo pancerniaków wroga poszło do piachu... generalnie była mocna jazda bez trzymanki i sporo chaosu. W Lamentin też rozwaliłem swojego AH-64 na którego się wszyscy zrzucali [nie moja wina, ostrzał Szyłki i poszło...] Ostatecznie Lamentin upadło jak i inne miasta a my desperacko łapaliśmy inne przyczółki aby odwlec klęskę przez town win. Najpierw zadekowaliśmy się w Saint Pierre a potem w St. Philippe. W obu miastach nas zniszczyli mimo użycia naprawdę różnorodnych jednostek przez nas na czele z pancerniakami oraz helikopterem... taka gra większego sensu nie ma... Abort.llcrBF Sicily (WWII) - w sumie to samo tylko w innym klimacie. Rozgrywkę trochę popsuły mi lagi oraz czasami niezniszczalność jakiś pojazdów. Pakujemy się do halftrucka - walimy na lotnisko, zdobywamy je a potem zostaje umocnione. Po drodze jeszcze zdobyliśmy kilka miast, ale czujki brytyjskich oddziałów szybko dosyć je nam odbili. Trochę postrzelaliśmy, powalczyliśmy a potem szybko zaczęliśmy uciekać Junkersem z lotniska aby potem zrobić akcję desantową bardziej na południowej części wyspy. Miasto bodajże Caltagirone zostało szybko i bez walki zdobyte. W międzyczasie inne oddziały broniły z zaciekłością lotniska. Dalej już nie pamiętam co się działo, ale chyba jednak dostaliśmy ostro od wroga i musieliśmy się wycofać z wyspy... jeśli ta misja jak i cała zupdatowana paczka WWII pojawi się na servie KGW jestem pewien, że będzie lepiej się grało i bez lagów l




Czesiek - 2008-09-22, 11:13
" />Black prawda jest taka, że przyciągałeś w sobotę kule jak magnes , a odnośnie misji safari to ja już w połowie spałem, przez do skotem wjechałem prawie do bazy bo nie mogłem rozpoznać wzgórz które były zaznaczone na mapie (teren wydawał mi się płaski). Prze ten mój manewr prawie wszystkich wytłukli i najgorsze przestrzelili jedno koło w skocie i nie mogliśmy ruszyć wozem xD.



rad - 2008-09-24, 16:17
" />Spoko Czesiu, po prostu zapewniles oddzialowi niezapomniane wrazenia.
Oczywiscie caly wieczor byl swietny



Jager - 2008-09-27, 08:29
" />no dzięki za wczoraj. Sorry za ostatnią misję jakoś mi się koncepcja sypnęła na dowodzenie i jakoś tak bezpłciowo to poszło. Natomiast to pixidixi to mnie do nerwicy doprowadzi - trzeba się zemścić okrutnie!!



Buby - 2008-09-27, 09:41
" />Wybaczcie, ze znikłem ot tak, ale mi prąd w domu wysiadł

Niemniej, było fajnie ^^ Misja żywieniowa prawie sie udała

Natomiast USMC Assault trzeba powtórzyć ŚMIERĆ HILUXOM!



Cloneus - 2008-09-27, 11:59
" />
">Wybaczcie, ze znikłem ot tak, ale mi prąd w domu wysiadł

A ja myślałem, że do routera nie dobiegłeś.



Buby - 2008-09-27, 13:17
" />
">A ja myślałem, że do routera nie dobiegłeś.

Dobiegłbym.



CMHQvonIzabelin - 2008-09-27, 21:41
" />Dzisiejszy PvP w OPF królował.

Pozdrowienia od pilota mi-17.



Buby - 2008-09-27, 22:22
" />Nie ma co, trzeba rozegrać operację "Gołąbek" ^^

Zapowiada się to po dzisiejszym graniu NIESAMOWICIE



Jager - 2008-09-27, 22:46
" />Więc ja będę gadał dużo ale może rzeczowo.
1.Dzięki za tak liczne stawiennictwo! Było 16 osób w tym ludzie z CMHQ - thx.Wielkie dzieki dla Chrobrego za udział - szkoda że nie mogłeś zostać dłużej bo po rozgrzewce która jakoś nie bardzo sie podziała - już było w pełni OK. Generalnie zapraszamy częsciej moi drodzy (Link Ciebie to już z 10 lat nie widziałem)
2.PvP sklecony dziś w naprędce nakręcił mnie na maxa. Emocje jak na rybach!

Dobra teraz z pola bitwy - zrelacjonuje:
Zaczynamy jako partyzanci. Rey dowodzi. Prowadze pluton piechoty - wraz z AI mam w oddziale Goosa uzbrojonego po zęby w rpg. Plan jest prosty : Rey ze swoją ekipą wycofuje się na południe i zajmuje drogę którą będzie przemieszczał się wraży sowiecki konwój - nasz cel. Misiu i praktykant Widget jako team rozpoznawczy dostają niesamotite zadanie : porwać sowietom pojazd pancerny.Moim zadaniem jest wykonać obejcie przez góry i złapać San Alto czyli rejon do którego zmierza konwój wroga - w San Alto mamy przygotować niespodziankę dla rusków. Ruszamy. W powietrzu słychać wiertaliota zn duszą na ramieniu się przeieszczamy ale w końcu bezpiecznie łapiemy San Alto. Przygotowujemy zasadzkę. Tymczasem Reyhard wchodzi w kontakt ogniowy z ruskami. Misiu też już ma do kogo strzelać. Hela przelatuje majestatycznie nad naszymi pozycjami i ... moje AI otwiera ogień z kaemów - hela się wycofuje. Jest ok. Nagle Reyhard krzyczy że ruska ciężarówka mknie drogą w naszym kierunku. Witamuy ja ogniem.Ural na pełnej pycie wjeżdża w środek naszych pozycji - dosłownie go roznosimy w strzępy - Goose trafia go rakietą. Badam temat - okazuje sie że wewnątrz masa trupów rosjan! Cały pododział wyeliminowany. Misiu dokonał niemożliwego - wyprowadza ruskom btra z bazy. Reyhard nakazuje ześrodkowanie sił w San Alto - w tym momencie znów nad nam krąży hela. Mamy z Goosem wrażenie że kilka razy przyziemia wiec jestesmyu przekonani że własnie wysiadł nam na plecach desant. Reorganizuje obrone i w tym momencie hela robi nawrot nad miastem i trafia rakietą tuż obok mnie. To koniec. Resztę obserwuję jako mewa.
Reyhard szacun generalnie za opanowanie podczas obu rozgrywek - na spokojnie i rzeczowo bez emocji wydawałeś rozkazy.



CMHQ_Widget - 2008-09-28, 08:42
" />Z naszego punktu widzenia wyglądało to tak. Biegniemy z Misiem naokoło. Cel wiadomy . Dochodzimy do bazy wroga od drugiej strony niż nasz spawn. Widzimy na środku skrzyżowania BWPa, ale zajęty i nie idzie wejść...szkoda. Podchodzimy do obozu, nagle Misiu zauważa jednego gościa po prawej 20 metrów od nas . W obozie jest jeszcze jeden. Myśleliśmy że jest ich więcej więc podchodzimy spokojnie. Potem Misiu daje rozkaz żeby z BTRa porozwalać wszystko co zostało w obozie. Jako, że amunicji już mało zostało wsiadamy w drugiego. Misiu jako driver na szage mknie do San Alto. Wjeżdżamy na wzgórze zaraz przy San Alto. Pecha miała ta drużyna....Jak na dłoni pojawiła się nam cała drużynka podchodząca do San Alto od strony lasu, wybiłem od razu ze 4-5 gości razem ze snajperem którego znalazłem na górce obok nas. Misiu wyskoczył z BTRa i zaczął snajpić, krzyczy, żebym walił po czerwonym markerze "Tam biegnie pilot...to Izabelin, walić w Izabelina!". Po chwili Izabelin wrócił do tego co robił wcześniej, czyli latania A później to tylko mewa była . Drużyna Rosyjska się poddała.

Fajnie to wyszło, bo nie wiadomo jak to do końca wyjdzie. Mam tylko pytanko odnośnie takich misji, czy idzie zrobić jakieś losowanie spawnów, tak żeby drużyna przeciwnika nie wiedziała gdzie jest wróg po zmianie stron ? A może zrobić spawny trochę dalej, tak jak śmigło i umówić się że drużyna wyjeżdżająca z bazy może wyjechać dopiero po jakimś czasie ? Ogólnie rewelka tylko takie szczególiki by trzeba ustalić, żeby nie było sytuacji, że po zmianie stron obie strony wiedzą gdzie kto jest. Chociaż jak na prowizorkę wyszło bardzo dobrze.



Grey - 2008-09-28, 09:22
" />O kuwa - instaluje OFP



Jager - 2008-09-28, 09:38
" />Widget - to nie problem żebym przygotowywał więcej misji po prostu. Rze w tym że o ile można sie pokusic o różne rozmieszczenie sił partyzanckich FIA-sko jako to wczoraj ktoś rzekł ładnie to trudno żeby regularne jednostki startowały bóg wie gdzie a nie w koszarach.
Wczoraj ten pvp to był tylko test. Ilość chętnych i grywalość tej misji przerosła moje najśmielsze oczekiwania po prostu.
Byłbym zapomnial dodać że to MY czyli Rey, Marker ,Goose , Jager , Misiu Widget wygraliśmy dwa razy mając helenę i nie mając
Była też uwaga Radka co do ilośc5 AI w dowodzonych jednostkach. Otóż wg mnie z tego właśnie cała miodność wynikła gdyż
1.Było czym dowodzić
2.Część z nas wcieliła się w rolę oficerów i realizowała plan głównego dowódcy którego by przeiceż w pojedynkę nie zrobiła. Moje AI nawet gdy zginąłem nadal utrzymywała San Alto i mało tego wykonało manerw okrążenia Izabelina w zabudowaniach co oglądałem z ogromnym wrażeniem.
3.Element niepewności. Np Misiu na początku gry nie był pewien czy widziane z helki persony to wróg czy swój - przyzywczajony do coopów walnął rakietą w... patrol specnazu.
4.Zamieszanie jak na polu bitwy. W pewnym momencie ktoś sztrmował naszą flankę i za cholerę nie wiedziałem ile osób , kto nimi dowodzi czy to szturm czy pozoracja.

Acha jeszcze kwestia wczorajszych coopów. Muszę powiedzieć że przesiadka z cfoga na wugla po długim czasie łatwego zabijania czarnych nieuzbrojonych milicjantów - zaskoczyła wszystkich - regularny dobrze wyszkolony przeciwnik strzelał po prostu znakomicie - nas z zcelnością było gorzej. Niemniej w misji handel nie ma się czym irytować bowiem tam jest jakiś błąd - nie wspomnę o nadprzyrodzonych możliwościach strzeleckich wroga to jeszcze nasze wsparcie pancerne służy nie wiem czemu bo do wroga raczej nie strzela.
Natomiast końcowy Vidlakow - no cóż tu się poczuwam do winy bo nieco zbyt nonszalancko poprowadziłem. Tu ilość wroga , wsparcie pancerne nas po prostu przygniotły.



Link - 2008-09-28, 12:00
" />Jeśli kwintesencją OFP jest siedzenie w lobby przez 75% czasu gry, to skala 100% jest po prostu zbyt mała, żeby określić to, co działo się wczoraj. Przefenomenalna rozgrywka, wymagająca od każdego krzty pomysłu i zawziętości. Jeśli to była misja przygotowana w dwie godziny, jako przystawka przed daniem głównym, to ja nawet nie śmiem wyobrażać sobie, co będzie się działo podczas Gołąbka Pokoju.

Jager, pomijając fakt, że nawet 10 lat nie mam to i tak wielkie podziękowania Ci ślę za tą misję i organizację Gołąbka.

Bubi, dzięki, że mnie wyciągnąłeś w końcu na rundkę .



CMHQvonIzabelin - 2008-09-28, 12:40
" />Jager--> Ale myśmy nie mieli BWP, War is hell.

Z ogłoszeń parafialnych, potrzebuje dowódcy SF do GOłąbka, oraz kogoś na stanowisko S4.



Buby - 2008-09-28, 12:40
" />Ha, widzisz Linku



CMHQ_Widget - 2008-09-28, 14:28
" />Kierowca BWPa dostał ataku serca a głupie AI się nie skapnęło że ma dalej wykonywać misję



Black Shadow - 2008-09-28, 16:05
" />AAR z CFOG [26 IX 08] / WGL [27 IX 08]
    lLager - na dobry początek zagraliśmy sobie w tą misję Stanowisko dowódcy przypadło mnie a misja nie była za prosta, ale sądziłem, że taka piątka zajebistych zabijaków jak my [Buby, ja, Jager, Algrab, Misiu] wytnie w pień nawet i batalion rosyjskich żołdaków Plan był prosty - najpierw wyciąć w pień Ruskich w posterunku w jakimś dziwnie brzmiącym mieście a potem do Annar Dareh rozwalić w pień ich główną bazę. A więc zaczynamy - słychać helikopter, kryjemy się w zabudowaniach. Algrab z RPG czai się na maszynę i kiedy Mi-17 zawisł w powietrzu jedna rakieta zamieniła go w kulę fajerwerków. Chwilę potem zastrzelimy jeszcze dwóch pilotów. Al się dozbroił w AKS-U i możemy ruszać do naszego pierwszego celu. Krótka przejażdżka motorami, wysiadamy i rozstawiamy się na grani. Obserwacja terenu i próba obmyślenia planu podejścia do wiochy, bo sensu najmniejszego nie było, aby strzelać się na odległość bo nas załatwią W międzyczasie jeszcze nasz snajper, Ahmed [Misiu] z Mosinem-Nagantem znalazł się na wysokości miasta i zapewniał nam intel co do pozycji, liczebności i ruchów wrażych sił Plan był taki aby wykorzystać zagłębienie biegnące blisko miasta, potem wyciąć biegający blisko patrol i czym prędzej łapać zabudowania. W głównej mierze nam się udało... co prawda raz ciśnienie skoczyło mi naprawdę wysoko, ponieważ kilkanaście metrów od nas przebiegał patrol a ja chyba straciłem mowę ale nie zauważyli nas. Ok, dobijamy do pozycji wyjściowych i zaczynamy zabawę. Algrab z Jagerem osłaniali nas i zaczęli strzelaninę a ja z Bubym czym prędzej ruszyliśmy sprintem do narożników. Sytuacja jednak zrobiła się za gorąca i jednak przewaga liczebna wroga boleśnie dała nam się odczuć. Zginął Buby, Jagera obsypali granatami a mnie i Algraba dorwali na narożniku [z jednego miejsca to chyba ~10 Ruskich wybiegło]. Misja do przejścia, ale z większą ilością osób Tak czy siak, mission failed.llUSMC Assault - tak, misja w której iracki bóg wojny może doprowadzić nas do wściekłości ale nie tym razem. Chyba w tym samym składzie graliśmy lub ew. ktoś doszedł. W każdym razie, zaczynamy. Jager jest głównodowodzącym, łącznie z AIkami [dowodziłem nimi w Alpha Blue]. W takiej sile uderzeniowej ruszyliśmy do naszego pierwszego celu czyli Pixie [łącznie z AI nas było ~10 osób] i zajmowaliśmy wcześniej ustalone pozycje. Alpha Czerwony zajął pozycję na wzgórzu skąd szybko rozpoczął zmasowany ostrzał pozycji wroga [potwierdzono kilku zabitych]. Alpha Blue ruszył do ataku z lewej flanki, ale po kilku minutach atak załamał się całkowicie. Grupa osłonowa ze wzgórz została wyjęta przez - o ile pamiętam - DShK z gazika jeżdżącego po okolicy a mnie i moją grupę załatwili Irakijczycy pochowani w zabudowaniach. W drugim jednak podejściu przynajmniej w celu Pixie daliśmy im popalić Rozkazy te same, plan ataku również. Jednakże tym razem granatnik w postaci Miśka solidnie kopał dupy i wybił trochę wroga w zabudowaniach. Gazik również nie sprawił problemów. Podczas ataku i czyszczenia straciłem tylko jednego swojego z oddziału. Po potwierdzeniu wyczyszczenia celu grupy szturmowe ruszyły dalej, do naszego kolejnego celu. W celu Dixie zanotowana zdecydowanie sporą ilość mięsa armatniego a także trochę pojazdów pancernych [~20 piechociarzy + ~2 APC]. W tym momencie nieocenione okazało się wsparcie z powietrza w postaci AH-1W, które najpierw narobiło burdel tam gdzie powinno a potem jeszcze rozwaliło obóz w celu Pixie rakietami FFAR Po miłych fajerwerkach zostało nam do załatwienia jeszcze paru dziadów. Podchodzimy trochę bliżej, ale w chwili ataku sytuacja się sypie... jesteśmy atakowani z tyłu i generalnie napieprzają do nas... parę minut i wszyscy byli martwi... mission failed ale było mocno. Revenge will come.ll9 kompania - znaną i lubianą misję zagraliśmy pod dowództwem Jagerskiego, ale z pewnym powiewem świeżości i generalnie klimat oraz mocna atmosfera była przez całą misję A więc zaczynamy w mocnym, sporym składzie [nie pamiętam już kto był ani ile osób] - zbieramy się w bazie i szybko ruszamy do naszego pierwszego celu, wzgórz które należało wyczyścić. Grupa snajperska [gremdek + Misiu] od początku zaczęła odwalać zajebistą robotę zdejmując mudżahedinów jeden za drugim... tymczasem główna grupa zaczęła czyścić wzgórza. Raz czy dwa było gorąco, ale bez strat kopaliśmy dupy Kiedy jeden obszar wyczyściliśmy snajperzy zajęli na nim pozycję a reszta udała się w do kolejnego niepewnego obszaru czyli dolinki. Tutaj o włos nie dostałem kulki w łeb. Po tym jak zmasakrowaliśmy talibów na zewnątrz dolinki odezwał się snajper z innego wzgórza - pocisk o centymetry minął głowę Nasi snajperzy szybko wyeliminowani zagrożenie, przynajmniej tak pamiętam. Dolina została wyczyszczona bardzo szybko - parę trupów i pełen gaz z buta do miasta - Taloqan o ile pamiętam, bo właśnie dojeżdżał nasz konwój i zaczął dostawać ostrą kontrę ogniową z miasta. Rozstawiamy się błyskawicznie na wzgórzach i masakrujemy atakujących. Potem sprintem do zabudowań i zabezpieczanie miasta. Daliśmy lekcję jeszcze paru talibom i grzejemy dalej za konwojem [ocalał BTR + 2-3 Urale]. Snajperzy w tym czasie strzelają się z talibami, którzy zaatakowali nasz posterunek i zajęli go. Buby oberwał. Zmieniam go. Grupa szturmowa atakuje z flanki i powoli czyści bazę. Tymczasem my ze wzgórz ich osłaniamy. Kiedy sądziłem, że już wszyscy wraży talibowie poszli do piachu okazuje się, że nie. Na skrzyżowaniu gdzie była już prosta droga do bazy 103. VDV nagle eksplozja... przywalili BTRowi z RPG a resztę konwoju zaczęli ostrzeliwać... nie wiem jak się nam udało, ale jeden Ural przetrwał i zdołał dojechać do bazy. Mission complete [no dobra po prostu zaczęliśmy do nich nawalać czym mieliśmy aby ich przygnieść, ale akcja była miód]. Na tym dla mnie wieczór CFOG się skończył...llHandel - następny dzień, tym razem misje pod WGL na rozgrzewkę przed testem operacji PvP. Dwie grupy brały udział w operacji - team SpecNazu [4 osoby - Link, Widget, Misiek oraz ja jako d-ca] oraz główna grupa piechoty rosyjskiej [dca Jager jak i całej operacji + cała reszta ]. Plan dla nas był prosty - zablokować drogę dla wszelkich jednostek jakie spróbują uciec z rejonu ataku. W międzyczasie piechota miała wejść do miasta, wymieść FIA [partyzantka] w pień oraz zabezpieczyć broń. SpecNaz zaminował drogę oraz rozstawił się na wzgórzu aby pomóc w zabijaniu wroga - jakieś pojazdy wyjeżdżają z wiochy, piechota wali w naszym kierunku. Krótka strzelanina. Kontra ogniowa, kulka w łeb od KM'u. Oddział Alpha został wybity co do nogi przez zrąbane wsparcia pancerne i cholernie wysoki poziom wyszkolenia partyzantów... grupa Bravo [Misiek jeszcze coś wysadził w powietrze ] szybko wycofała się z rejonu walki. Mission failed. Po tym główna atrakcja wieczoru llPvP Test - panowie, misja na którą ludzie walili drzwiami i oknami w imponującej liczbie 16 Siły rosyjskie kontra FIA. Kiedy każdy zajął swój slot rozpoczęliśmy operację. W moim udziale przypadło mi dowodzenia nad małą grupą rekonesansową [snajper - ja + dwóch do osłony]. Stanowiłem główne źródło intelu dla innych sił FIA rozstawiających się do zasadzki na konwój. Właściwie moja rola ograniczała się tylko do tego, że kiedy po marszu zająłem pozycję w krzakach informowałem co i jak się dzieje w bazie ruskich. Strzelaniny, odgłosy walki, inne oddziały partyzantki miały ciężej niż ja być może... generalnie po parę(nastu)dziesięciu minutach coś się zaczęło dziać. Patrolujący Mi-17, baza generalnie bez większej osłony... rozkaz aby Para zaatakował i zniszczył ciężarówki. Niestety, atak załamuje się pod wpływem BMP, który zmasakrował cały oddział. Namierzyłem też human player z przeciwnej strony, ale jedyny strzał z SVD jaki oddałem okazał się niecelny i w dodatku zdradził moją pozycję [pomijam fakt, że pewnie ruszające się AI zauważył heli ]. Chwilę potem BMP ostrzelał z KM moją pozycję a chwilę potem przywalił z działa. Resztę akcji oglądałem jako mewa - konwój ruszył południową drogą i minął pozycję FIA, którzy potem w większości zginęli zabici przez helenę a Urale dojechały do San Alto... anyway, była bardzo fajnie i miło, atmosfera i akcja zajebista. Następny PvP będzie miodny l
Ok, to wielkie dzięki, było ZAJEBIŚCIE i tyle. Sorry, że w obu dniach musiałem dosyć wcześniej wychodzić, ale jak to mówią - jak nie urok.. to coś tam Konieczna powtórka za tydzień. Ufff, wreszcie finish.



101st Paratroop - 2008-09-29, 13:02
" />Gołąbek pokazał pazurki Najlepiej chyba obrazuje tą misję wypowiedź vonIzabelina - "Pociski niewycelowane we mnie latały mi przed twarzą a ja jak szalony biegałem po dziedzińcu i próbowałem ich unikać". Wybacz Izzy, moje AI dość niecelne z tych wzgórz było

O, i znalazłem małego bajerka z crBFa na Everonie o którym pisał Shadow



rad - 2008-10-12, 00:29
" />Dzis przeszlismy wzgorze [po raz pierwszy - przynajmniej jesli chodzi o mnie]. Sklad: Radek, Misiu, Algrab, CMHQ_Shuter. Bylo swietnie, nie myslalem ze dojdziemy az tak daleko. No i wszyscy przezyli (na samym koncu gry Algrabowi wywalilo flaszke, niemniej jednak przezyl, pozostalo AI). Wrzucam na goroco kilka screenow:



Black Shadow - 2008-11-01, 10:11
" />AAR z WGL'a [31 X 08']
    lCzeczenia 'Story' - na dobry początek sieknęliśmy sobie tą właśnie misję gdzie jako oddział partyzantki mieliśmy za zadanie najpierw wpieprzyć Ruskom w jakiejś wiosce o dziwnej nazwie, uratować kogoś tam a następnie zaatakować i wymordować Rosjan w ich bazie. No to zaraz po starcie misji grzejemy z buta do wyżej wymienionej wiochy pod dowództwem Jagera - dzielimy się na kilka zespołów i atakujemy. Pierwsze wymiany ognia - mnie i Algraba złapał koleś z KM, ale w porę zdołałem celnie posłać mu serią z AKSU a Al niestety szybko opuścił szeregi żywych. Parę metrów do przodu... tym razem ja oberwałem w łapy, słyszę komunikaty w radiu - Jones również potrzebuje medyka. Cofamy się, uleczamy i wracamy na pole walki. Poruszamy się do miasta, czyścimy i rozstawiamy obronę. Niestety, Ruskie zdołali uciec z cywilami, ale dla nas misja się jeszcze nie skończyła. Wyruszamy z wiochy w kierunku na wrogą bazę. Po kilkudziesięciu metrach stop - kontakt audio a potem wzrokowy z BMP-1 patrolującym okolicę. D-ca znajduję alternatywną drogę do celu i grzejemy przez drogę, do lasu a potem na wzgórza w okolice bazy Rusków. Zajmujemy pozycję, wyjęliśmy dwu osobowy patrol i drużyna szturmowa [Jon, Marker i ja] podeszła z flanki w miarę blisko bazy. Rozpoczynamy wymianę ognia z wrogiem - kanonada daje ostro po garach; gdzieś Jon melduje, że KM ich ostrzeliwuje (a i owszem, widok spieprzających Markera i Jona a obok nich lądujące pociski z karabinu maszynowego ) za to ja nic nie widzę. Są ranni. D-ca wraz z medykiem biegną na naszą pozycję. Zdołałem się uleczyć, bo podczas utrzymywanie pozycji walczyłem z kilkoma Ruskimi w tym ze dwa KM'y. Chwila spokoju w sytuacji - kilka osób nie żyje w tym d-ca operacji. Jones również dostał. Ok, przejmuję dowodzenie - wchodzimy do bazy i staramy się czyścić budynek po budynku. Jest do obsadzenia BMP-1, ale bez paliwa więc sobie darujemy. Kilka metrów do przodu... i ostatecznie wszyscy poszli do piachu... chyba poza medykiem llA-Teen - misja rozgrywaliśmy w dwóch albo trzech podejściach Za pierwszym razem generalnie był mały chaos i akcja się posypała. Była ostra wymiana ognia z wrogiem w tych dwóch wioskach, które mieliśmy zając przy wsparciu A-10 [Marker]. Trochę powybijałem wroga w dolince wraz z swoim małym fire-teamem. Ostatecznie chyba jednak główna siła uderzeniowa poszła do piachu. Jedziemy drugi raz - plan mniej więcej taki sam tyle, że rozstawiamy się lekko w inny sposób. Jones namierza laserem A-10 i leci bomba GBU - niestety, po tym ataku stwierdziłem, że ta broń jest beznadziejna, bo eksplozja była tuż przy MT-LB a ten najzwyczajniej w świecie dalej działał. Anyway, piechota ruszyła do ataku na Porvoo a my trzymaliśmy wzgórze wymiatając jakieś tam patrole. Drugie podejście niestety skończyło się tym, że straciliśmy wsparcie powietrzne oraz znaczną część oddziału piechoty. Została nas czwórka z czego Jones miał wyjątkowo niefartowną śmierć Trzecie podejście krótkie - straciliśmy A-10 od ostrzału wroga i odwołanie operacji.llVidlakov Attack - tak, swoisty 'cud nad Wisła' wczorajszego wieczora, ponieważ udało nam się przejść misję pod dowództwem Jonesa, o której wcześniej sądziłem, że jest to niemożliwe No to zaczynamy - szyki desant z PBRów na plażę, ustawiamy się w formację i dajemy do przodu. Rozstawiamy się na wzgórzach, lekki dym, bo BMP wyjechał nam na pozycję, ale szybko nasz AT go zdjęło. Utrzymujemy na wzgórzu się z jakieś 15-20 minut pozwalając snajperowi wyjmować liczne oddziały i patrole a czasami wspierając go ogniem. Kiedy już trochę wroga wybiliśmy ruszamy się z tej pozycji flankując miasto z lewej strony. Dochodzimy do pozycji, przebijamy się i czyścimy miasto budynek po budynku. Gdzieś tam w okolicy jeździły T-72 oraz T-80, ale na szczęście nie zakłóciły nam zabawy Powoli i ostrożnie zdobywamy Vidlakov budynek po budynku aż ostatecznie najpierw bodajże gremdek dorwał wrogiego dowódcę a potem ostatni Rusek broniący miasta padł od naszych kulek. W dużym uproszczeniu, ale jako wsparcie KM nie miałem co za dużo opowiadać.l
Czyli generalnie panowie wielkie dzięki za grę, sorry że się zmyłem przed 0:00 ale byłem zmęczony i generalnie dawało mi się we znaki moje zapalenie... Thx za grę i za Vidlakov Coś pięknego.



Jones - 2008-11-01, 12:42
" />Wczoraj miałem zdecydowanie szczęśliwy dzień - mimo 3 postrzałów po każdym żyłem [1 czeczenia, 2 vidlakov] pomijając już wyjątkowy fart do latających obok kul [gdy ginęłem to w naprawdę bliskim kontakcie z wrogiem - vide niefartowna śmierć koło BTRa czy w bazie w Czeczenii]. Grało mi się bardzo dobrze, mimo że widać że już dawno prawdziwie nie dowodziłem; Vidlakov był przekombinowany, wyprawę po RPG prawie przypłaciliśmy życiem. Przepraszam też Shutera za przypadkowy postrzał, w każdym razie można go już liczyć jako jak najbardziej swojaka Musi jeszcze tylko spaść z nami w helikopterze z którego wyskakuje pilot. Niemniej jednak udało się - i to bez strat - za co gratuluję, bo wykonaliście robotę naprawdę dobrze. I nie był to żaden "cud nad wisłą" [zapamiętam Ci to Black ].

Odznaczenia:
Jager - złote jajo za uratowanie oddziału od niechybnej śmierci od BMP [odebrano]
Jager - złote jajo za zajebistą misję
Jones - złote jajo [za całokształt, no i ktoś musiał dostać to co odebrano Jagerowi]
Gremdek - złote jajo za stos trupów i zajebistą misję
Cała reszta - srebrne jajo za całokształt

Generalnie - Czeczenia story jest do poprawienia o tyle, że biega tam kilku ruskich z bronią BIS'ową co niekiedy bardzo ujemnie wpływa na stan zdrowia; Z kolei w A-Teen należy dodać rearm dla samolotu oraz zwiększyć ilość [i tak gównianych] GBU. Apart from that, jak zwykle należy się wielko hołd dla Cooby za zajebiste misje.

Papier jest zajebisty.

Jeszcze raz wielkie dzięki za wczoraj i pozdrowienia dla Algraba i Reyharda - którym wszyscy życzymy lekkiego poranka

I ten... kto dziś?

[Black - jak to nie miałeś czego opowiadać - "i wtedy wyskoczyła głowa jednego no to ja do niego tratatata, poleciały 72 dolary, niestety nie byłem pewien czy żył więc rzuciłem mu jeszcze 5."]



Jager - 2008-11-02, 08:34
" />Wczoraj troche pobiegałem w tych II wojennych klimatach. Reyhard zrobiłeś świetną robotę - szczególnie mnie ujęła dbałość o szczegóły (te baboki z PzFaustem można w zasadzie spokojnie zignorować). Niestety - ja się osobiście nie potrafię się odnaleźć w tych klimatach i już.Mało tego jak by mnie ktoś zapytał o rozsądną argumentację to nawet nie potrafię odpowiedzieć.
Jednakowoż tak sobie myślę czy Wam nie zorganizować PvP w stylu Gołąbka w oparciu o tą paczkę z tym że byłoby to raczej luźno powiązane z wydarzeniami histErycznymi...
Jakby byli chętni to kto wie.



gremdek - 2008-11-02, 10:37
" />Ja grałem chwilę i mi się podobało.
tylko coś z tymi dłońmi co wyglądają jak balony doczepione do kikuta trzeba zrobić.
No i trzeba zrobić jeszcze jedną rzecz, ten ww2 ma chyba swój własny config więc trzeba wywalić komunikaty o śmierci i tabelkę wyników.

aha jak niemiec się poddawał to zanim to zrobił to przesunął się jakieś 30m jakby grał w curling. to chyba od tego wybuchu.

aha i jak podchodziłem do medyków to miałem opcję weż do niewoli.



Reyhard - 2008-11-03, 13:53
" />@Jager - z chęcią bym coś w stylu Gołąbka, tyle że w realiach ww2, bym zagrał, więc jakby co, na mnie tam możesz liczyć.
@Gremdek - dzięki, te sugestie tam zawrę w następnym tam wydaniu paczki (tak może przed nowym rokiem czy jakoś tam coś wypuszczę)

W każdym razie, dziękuje za pochlebne opinie, miło wiedzieć, że wykonana przez mnie praca się podoba



Black Shadow - 2008-12-29, 12:11
" />AAR z CFOG [28 XII 2008r]
    lKonwój - misja w mocnym składzie, pierwsza jaką zagrałem tego wieczora. No to jedziemy pod dowództwem Izzy'ego. Konwój Landrovera z KM [BS i Misiu] oraz Tatry z więźniami, bo ich właśnie mieliśmy dowieść do Lae rusza na przełaj do Aruby a potem na pełnym gazie na obrzeża miasta. Skończyło się to średnio, że tak powiem. Z prawej strony dostaliśmy mocny ostrzał, pojazdy były uszkodzone a na TS zrobił się niesamowity burdel. Zatrzymałem się Landroverem przy kamieniu, wysiadam i od razu kulka prosto w łeb. Out of action. Reszta z elitarnego oddziału Scoutów próbowała walczyć i z desperacją odeprzeć atak rebeliantów. Ktoś się zgubił, ktoś oberwał - pandemonium to małe określenie Ostatecznie na placu boju został Izzy i Rey, którzy postanowili wyciąć zakładników a my szybko z wozu i próbujemy zdobyć broń, ale nic z tego. Wszyscy padli martwi a mission failed. Mimo to akcja była mocna trzeba przyznać llOperacja Safari - również misja znana i lubiana a w dodatku udało się nam ją skończyć co jest zaiste zajebistym wyczynem. Generalnie naszym celem było zniszczyć skład amunicji w Timbuktu i Arubie oraz wyciąć wszystkich w pień zgodnie z hasłem, że nie ma cywili - jest tylko i wyłącznie milicja, nawet bez kałachów Na początek grzejemy konwojem w postaci Landka z ASG-17 oraz Tatrą okrężną drogą tak, że atakujemy od strony morza, czyli tam gdzie nas się nie spodziewają. Oddział piechoty ustawia się na wzgórzu a my czekamy na rozkaz do ataku. Lock and load i zaczyna się masakra. Kilkanaście minut, wywalenie wszystkich granatów i ostrzelanie wiochy całkowicie ją wyczyściło. Piechota nadal trzyma pozycję a my z prawej flanki szerokim łukiem sprawdzamy czy nikt nie spieprzył a potem podjeżdżamy do miasta i z buta powoli upewniamy się, że wiocha stała się masową mogiłą Został nam tylko jeden cel - Aruba. Po drodze jeszcze wpadamy do bazy aby się dozbroić a jeszcze wcześniej wysadzamy skład amunicji i wrogą Toyotę. Nie było co zbierać. Kiedy wszyscy już byli gotowi konwój rusza do Aruby i tym razem oddział atakuje od strony wschodniej. Natarcie się załamuje, ginie z dwóch ludzi, ale nie poddajemy się. Wróg też trochę oberwał. Nas z kolei o mało nie zabił RPG, ale byliśmy tylko ranni Trzech Scoutów z grupy szturmowej [Jager, Misiu i ktoś jeszcze (?)] ponowili atak idąc na prawą flankę a my [Link i ja] dostaliśmy rozkaz podczołgać się na ich poprzednią pozycję. U nas żadnych kontaktów ani oporu poza BTR-em, który nagle się obudził. C4 podłożone później dało mu sen wieczny Kolejne kilka minut, resztki oporu są tłamszone a skład amunicji wysadzony. Ranni zdobywają pojazd i ruszają na miejsce zbiórki. Kolejny ładunek pod uszkodzonego Landka aby nie wpadł w łapy wroga i jedziemy do Tatry. Tam wszyscy się pakują do niej i bezpiecznie wracamy do bazy - cali, ranni, ale żywi Zajebista robota, awesome job.llPatrol - misja pod moim dowództwem, która rozwijała się nawet dobrze (a zresztą, wypowiedzą się podkomendni) do momentu spotkania z rosyjskimi oddziałami i tragicznym w skutkach zezem oddziałowego granatnika z Landka. Szlag trafił całą operację Na początek spokojnie sprawdziliśmy sobie obie miejscowości, wymiecieliśmy co trzeba i kopaliśmy dupy. Raz ostry dym miał w.w granatnik kiedy ze dwa RPGi przeleciały mu nad łbem, ale przeżyli. A potem tylko ostra wymiana ognia w Daradudu, znowu zwycięska dla nas, ale potem... fakt, aż nie chce się tego mówić W każdym razie można zacytować "Aleśmy im pokazali" l

Był jeszcze Hunaba po raz 401, nie ma co opisywać - rzeźnia, dostaliśmy baty, zabili nas, finito. Aczkolwiek rzeź była mocna. Mocarny wieczór panowie, thx wielkie.



Jager - 2008-12-29, 15:42
" />ja dodam od siebie że już dawno cfoga nie było i wczoraj miałem sporo radochy że sobie pobiegaliśmy po tonali! Jednak mówcie co chcecie CFOG ma klimat niepowtarzalny i kuniec. I nawet dodam że jak by byli chętni to i dzis bym poszczelał bo i tak w domu siedzę na czterech literach....



CMHQvonIzabelin - 2008-12-29, 16:24
" />Jam chętny na dziś.



Alek - 2008-12-29, 19:15
" />Sorry że wam przyjebałem z tego granatnika ale w nocy wyglądaliście jak rasowi nigga.
Całą winę biorę na siebie. Gdyby komunikat wskazywał na friendly fire z moim nikiem to może więcej was by przeżyło.

Jeszcze raz przepraszam



CMHQvonIzabelin - 2009-01-03, 15:14
" />Fotka z którejś misji Jagera (na koniec misji):



Oraz "Porwanie" ukończone przez Pazura, Linka, Misia i Izzego (po utracie dowódcy (Jagera, i połowy składu w zasadzce):





Jager - 2009-01-04, 22:30
" />No to jest kwintesencja CFOGa. African Jazz gralismy dzis przez 1 godz i 50 minut. Długi i intensywny patrol. Mnie sie super podobało i już obiecuje że nieco tę misję podreperuję coby wiecej okazji do strzelania było
Nowa misja Izabelina jest OK w tej Libii. Swoją z kolei muszę poprawić.
Ogólnie THX za udany wieczór a Reyowi za serwer!



Link - 2009-01-04, 23:19
" />Naprawdę ekstra, czułem się jak w Generation Kill podczas jazdy konwoju . Czad, dzięki wielkie Panowie za udaną grę.

PS. Jager, a'propos misji w Libii, jestem zawiedziony Twoją postawą jako dowódcy. To MARINES! i po utracie połowy ludzi trzeba był założyć bagnet na broń i zapie*dalać z warface na wiochę pod akompaniamentem salw Hellfire'ów z Cobry, wy*uchać wszystko w trzy dziury i na koniec spuścić tam nalot kasetowy i artylerię!!

A potem wyrównać leje i zbudować McDonaldsa.

A na poważnie bardzo fajna misja (w końcu doczekałem się marginesu z 2004+ ). Szkoda, że to AAA udupiło oddział Reya.

Jeszcze raz wielkie dzięki .
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ilemaszlat.htw.pl



  • Strona 4 z 7 • Zostało znalezionych 1372 wyników • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

    0000_menu